Jaka ulga być sobą!

Dzięki Beacie i Kamili polskie tęczowe rodziny zyskały twarz i głos

 

Kamila, Beata i Julian                                  arch. pryw

 

Okładka „Newsweeka” z 9-15 lipca (nr 28/2012) odbiła się szerokim echem. Widniały na niej dwie młode kobiety z małym chłopcem, cała trojka w czułym uścisku. W tekście Anny Szulc opowiedziały o tym, jak to jest być w Polsce tęczową rodziną. Wystąpiły jako Justyna i Iwona, a redakcja zastrzegła, że „imiona niektórych bohaterek artykułu zostały zmienione”. Spotykam się z dziewczynami dwa miesiące po publikacji. Obie promienieją. Ten pionierski, bo pierwszy coming out tęczowej rodziny w naszym kraju, okazał się pozytywnym doświadczeniem.

Pod nazwiskiem

Dlatego podjęłyśmy męską decyzję – mówią, puszczając oko przy słowie „męska”– i w „Replice” występujemy po raz pierwszy pod własnymi imionami i nazwiskami: Beata Lipska i Kamila Mańkowska. Jak się żyje po coming oucie? Kamila: Normalnie. A właściwie lżej, bo nie trzeba niczego udawać, jaka to ulga być sobą! Nie stało się nic strasznego – ba! Dostały wiele dowodów sympatii i akceptacji. Mieszkają w jednej z podwarszawskich miejscowości, po „Newsweeku” były rozpoznawane na ulicy. Proszą, bym koniecznie napisała, że usłyszały wiele miłych słow. Beata: Ale najbardziej zaskoczyła mnie jedna z naszych sąsiadek. Starsza pani, po której nie wiedziałam, jakiej reakcji mogę się spodziewać. Tymczasem zareagowała bardzo ciepło, była dumna z naszej odwagi, dopingowała nam, kiedy pojawiałyśmy się w mediach. Całkowicie zaprzeczyła stereotypowi starszej, tradycyjnie myślącej osoby, zamkniętej na różnorodność.

Kilka dni po ukazaniu się „Newsweeka”, 13 lipca br., dziewczyny wystąpiły w programie TVP2 „Pytanie na śniadanie”. Były spokojne i naturalne, wypadły świetnie. Prowadzący gratulowali im odwagi. Kamila mówiła: Chcemy nadać twarz wszystkim tęczowym rodzinom w Polsce, ponieważ jest to wciąż temat tabu, a my żyjemy, istniejemy i mamy dzieci. Zapytana o to, czy społeczeństwo dojrzało już do tego, by zaakceptować tęczowe rodziny, odpowiedziała: Społeczeństwo bardziej dojrzało niż politycy i nasze prawo. Wtórowała jej Beata, z zawodu nauczycielka, która wyjawiła, że pierwsze reakcje jej kolegów z pracy i uczniów napawają ją optymizmem. Teraz, gdy po wakacjach Beata wróciła do szkoły, potwierdza to, co mówiła w lipcu: Spotkałam się w pracy z dużą życzliwością i zrozumieniem.

Julian

Kamila była w związku heteroseksualnym, bo wpojono mi wzorce heteronormy i chciałam być taka, jak wszyscy. Potem tata Juliana odszedł, a Kamila zaakceptowała swą prawdziwą naturę. I poznała Beatę. Julian jest najwspanialszym prezentem, jaki mogłam dostać od życia – podkreśla. Czy czterolatek zauważył coming out swojej mamy i Beaty, którą nazywa Tocią? Kamila mówi, że nawet nie poczuł zamieszania. Nie ma wątpliwości, że będzie dobrze przygotowany na ewentualne pytania o dwie mamy. Nie będzie się bał o tym opowiadać: Dzieci mogą się śmiać ze swoich rówieśników z rożnych powodów, z tego że ktoś nosi okulary albo ze śmiesznego nazwiska. To, że nasz syn wychowuje się w rodzinie homoseksualnej, nie jest większym powodem do docinków niż tysiące innych. Dzieci lubią sobie dokuczać, ale wszelkie złośliwości wynikają z niewiedzy. Nie trzeba się tym przejmować, tylko tłumaczyć. Nasz syn wyrośnie na bardziej tolerancyjnego i tyle.

Dziewczyny mają świadomość, że do pełnej równości w naszym kraju jeszcze długa droga, ale dostrzegają małe kroczki. Niedawno na Facebooku powstała grupa „Tęczowi rodzice”. Pod Sejmem są organizowane manifestacje w sprawie związków partnerskich – Beata i Kamila były na kilku z nich. Kamila: Byłoby fantastycznie mieć pewność, że gdyby coś mi się stało, to jesteśmy zabezpieczone i nasz syn zostanie z Beatą, która będzie miała do niego prawa. W świetle obecnie obowiązujących przepisów Beata jest dla Juliana obcą osobą. To zupełnie bezsensowne, przecież Julek ma we mnie drugą, kochającą go rodzicielkę.

Przed i po 

Beata: Priorytetem naszej rodziny jest miłość i nic nie może tego zniszczyć. Jestem osobą wierzącą, kieruję siężyciu prawdą i uważam Kamilę oraz Julka za wielki dar od Boga. Jeżeli masz gdzieś z tyłu głowy opor przed ujawnieniem, strach i głos który mówi, że lepiej będzie, jak nie powiesz o sobie nikomu, to bardzo osłabia. Ale jeśli wiesz, że masz wsparcie i oddanie swojej rodziny, to tylko to się liczy. Kamila dodaje: Im więcej osób wyjdzie z szafy i pokaże, że jesteśmy zwyczajnymi ludźmi, a jedyne „homoseksualne lobby”, jakie istnieje to to, które walczy o nasze prawa, a nie „werbuje” kogokolwiek, tym większa szansa na stopniową akceptację i normalne życie w Polsce. My same dzielimy naszą historię na przed coming outem i po nim. Zainspirowały też kilku znajomych, by się ujawnili. Również uczniów, jest im teraz łatwiej odnaleźć się w szkolnej społeczności – mówi Beata – Nie można siedzieć bezczynnie i czekać, aż nastawienie społeczne i prawo „samo” się zmieni. I nie można oglądać się na innych, tylko samemu coś robić. Naszym największym wrogiem jest strach.

 

Tekst z nr 39/9-10 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.