Gra tajemnic

The Imitation Game (2014, Wielka Brytania), reż. M. Tyldum, wyk. B. Cumberbatch, K. Knightley, M. Goode. Dystr. Forum Film Poland, premiera w Polsce: 16.01.2015

 

mat. pras.

 

Alan Turing złamał kod niemieckiej Enigmy, ale z punktu widzenia Wielkiej Brytanii był przestępcą, bo był homoseksualny. „Gra tajemnic” to więcej niż porywający thriller

 

Porywający thriller o złamaniu kodu niemieckiej Enigmy, który jest jednocześnie czymś o wiele więcej niż tylko thrillerem. „Gra tajemnic” chwyta w pierwszej scenie i do ostatniej człowiek w napięciu siedzi, jak pisywał krytyk Zygmunt Kałużyński, „na brzeżku kinowego fotela”. Mimo że przecież główne fakty znamy i nie ma się co martwić: tak, w końcu złamią ten kod.

Szacuje się, że sukces brytyjskich kryptologów (jest też mowa o polskich) skrócił II wojnę światową o około dwa lata. Dokonała tego grupa, na czele której stał, tak się złożyło, gej. Genialny matematyk, który przy tej okazji wymyślił i skonstruował… pierwszy komputer. O jego homoseksualizmie (w Wielkiej Brytanii nielegalnym aż do 1967 r.) władze dowiedziały się w 1951 r. Turing w myśl ówczesnego prawa był przestępcą. Postawiono mu ultimatum – „terapia” hormonalna polegająca na chemicznej kastracji lub więzienie. By moc pracować, wybrał to pierwsze. Trzy lata później, wykończony „leczeniem”, popełnił samobójstwo. Z moralnego punktu widzenia, było to jednak zabójstwo – państwo brytyjskie zamordowało narodowego bohatera, a motywem była homofobia.

Jak świat mógłby dziś wyglądać, gdyby Alan Turing, ojciec współczesnej informatyki, niespełna 42-letni w chwili śmierci, spokojnie pracował przez następne dekady?

To właśnie Turing, brawurowo grany przez Benedicta Cumberbatcha, a nie Enigma, jest na pierwszym planie „Gry tajemnic”. Opowieść o łamaniu kodu sama w sobie ma wystarczający ładunek sensacji i zwrotów akcji, ale postać Turinga dopisuje jej nowe wymiary. Człowiek, dla którego utrzymywanie osobistej tajemnicy przed światem było dniem powszednim a jednocześnie człowiek niezwiązany wcześniej z polityką dostaje na barki przedsięwzięcie „tajniejsze od najtajniejszego” (z braku stosownej nazwy otrzymało klasyfikację „ultra”) i jest zmuszany, by nieść ciężar losów wojny, codziennie decydując o życiu lub śmierci tysięcy ludzi. Musi też dać sobie radę ze współpracownikami, a mówiąc delikatnie, nie jest stworzony do pracy w grupie. W tym wszystkim jest jeszcze bliska mu Joan Clarke (Keira Knightley), też outsiderka, bo kobieta wśród naukowców-mężczyzn. Ich zaręczyny – za pomocą których chciał chronić ją, nie siebie! – i późniejszy, dramatyczny coming out Turinga czynią z jego historii dramat szekspirowski.

Wielka Brytania potrzebowała poł wieku, by zacząć wprost mówić o tym, jak tragiczny los mu zgotowała, kierując się homofobią. Turing został pośmiertnie ułaskawiony przez królową Elżbietę dopiero w 2013 r.

Dzięki „Grze tajemnic”, słusznie obsypanej nominacjami do Oscarów i brytyjskich nagród BAFTA, szersza widownia może poznać tego niesamowitego człowieka, który padł ofiarą społecznego tabu. Dziś właśnie tyle można i trzeba zrobić: mówić o nim i pamiętać. Ten film, poprowadzony przez reżysera pewną ręką, ze scenariuszem precyzyjnym jak umysł bohatera, mocno was przeczołga. Wyjdziecie z kina na miękkich nogach.

 

Tekst z nr 53/1-2 2015.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.