Tekst: Bartosz Żurawiecki
Nie przychodzi nam teraz do głowy, by kojarzyć Rosję z homoseksualnością. Przeciwnie – postrzegamy ten wielki kraj przez pryzmat oficjalnej homofobii jego dyktatora, Władimira Putina. W Rosji dochodzi do pobić i zabójstw na tle homofobicznym, od lat tłumione są próby tworzenia organizacji i parad LGBT+, a nader agresywna Cerkiew prawosławna najchętniej wysłałaby wszystkich „nienormatywnych” prosto do piekła. Jeśli docierają do nas np. dokumenty filmowe ukazujące sytuację osób tęczowych w Rosji, to przedstawiają one niemal wyłącznie martyrologiczny wymiar ich życia.
Stosunek do homoseksualności pogłębił w ostatnich dekadach w Europie dychotomiczny podział na kulturę Zachodu i kulturę Wschodu. W Polsce, znajdującej się gdzieś mniej więcej pośrodku pola oddziaływania tych dwóch wielkich cywilizacji, widać to bardzo wyraźnie. Gdy polska władza podejmuje działania wymierzone w społeczność LGBT+ albo gdy wściekły tłum atakuje uczestników gejowskich manifestacji, wołamy z oburzeniem, że „znaleźliśmy się bliżej Rosji”. Podobnież, ciągle nad naszym życiem społecznym i politycznym wisi groźba wprowadzenia, wzorowanej na putinowskiej, ustawy zakazującej „propagandy homoseksualnej”.
Rosyjski Oscar Wilde
Warto jednak przebić się przez te uprzedzenia. Rosja to nie tylko katorga dla mniejszości, a jej kultura wydała sporo tęczowych dzieł. Dzięki wydawnictwu SIC! mamy okazję poznać nieznaną dotąd w Polsce rosyjską klasykę LGBT+. W, omawianej jakiś czas temu na łamach „Repliki” książce Renaty Lis „Lesbos” (2017) ważne miejsce zajęła poetka Sofia Parnok, zwana „rosyjską Safo”, celebrująca w swoich wierszach miłość lesbijską. Tym razem SIC! prezentuje „rosyjskiego Oscara Wilde’a”, czyli Michaiła Kuzmina. Wyszło właśnie pierwsze polskie tłumaczenie jego głośnej powieści „Skrzydła” z roku 1906.
„Skrzydła” najpierw ukazały się w miesięczniku „Wiesy”, niedługo potem zostały opublikowane w formie książkowej i z miejsca wzbudziły sensację. O powieści pisały takie tuzy rosyjskiego życia intelektualnego jak Maksym Gorki, Lew Trocki czy Wasilij Rozanow. Kuzmina nazywano pornografem, a jego utwór przyjmowano z mieszaniną wstrętu i fascynacji. Oburzenie budziło opisanie bez rozmaitych literackich „zasłon” zarówno miłości homoerotycznej, jak i generalnie relacji seksualnych.
„Skrzydła” to bildungsroman. Powieść o dorastaniu, o formowaniu się młodego człowieka. A zarazem coś w rodzaju romansu, którego bohaterami są nastoletni, wchodzący w życie Wania i dużo starszy od niego mentor, Łarion Sztrup. Sztrup – z pochodzenia pół-Anglik – za nic ma konwenanse swojego środowiska. Płaci za seks chłopakom z ludu (ten właśnie fragment szczególnie zgorszył współczesnych Kuzmina), odrzuca zaloty zakochanych w nim kobiet i nie ukrywa swej homoseksualnej natury. Jedna z bohaterek popełnia nawet z miłości do niego samobójstwo, co wywołuje w towarzystwie skandal.
Niech żyje pederastia!
Kuzmin odwołuje się w „Skrzydłach” do toposu greckiej pederastii, zgodnie z którą starsi mężczyźni wprowadzają młodzieńców w świat sztuki, piękna i erotyzmu. Model ten jako najbardziej odpowiedni dla młodego mężczyzny przedstawiają Wanii zarówno jego nauczyciel greki, jak i jezuita Mori (postać zresztą autentyczna), który opowiada bohaterowi historię wspaniałej miłości rzymskiego cesarza Hadriana i o 30 lat od niego młodszego Antinousa, dodając niedwuznacznie: „nie mogę przed tobą zataić, że stosunek Hadriana do Antinousa był daleki od miłości ojcowskiej”. Generalnie zresztą rozpisana na Rosję i Włochy, antyk, katolicyzm i prawosławie powieść Kuzmina jest nawiązującym do dialogów Platona traktatem na temat blasków i cieni miłości – zarówno w jej wymiarze duchowym, jak i cielesnym. Przy czym oba najpełniej urzeczywistniają się w relacjach męsko- męskich. Jedyny, poboczny wątek miłości heteroseksualnej kończy się, jak wspomniałem, tragicznie.
Współcześni nie mogli też Kuzminowi wybaczyć, że bez skrępowania łączy on rozprawę o wzniosłych ideach z brudem życia. Że ilustracją wyrafinowanych rozważań o naturze miłości stają się sceny seksu na sianie czy też łaziebnych igraszek. Dzisiaj to połączenie wysokiego z niskim sprawia, że „Skrzydła” nie są ciernistą w lekturze ramotą, lecz utworem, w którym ciągle pulsują hormony. Jak zresztą pisze w obszernym wstępie do polskiego wydania „Skrzydeł” ich tłumacz, Robert Papieski, to ścieranie się i dopełnianie różnych poglądów, stylów i postaw charakteryzowało również samego Kuzmina: „Kuzmin to anielski demon w niepojęty sposób godzący zainteresowania seraficznym św. Franciszkiem z Asyżu i atakującym religię Anatolem Francem, odwiedzający pustelnie staroobrzędowców i podejrzane spelunki, chodzący ulicami Petersburga raz z długą brodą i w kapocie starowierca, raz gładko ogolony w stroju dandysa (…)”. Teraz pewnie mógłby uchodzić za modelowy przykład hipstera – niebinarnego, ostentacyjnego, wyróżniającego się strojem, wizerunkiem i eklektyzmem gustów.
Propaganda homoseksualna
Żaden z krytyków „Skrzydeł” nie miał też wątpliwości, że powieść jest czymś, co obecnie nazywa się właśnie „propagandą homoseksualną”. Papieski przywołuje słowa poety Wiaczesława Iwanowa, który uznał Kuzmina za „forpocztę nadchodzącej epoki”. Epoki, „kiedy to wraz z rozszerzeniem się homoseksualności nie będzie już szpecić i drażnić ludzkości obecna estetyka i etyka płci, rozumiane jako «mężczyźni dla kobiet» i «kobiety dla mężczyzn» (…) ta estetyka dzikusów i biologiczna etyka, przyporządkowujące każdego z «normalnych» ludzi określonej połowie ludzkości i pozbawiające człowieka połowy jego indywidualności w celu przedłużenia gatunku”.
Przypomnieć zresztą należy kontekst czasów, w których powstała powieść Kuzmina. W roku 1893 ukazuje się „Teleny” autorstwa, najpewniej (choć nie ma co do tego ostatecznych dowodów) Oscara Wilde’a. Pełna śmiałych, pornografcznych opisów seksu. Ale ukazuje się anonimowo i w nakładzie ledwie dwustu egzemplarzy, zaś sam Wilde w 1895 r. zostaje skazany na dwa lata ciężkich robót za kontakty homoseksualne. Ten wyrok jest szokiem dla opinii publicznej i na długie dekady nie tylko „mrozi” wszelkie ruchy emancypacyjne, ale też wzmacnia cenzurę i autocenzurę w sztuce. Twórcy jak ognia wystrzegają się bezpośrednich nawiązań do „niesłusznej” seksualności. Na przykład, w pochodzących z początku XX wieku utworach Francuza, André Gide’a, homoerotyzm przybiera formę tak zakamuflowaną, że czytelnik może nie domyślić się, o co właściwie chodzi, jeśli nie zna specjalnego kodu aluzji do starożytności i mitologii. Tym bardziej należy na tym tle docenić bezpośredniość Kuzmina, który, choć także buduje szeroki kontekst kulturowo-historyczny, to jednak wystrzega się niedomówień i mglistych symboli.
Burżuazyjne zwyrodnienie
Fakt, że „Skrzydła” mogły ukazać się w Rosji tamtego okresu zawdzięczamy też liberalizacji, która przyszła wraz z rokiem 1905. Złagodzeniem cenzury, ale także odstąpieniem od egzekucji prawa, nakazującego karanie „sodomitów” chłostą, więzieniem, a nawet zesłaniem na Syberię. Otwarte wątki homoerotyczne pojawiają się również w innych utworach Kuzmina, w tym m.in. w powieści awanturniczej „Przygody Aimé Lebeufa”, jedynym dziele z twórczości pisarza, (nie licząc kilku wierszy w zbiorze „Symboliści i akmeiści rosyjscy” w tłumaczeniu Pawła Herza), która przed „Skrzydłami” ukazało się po polsku (w roku 1984).
To, że nie zajmowano się nadto Kuzminem w PRL-u, w którym na potęgę wydawano dzieła pisarzy rosyjskich i radzieckich, wynikało z tego, że ZSRR tym akurat artystą się nie chwalił. Przeciwnie, uznawany on był, zwłaszcza w czasach stalinowskich, za przykład „burżuazyjnego zwyrodnienia inteligencji szlacheckiej XX wieku”. W Rosji radzieckiej pisarz parał się głównie tłumaczeniami – m.in. dramatów Szekspira i librett operowych („Czarodziejski flet”, „Wozzeck”, „Fidelio”, „Wilhelm Tell”). W roku 1929 wydał swój ostatni tomik wierszy, „Pstrąg rozbija lód”.
Od 1914 roku Kuzmin żył w Petersburgu (potem Leningradzie) z miłością swego życia, pisarzem i malarzem Jurijem Jurkunem (prawdziwe nazwisko – Josif Jurkunas). Mieszkali razem z matką Jurkuna, a także, przez chwilę, z jego żoną, Olgą. Jurij miewał zresztą również inne romanse z kobietami. Musiał to generalnie być niezły ancymon, skoro w jednym miejscu swoich dzienników Kuzmin nazywa go wręcz chuliganem, dodając zarazem, że bardzo go kocha.
W 1931 r. służba bezpieczeństwa przeszukała mieszkanie artystów, rekwirując rękopisy Jurkuna, a jego samego zmuszając do podpisania dokumentu o współpracy. Z kolei w 1934 r. NKWD zarekwirowało rękopisy Kuzmina.
Autor „Skrzydeł” zmarł na serce 1 marca 1936 r. Dwa lata później Jurkun został aresztowany i rozstrzelany w ramach stalinowskich czystek.
Tekst z nr 88/11-12 2020.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.