Z MIKOŁAJEM JABŁOŃSKIM, współtwórcą kanału VIP Team o osobach niewidomych i słabowidzących, rozmawia Michał Pawłowski
Z przyjaciółką Moniką Dubiel tworzycie w sieci treści wideo, w których opowiadacie o tym, jak żyją osoby niewidome i słabowidzące. Na TikToku o nazwie VIP Team (ang. visually impaired person) team macie ponad 650 tysięcy obserwujących, a na YouTubie ponad 76 tysięcy subskrypcji. Wasze rekordowe treści docierają do ponad miliona osób. Skąd pomysł na taką działalność?
Pandemia to był płodny czas dla twórców. Na jej początku nagrywałem już na YouTubie filmiki o moim życiu z perspektywy osoby słabowidzącej. Zainteresował mnie TikTok i gdy spotkałem się z Monią na winku, opowiedziałem jej o nim, bo jako osoba niewidoma nie mogła z niego korzystać. Potem nagrałem Monikę, jak odpowiada na trzy pytania, które często są zadawane niewidomym (skąd niewidoma wie, czy jest noc, czy dzień, jak w języku Braille’a zapisać „dziękuję”, jak niewidoma się podciera?), a następnie za jej zgodą opublikowałem ten materiał. Patrzymy następnego dnia – jakieś ogromne zasięgi. Po kilku tygodniach zaczęliśmy do tego podchodzić poważnie i działać pełną parą.
Bez ogródek omawiacie również życie seksualne osób z niepełnosprawnością wzroku. Napotykacie opór ze strony odbiorców?
Kiedy mowa o seksie osób z niepełnosprawnościami, to zazwyczaj przed oczami mamy albo osoby na wózkach, albo z niepełnosprawnością intelektualną. Natomiast rzeczywiście, potrzeb tych grup mniejszościowych, które mogą mieć troszkę bardziej specyficzne potrzeby co do edukacji seksualnej, jest o wiele więcej. My postanowiliśmy mówić o swojej seksualności, czyli osób z niepełnosprawnościami wzroku. To się cieszy zainteresowaniem. Wiele osób zaczęło nas oglądać właśnie od momentu, kiedy zaczęliśmy poruszać „odważniejsze” tematy. Pierwszy taki film zrobiliśmy z okazji walentynek w zeszłym roku – o randkowaniu. Opowiedzieliśmy wtedy o naszych doświadczeniach z Tindera.
Jakie są te doświadczenia? Na ile inne są randki osób słabowidzących lub niewidomych?
Trudno to generalizować, szczególnie że osoby słabowidzące mogą mieć mniej lub bardziej widoczne problemy ze wzrokiem. U mnie ich nie widać, więc zabawa zaczyna się dopiero, gdy na randce wybieram menu na macu. Kiedyś, nie chcąc się wyoutować z moją niepełnosprawnością, wciskałem drugiej osobie kit, że nie wziąłem z domu okularów i że musi mi przeczytać, jakie są zestawy w promocji. W przypadku osoby niewidomej trudno o siedzenie w szafie, bo już biała laska lub pies przewodnik sygnalizują, że raczej nie popatrzycie sobie głęboko w oczy podczas kolacji. Na naszym kanale YouTube w zeszłym roku nagraliśmy odcinek z gościem, który mówił, jak to jest randkować, będąc niewidomym gejem. Zapraszam do obejrzenia.
Ty też wyoutowałeś nie na kanale VIP Teamu, prawda? I nie masz problemu z publicznym mówieniem o tym, że jesteś gejem.
Prywatnie miałem już to dawno za sobą, ale publicznie zrobiłem to właśnie przez i dzięki działalności VIP Teamu. Ale chyba nie wszyscy to zapamiętali, bo wiele osób wciąż zakłada, że z Monią jesteśmy parą. (śmiech) Widzowie nawet oskarżają mnie o zdradę Moni, widząc mój profil na Tinderze. Oczywiście to nie jest też tak, że ludzie nas tylko popierają i chwalą. Kiedy zaczęliśmy mówić o seksie i osobach LGBT+ czy poparliśmy strajk kobiet, wiele osób odeszło od nas lub pisało, że „zawiodłem się” lub „fajni byliście, ale…”. Mieliśmy myśl, że może za mocno wyraziliśmy nasze poglądy, ale przecież to jesteśmy my i to jest naturalne, że niektóre drzwi się zamykają, ale też inne się otwierają.
Tworzycie treści, które sami chcieliście moc oglądać w internecie, czy bardziej chcecie edukować resztę społeczeństwa?
Jedno i drugie. Choć najważniejsza dla nas jest edukacja. Mamy satysfakcję, gdy ludzie piszą: „Spotkałam_em, osobę niewidomą – dzięki wam wiedziałam_ em, jak pomóc”. To cieszy najbardziej. A na nas samych ta działalność działa terapeutycznie. Pozwala leczyć traumy z dzieciństwa. Myślę, że gdybym w trakcie dorastania mógł natrafić na taką osobę, jaką teraz jestem, zupełnie inaczej, łatwiej przebiegałby mój proces dojrzewania i samoakceptacji.
Mikołaj, jak to jest widzieć w 10%?
Jeśli chodzi o wzrok, jedne 10% nierówne jest innym 10%, ale gdy mówię, że widzę 10%, ludziom łatwiej to zrozumieć. W rzeczywistości to bardziej skomplikowane. Moja choroba Stargardta polega na tym, że mam zniszczone centralne pole widzenia, więc kiedy patrzę prosto, absolutnie nic nie widzę. Patrząc pod kątem, widzę trochę lepiej, no i na logikę powinienem tak cały czas patrzeć na wszystko. Jednak tu kończy się moja, że tak powiem, otwartość na świat – nauczyłem się już udawać, bo wtedy dostaję mniej pytań. Ja oczywiście nie mam problemu z tym, żeby mówić ludziom o tym, że widzę słabiej, ale jeżeli wiem, że mogę sobie oszczędzić tego, że przypadkowa osoba będzie dopytywała: „a dlaczego patrzysz tak, a nie tak?” – to to robię. Patrzę na ludzi na wprost tak, aby nie zwracać ich uwagi, że widzę inaczej, a nie tak, aby widzieć więcej.
Mogę np. odczytywać treści na telefonie, ale nie mogę prowadzić samochodu, bo nie dostrzegając różnych szczegółów, nie byłbym w stanie jechać bezpiecznie. Boczne pole widzenia jest sprawne, więc np. dostrzegam śmietnik, który jest obok mnie, kiedy gdzieś idę, więc nie muszę się przemieszczać z białą laską. Ludziom się wydaje, że problemu ze wzrokiem nie mam, bo nie noszę okularów – okulary w moim przypadku nie pomagają.
Urodziłeś się z tą chorobą?
Tak, ale ona się aktywowała, gdy miałem 11 lat. Zazwyczaj jest tak, że choroba Stargardta zaczyna się rozwijać, gdy doświadcza się silnego stresu, często również w okresie dojrzewania. U mnie był to okres przeprowadzki do Warszawy, kiedy w szkole byłem bardzo nieakceptowany przez rówieśników. Na początku nie wiedziałem w ogóle, co się dzieje. Myślałem, że inni też tak mają. Nie wiedziałem, że zaczynam widzieć inaczej. Pamiętam jedną sytuację, która była dla mnie dziwna – byliśmy w kinie i nauczycielka, która stała obok mnie, ochrzaniła mnie i zapytała, czemu nie patrzę na nią, tylko na bok, jak z nią rozmawiam. Nie miałem pojęcia, o co chodzi – z mojej perspektywy patrzyłem właśnie na nią. I potem tych sygnałów było już więcej, więc chodziliśmy po lekarzach z mamą. Okazało się, że z moim wzrokiem jest coś nie tak – była to trudna informacja dla nastolatka.
Jak więc wyglądało twoje dorastanie?
Moja historia jest o tyle specyficzna, że przez moją niepełnosprawność temat akceptacji orientacji homoseksualnej nigdy nie dominował w moim życiu. Miałem potężny chaos w głowie. Musiałem radzić sobie z nieuleczalną chorobą oczu, a do tego byłem totalnie zniszczony psychicznie przez prześladowania rówieśników. Byłem gnojony, bity w szkole i obrażany w sieci – za brak markowych ubrań, granie w gry, którymi nikt się nie interesował, „pedalskie” zachowania i ogólne odstawanie od grupy. Ale kim ma być osoba, która doświadcza wykluczenia społecznego? Po czasie stajesz się tym, jak cię postrzegają.
Pójście do szkoły dla osób słabowidzących (gimnazjum i liceum) było zbawienne, to był czas rehabilitacji, odpoczynku, regeneracji i w ogóle odnowy. Tylko że to była bardzo mała szkoła (70-100 osób łącznie), nie znałem żadnych innych gejów, w ogóle nie wiedziałem dokładnie, co to znaczy być gejem. Dopiero przed pierwszym rokiem studiów dowiedziałem się, co to Tinder. Z lekką nieśmiałością ustawiłem opcję „facet szuka faceta”. Wśród znajomych zrobiłem to na zasadzie żartu, bo byłem wtedy praktykującym katolikiem, więc nawet mi przez głowę nie przechodziło, że mógłbym realnie być z chłopakiem. Ale z czasem odkryłem swoją seksualność w pełni i miałem w sobie duży konflikt wewnętrzny. Bo to było przeciw wartościom Kościoła, które wyznawałem. Pomogła mi terapia, dzięki której zaakceptowałem się w pełni.
A jak się zorientowałeś, że jesteś gejem, to miałeś takie myśli: „Kurczę, nie dość, że ta wada wzroku, to jeszcze homoseksualizm?!”
Miałem taki moment ze 3 lata temu. Miałem chorą ambicję skończyć studia, które mi się nie podobały. Była to filologia włoska, a jak wiadomo, studia językowe wymagają intensywnego korzystania ze wzroku i wysokiej precyzji w operowaniu językiem. Przez to, że nie widziałem, nie byłem w stanie w pełni korzystać z zajęć. Wykładowcy zazwyczaj zapominali wydrukować różne pomoce naukowe większą czcionką. Przez takie drobiazgi często mi nie wychodziło. Na dłuższą metę czułem bezsilność. A w tym samym okresie próbowałem zaakceptować swoją orientację. Duży wpływ na samopoczucie ma wsparcie najbliższych. Moja mama niby od początku mnie zaakceptowała, ale obserwowałem mikrozachowania, które dawały mi do zrozumienia, że nie jest do końca zadowolona z syna. Wolała, abym głośno nie mówił o swoich sprawach uczuciowych w obecności niektórych osób. Działalność internetowa nie ułatwiła jej procesu oswajania się z tematem, bo w mojej rodzinie panowało przekonanie, że najlepiej nie mówić innym, co się dzieje w domu, i nie „obnosić się” za bardzo ze swoimi sprawami prywatnymi. Myślę, że czas najlepiej uczy i obecnie zarówno ja, jak i moja mama wiemy, że piszę własną historię i nikt nie może mi tego zabronić. Ostatnio na spotkaniu autorskim Grabariego i Irene Salamon zostało im zadane pytanie, czy nie boją się reakcji rodziny, która przeczyta w książce o różnych ich perypetiach seksualnych. Odpowiedzieli, że siłą rzeczy rodzina przyczynia się do tego, jacy są, więc muszą z tym jakoś dealować.
Na ile fakt, że widzisz słabiej, ogranicza cię w poznawaniu chłopaków?
Przeglądam Tindera jak wielu innych użytkowników, z tą różnicą, że często nie przyjrzawszy się uważnie, niezbyt trafnie oceniam atrakcyjność kandydatów. (uśmiech) Często nawet na spotkaniach chwilę zajmuje mi zweryfikowanie, czy chłopak rzeczywiście mi się podoba. Nie czytam też opisów, bo zabrałoby mi to zbyt wiele czasu. Często komunikuję się z ludźmi wiadomościami głosowymi zamiast pisaniem, dużo szybciej nagram się i odsłucham, niż coś napiszę i odczytam, a poza tym głos i sposób mówienia wiele mówią o człowieku – to dla mnie ważne. A u nas jednak wiadomości głosowe nie są tak powszechne jak we Włoszech. Kiedy idę na randkę do knajpy, której nie znam, to zazwyczaj przed przyjściem czytam menu albo proszę tego chłopaka i pytam, czy może mi poczytać, bo nie wziąłem okularów. Nie zawsze od razu mam ochotę robić coming out, jeżeli chodzi o moją niepełnosprawność, by temat nie zdominował całego spotkania. Nie chcę, by to było od razu wiadome, bo niektórzy też fetyszyzują niepełnosprawności. Słyszałem teksty typu: „Od zawsze chciałem mieć niewidomego chłopaka” albo „Boże, jakie to jest słodkie, że ty nie widzisz, ja mogę ci teraz pomagać”. Wtedy włącza mi się czerwona lampka. A takie zjawiska chyba wiążą się z chęcią dominacji lub ograniczaniem wolności w relacji.
A spotkałeś się z odrzuceniem ze względu na swoją niepełnosprawność?
Wprost nigdy. Bo wiesz, mojej niepełnosprawności nie widać. Nie musi ona odstraszać. A może nie byłem w stanie tego odczytać.
Jak funkcjonujesz jako słabowidzący w społeczności gejowskiej, a jak jako gej w społeczności ludzi słabowidzących?
Ciekawe pytanie. Z założenia wydaje nam się, że mniejszości powinny się wspierać wzajemnie, a przynajmniej akceptować, bo rozumieją, czym jest dyskryminacja, wykluczenie, ale tak nie jest. Wśród znajomych mam wiele osób z niepełnosprawnością wzroku i kiedy zacząłem robić coming outy, to była spora selekcja, nie wszyscy mnie zaakceptowali. Nie wprost, ale sporo kontaktów po prostu zostało uciętych przez to, że jestem gejem.
Na Facebooku jest taka znana grupa „Niewidomi niedowidzący – bądźmy razem”. Kiedy w pewnym momencie zacząłem tam poruszać tematykę LGBT+, to pojawiło się oburzenie i sporo homofobii. Ale wiesz, ludzie są różni – jak dobrze wiemy, nawet wśród gejów są osoby homo i transfobiczne.
Myślisz, że inaczej byś funkcjonował na co dzień, gdybyś był słabowidzącym heterykiem?
Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Ale ludziom hetero ogólnie jest łatwiej w Polsce, prawda? Gdy jesteś LGBT+, od razu widzisz, że nie pasujesz do modelu rodziny, który pokazywany jest w mediach, spotykasz się z hejtem w szkole, musisz słuchać jakiś dziwnych polityków, którzy cię nie akceptują, albo akceptują, ale… Zwykle słowa wypowiedziane po „ale” unieważniają pierwszą część wypowiedzi. Nosisz ciężar, którego osoby hetero nie mają.
W kampanii „BAL” Grupy Stonewall, kierowanej do nastolatków LGBT+, w której ostatnio wziąłeś udział, powiedziałeś: „W mojej głowie cały czas była taka myśl: jestem katolikiem, kocham Boga, a Bóg nie lubi gejów”. Religia jest/była ważna w twoim życiu?
Ta wypowiedź wywołała sporą dyskusję w sieci. To skrót myślowy i wypowiedź wybrana z dłuższego fragmentu. Jestem cały czas osobą wierzącą. Teraz chodzę już mniej do kościoła, kiedyś często tam bywałem. Ale to raczej dla mnie forma rozwoju duchowości – np. ciepło wspominam chodzenie na pielgrzymki. One pomogły mi poznać siebie. W ogóle mam wrażenie, że wartości chrześcijańskie ukształtowały mnie jako człowieka. Oczywiście ważne jest oddzielenie kwestii wiary i wartości od tego, jak zachowują się przedstawiciele Kościoła katolickiego w Polsce.
A więc jak wygląda twoja relacja z polskim Kościołem katolickim dziś?
Znam katolików otwartych na różnorodność i osoby, które tolerują drugiego człowieka na określonych warunkach. Częściej słyszałem komentarze od osób niewierzących typu: „Jak to? Jesteś katolikiem, pedałując?” lub „Najpierw idzie na lody, a potem na mszę”. Sam Kościół katolicki oczywiście oceniam krytycznie. Zaznałem z jego strony wielu niemiłych sytuacji. Wielu księży podczas spowiedzi mówiło mi, że powinienem przestać być gejem, że to ciężki grzech. Czułem ich pogardę. Dlatego też m.in. odsunąłem się od Kościoła jako instytucji.
Rozpocząłeś nowe studia – psychologię, a także drugi kierunek – seksuologię praktyczną, chętnie dzielisz się wiedzą ze studiów na instagramowym profilu @bezawstydu. Wiążesz z edukacją seksualną przyszłość? Chciałbyś być seksuologiem?
Oba kierunki zacząłem niedawno, jeden w październiku zeszłego roku, drugi w marcu tego roku. A poprzednie studia skończyłem w grudniu. Tak, wiążę z seksuologią swoją przyszłość. Mam też poczucie, że w Polsce bardzo nam trzeba dobrych edukatorów seksualnych. Te studia są wspaniałe, widzę dzięki nim, jak mało wiemy o sobie. W ogóle nie miałem pojęcia, w jak złożony sposób zbudowany jest układ rozrodczy kobiety, jakie procesy tam zachodzą i z jakimi wyzwaniami mierzą się osoby z waginami. To fascynująca i potrzebna wiedza. A psychologię studiuję, bo wiem, że jest to wiedza, która przyda mi się zarówno w pracy medialnej, jak i w działalności edukacyjnej. Co do działalności na Instagramie, to właśnie ruszam z podcastem o tej samej nazwie, czyli „Beza Wstydu”, na którym również będzie trochę psychologicznie, bo będę chciał rozprawiać się z tematami, które budzą wstyd we mnie czy w osobach z mojego otoczenia.
Co każdy z nas może zrobić, aby wspierać i ułatwiać życie osobom niewidomym i słabowidzącym?
Pierwsza rzecz: zapytać, czy jakoś możemy pomóc. Nie robić tego, co nam się wydaje, że jest pomocą, tylko najpierw zapytać. Zresztą to chyba dość uniwersalna zasada – nie wiesz, to pytaj.
Tekst z nr 98/7-8 2022.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.