Tęczowa zakonnica

Jeannine Gramick, amerykańska zakonnica o polskich korzeniach, 40 lat temu stworzyła najważniejszą na świecie organizację na rzecz zmiany podejścia Kościoła katolickiego do homoseksualności. – Katolicy LGBT, wyjdźcie z szafy! – apelowała podczas wizyty w Polsce

 

Rok 1998 był dla siostry Jeannine Gramick szczególnie trudny. Stworzone przez nią 20 lat wcześniej katolickie duszpasterstwo osób LGBT „New Ways Ministry” od początku było przedmiotem kontrowersji, ale teraz znalazło się na celowniku samego Watykanu. Kierowana przez kard. Josepha Ratzingera Kongregacja Doktryny Wiary prowadziła wobec niej dochodzenie. Czarę goryczy przelała książka „Building Bridges: Gay and Lesbian Reality and the Catholic Church”, w której siostra krytykowała nauczanie Kościoła o grzeszności czynów homoseksualnych. Watykan żądał wycofania się z tych twierdzeń, groził kościelnymi karami. Siostra Gramick wielokrotnie zabiegała o osobiste spotkanie z kard. Ratzingerem, ale tamy kościelnej biurokracji okazały się szczelne. W jej zakonie Sióstr Szkolnych Notre Dame panowało przekonanie, że za chwilę spadnie na nią ekskomunika. Uratować siostrę może już tylko cud – rzuciła pewnego dnia amerykańska przełożona. Zaproponowała, by w tej intencji odbyć pielgrzymkę do Monachium, gdzie znajduje się grób założycielki zgromadzenia bł. Marii Teresy od Jezusa. Do Niemiec poleciałam razem z matką prowincjalną. Tak się złożyło, że miałyśmy przesiadkę w Rzymie – opowiada s. Gramick. Okazało się, że w samolocie do Monachium leciał też kard. Ratzinger. Był ubrany na czarno, ale miał koloratkę, siedział przy oknie i się modlił. Miejsce obok niego nie było zajęte, więc się przysiadłam i przedstawiłam – wspomina zakonnica. Znam siostrę od 20 lat!, zażartował kardynał. Pierwsze skargi na „tęczową siostrę” zaczęły bowiem spływać do jego kongregacji już w latach 80. Rozmawiali jakieś 20 minut, siostra mówiła o swoich spotkaniach z osobami homoseksualnymi. Czy ksiądz kardynał spotkał kiedyś osobiście geja lub lesbijkę? – spytała pod koniec rozmowy. O tak! – odpowiedział Ratzinger. Kiedy byłem z Janem Pawłem II w Berlinie, widzieliśmy gejowską demonstrację – odpowiedział przyszły papież. Zrozumiałam wtedy, że późniejszy papież nie spotkał osobiście ani jednej ujawnionej osoby homoseksualnej – mówi s. Gramick. W pewnym momencie do rozmowy włączyła się przełożona. Kard. Ratzinger zapewnił, że ekskomunika dla siostry nie wchodzi w grę. Nauczanie o homoseksualności nie jest tym poziomem doktryny, za którą groziłoby wykluczenie z Kościoła – wytłumaczył. Rzeczywiście, w 1999 r. siostra dostała watykański zakaz prowadzenia duszpasterstwa osób LGBT i wypowiadania się na ten temat, ale ekskomuniki nie było. Siostra nie podporządkowała się tej decyzji, duszpasterstwo osób LGBT nieprzerwanie prowadzi do dziś.

Polskie korzenie

Urodziła się w 1943 r. w Filadelfii. Z dumą podkreśla, że jest stuprocentową Polką. Dziadek Andrzej Gramiak pochodził z położonej w Galicji Wschodniej małej wsi Teofipólka, a babka Teofila Stokłosa – z sąsiedniego miasteczka Kozowa. Obie miejscowości po wojnie weszły w skład Ukrainy. Polakami byli też dziadkowie ze strony matki, ale o ich pochodzeniu wiadomo niewiele. Wszyscy wyjechali do USA na początku XX wieku, jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. W domu siostry Gramick jedzono barszcz, pierogi i faworki, nazywane kresowo „chruścikami”. Dziadek zmarł, gdy ojciec miał pięć lat. Żeby utrzymać piątkę dzieci, babcia pracowała jako sprzątaczka. Gdy powiedziałam, że idę do klasztoru, cieszyła się, że będę miała lżej. Do dziś babcia jest dla mnie wzorem wytrwałej, odważnej kobiety – mówi s. Gramick. W klasztorze Sióstr Szkolnych de Notre Dame, do którego wstąpiła po liceum, wcale nie chciała się zajmować kontrowersyjnymi sprawami. Miała uczyć w katolickich szkołach matematyki i być zwyczajną, pobożną zakonnicą. Preferowała zresztą cichą modlitwę za murami klasztoru, ale przełożeni wysłali ją na katolicki Uniwersytet w Pensylwanii, gdzie robiła doktorat. Kiedyś rektor jej katolickiej uczelni wysłał ją na przeszpiegi na gejowską potańcówkę, na którą chodzili studenci. Miała sprawdzić, co się tam naprawdę dzieje, uważała zresztą, że organizowanie takich spotkań jest niemoralne. To tak, jakby urządzać koktajl party dla alkoholików, powtarzała z oburzeniem. Na prywatce spotkała jednak Dominika Basha, geja, który narzekał, że księża go odtrącili. Przyznała mu się, że tak naprawdę jest zakonnicą. Usłyszała wyrzut: Co Kościół robi dla moich homoseksualnych sióstr i braci? Nie umiała odpowiedzieć, zadała więc to samo pytanie w swoim klasztorze. Okazało się, że starsze siostry nie wiedziały nawet, kto to jest gej czy lesbijka. Przełożona zaproponowała, by w takim razie to siostra Gramick zaczęła się zajmować osobami homoseksualnymi.

Nie podskakuj Watykanowi

Zaczęło się od zorganizowania mszy w prywatnym domu Dominika, na którą przyszła grupa lesbijek i gejów. Wkrótce o sprawie napisała jedna z większych gazet w Filadelfii. Do redakcji nadeszły dziesiątki listów, prawie wszystkie pozytywne. Uświadomiłam sobie wtedy, że zwykli wierni myślą zupełnie inaczej niż hierarchowie – mówi siostra. Artykuł z gazety wpadł też w ręce rodziców siostry Gramick. Co to ma znaczyć? Dlaczego właśnie ty to robisz?, dopytywał ojciec. Bo nikt inny nie chce, a ktoś musi, odpowiedziała bez wahania. Ojciec dał za wygraną, na koniec rozmowy rzucił jednak: Tylko pamiętaj, nigdy nie podskakuj Watykanowi. Tej ojcowskiej rady siostrze nie udało się na szczęście wprowadzić w życie. W 1977 r. s. Gramick powołała istniejącą do dziś organizację „New Ways Ministry”. Jej celem jest m.in. edukowanie księży, zakonnic i innych kościelnych liderów na tematy LGBT. Katoliccy działacze przekonują do zmiany kościelnego nauczania odnośnie homoseksualności, biseksualności i transpłciowości, publikują też listę parafii przyjaznych osobom LGBT. Takich parafii są już setki, ale siostra przekonuje, że to ciągle za mało. Dlatego w kwietniu, na 40 rocznicę powstania, New Ways Ministry organizuje w Chicago wielką konferencję z udziałem setek katolickich księży, zakonnic, teologów i kościelnych działaczy. Swą obecność zapowiedziało już kilku katolickich biskupów. Czy te cztery dekady działalności to sukces czy porażka? Siostra Gramick się zamyśla. Najgorzej jest z biskupami – mówi po chwili. Dziś, po pontyfikatach Jana Pawła II i Benedykta XVI, amerykańscy hierarchowie są bardziej konserwatywni niż w latach 70. Lepiej jest, gdy spojrzeć na amerykańskich teologów. Dziś większość z nich odrzuca nauczanie Watykanu dotyczące homoseksualności – ocenia siostra. Ale największy sukces to zmiana świadomości zwykłych wiernych. Obecnie aż 54 proc. amerykańskich katolików popiera małżeństwa jednopłciowe, a ponad 75 proc. jest za wprowadzeniem przepisów zakazujących dyskryminacji osób LGBT. Na połowie uczelni katolickich w USA oficjalnie działają organizacje LGBT, a grupy parafialne chodzą w paradach równości. Przez te lata zrozumiałam, że prawdziwy Kościół to wierni z kościelnych ławek – mówi siostra Gramick. To właśnie zmiana ich świadomości jest kluczowa. Dlatego zdecydowała się wesprzeć polską kampanię „Przekażmy sobie znak pokoju”. Jej zdaniem, stosunku Kościoła do osób LGBT nie zmienią teologiczne debaty ani ideologiczne argumenty. Zachęcam do tego, by każdy, kto może to zrobić, dokonywał coming outu – w rodzinie, parafii, wobec swojego proboszcza czy innych wiernych – przekonuje. To osobiste historie zmieniają ludzkie serca – dodaje. Przykład? Biskup Thomas Gumbleton z Detroit. W 1992 r. przyjął zaproszenie na organizowaną przez s. Gramick konferencję poświęconą stosunkowi Kościoła do homoseksualności. Zaskoczył wszystkich, gdy powiedział, że przygotował dwa wystąpienia: jedno jako biskup, drugie jako człowiek. „Do końca nie wiedziałem, które powinienem wygłosić, ale zdecydowałem się na to drugie”, ogłosił na początku konferencji. I podzielił się historią swojej rodziny. Kilka lat wcześniej jego brat Dan napisał w liście do rodziny, że jest gejem. Zupełnie nie wiedziałem, jak mam się zachować, więc na wszelki wypadek przez dwa lata milczałem, opowiadał biskup. Kiedyś jednak przed świętami matka spytała go, czy jej drugi syn pójdzie do piekła. Wtedy w biskupie coś pękło. Mamo, bardzo kochamy Dana, a przecież Bóg kocha go jeszcze bardziej niż my – odpowiedział. Z czasem stał się jednym z największych rzeczników osób homoseksualnych w Kościele. Używał biskupiej mitry w kolorach tęczy, otwarcie sprzeciwił się watykańskiej instrukcji z 2005 r. zakazującej dopuszczania gejów do święceń. Jeśli hierarchowie nie będą osobiście poznawać osób homoseksualnych, nie pozbędą się swoich stereotypów. Każdy coming out ma wielkie znaczenie indywidualne, ale jest też ważnym darem dla innych ludzi i Kościoła – podkreśla siostra Gramick.

Most do deptania

Czy hierarchiczny Kościół zmieni swoje nauczanie dotyczące homoseksualności, biseksualności i transpłciowości? Zdaniem siostry Gramick, z pewnością tak. Pytanie, kiedy to nastąpi. Obecne nauczanie w tej sprawie jest sprzeczne ze współczesną wiedzą naukową i niesprawiedliwe. Powtarzanie, że orientacja homoseksualna nie jest grzechem, ale czyny już tak, nie ma sensu. To tak, jakby mówić ptakom, że nie mogą latać. Wielu pyta, co z takimi poglądami robi jeszcze w Kościele. Piętnaście lat temu siostrze groziło nawet wydalenie z klasztoru, ostatecznie przeszła do bardziej postępowego zakonu Sióstr Loretto. To był dla niej trudny czas, w jednym z wywiadów powiedziała nawet, że prawdopodobnie miała wtedy niezdiagnozowaną depresję. Ale nie myślała, żeby odejść. Skoro kiedyś zdecydowałam się być mostem między Kościołem a osobami LGBT, to muszę w tym wytrwać. Zresztą, jak się jest mostem, to nie można się dziwić, że ludzie po nas depczą – żartuje.Moim powołaniem jest zakon – powtarza. Nigdy nie myślała też o zmianie wyznania, choć w USA jest wiele Kościołów protestanckich, które dawno skorygowały swoje nauczanie o homoseksualności. Moją misją jest zmienianie Kościoła katolickiego od wewnątrz. Zresztą czuję się katoliczką do szpiku kości – podkreśla. Ale od razu zaznacza, że dla niej Kościół to nie hierarchia, lecz wspólnota wiernych. Duchowa rodzina – wyjaśnia. Kiedy w mojej rodzinie dzieje się źle, nie pakuję swoich rzeczy i się nie wyprowadzam, tylko rozmawiam i próbuję naprawiać to, co się da – mówi. Podkreśla jednak, że to jej osobista droga. Od innych tego nie może wymagać. Zna wiele lesbijek i gejów, którzy zostali przez innych wierzących bardzo poranieni. Rozumie ich decyzję, żeby odejść. Najważniejsza jest nasza relacja z Bogiem. Jeśli komuś Kościół katolicki nie pomaga w jej budowaniu, to znaczy, że nie jest to miejsce dla niego – podkreśla.

Nadzieja we Franciszku

Za pontyfikatu Franciszka znowu poczuła, że łapie wiatr w żagle. Owszem, papież w sprawie LGBT popełnia gafy, ale ma też piękne gesty. W październiku 2015 r. w czasie wizyty w USA spotkał się na przykład ze swoim byłym uczniem Yayo Grassim i jego homoseksualnym partnerem Iwanem. Kilka miesięcy wcześniej przyjął na audiencji transseksualnego mężczyznę z Hiszpanii wraz z narzeczoną. Niespełna rok temu siostra Gramick zorganizowała pielgrzymkę osób LGBT do Rzymu. Grupie nie udało się wprawdzie prywatnie spotkać z Franciszkiem, ale tęczowych pielgrzymów zaproszono na papieską audiencję do specjalnej strefy VIP. Ten papieski przykład idzie w dół. Z obecnym arcybiskupem Waszyngtonu kard. Donaldem Wuerlem spotykam się kilka razy do roku – mówi. Zakonnica ma też pełne wsparcie przełożonych zakonu Sióstr Loretto, do którego przeniosła się 15 lat temu. Zawsze podkreśla jednak, żeby się nie oglądać na papieża czy biskupów. Jej życie odmieniło przecież zwykłe ludzkie spotkanie z młodym gejem Dominikiem. Chciałaby, żeby także inni ludzie Kościoła mieli okazje spotykać osoby homoseksualne. Kilka lat temu zakonnica poznała kuzyna Benedykta XVI. Okazało się, że w rodzinie emerytowanego papieża jest osoba homoseksualna, która jednak nigdy nie zdecydowała się o tym powiedzieć Ratzingerowi. Wielokrotnie z nim rozmawiała, siadała do stołu, ale się nie ujawniła. Gdy się o tym dowiedziałam, pomyślałam, że ten jeden coming out mógłby zmienić historię Kościoła. Dlatego tak ważne jest, żeby wierzące osoby LGBT wychodziły z szafy – mówi siostra Gramick.

Siostra Gramick w Polsce

Kilkaset osób wzięło udział w polskich spotkaniach z siostrą Jeannine Gramick, twórczynią katolickiego duszpasterstwa osób LGBT w USA. Na przełomie listopada i grudnia odbyły się one w warszawskim Muzeum Historii Żydów POLIN, Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku oraz Spółdzielni Ogniwo w Krakowie. Towarzyszyły im pokazy filmu „W zgodzie z sumieniem. Droga wiary s. Jeannine Gramick” w reżyserii Barbary Rick. Siostra poprowadziła również adwentowy dzień skupienia dla uczestników grupy polskich chrześcijan LGBTQ „Wiara i Tęcza”. Mam polskie korzenie, więc czuję się tu jak w rodzinie – mówiła zakonnica. Wizyta siostry nad Wisłą to pokłosie kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, przy której współpracowały organizacje LGBT oraz środowiska katolickie. Siostra Gramick była pod dużym wrażeniem tego, co zobaczyła w Polsce. Jestem zaskoczona, że spotkałam tu tak wiele postępowo nastawionych osób, także w Kościele. Wielkim błogosławieństwem jest Kampania Przeciw Homofobii, która robi wspaniałe rzeczy dla osób LGBT i ich rodziców. Cieszy mnie też działalność Wiary i Tęczy, która organizuje przyjazną przestrzeń dla wierzących osób LGBT – mówiła. Wizytę siostry Gramick w Polsce organizowały KPH, WiT oraz trójmiejskie stowarzyszenie Tolerado.

Tekst z nr 65 / 1-2 2017.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.