Homofobię trzeba zwalczać śmiechem

Z Krystianem i Adrianem Babilińskimi o modelingu, o własnej firmie, o szkolnej homofobii, coming outach i planach małżeńskich rozmawia Mariusz Kurc

 

Krystian (na górze) i Adrian Babilińscy – sesja dla Unique & United; foto: Maria Lankina

 

Pamiętacie nasz tekst o trzech braciach gejach? Opublikowaliśmy go w listopadzie 2013 r. („Replika” nr 46). 22-letni Alan i 18-letni bliźniacy Krystian i Adrian wyemigrowali z rodzicami do USA kilkanaście lat temu. Mieszkają w stanie Karolina Południowa. Jesienią 2013 r. ich tata, Adam wyoutował się w polskich mediach jako tata trzech gejów – wziął udział w akcji Kampanii Przeciw Homofobii „Rodzice, odważcie się mówić, wsparł również nowo powstałe Stowarzyszenie Akceptacja, skupiające rodziców i przyjaciół osób LGBT.

W naszym tekście o tej niecodziennej rodzinie wypowiadali się sami zainteresowani, tata oraz mama Kasia. Powiedziałem jej wtedy, że Krystian i Adrian są tak ładni, że mogliby zrobić karierę jako modele. Minął niecały rok, Kasia odezwała się do mnie: „Spełniło się. Krystian i Adrian są po pierwszej sesji foto. A poza tym, mając niecałe 19 lat, założyli własną firmę. Mam supersynów!”

Spotykam się z Krystianem i Adrianem na Skype i już po dwóch minutach rozmowy widzę, jak wiele się w ich życiu zmieniło przez te dwanaście miesięcy.

Opowiecie najpierw o tym, jak zadebiutowaliście jako modele?

Adrian: To było latem. Spędziliśmy tydzień w Nowym Jorku. Pierwsza nasza samodzielna wycieczka bez rodziców. Super.

Krystian: Tylko raz się trochę zgubiliśmy na parkingu na lotnisku (śmiech). Wszystko zaczęło się od tego, że jedna z menadżerek firmy Unique & United śledziła mój profil na Instagramie, podobały jej się fotki. Potem okazało się, że inna osoba pracująca w tej firmie to znajoma mojej mamy. Zgadały się i zapytały mamę, czy nie chcielibyśmy spróbować sesji foto do kampanii reklamowej. To brzmiało zbyt pięknie… ale okazało się prawdziwe! Na początku nikomu nie mówiliśmy, bo baliśmy się, że to ściema. Nawet sprawdzaliśmy, czy bilety do Nowego Jorku, które nam kupili, nie są fałszywe, bo wierzyć nam się nie chciało.

Unique & United – co to za firma?

A: Produkują biżuterię dla gejów, również ślubną. Zapewnili nam high life w Nowym Jorku. Pozowanie trwało godzinami, wcześniej fryzjer, wizażyści, wybieranie ciuchów – ale w sumie fajna zabawa. Znaleźliśmy też czas, by pozwiedzać miasto.

Wiążecie przyszłość z modelingiem?

K: Jak coś się trafi, to czemu nie, ale tylko dorywczo. Na poważnie zaczęliśmy właśnie działać na innym polu – projektujemy strony internetowe. Wycieczka zresztą się do tego przyczyniła. Przy okazji modelowania doradzaliśmy Unique & United w kwestii ich własnej strony internetowej, na którą zapraszamy (uniqueandunitedjewelry.com – przyp. red.). Projektowaniem stron interesujemy się od dawna. Mamy sporą wiedzę i pomysły. BabilinApps (babilinapps.com – przyp. red.) założyliśmy we wrześniu.

Nie mając nawet 19 lat i chodząc do szkoły.

K: A dlaczego nie? Nie narzekamy na brak klientów. Zatrudniliśmy już dwie dodatkowe osoby na niepełny etat.

BabilinApps ma tęczowy motyw w logo – to jakaś wskazówka czy moja nadinterpretacja?

A: Każdy odbiera to, jak chce, trochę tak jak to jabłko w firmie Apple (śmiech). Mamy w naszym portfolio kilka designów zrobionych dla „branżowych” firm. Gdy nowym klientom je pokazujemy, od razu wiadomo, o co chodzi.

K: Gdy robiliśmy nasze własne coming outy przed rodzicami, to była akurat kampania „It Gets Better” skierowana do nastolatków LGBT. Słyszałeś o niej?

Jasne. Znane osoby LGBT i sojusznicy dodawali otuchy nastolatkom LGBT, by przetrwali trudne czasy szkolne, bo „potem będzie lepiej”.

K: Bardzo się ucieszyliśmy na wieść, że kampania „It Gets Better” jest wspierana przez Google. Już wiedzieliśmy, gdzie moglibyśmy się zatrudnić! To bardzo ważne, by informować: tak, jesteśmy gay-friendly.

A: Parę razy zdarzyli nam się klienci, którzy chyba byli trochę homofobami i aż przyjemnie było patrzeć, jak walczą ze sobą: z jednej strony nasze projekty im się podobały, a z drugiej – mieliby dać zarobić „pedałom”? Racjonalne myślenie jednak zwyciężyło.

K: Sam fakt, że jesteśmy otwarci, daje ludziom do myślenia. Już nie będą patrzyli na geja tak, jakby zobaczyli UFO. A poza tym, bycie otwartym w tych kwestiach jest „zaraźliwe” – okazuje się, że ludzi tolerancyjnych jest więcej, niż myśleliśmy. Nie można też pokazywać, że jesteś słabszy, prosić o supportowanie… tolerancję. Ludziom bardziej podoba się postawa: „Nie obchodzi mnie, czy mnie akceptujesz. Jestem gejem – radź sobie z tym sam, jeśli masz problem”. Jak coś takiego widzą u nas, to łatwiej im stanąć po naszej stronie, bo po prostu czują siłę (śmiech).

A: Zresztą mi nie zależy, by ludzie mnie kochali. Nie muszą rzucać kwiatów, wystarczy, by nie rzucali kamieniami. Jeden z naszych klientów zapytał nas, czy jesteśmy chrześcijanami, a gdy dostał odpowiedź twierdzącą, to zaczął prawić o tym, że powinniśmy mieć dużo dzieci. Na taki speech od razu mu powiedzieliśmy, że jesteśmy gejami. Chwila wahania i… zmienił temat. Wiesz, dlaczego? Bo to on bardziej potrzebował naszych usług, niż my jego. To było super cool! (śmiech). Może mu się coś teraz ruszyło w głowie, że ma stronę zrobioną przez dwóch gejów.

K: Jeszcze jedno: nie chcę wyjść na zarozumiałego, ale w naszej okolicy jesteśmy naprawdę innowacyjni i nie mamy wielkiej konkurencji. Wielu naszych klientów ma „przedwojenne” strony, a my nie jesteśmy obciążeni tym, co było. Np. chyba jako jedyni w naszym mieście umiemy robić produkt 3D. Mamy konkurencyjne ceny. Możemy więc klientom śpiewać „it’s OK to be gay” i nawet, gdyby nas nie wybrali, to nie ma problemu. Choć jeszcze nam się nie zdarzyło, by ktoś zrezygnował z naszych usług ze względu na homoseksualizm.

Macie swoje ulubione dziedziny w informatyce?

K: Adriana najbardziej interesuje sztuczna inteligencja, a ja kocham tworzyć aplikacje.

Łatwo jest w Stanach założyć własną firmę?

A: Bardzo łatwo. Mieliśmy 110 dolarów na rejestrację przez sąd, praktycznie jeden dokument do wypełnienia i już. Na wydrukowanie wizytówek mama nam dała (śmiech). Prostej księgowości uczyliśmy się sami z filmików na youtube.

Spotykacie się z poglądem, że geje raczej nie nadają się do technicznych spraw?

K: Tak! To też jest śmieszne. Niektórzy nasi klienci myślą, że my jesteśmy tylko od „części artystycznej”. Geje – więc pewnie ładnie rysujemy i mamy zmysł estetyczny. Rzucamy wtedy parę parametrów technicznych na początek i obserwujemy, jak próbują ukryć zdziwienie (śmiech).

A: Tim Cook z Apple’a zrobił fantastyczną robotę swym coming outem. Pokazał tym wszystkim młodym gejom, którzy może nie marzą, by być stylistami, tylko np. inżynierami, że można.

Wyczuwam u was pewność siebie i luz, jeśli chodzi o bycie gejem. Ostatnim razem, jak rozmawialiśmy, to nie było aż takie jasne. Np. mówiliście, że w szkole jesteście wyoutowani, ale tylko przed kilkoma osobami.

A: Przez te ostatnie dwanaście miesięcy wiele się zmieniło. Teraz jesteśmy totally out. Jak to się mówi po polsku?

Zupełnie wyoutowani.

K: Zupełnie wyoutowani. Jeszcze na początku zeszłego roku byliśmy tak niezupełnie. A w gimnazjum marzyłem, by być straight… prosty?

Hetero.

A: Outujesz się wtedy, gdy dostrzegasz akceptację w swoim otoczeniu. My tę akceptację mieliśmy, ale na początku byliśmy bardzo ostrożni. Teraz czuję, że mógłbym podbić świat! Żaden homofob nie jest mnie w stanie zdołować. Mi to wisi. Tak się mówi?

Tak.

K: Mi też wisi (śmiech).

Jesteście jedynymi wyoutowanymi gejami w szkole?

A: Nie! Ale najpopularniejszymi gejami chyba tak. (śmiech) Nie tylko dlatego, że jesteśmy bliźniakami gejami, tylko dlatego, że robimy sobie z homofobów jaja.

Właśnie chciałem zapytać, jak to jest z homofobią w waszym liceum.

K: Jak na mnie taki jeden patrzył spode łba, to powiedziałem mu „ślicznie wyglądasz”. Pewność siebie i poczucie humoru – to jest moja recepta na homofobię. Np. robię sexy minę i pytam takiego homofoba: „Dałbyś mi swój numer telefonu?” On jest wściekły, a wszyscy wybuchają śmiechem. To działa. Raz jeden koleś w szkole powiedział, że nie lubi golfów, bo wygląda w nich „jak gej”. „Koleś, bądź mężczyzną, dołącz do klanu” – odpowiedziałem. W Ameryce to ma dodatkowe znaczenie – to stare hasło Ku Klux Klanu. W gimnazjum nie miałem jeszcze takiej pewności. Byłem przerażony na myśl, że moje gejostwo mogłoby wyjść na jaw. Strasznego nękania nie doświadczyłem, ale wiem, co to znaczy, jak ludzie są dla ciebie podli. Na samo słowo „gay” drżałem. Zacząłem się otwierać w drugiej klasie liceum. Na lekcjach angielskiego nasz nauczyciel mówił, że miłość nie zna rozróżnienia na płeć. Widziałem, że większość klasy się z nim zgadza i to dodało mi siły. Wszystko zaczęło mi się w głowie układać. W Polsce jest chyba większy problem z odmiennością, bo społeczeństwo jest…

Jednorodne.

K: Tak. Wiele osób nie potrafi sobie wyobrazić, jak to jest być nękanym z powodu jakiejś cechy, na którą się nie ma wpływu. Ameryka ma za sobą ruch praw obywatelskich czarnych. Polska jest chyba tym uczniem, któremu dobry nauczyciel powinien wyjaśnić, że np. „nie wolno palić tęczy”, „nie wolno wyrzucać ludzi z pracy tylko dlatego, że są inni”. Ale wiemy też, że Polska się zmienia. W Słupsku prezydentem został Robert Biedroń. Przesyłamy panu Biedroniowi gratulacje.

A: Jest w naszej szkole jeden chłopak, który otwarcie nienawidzi gejów – i jest za to nielubiany. Wiesz, dziewczyny z reguły wspierają gejów bardziej niż chłopaki hetero – a ponieważ chłopaki hetero chcą się podobać dziewczynom, to muszą tolerować gejów (śmiech). Bo żadna dziewczyna nie chciałaby chodzić z homofobem. Ale i bez tych kalkulacji jest po prostu coraz więcej chłopaków hetero, którym geje nie przeszkadzają. Ja ciągle się śmieję i żartuję z siebie i z homoseksualizmu. Są goście, którzy wkurzają się, gdy ktoś powie np. „Ale z ciebie fiut!”. A ja na to mówię: „No, cóż, jestem tym, co lubię”. Słowa mogą cię zranić tylko, jeśli na to pozwolisz. Obelgi „pedał”, „ciota”, mogą być puste – jeśli tylko nie będziesz ich brał do siebie. Na jednej z przykościelnych ulotek przeczytałem: „Jedyni naziści dziś to pedały. Chcą cię zmusić prawem, byś wspierał ich rozpustę, ich perwersje. I chcą zakazać wolności słowa, byś nie mógł nawet powiedzieć, co o nich myślisz. Byliby szczęśliwi, gdyby zakazano mówić, że ≪Bóg nienawidzi pedałów≫ pod pretekstem, że to jest ≪mowa nienawiści≫”. Coś takiego najlepiej obśmiać. Dyskutować – bez sensu. Nie mogę powiedzieć, że w naszej szkole nie ma homofobów. Są – a my i nasi koledzy mamy z nich polewkę. Nauczyciele albo nie zwracają uwagi, albo są po naszej stronie. Gdyby doszło do czegoś poważniejszego, pewnie wyrzuciliby homofoba z klasy.

W przyszłym roku idziecie na studia?

K: Tak.

Informatyka?

K: Computer science. Czyli informatyka po polsku, tak?

A: Ja też computer science, oczywiście.

A co słychać u waszego brata, Alana?

W porządku. Kończy studia w maju i już dostał pracę. W Atlancie, tak jak chciał. Stamtąd tylko 2 godziny do Cancun w Meksyku… Właśnie szuka mieszkania. Męża jeszcze nie znalazł, więc na razie wprowadzi się tylko z kotem.

W waszym stanie, Karolinie Południowej, dwa miesiące temu zalegalizowano małżeństwa jednopłciowe.

K: Super, nie? Miałem pomysł, żeby na Halloween przebrać się za takiego bardzo przegiętego geja i zabierać parom hetero ich świadectwa ślubu. Bo jest ten głupi argument, że małżeństwa homoseksualne zniszczą tradycyjną rodzinę – to chciałem trochę poniszczyć (śmiech). Ale już tego nie zrobię, bo zalegalizowali! Chyba że w przyszłym roku pojadę do jakiejś Dakoty Północnej, jeśli tam nie zdążą…

O jednym z was wasza mama mówiła, że jest bardzo, ale to bardzo romantyczny.

A: To ja.

K: Adrian jest heartbreaker.

Adrian, łamiesz serca i dziewczynom, i chłopakom?

K: Nie, łamie tylko chłopakom. Przy nim zawsze się jakiś chłopak kręci, wszystkie dziewczyny już wiedzą, że nie mają szans. A on jest bardzo wybredny. Zapamiętałem pewnego Ryana, jakiś czas potem Adrian o Ryanie coś mówił, więc pomyślałem: „O, coś może z tego będzie”. I co? Okazało się, że po tamtym Ryanie, którego zapamiętałem, był jeszcze drugi Ryan, a teraz to już jest Ryan numer trzy! A w międzyczasie ilu innych?

A: Przestań! To brzmi, jak ja bym z nimi wszystkimi spał!

K: Nie, nie śpi z nimi. Nie daje im nawet szansy (śmiech). Jest naprawdę strasznie romantyczny i szuka ideału.

A: Jeden chłopak mi niedawno powiedział, że mógłby ze mną wziąć ślub. Kolego, jaki ślub, przecież ja mam dopiero 19 lat!

Krystian, a ty?

K: Moj najdłuższy związek trwał 3 tygodnie. Ja też jestem romantyczny!

Ale w przyszłości planujecie śluby, dzieci?

K: Ja o dzieciach na razie nie myślę. O mężu też nie. Na początek po prostu chłopaka chciałbym mieć.

A: A ja dzieci będę miał. I to dużo. Siedmioro. Siedmiu synów – i z wszystkich „zrobię” gejów! (śmiech) A niech no tylko któryś przyjdzie i powie: „Tata, chciałem Ci coś powiedzieć… Tak naprawdę podobają mi się dziewczyny…” Już ja mu to wybiję z głowy! Będę lał pasem! (śmiech)

 

Tekst z nr 53/1-2 2015.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.