Płynące wieżowce

Drugi tej jesieni, po „W imię…”, dobry polski film gejowski. Kuba i Michał są w sobie zakochani, o czym nie wiedzą ani ich rodzice, ani dziewczyna Kuby. Do czasu.

 

od lewej Kuba (Mateusz Banasiuk) i Michał (Bartosz Gelner)                                             mat. pras.

 

Płynące wieżowce (2013), reż. T. Wasilewski wyk. M. Banasiuk, B. Gelner; dystr. Aler Ego Pict., premiera w kinach: 22.11.2013

Kuba, młody, przystojny facet, mieszka z mamą i z dziewczyną – Sylwią. Trenuje pływanie. Homoseksualizm wypiera, tylko czasem „zapomina się” w basenowej toalecie z przygodnym bezimiennym gościem. Na jednej z imprez zawiesza wzrok na Michale, też młodym i też przystojnym. Klika. Zaczynają się spotykać, oczywiście potajemnie, a mama i Sylwia zaczynają snuć podejrzenia. Kuba z nieznanych im przyczyn rezygnuje z zawodów pływackich… Michał decyduje się powiedzieć tacie o swej orientacji. Sytuacja robi się coraz bardziej duszna.

W „Płynących wieżowcach” mamy bodaj pierwsze w polskim kinie (dopiero!) coming outy przed rodzicami. Wielu, oj, wielu gejów i lesbijek odnajdzie się w tych scenach.

Oszczędne dialogi, niespieszna akcja i wysmakowane ujęcia tworzą klimat dramatu egzystencjalnego, który jednak nie wpada w pretensjonalność. Może dlatego, że towarzyszy mu zmysłowa atmosfera? Kuba wodzi wzrokiem za wyrzeźbionymi klatami sportowców, Michał patrzy ukradkiem na brzuch (kaloryferek) śpiącego Kuby, któremu niesfornie podwinęła się koszulka. Kamera z zachwytem pokazuje piękne ciała bohaterów. Zarówno Mateusz Banasiuk, jak i Bartosz Gelner nie wstydzą się ani nagości, ani erotyki – tak namiętnych męsko-męskich pocałunków też jeszcze w polskim kinie nie było. Aktorom nie brakuje również talentu – są wiarygodni i niestereotypowi. Zastrzeżenia mogą budzić tylko trochę niejasne sekwencje pierwszych randek Kuby i Michała. Ale rekompensuje je druga, lepsza część filmu, gdy przy rosnącym napięciu gorączkowo zadajemy sobie pytanie, jak to się skończy.

Owszem, to gejowski elementarz, problematyka podstawowa: bycie homo, coming out, pierwsza miłość. Zachodnie kino gejowskie jest już raczej na innym etapie. Ale nie narzekam: przynajmniej „Płynące wieżowce” nadrabiają zaległości na wysokim poziomie.

Dodatkowy plus dla dystrybutora, który postanowił homofobom się nie kłaniać i na plakacie filmu wystawił kawę na ławę – zdjęcie, które widzicie poniżej.

 

Tekst z nr 46/11-12 2013.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.