Queerowe radio

Sylwia Chutnik – ELGIEBETE TV

 

Foto: E. Oksentowicz/.kolektyw

 

Wychowałam się w domu, gdzie tuż po przebudzeniu włączało się radio. Trójkę (ech, świeć, panie, nad jej duszą), Radio Zet (złote czasy prywatnych radiostacji), a później Złote Przeboje (Sośnicka już od rana) czy Kampus (trochę alternatywy nie zaszkodzi). Pamiętam siedzenie na działce i słuchanie w Jedynce „Radia Dzieciom” albo hejnału z Wieży Mariackiej. Z siostrą cioteczną nagrywałyśmy na kasety program „Głupoty za sto złotych”, a z przyjaciółką z podstawówki robiłyśmy miksy muzyki i naszego gadania. Potem zaczęłam pracować w radiu: współprowadziłam w 2004 r. z Krystianem Legierskim „Gejzera”, pierwszą jawnie audycję niehetero w polskim radiu (wtedy Radio 94, późniejsze Antyradio). Uczyłam się nie tylko mówienia do/przez mikrofon, ale i realizacji dźwięku. Kiedyś nawet wyłączyłam całe radio na kilka minut i zapanowała przeraźliwa cisza, co uważam za jedną z najdziwniejszych przygód w mojej pracy. W każdym razie wiele momentów w życiu kojarzy mi się z radiofonią, która jest według mnie nie tylko przestrzenią komunikacyjną, ale i kulturotwórczą. Nie zdziwiłam się więc, że kiedy coraz więcej zaczęto mówić o podcastach, to zaczęły powstawać również te queerowe i feministyczne. Najpierw słuchałam „Feminist Frequency” o popkulturze, potem trochę „Dyking Out”, „Queer as Fact” czy „What would a feminist do?” przygotowywanego przez „Th e Guardian”.

Aż przyszedł czas na polskie audycje! Podcast drag queen Twojej Starej, feministyczne „Nikt nas nie pytał, ale i tak się wypowiemy” (kocham tę nazwę!) czy „Mam ciało – i co dalej?” o politycznym spojrzeniu na cielesność. Tu oczywiście wspaniały jest również „Vingardium Grubiosa”. Są „Queerstorie” o ruchu osób LGBT+ czy „Biuletyn rewolucyjny” Radia TOK FM. Nie mogę zapomnieć o najdłużej nadawanej audycji „Lepiej późno niż wcale”. W „Queerantenie” poznamy ciekawe postaci i żywo dyskutowane tematy. No i absolutnie obowiązkowy podcast, zwłaszcza od czasu wyroku tzw. Trybunału, czyli „Coś na a” Karoliny Domagalskiej o aborcji (bez oceniania, za to szczerze i rzetelnie). Wiele ciekawych audycji jest również w Radiu Kapitał, jak „Piosenki comingoutowe”, „Girls to the front” czy „Lesbijki na szczycie”. Jest podcast o forsie („Własny $pokój”) czy polityce („Kobiety, polityka, władza”, robiony przez Camerę Feminę). Nie mogłabym zapomnieć o literackim „Już tłumaczę” oraz „Lj*AW. Wypatrzyć lesbijkę” o motywach niehetero w polskiej kinematografii. Absolutnym hitem okazał się podcast dwóch pracownic seksualnych „Dwie dupy o dupach” (dobra, ta nazwa wygrywa). Liczba odsłuchań była tak duża, że osoby przeszły do Newonce Radia, podpisały kontrakt na serial, a każdy odcinek podcastu jest wyczekiwany nie tylko przez nasze środowisko. Nic, tylko notować, uczyć się i przyswajać.

Ja sama również prowadzę swoje Radio Sylwia (zaskakująca nazwa, przyznacie). W poszukiwaniu kolejnych ciekawych głosów postanowiłam założyć Koalicję QueerFem Podcastów. Chciałam po prostu zebrać wszystkie te wspaniałe inicjatywy w jedno miejsce. Liczyłam również, że może zainspiruje to pozostałe osoby do zrobienia własnego programu. To prawdziwe DIY, chociaż, wiadomo, w profesjonalnym studiu jest lepiej.

Wystarczą mikrofon (ale do tego wbudowanego w komputer też można, byle głośno), program do nagrywania i konto na bezpłatnej platformie, na którą załadowuje się każdy odcinek, który potem automatycznie ląduje na wszystkich większych platformach podcastów. To otwarta platforma aktywizmu z nieskończonymi możliwościami. Dobrze jest znaleźć główny temat i mieć pomysł na to, o czym się chce mówić. Przed nagraniem zebrać myśli, zrobić notatki. Może zaprosić gościa, aby urozmaicić audycję. To nic trudnego, a dodatkowo oswajamy się z brzmieniem własnego głosu i tremą (tak, ja też mam problem ze słuchaniem siebie, ale dzięki temu coraz rzadziej mówię „yyy”), (no dobra, STARAM SIĘ mówić rzadziej). Nie tylko ze względu na pandemiczne czasy warto słuchać i robić podcasty: przecież słuchać ich można wszędzie. W domu, na spacerze z psem, w samochodzie i w czasie nudnej roboty. Przed snem, na dzień dobry i po obiedzie. To z jednej strony wsparcie twórczyń i twórców, z drugiej rozrywka, z trzeciej edukacja, a pewnie i czwarta opcja się znajdzie. Do usłyszenia, kochane kłiry!

 

Tekst z nr 94/11-12 2021.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.