Tekst: Krzysztof Tomasik
W okresie „złotej ery porno” mogło się wydawać, że kino „dla dorosłych” i jego gwiazdy przebiją się do mainstreamu. Ale dotyczyło to tylko produkcji hetero
Rewolucja seksualna sprawiła, że w latach 70. w USA wszystko było możliwe. Przemysł porno był jednym z największych beneficjentów tej sytuacji. Nie tylko wyszedł z podziemia, ale zaczął stawać w szranki z produkcją głównego nurtu. Pojawiły się pełnometrażowe fabuły, w których sceny niesymulowanego seksu były integralną częścią akcji i nie dominowały nad całością. To była nowa jakość, która budziła zachwyt. W 1972 r. na czwartym miejscu w box office znalazł się „Behind the Green Door” Jima i Artie Mitchellów, a jednocześnie kolejki ustawiały się, by zobaczyć zakazane w 23 stanach „Głębokie gardło” Gerarda Damiano. Zaczęły działać te same mechanizmy, co w Hollywood, każdy sukces znajdował naśladowców, próbowano też kontynuacji. Już w 1973 r. jeden z braci Mitchell wraz z Jonem Fontaną zaprezentował „Resurrection of Eve”, znów z Marilyn Chambers, odkryciem „Behind the Green Door”. Z kolei w 1974 r. pokazano „Głębokie gardło, część II” Josepha W. Sarno z tą samą parą wykonawców (Linda Lovelance i Harry Reems). Branżę ogarnęła euforia! Reżyser Gerard Damiano (1928-2008) wierzył, że filmy pornograficzne będą zyskiwać na znaczeniu i popularności, coraz większe budżety wpłyną na lepszą jakość i wkrótce znikną wszelkie podziały między mainstreamem a niszą. Sam nie chciał jedynie odcinać kuponów od powodzenia „Głębokiego gardła” i postanowił przygotować coś nietypowego: porno w zaświatach. „Diabeł w pannie Jones” (1973) to opowieść o nieszczęśliwej dziewicy (Georgina Spelvin), która popełnia samobójstwo. Odebranie sobie życia okazuje się jej jedynym grzechem, więc aby nie trafi ć do piekła (wieczność z impotentem) musi wrócić na ziemię i zapracować na niebo, poznając uroki seksu. Nauczycielem erotyki jest sam Harry Reems, a bohaterka próbuje kolejnych konfiguracji: miłości lesbijskiej, orgii i podwójnej penetracji.
Po dziesiątce jedenastka
Jest mnóstwo przykładów, że porno starało się wpisać w historię kina i wchodzić w „dialog” z głównym nurtem. Jednym z przejawów było odwoływanie się do klasyki. Kampowym musicalem „Blonde Ambition” (1981, nakręcony w 1977 r., reż. Lem i John Amero) złożono hołd komediom muzycznym z lat 50., takim jak „Mężczyźni wolą blondynki” (1953) z Marilyn Monroe. Do tego musicalu nawiązywał też tytuł filmu Bruce’a Sevena „Mężczyźni wolą rude” (1986). Zabawy tytułami były częste, odwoływano się do aktualnego przeboju lub klasyki sprzed lat, np. „She’s No Angel” (1976) to niejako odpowiedź na dawny przebój z Mae West „I’m No Angel” (1933). W luźnej przeróbce „Portretu Doriana Graya” Oscara Wilde’a: „Take Off ” (1978, reż. Armand Weston) jedna z bohaterek nazywa się Henrietta Wilde, a inna – Jean Harlot, wzorowana jest na słynnej seksbombie lat 30. Jean Harlow. Porno kręcono szybciej i taniej, więc błyskawicznie można było reagować na aktualne przeboje kinowe, przedstawiając własne wersje. Często zmieniano płeć głównemu bohaterowi; odpowiedzią na „Ojca chrzestnego” była „Matka chrzestna” z tego samego 1972 r. Przykład bezpośredniej parodii to „M*A*S*H’d” (1976, reż. Emton Smith) nawiązujący do „MASH” Roberta Altmana (1970) i opowiadającego tę samą historię serialu „M*A*S*H” (1972- 83). Film Smitha reklamowano hasłem: Wojenne historie, których nawet w „M*A*S*H” nie można było opowiedzieć. Niemal równocześnie zrealizowano „Amerykańskiego żigolaka” (1979) z Richardem Gere’em i „Kalifornijskiego żigolaka” (1979, reż. Bob Chinn) z Johnem Holmesem, jednym z najsłynniejszych aktorów w dziejach porno, którego historia stanowiła podstawę hollywoodzkiego „Boogie Nights” (1997) z Markiem Wahlbergiem. Na olbrzymie powodzenie „Dziesiątki” (1979) Blake’a Edwardsa (7 miejsce w box office w 1979 r.) branża porno odpowiedziała filmem także traktującym o kryzysie mężczyzny w wieku średnim zatytułowanym „Jedenastka” (1980, reż. Elliot Lewis i Harry Lewis). Tytuł nawiązywał do filmu Edwardsa, w którym główny bohater (Dudley Moore) po poznaniu Jenny (Bo Derek) uznaje, że w punktacji ideału kobiety od 1 do 10 przyznaje jej 11. W haśle reklamowym odwoływano się do pierwowzoru: „11” równie dobra co „10”, ale pokazująca dużo więcej! Z czasem porno odpowiedniki miały coraz bardziej finezyjne tytuły, inteligentnie nawiązujące do pierwowzorów. Niemal równocześnie z filmem „Listonosz dzwoni zawsze dwa razy” („The Postman Always Rings Twice”, 1981), powstało „Please… Mr. Postman” (1981, reż. Ken Gibb). Po „9 i pół tygodnia” (1985) pojawiło się „10 i pół tygodnia” (1986, reż. Gary Graver), a rok po wielkim sukcesie „Fatalnego zauroczenia” (1987), nadeszło… „Analne zauroczenie” (1988, reż. Charlie Diamont). To była przygrywka do coraz odważniejszych tytułów, po komedii „Rybka zwana Wandą” (1988), nadeszła „Cipka zwana Wandą” (1992, reż. Eric Edwards).
Krążąc po gejowskiej dzielnicy
Pod względem nawiązań do głównego nurtu i klasyki kina, gejowskie porno wyglądało przy swoim heteryckim odpowiedniku jak ubogi krewny. Filmy dla homoseksualistów siłą rzeczy miały mniejszą szansę na masową sprzedaż, ich budżety były skromne, a scenariusze bardziej banalne. Nieliczne odnosiły sukcesy wykraczające poza krąg zainteresowanych; pozytywny przykład to przełomowe „Boys in the Sand” (1971, reż. Wakefield Poole) nawiązujące do „Boys in the Band”, gejowskiej sztuki przeniesionej na ekran w 1970 r. Dopiero na początku lat 80. gejowski biznes porno dojrzał na tyle, by realizować nawiązania do aktualnych tytułów. Kontrowersyjny thriller „Cruising” (1979) Williama Friedkina z Alem Pacino, przeciwko któremu protestowała społeczność LGBT, zainspirował „Cruisin’ the Castro” (1981) Michaela R. Newmana. Tytułowe krążenie po miejscach spotkań gejów nie jest tu pokazane jako niebezpieczne i demoniczne, tylko służące przyjemności. „Centurians of Rome” (1981) Johna Christophera wykorzystywał zamieszanie powstałe przy premierze „Kaliguli” (1979) do innej historii ze starożytności. W chwili realizacji było to najdroższe gejowskie porno, budżet filmu wynosił 100 tys. dolarów (wcześniejszy o dziesięć lat „Boys in the Sand” kosztował 8 tys.). W głównych rolach wystąpili George Payne i Eric Ryan, dwaj gwiazdorzy znani także z filmów hetero. Co ciekawe, Ryan zagrał epizod w „Cruising”, pojawił się jako mężczyzna przy barze, co miało dodatkowo uwiarygodnić scenę. Znacząca jest biografia reżysera „Centurians of Rome”, geja Johna Christophera, znanego przede wszystkim z filmów hetero. Urodził się w tradycyjnej rodzinie w New Jersey w 1953 r., naprawdę nazywał Christopher Covino. Na studiach działał w kółku teatralnym, pociągało go aktorstwo, ale nie miał urody amanta. Największy wpływ na jego drogę zawodową miało poznanie w 1972 r. Chucka Vincenta, starszego o 13 lat geja, początkującego reżysera porno. Christopher został jego pomocnikiem, a wkrótce sam zaczął realizować filmy, podobnie jak Vincent – heteryckie. Zadebiutował już w 1973 r., ale pierwsze gejowskie porno („Games Men Play”) zrobił dopiero sześć lat później. W sumie nakręcił 24 tytuły, jednocześnie regularnie występował w filmach kolegów, grał niewielkie role niewymagające nagości. Zmarł na AIDS w 1984 r. mając zaledwie 31 lat. Jego ostatni film to gejowski „Hard Money” (1984); pamięci Christophera dedykowana jest komedia „Jack ‘n Jill 2” (1984) Chucka Vincenta.
Nazywam się Chandler, Rex Chandler
W drugiej połowie lat 80. gejowskie porno na dobre zaczęło realizować własne wersje oglądanych masowo produkcji. Jednym z najlepszych pomysłów była powstanie „Dynastud” (1986, reż. Scott Hansen). W tej parodii „Dynastii” głównymi bohaterami nie są wcale Blake, Krystle i Alexis, tylko Steven i Adam Harringtonowie (Christopher Lance i Mark Miller), obaj niezwykle romansowi (Steven spóźnia się na spotkanie, bo musi „poznać” nowego chłopca stajennego, a Adam uprawia seks nawet w samolocie). Film został wydany tylko na wideo i w 1987 r. był nominowany do Adult Video News Awards w kategorii najlepszego filmu gejowskiego (przegrał z „Powertool” z Jeffem Strykerem). W 1994 r. reżyser przedstawił „Dynastud 2: Powerhouse” z innymi aktorami (z pierwszej obsady został tylko Rick Donovan). Dwa miesiące przed premierą, w wieku 27 lat zmarł tragicznie odtwórca roli Stevena, Christopher Lance – został śmiertelnie dźgnięty nożem w czasie kłótni z partnerem. Rok później samobójstwo popełnił Joel Curry grający seksownego Briana kochającego się z Adamem w przestworzach. Przedawkował leki i zasnął na tylnym siedzeniu samochodu z włączonym silnikiem w garażu. Na drzwiach powiesił kartkę dla młodszego brata i przyrodniej siostry: „Nie wchodź do garażu – idź i zadzwoń do taty”. Jedynie na wideo ukazał się także „A View to a Thrill” (1989, reż. Mark Frederics), gejowski odpowiednik „A View to a Kill” (1985) o przygodach Jamesa Bonda z Rogerem Moorem (i Grace Jones). Głównym bohaterem jest szpieg, który odwiedza różne miejsca na świecie. Przytrafiają mu się niesamowite erotyczne przygody (przy seksie oralnym nie przeszkadza nawet wąż pełznący po jego nodze). Bohater nazywa się Rex Chandler, odtwarza go aktor noszący pseudonim… Rex Chandler. Z ekranu oczywiście pada kwestia: Nazywam się Chandler, Rex Chandler, a otwierająca film piosenka przypomina przebój Duran Duran z „A View to a Kill”.
Świadkowie mimo woli
Eric Ryan ze wspomnianego wyżej „Cruising” nie był jedynym aktorem porno zaangażowanym do hollywoodzkiego filmu. Wielu jego kolegów i koleżanek po fachu miało nadzieje na kariery w kinie głównego nurtu, ale zazwyczaj kończyło się na epizodach albo udziale w filmach znanych jedynie najbliższej rodzinie reżysera. Często chodziło o puszczenie oka do bardziej spostrzegawczego widza, tak było choćby we wspomnianej „Dziesiątce”, gdzie w scenie przyjęcia pojawia się cała masa gwiazd porno (Annette Haven, Jamie Gillis, Candida Royalle, Desiree West, David Morris). Na podobnej zasadzie w musicalu o zespole Village People „Can’t stop the music” (1980) do epizodu mężczyzny uprawiającego jogging zaangażowano George’a Payne’a. Kiedy trafiała się szansa dużej roli w potencjalnym przeboju, coś stawało na przeszkodzie. Tak było z pomysłem, by Harry Reems zagrał trenera w „Grease” (1978) oraz by Annette Haven wystąpiła jako Holly Body w „Świadku mimo woli” (1984). Akcja filmu częściowo dotyczy biznesu porno, reżyser Brian De Palma jako tancerkę erotyczną widział właśnie Haven, ale wytwórnia Columbia nie zgodziła się i rolę zagrała Melanie Griffith. Nazwisko Haven pojawia się w napisach, ostatecznie pracowała przy filmie jako konsultantka, a kariera Griffith nabrała rozpędu – aktorka otrzymała wówczas pierwszą nominację do Złotego Globu.
Pierwszy wyoutowany aktor
W „Świadku mimo woli” jest zabawny epizod z awanturującym się aktorem porno, który wykrzykuje, że ma reputację w tym biznesie. Zagrał go Michael Kearns (ur. 1950), który miał na koncie udział w filmach „dla dorosłych”. W legendarnym „L.A. Tool & Die” (1979, reż. Tim Kincaid) pojawia się w pierwszej scenie jako Jim, który uprawia seks oralny z całą grupą mężczyzn ustawionych wokół niego. Erotyka od początku odgrywała ważną rolę w karierze Kearnsa. Zaczynał w teatrze, w 1971 r. wystąpił w kontrowersyjnym, pełnym nagości i seksu, kończącym się orgią, musicalu Toma Eyena „The Dirtiest Show in Town”. Spektakl, w którym były też postacie gejów i lesbijek, szybko zyskał status kultowego wśród LGBT, a Kearns w 1973 r. trafił na okładkę „Advocate”. Prawdziwa sława nadeszła dwa lata później wraz z publikacją książki „Happy Hustler” o doświadczeniach biseksualnej męskiej prostytutki. Podpisana pseudonimem Grant Tracy Saxon robiła wrażenie nie tylko treścią, ale też nagim zdjęciem autora załączonym do każdego egzemplarza. Na pomysł publikacji wpadł ówczesny partner aktora, twórca oper mydlanych Th om Racina, który wymyślił Saxona jako męski odpowiednik bijącej rekordy popularności autorki książki „Happy Hooker”. Sukces (250 tys. sprzedanych egz.) sprawił, że na kilka lat Kearns stał się Saxonem, udzielał wywiadów, pozował do zdjęć i promował dalszy ciąg „Making Love: The Happy Hustler’s Intimate Way to Bisensual Lovemaking”. Po latach Kearns uznał książkę za stuprocentową fikcję, dla wielu była jednak ważna, nawet gwiazdor porno Al Parker przyznał, że była to pierwsza „gejowska rzecz”, jaką przeczytał. Na początku lat 80. Kearns zagrał kilka rólek w popularnych produkcjach, był gejem futbolistą w serialu „Zdrówko” (1983) i gejem fryzjerem w telewizyjnym „Making of a Male Model (1983) z Joan Collins. Gościnnie pojawiał się w filmach o AIDS: „A orkiestra grała dalej” (1993) z Matthew Modine, „A Mother’s Prayer” (1995) z Lindą Hamilton i „Moje przyjęcie” (1996) z Ericem Robertsem. Dziś Kearns uznawany jest za pierwszego geja z Hollywood, który zrobił coming out (po śmierci Rocka Hudsona oskarżył przemysł filmowy o homofobię), a także powiedział, że żyje z HIV (w 1991 r.). W 2012 r. wydał wspomnienia „The Truth is Bad Enough”, w których opisał dotychczasowe życie, w tym adopcję czarnej córki i romanse z gwiazdorami: Rockiem Hudsonem, Salem Mineo, Bradem Daviesem, Paulem Lynde i Barrym Manilowem.
Tekst z nr 71 / 1-2 2018.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.