MIŁOŚĆ SILNIEJSZA NIŻ HEJT

Z modelami RADKIEM PESTKĄ i ROMKIEM GELLO, o tym, jak się poznali i jak im się razem żyje w Polsce, o tym, jak sobie radzili ze szkolną homofobią, o coming outach wobec najbliższych, a także o RuPaulu, o programie „Top Model”, który wygrał Radek, o chodzeniu z mamą do klubu gejowskiego i o „heteryckich, maskujących nawykach” Romka, rozmawia MARIUSZ KURC

 

Foto: Krystian Lipiec

 

Jak się poznaliście?

Romek: Gdy zobaczyłem Radka w „Top Model” jesienią 2015 r., pomyślałem: „Fajny, ciekawy chłopak”. Okazja, by go poznać, nadarzyła się dużo później. Zorientowałem się, że mamy wspólnych znajomych. Na moim blogu zapraszam różnych blogerów do zdjęć, więc pomyślałem, że zaproponuję Radkowi wspólną sesję. Napisałem do niego na Facebooku.

Radek: Dostaję sporo wiadomości od nieznajomych, wskakują do spamu i nie wszystkie przeglądam. Los chciał, że po jakimś czasie odczytałem wiadomość Romka.

Romek: Poznaliśmy się na sesji 14 stycznia 2017 r., padał śnieg i było baaardzo zimno (Romek patrzy romantycznie na Radka) i byłeś zestresowany (uśmiech).

Radek: 26 lutego stwierdziliśmy, że jesteśmy razem.

Czyli kliknęło od razu.

Romek: Zaczęliśmy się widywać praktycznie codziennie.

Radek: Kilka miesięcy później nasz znajomy fotograf Łukasz wrzucił na Instagram zdjęcie, na którym dajemy sobie buziaka. Portale plotkarskie zaczęły finalizować artykuły o mnie pytaniem: „Czy Radek Pestka jest gejem i czy Romek to jego chłopak?” Wtedy usiedliśmy, by porozmawiać poważnie na ten temat, również z rodzicami Romka, u których często się radzimy.

Skąd fotograf miał wasze zdjęcie z buziakiem?

Romek: Byliśmy razem z nim na imprezie, tam cyknął. Kilka dni później wręczył je nam oprawione w ramkę z okazji moich urodzin.

Radek: Nasz publiczny coming out był tylko kwestią czasu. Już wcześniej pojawiły się spekulacje na temat mojej orientacji, a ja sam źle czułem się z ukrywaniem. Podczas emisji „Top Model” nie zdecydowałem się ujawnić, nie wiedziałem, co się stanie i szczerze powiedziawszy wydawało mi się, że mogłoby to źle wpłynąć na moją karierę, nie znałem tego całego światka show biznesu. W tamtym momencie nie byłem na to gotowy.

Radek, miałeś 19 lat. Wyoutowałeś się publicznie, jak miałeś 21. To i tak bardzo wcześnie.

Radek: Romek jest moim rówieśnikiem. Nie znamy takiej drugiej, młodej i już wyoutowanej pary gejowskiej w polskim show biznesie, chyba że Ty znasz?

Nie.

Radek: Ha! (śmiech) No widzisz, jesteśmy jedyni!

Wygrałeś „Top Model” jako pierwszy mężczyzna. Miałeś wcześniej do czynienia z modelingiem?

Radek: Niewiele, ale tak. Przed programem pracowałem jako sprzedawca w Zarze, potem otrzymałem kilka zleceń jako model e-commerce dla Reserved, House. Interesuję się modą. Po programie skupiłem się na blogu, teraz chciałbym odnowić działalność jako model.

Romek, a ty?

Romek: Od 7 lat prowadzę bloga w tematyce głównie streetwear.

 

Foto: Krystian Lipiec

 

Zacząłeś, gdy miałeś 15 lat?

Romek: Tak, od końca gimnazjum. Moda to moja pasja odkąd pamiętam. Lubię pozować, być fotografowanym, ale przede wszystkim rozwijać się w modowym kierunku. Żeby być profesjonalnym modelem, trzeba mieć dobry wzrost i budowę ciała. Ja jestem niestety trochę za niski (182 cm) – Radek ma 184 – w sumie tylko dwa centymetry różnicy, ale często jest to problem. Mimo tego realizuję się podczas sesji zdjęciowych na moje social media. Razem z Radkiem mamy parę projektów na 2019 r. – trzymaj kciuki, aby wypaliły. W dobie Instagrama, Snapchata, blogi trochę poszły w odstawkę, aktualnie YouTube rządzi, co nie zmienia faktu, że warto pracować nad swoim blogiem – jeśli się go ma.

Radek: Chcielibyśmy zrobić kanał o modzie, ale nie tylko. Pisze do nas mnóstwo młodych ludzi LGBT, a jak wiadomo edukacji seksualnej w szkołach praktycznie nie ma. Dostajemy pytania, jak odkryliśmy, że jesteśmy gejami, jak najlepiej się wyoutować. Pytania o coming out są najczęstsze i nie dziwię się – gdy już rodzina i znajomi wiedzą, z dnia na dzień jest lżej i zapomina się o stresie.

Romek: Osoby LGBT są często wyalienowane, samotne. Jeśli czują, że nie mogą się ujawnić w rodzinie, a w szkole nie mają wsparcia, to jest problem. Chcemy pokazywać, że można być gejem, robić coming outy i żyć normalnie. Nasze życie wygląda naprawdę zwyczajnie, chodzimy na spacery, na zakupy, widujemy się z przyjaciółmi, czasem idziemy do klubu. Całujemy się, śpimy ze sobą… ale w Polsce jest stereotyp, że geje uprawiają seks gdzie popadnie i non stop całują się w miejscach publicznych.

Powiedziałbym nawet, że w Polsce, przynajmniej na ulicach, pary gejowskie nie okazują sobie uczuć w ogóle.

Romek: Otóż to.

Jak przeszliście przez okres dorastania? Spotkaliście się z hejtem?

Radek: Ja już w drugiej klasie gimnazjum zaakceptowałem się jako geja. U mnie było dość specyficznie, bo ciągle zmieniałem szkoły w miarę jak mój ojczym zmieniał pracę. Pochodzę z Kołobrzegu. W czasach szkolnych mieszkałem też w Koszalinie, pod Bytowem, w Inowrocławiu i w Trójmieście. Do ostatniej klasy gimnazjum trafiłem jako „nowy” i to było trudne. Wiesz, jak to jest z nowymi, zawsze mają troszkę trudniej z zaklimatyzowaniem się. Miałem okres, gdy moje włosy sięgały ramion i mój styl ubierania się był naprawdę przeciętny. Za namową siostry ściąłem włosy na krótko i nagle zrobiłem furorę w szkole, głównie wśród dziewcząt. Jak zapewne wielu gejów, trzymałem się głównie z nimi. Zacząłem przykładać wagę do wyglądu, ubierać się schludniej, ładniej – to wystarczyło, by nakręcić chłopaków do obelg czy szturchania na korytarzach szkoły. Niektórym wydaje się, że dziewczynom imponuje tępa siła i przemoc, dlatego chłopcy głupio się popisują. Wyzwiska „pedał”, „ciota” czy „pizda” były nagminne. Nigdy nie zostałem pobity, ale popychanie, podstawianie nogi miało miejsce praktycznie codziennie. Trudno coś z tym robić – zwłaszcza gdy w klasie jest dwunastu chłopaków i wszyscy zachowują się tak samo. Z jednym wyjątkiem – jeden kolega nic do mnie nie miał i normalnie ze mną rozmawiał, ale bał się otwarcie powiedzieć, że jestem „spoko” – głównie ze względu na swoich ziomków i prawdopodobne odstawienie od grupy, gdyby trzymał moją stronę. W-F był moim koszmarem. Zdarzyło się nawet, że miałem poprawkę. Nie chodziłem na lekcje i przez nieobecności musiałem podejść do egzaminu. Unikanie zajęć było sposobem na ominięcie wyzwisk i wyśmiewania ewentualnych potknięć czy niepowodzeń na zajęciach. Notoryczne wybieranie mnie na ostatniego do drużyny, każde złe zagranie usprawiedliwiane obelgami, cytuję: „Pedał, więc wiadomo, że źle gra” etc. Umówiłem się z nauczycielem na bieganie na boisku podczas gier zespołowych. Nie chciałem w nich uczestniczyć. Odpowiadanie na obelgi czy szturchanie nie dałoby rezultatu. Skarga u pedagoga, nauczyciela, wychowawcy też by nie pomogła – gdy gnębiciele zauważą, że ich „żarty” cię dotykają, podwoją swe działania. Nawet gdy dostaną reprymendę, przestaną tylko na chwilę i poczekają na dobry moment, by ponowić ataki. Nie ma dobrej recepty na walkę z takimi osobami. Trzeba zacisnąć zęby, być sobą i poszukać takich osób, które dadzą ci wsparcie. Chodziłem do pedagożki szkolnej, jednak głównie po to, by się wygadać. Ale to narażało mnie na dodatkową plakietkę: oprócz pedała to jeszcze kabel. W całym toku mojego nauczania znalazłem wsparcie u trzech osób. Trzech = na tyle szkół, do których uczęszczałem; panią pedagożkę z gimnazjum z Kołobrzegu, psycholożkę z technikum oraz moją polonistkę z gimnazjum z Koszalina. Tę ostatnią wspominam najlepiej. Była pierwszą osobą w całej szkole, przed którą się wyoutowałem. Nie spodziewałem się tak pozytywnej reakcji. Zwierzyłem się jej, bo akurat spodobał mi się pewien chłopak, notabene kuzyn mojej koleżanki – long story, jak to mówią – młodzieńcze zauroczenie, jednak na tamten moment traktowałem to bardzo poważnie. Potrafiła mnie wysłuchać, doradzić bez uprzedzeń. Mimo tych szczerych rozmów traktowała mnie na równi z innymi uczniami, wymagając ode mnie tyle samo wiedzy i zaangażowania w nauce. A gdy na lekcjach pojawiał się temat LGBT+, nie mówiła tylko: „Nie wolno wyzywać, bo jest to złe i rani”, ale rozpoczynała dyskusję, podsuwała lektury, artykuły, które wpływały na myślenie moich rówieśników.

Radek, ty byłeś wyoutowany jako gej przed klasą, przed tymi hejterami?

Radek: Nie trzeba się ujawniać, żeby przykleili ci łatkę „pedała”. Zaprzeczysz – nie uwierzą. Potwierdzisz – zaczną ci jeszcze bardziej dokuczać. Najlepiej przemilczeć. W podstawówce nie wiedziałem jeszcze o swojej orientacji, mało kto w tym okresie wie. W gimnazjum już zaakceptowałem siebie jako geja, powiedziałem siostrze i jednej koleżance, ale nie wchodziłem w żadne rozmowy z hejterami. Starałem się ich unikać. Trzeba olewać to wszystko, ale nie jest łatwo, gdy czujesz taki zmasowany, codzienny atak. Czujesz, że jesteś nielubiany. To jak z moją wpadką, wiesz.

 

Foto: Krystian Lipiec

 

Jaką wpadką?

 Radek: Wpadką z penisem.

Dla mnie to nie była „wpadka”. Pomyłka i tyle. Chciałeś wysłać zdjęcie swojego penisa jakiejś osobie, a przez pomyłkę wrzuciłeś na Snapchata, tak?

Radek: Tak.

Plotkarskie media to wychwyciły natychmiast i obśmiały. Czytelnicy w komentarzach – podobnie. Rozumiem, że można chcieć zobaczyć twój penis, bo jesteś atrakcyjnym facetem, celebrytą, zwycięzcą popularnego programu. Tylko za nic nie rozumiem wyśmiewania czy hejtu z tego powodu.

Romek: Na pierwszym naszym spotkaniu Radek sam zaczął mówić o tamtej sprawie, mimo że ja już właściwie o niej zapomniałem. To właśnie tak działa: publiczność może obśmiać i porzucić temat, ale temu, kto jest przedmiotem nagonki, nie jest łatwo zapomnieć. Cały czas z tyłu głowy tkwi myśl, że krzywe spojrzenia, chichoty są spowodowane właśnie przez to zdarzenie.

Radek: Burza wybuchła dosłownie 5 minut po tym, jak wrzuciłem to nieszczęsne zdjęcie. Zaraz je usunąłem, ale już poszło… Niektóre portale plotkarskie potrafi ą ciągnąć temat do dziś.

Czytałeś hejterskie komentarze?

Radek: Nie wszystkie, ale wiele. To było ponad 2 lata temu, kilka miesięcy po „Top Model”, myślałem, że to koniec, jednym kliknięciem wszystko zmarnowałem. Powstała, że tak powiem, „wielka beka”, w której uczestniczyły tysiące ludzi. Nie traktują cię jak człowieka, który może coś odczuwać, tylko jak internetowy mem. Nie myślą, jak ciężko być pod takim obstrzałem. Plotkarskie portale też tego nie biorą pod uwagę. Znajomi wydzwaniali, pytali, czy wszystko w porządku. Nie było. Nikomu o słabych nerwach i psychice nie życzę takiej sytuacji. (cisza) Nigdy nie mówiłem tego portalom i mało osób z mojego otoczenia o tym wie. Miałem próbę samobójczą po tym.

Kiedy?

Radek: Następnego dnia.

Jak?

Radek: Połknąłem mnóstwo tabletek. Mój ówczesny chłopak mnie odratował.

Trafiłeś do szpitala?

Radek: Nie. Wydawało mi się, że nie będę już mógł znaleźć pracy, bo jestem pośmiewiskiem. Czułem się skończony. Nie wyobrażałem sobie pokazania się gdziekolwiek. Usunąłem się z życia na wiele dni. Nic nie publikowałem w social mediach, a w moim zawodzie, jeśli nie istniejesz w sieci, to nie istniejesz.

Hejt był tylko w sieci?

Radek: Przede wszystkim. Na ulicy zdarzyło się parę razy, że na mój widok były śmiechy i krzyki. „Pokaż chuja!” i tym podobne, bolało. Zastanawiam się, czy gdyby doszło do tragedii, to te portale czy anonimowi komentatorzy poczuliby się odpowiedzialni. Taka sytuacja mogła zdarzyć się nie tylko celebrycie – mogła tak samo zdarzyć się nastolatkowi w liceum. Drwiny, ciągłe ocenianie, wyśmiewanie… Mam wrażenie, że w dobie internetu niektórzy zmieniają się w bezmyślne, raniące potwory czekające tylko na czyjeś potknięcie. Czasem trzeba zrozumieć, że zdarzają się sytuacje losowe i po jakimś czasie trzeba nabrać do nich dystansu. Ja do tego dojrzałem i już nie patrzę na to wydarzenie w taki sam sposób jak kiedyś. Traktuję to po prostu jako wypadek i tyle. Ale pamiętajmy, że słowa mogą ranić. Jestem pewny, że przez tę aferę straciłem wiele zleceń. Obawiałem się, że po coming oucie pojawi się taki sam problem – zupełnie tego nie odczułem. Wydaje mi się, że ponieważ to temat tabu, to również dobra wymówka dla innych gejów w show-biznesie, którzy boją się być autentyczni. Oczywiście tych, którzy chcą zachować prywatność dla siebie jak najbardziej szanuję. Jednak my zdecydowaliśmy się pokazać innym, że bycie gejem jest normalne i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Także nasz apel do wszystkich gejów siedzących w szafie w mojej branży brzmi: „Jeśli myślicie, że stracicie kontrakty, gdy się wyoutujecie, my mówimy: „Ściema!”. Nie jest tak. Dla wielu marek to, że ktoś zrobił coming out, jest bez znaczenia.

Myślę teraz, że chociaż sami geje powinni byli cię wesprzeć. Można by zakładać, że geje myślą bardziej liberalnie i dla nich zdjęcie penisa nie powinno być powodem do hejtu? Raczej chyba nawet powinni się cieszyć, że taki przystojny facet pokazał penisa i opowiedzieć się przeciwko hejtowi…?

Radek: Ani wsparcia, ani choćby luzu u wielu gejów nie było widać. Za to sporo zawiści. Wpadłem w depresję. Dopiero po wielu miesiącach, w wyniku terapii oraz po poznaniu Romka, zacząłem się znów uśmiechać. Romek: Uśmiecha się przy mnie, uśmiecha.

Romek, a jak okres dorastania wyglądał u ciebie?

Romek: Ja jestem chłopak z Pragi. Bardziej z Pragi niż z Warszawy. Lubię o sobie mówić „prażanin”. Byłem pewny, że jestem gejem wcześniej niż Radek, już w podstawówce. Pamiętam takiego jednego pięknego, czarnoskórego mężczyznę w telewizji. Miałem ze 12 lat i nie mogłem o nim zapomnieć… Oj, może przy Radku to teraz niezręcznie brzmi. Wyzwiska „pedał” w moją stronę leciały też bardzo często, ale było jeszcze coś. Tego dziś nie widać, ale byłem otyłym nastolatkiem do pewnego momentu. W liceum szybko urosłem i wyszczuplałem, ale w gimnazjum słyszałem „tłuścioszku” wiele razy. Ludziom się wydaje, że nie bierzesz tych „żarcików” do siebie, udajesz, że cię to nie rusza, by ich nie urazić. A tak naprawdę, gdy słyszysz to setny raz, na zewnątrz uśmiechasz się, a w środku płaczesz. Pokrzykiwali, że wyglądam jak beczka, rechotali. Do tego zwykłe słowo „gej” też było stosowane jako obelga.

Radek: Romek, opowiedz o coming oucie przed rodzicami, co?… O, czemu się wzruszyłeś? (Romek ma łzy w oczach)

Romek: Smutno mi się zrobiło, jak sobie przypomniałem o szkolnym hejcie. Do tej pory, jak przejeżdżam autobusem koło budynku mojego gimnazjum, stają mi przed oczami tamte sytuacje. Zero wsparcia ze strony nauczycieli. Wręcz czułem, że oni też mnie nie lubili. To była szkoła integracyjna, byli uczniowie i uczennice z niepełnosprawnościami, na wózkach. Wydawać by się mogło, że będzie większa wrażliwość na inność, ale jakoś orientacji to nie obejmowało. W liceum wychowawca raz do mnie podszedł i zapytał, czy ja naprawdę jestem gejem. Już wtedy przed nikim się nie ukrywałem. „No, jestem. Czy to jest jakiś problem?”. On, że nie, żaden problem. I tyle. Jakby tylko pytał z ciekawości.

Powinien był zapytać, czy spotykasz się z homofobią i jeśli tak, to powinien zareagować.

Romek: Zapomnij.

O coming oucie przed rodzicami opowiesz?

Romek: Walentynki, mam 16 lat i szlaban – muszę być w domu przed godziną 22, bo kiedyś wróciłem za późno. Jestem umówiony na pierwszą w życiu randkę z chłopakiem. Wcześniej coś próbowałem z dwoma dziewczynami. Miałem nadzieję, że odgonię myśli o facetach, ale to nic nie dało. Jednej z nich w końcu powiedziałem, że jestem bi.

Radek: Gdy młody chłopak mówi, że jest bi, to często oznacza, że jednak jest gejem. Taka wymówka jest częściej akceptowalna wśród rówieśników.

Romek: Powiedziałem jeszcze jednemu koledze i mnie zaakceptował. Zdarzało się, że mi dogryzał, ale stanął na wysokości zadania. Generalnie jednak żyłem w stresie. Jestem dość uczuciowy – to jest kolejna rzecz, którą „prawdziwi mężczyźni” lubią wyśmiewać. Wzruszasz się łatwo? Mięczak. W efekcie przyjąłem wiele zachowań „heteryckich”, maskujących.

Radek: Niektóre masz do tej pory.

Romek: Jakie niby?

Radek: Boże, Roman!…

Romek: Radek często się do mnie zwraca: „Roman!”

Radek: Gdy ktoś przy mnie dzwoni do Romka – zawsze słyszę: (Radek dramatycznie obniża głos i tubalnie mówi): „Roman Gello, słucham!” (Romek wybucha śmiechem)

Romek: To mi już weszło w nawyk, nie umiem się tego pozbyć. Zresztą z ziomkami na imprezach też potrafi ę normalnie porozmawiać, zero problemu. Nawet o dziewczynach.

Radek: To są drobne rzeczy. Zobacz, jak on siedzi. Macho totalnie. (śmiech)

Romek: Normalnie siedzę.

Radek: Albo uścisk ręki. Niektórzy heterycy jakby chcieli cię zmiażdżyć. To nie jest przywitanie, tylko taki mały pokaz siły. By było wiadomo, kto jest samcem alfa. Lubię analizować takie zachowania. Często nawet nieświadomie je kopiujemy.

Romek: Albo chód. Ja nie chodzę prosto jak model, tylko tak się gibię trochę na boki.

Radek: Ziomuś po prostu, no.

Romek: Mnie się to trochę podoba.

Radek: No właśnie, jemu się to trochę podoba. Jesteśmy zupełnie inni, a jednak bardzo dobrze się dogadujemy.

Ziomuś, wracamy do twojej pierwszej randki z chłopakiem?

Romek: W tamte Walentynki poszedłem na pierwszą full randkę z chłopakiem. Pierwszy raz w życiu kupowałem piwo i mu je nawet zafundowałem, choć obaj nie byliśmy pełnoletni. Randka była spoko, ale się nie rozwinęła w coś więcej, niemniej, wiele z tej randki wynikło, bo wróciłem do domu po 22. Rodzice źli. Aby się usprawiedliwić, mówię, że byłem na randce. „O! Łał! No to mów, co to za dziewczyna?”. Mówię, że Magda. To była moja dobra koleżanka. Rodzice, że super będzie mieć Magdę w rodzinie, cieszą się. Nie wytrzymałem tego. Poprosiłem mamę do mojego pokoju. Gdy weszła i zobaczyła moją minę, to od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Spoważniała w sekundę: „Tylko mi nie mów, że Magda jest z tobą w ciąży…?!” Zrobiłem wielkie oczy, ale jeszcze długo nie mogłem wydusić z siebie, że jestem gejem. W końcu się udało. Przytuliła mnie, powiedziała, że jestem jej jedynym synem i będzie kochała mnie do końca życia.

A tata?

Radek: Z tatą dłuższa historia, słuchaj.

Romek: Czułem, że brak coming outu oddala nas od siebie. Nie mieliśmy wspólnego języka. Wiedziałem, że tata dopytuje siostrę i mamę, czy jestem gejem. Podejrzewa. Obie odpowiadały: „Sam go zapytaj!”. Nie miał odwagi. Ja też jej nie miałem i tak schodziły miesiące. W końcu mama powiedziała, że nam pomoże. Obiecała mi, że zacznie rozmowę. Tata wieczorami rozsiadał się w fotelu przed telewizorem, umówiliśmy się jednego dnia z mamą, że podczas przerwy na reklamy mama zaprosi go na rozmowę do kuchni. Tak się stało. Gdy usłyszałem z mojego pokoju, że zaczynają się reklamy, to serce zaczęło mi tak walić, że myślałem, że wyskoczy. Po paru minutach mama otwiera drzwi kuchni i woła mnie. Prawie mdleję, ale idę. Wchodzę… i wystarczyło, że spojrzałem na taty twarz – rozpłakaliśmy się obaj.

Nic nie trzeba było mówić.

Romek: Powiedział mi, że mnie kocha i mocno przytulił.

Jak jest dzisiaj?

Radek: Romek ma najlepszych rodziców na świecie. Po dwóch tygodniach znajomości powiedzieli, że mogę się do nich zwracać „mamo” i „tato”. Tata Romka jest kibicem Legii, legionistą, a z drugiej strony – ma różową zapalniczkę i specjalnie od nas różowe sznurówki w martensach. Jak już wspomnieliśmy – gdy mamy jakiś problem lub się kłócimy, to idziemy do taty – on jest najlepszy w rozsądzaniu sporów.

Romek: A mama, zdarza się, że idzie z nami do Metropolis (klub gejowski w Warszawie – przyp. „Replika”). Czasem nawet sama nas wyciąga.

Radek: Ma koło 50-tki, a wygląda na 30 lat.

Romek: Liczę, że mi to w genach przekazała. (śmiech) Radek potrafi rozmawiać z mamą przez telefon częściej niż ja.

Radek: Mama Romka jest księgową, a ja, może trudno w to uwierzyć, ale lubię te wszystkie faktury, PITy. Mama mnie uczy i trochę jej pomagam. Zestawienia, rozliczenia VAT, pliki JPK, a przy tym kawka i ploteczki.

 

Foto: Krystian Lipiec

 

Wiele młodych osób LGBT ma duże problemy z rodzicami, a u was sielanka.

Romek: Właśnie dlatego chcemy nagłaśniać temat. Koleżanka z pracy mówiła mi, że jej brat się wyoutował i ich mama tego nie akceptuje. Chłopaka wpędza w myślenie, że on jest jakimś chorym freakiem. Takich przypadków jest mnóstwo. Mój tata chodzi i na mecze, i z nami na Paradę Równości. Można? Można.

Radek: W tym roku na Paradzie podeszły do nas dwie dziewczyny – para, miały po 16 lat max. Zapytały, czy mogą się przytulić, powiedziały, że super, że żyjemy jawnie. Dzięki temu im łatwiej było powiedzieć rodzicom. To nam pokazuje, że możemy odegrać jakąś rolę.

Radek, a twoi rodzice?

Radek: Ojczym i macocha… Mój tata odszedł od mojej mamy, gdy miałem rok. Nie ma go w moim życiu. Mama wyszła za mąż i wychowywał mnie ojczym. Gdy miałem 13 lat, rozwiedli się, mama miała problem z alkoholem. Zostałem z ojczymem, który ożenił się po raz drugi. Ujawniłem się ojczymowi i macosze. Było OK, ale bez głębszych rozmów. Wyprowadziłem się od nich tuż po 18-tce, do dziś nie mam i nie chcę mieć z nimi kontaktu. Samodzielne życie, szkoła, praca, chłopak i program „Top Model”, zaraz potem przeprowadzka do Warszawy.

Czy teraz spotykacie się z hejtem?

Radek: W sieci mamy dwa typy hejterskich komentarzy. Jeden typ pod tytułem: „Powinieneś umrzeć”. A drugi – sprośne, seksualne teksty, które mają nas zawstydzić. „Dajesz dupy?” – to najłagodniejszy, z reguły są bardziej wulgarne. Na ulicy zdarza się, że ktoś krzyknie „pedały”.

Romek: Bywa, że nawet nie krzyknie, tylko powie głośno, przechodząc obok nas. Radek już tego nie słyszy, a ja cały czas.

Radek: Tego było już tyle… Z czasem osiągasz, jak ja to mówię, taki „level” olewania, że nawet nie wiem, kiedy nauczyłem się puszczać takie komentarze mimo uszu. A są też miłe momenty. Ludzie podchodzą, proszą o selfie.

Romek: Pojedynczo jest inaczej, ale jak gdzieś idziemy razem, to się wyróżniamy. Dwóch chłopaków – totalnie różnych – jesteśmy jakoś bardziej zadbani niż przeciętni faceci… A przy okazji: wiesz, że niejedna grupa dresiarska ma „swojego geja”? On z nimi trzyma od dzieciństwa i to jest „ich” gej, jego nie tępią. Ale wszystkich innych gejów już tak.

Jak walczyć z hejtem? Mielibyście rady dla, powiedzmy, 14-latków, których hejt spotyka? Na pewno słyszeliście o Dominiku z Bieżunia, o Kacprze z Gorczyna, którzy popełnili samobójstwa.

Radek: Nie mam recepty. Gdy masz 14 lat, nie masz pojęcia, jak twoje życie będzie wyglądało za rok czy dwa. Żyjesz tu i teraz, większość czasu spędzasz w szkole, gdzie na każdym kroku jesteś poddawany ocenie. Wydaje ci się, że ten hejt będzie zawsze i go nie wytrzymasz. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie, kim będziesz w wieku 20 lat. Czas się dłuży, wszystko widzisz wyolbrzymione. Możemy jedynie opowiedzieć nasze historie i jeśli komuś pomogą, to będziemy się cieszyli.

Kilka miesięcy temu pojawiła się w mediach informacja, że zostaliście pobici. Motywem pobicia była homofobia?

Radek: Nie. Byliśmy na imprezie urodzinowej koleżanki przy bulwarach nad Wisłą i znaleźliśmy się po prostu w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. To był niefortunny przypadek, a tam jest sporo zakapiorów.

Romek: Powiedz też, że nie tylko ciągle imprezujemy.

Radek: Nasz idealny wieczór? Leżymy razem w łóżku i oglądamy Netflixa jedząc pizzę. Ulubiony show to RuPaul!

Uwielbiam. Właśnie kończę 10. sezon.

Romek: Wszystkie sezony mamy zaliczone. Podziwiam drag queens. Żeby być dobrą drag queen, trzeba mieć nie jeden talent, ale całe mnóstwo. Wyczucie stylu, śpiew, taniec, gra aktorska, do tego szycie strojów. Multitalent.

Radek: Violet Chachki – uwielbiam! I drag queens też są hejtowane. Czasem nawet przez niektórych gejów. Nie pojmuję tego.

Chłopaki, właśnie minęła rocznica 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Czujecie się patriotami?

Radek: Szczerze powiedziawszy czuję się bardziej obywatelem świata, a nie obywatelem terytorium, na którym się urodziłem. Nie zmienia to faktu, że kocham Polskę, choć chyba bez wzajemności. Swoje miejsce tu musimy wywalczyć, wyszarpać. Chcielibyśmy mieć prawo do ślubu, a tymczasem o naszej orientacji mówi się jak o chorobie. Są też stereotypy, np. geje to pedofile, non stop chodzą na imprezy czy non stop uprawiają seks i nic więcej. Zaskakujące jest, że gdy rodzic w heteroseksualnej rodzinie bije dzieci, to jest złym rodzicem i tyle, ale jeśli przemoc zdarzyłaby się w homoseksualnej rodzinie, to zaraz sugestia: „Geje nie mogą być rodzicami, bo biją dzieci”.

Czego Polsce byście życzyli na tę rocznicę?

Romek: Żeby drugie 100 lat było lepsze niż to pierwsze. I żebyśmy nie musieli czekać na zmiany 100 lat.   

 

Tekst z nr 76/11-12 2018.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.