Bez wstydu

O filmie „Zostań ze mną”, o kinie queerowym, o gejowskim Nowym Jorku, o mężu i o dzieciach z reżyserem Irą Sachsem rozmawia Mariusz Kurc

mat. pras.                                          „Zostań ze mną”: Erik (Thure Lindhardt) i Paul (Zachary Booth)

 

Film „Zostań ze mną powstał na kanwie twoich własnych doświadczeń. Podoba mi się, że tego nie ukrywasz.

(Ira jest w swoim mieszkaniu, rozmawiamy przez skype. Odwraca ekran laptopa, widzę pokój – sypialnię) Poznajesz? Najpierw tu to się działo, potem tu nakręciliśmy sporo scen do filmu, a teraz siedzę tu i rozmawiam o tej historii. Trochę dziwne uczucie.

Poprzez burzliwy związek Erika i Paula opowiadasz o – jak sam mówisz – wchodzeniu w wiek średni.

Tak, to jest historia dojrzewania, ale nie dojrzewania do dorosłości, tylko do wieku średniego. Erik zaczyna w końcu lubić siebie samego, podobnie Paul. Obaj zdają sobie sprawę z destrukcyjnej natury sekretów, które mają przed innymi i przed sobą. Chciałem opowiedzieć o wstydzie i zrobić to w bezwstydny sposób. Również w sensie seksualnym.

Oryginalny tytuł „Keep the lights on” („Nie gaś światła”) ma erotyczną konotację, ale chodzi ci w ogole o nieukrywanie się przed światem, tak?

Dokładnie. I nie mam na myśli wyłącznie gejowskiego coming outu.

Erik jest od początku wyoutowany, Paul – nie.

Zgadza się. Ale oni mają jeszcze wiele innych coming outow do zrobienia.

A narkotykowy nałóg Paula gdzie jest w tym wszystkim?

Jest „tylko” objawem jego problemów.

Zgodzisz się, że Paul jest uzależniony od narkotyków a Erik – od Paula?

Tak. Bo to nie jest film o nałogu, ani o miłości, tylko o obsesji. Erik ma obsesję na punkcie Paula i to jest poniekąd dla niego wygodne, porządkuje mu życie. Erik nie musi zajmować się resztą świata, cały jego świat to Paul. Tylko, gdy jest z Paulem, czuje, że żyje naprawdę. Wyjście z tego stanu zabiera lata. Scenariusz ma konstrukcję dziennika, w którym zapisane są najważniejsze momenty tego związku.

Opowiedziałeś uniwersalną historię o związku, który, tak się złożyło, akurat jest gejowski? Nazwałbyś „Zostań ze mnąfilmem postemancypacyjnym?

Postemancypacyjny – tak. Ale z tym „tak się złożyło” to przesada. Zależy mi na wiarygodności psychologicznej postaci i dynamiki ich relacji, a także na dokładności, rzekłbym, historycznej. Daisy Miller wciąż na nas „działa”, bo Henry James potrafi ł oddać jej całą złożoną osobowość, a przy tym dokładnie opisał jej otoczenie, epokę, w której żyła. W tym sensie „Zostań ze mną” jest niemal dokumentem o tym, jak wygląda życie gejów w wielkim zachodnim mieście początku XXI wieku.

Może to nieuprawnione uogólnienie, ale mam wrażenie, że u heteryków do przygodnego „skoku w bok” przywiązuje się nadmierną uwagę – w pokazanym przez ciebie gejowskim związku jest inaczej i wydaje mi się, że nie jest to jednostkowy przypadek.

W związkach gejowskich mamy zbieżność „kierunku” pożądania. Dwaj geje pożądają siebie nawzajem i potencjalnie innych facetów. W związkach hetero to jest bardziej skomplikowane. Więc już sytuacja „wyjściowa” jest trochę inna. Ale są plusy i minusy obu podejść – i zamkniętego monogamicznego związku, i związku otwartego na „skoki w bok”.

Gdybyś był reżyserem jakieś 50 lat wcześniej, musiałbyś tą historię przerobić na heteroseksualną?

Gdybym chciał nakręcić duży komercyjny film – na pewno. Jednak queerowe kino ma już swoją historię. Tu w Nowym Jorku prowadzę Queer/Art/Film – projekcje starego kina queerowego. Pokazywaliśmy m.in. „Krew poety” Jeana Cocteau z 1932 r., również filmy Fassbindera, Pasoliniego. Ale rzeczywiście, queerowy reżyser praktycznie nie jest wciąż w stanie budować kariery wyłącznie na queerowej tematyce. Od mojego debiutu, czyli „Delty” z 1997 r., nie zrobiłem żadnego gejowskiego filmu aż do „Zostań ze mną”. Duże komercyjne filmy o gejowskiej tematyce nie powstają właściwie do dziś.

Większość heteryków nie chce oglądać filmów o gejach i lesbijkach z powodu uprzedzeń. My filmy o nich oglądamy chętnie.

LGBT to nadal kultura alternatywna. Jeszcze nie przebiliśmy szklanego sufi tu. Mainstream nas jeszcze nie wchłonął. Geje pojawiają się coraz częściej w kinie czy telewizji…

ale gejowski pocałunek to wciąż wielkie halo. Pocałunek Kurta z Blainem z serialu „Glee” był telewizyjnym wydarzeniem.

Właśnie. Sporo jeszcze mamy do nadrobienia. Dlatego w „Zostań ze mną” erotyka gejowska jest. I jest śmiała.

Użyłeś sformułowania „queerowy reżyser”. Wielu twórców wzdryga się przed nim, uważa za szufladkowanie – ty nie?

Zupełnie nie! Nie jest to wyczerpująca definicja mnie, ale nie jest to też fałszywa „etykietka” na to, kim, przynajmniej po części, jestem. Teraz przymierzam się do nakręcenia filmu o dwóch mężczyznach, którzy są ze sobą od ponad 40 lat. Będzie się nazywał „Love is strange” („Miłość jest dziwna”).

Kręcenie „Zostań ze mną było dla ciebie szczególne ze względu na autobiograficzny charakter?

Było częścią procesu wychodzenia z obsesji, terapią. Już pisanie scenariusza przyniosło mi zdrowy dystans.

To było zamknięcie rozdziału twojego życia?

Raczej początek następnego. No bo jak to się potoczyło? Ano tak, że wyszedłem za mąż za Borisa, czyli filmowego Igora.

Co?!

Tak, tak.

Gdy tylko Igor pojawił się w filmie, pomyślałem: „Erik, to nim się powinieneś zainteresować, a nie Paulem!”

(śmiech)

W Nowym Jorku małżeństwa jednopłciowe zalegalizowano w zeszłym roku.

Wzięliśmy ślub 6 stycznia tego roku. A 13 stycznia urodziły nam się bliźniaki – Felix i Viva. Czyli to jest gejowskie małżeństwo zawarte pod przymusem ciąży! (śmiech) Są w drugim pokoju. Jak skończymy wywiad, zapoznam cię z rodziną, ok?

Chętnie.

Boris jest malarzem, jego prace pojawiają się w czołówce „Zostań ze mną”.

Porozmawiajmy o aktorach. Polska publiczność zna Thure Lindhardta z filmu „Braterstwo” o gejach w grupie neonazistow.

Poszukując odtworcy roli Erika, wysłałem scenariusz do mojej agencji. Nikt nie wyraził zainteresowania. Wtedy polecono mi Thure jako najodważniejszego i jednego z najlepszych aktorów w Danii. Casting odbył się tak, że Thure, który był wtedy w hotelu w Hiszpanii, nagrał komórką dwie sceny ze scenariusza – masturbację i seks telefon. Gdy mi je przysłał, od razu wiedziałem, że jest nieustraszony.

Paul, czyli Zachary Booth chyba zresztą też. Znam go z serialu „Układy”, w którym gra syna Glenn Close.

Zac nie próbował oceniać swojego bohatera, to mnie ujęło. I świetnie rozumiał się z Thure. Pierwszego dnia zdjęć nakręciliśmy scenę pierwszego seksu Erika i Paula. Poszło bezproblemowo. Okazało się, że oni obaj czują się swobodnie nago; na takiej atmosferze mi zależało.

Erik jest reżyserem, dostaje nagrodę Teddy dla najlepszego filmu LGBT na festiwalu w Berlinie. Jak się czułeś, gdy sam odbierałeś Teddy za „Zostań ze mną w tym roku?

Doceniony przez kino europejskie, do którego zawsze „ciążyłem”.

Pochodzisz z Tennessee. Przyjechałeś do Nowego Jorku po studiach pod koniec lat 80. Jak tu wtedy wyglądałżycie gejowskie?

To był świat alternatywny, sexy i jednocześnie w ciągłej żałobie spowodowanej zgonami na AIDS. Pamiętam radykalny aktywizm. Zostałem członkiem ACT UP (AIDS Coalition to Unleash Power – przyp. MK), miałem energię, by zmieniać świat. Zobaczyłem, że z bycia innym można czerpać siłę, że nie trzeba się „wpasowywać” w normy większości. Mieszkałem w dzielnicy stricte gejowskiej. Dziś gejowski świat wymieszał się ze światem hetero, nie ma getta.

Mieszkasz wśród heteryków, ale oni pewnie nie są homofobami.

Nie są. I myślę, że to jest normalna sytuacja w wielkim zachodnim mieście. Nie wiem, jak jest w Warszawie. W październiku przyjeżdżam do was pierwszy raz na Warszawski Festiwal Filmowy.

O, słyszę płacz dziecka.

Pojdę sprawdzić, co się dzieje, a przy okazji się zapoznacie. (Ira bierze laptop, w drugim pokoju poznaję Borisa, który karmi Vivę, właśnie zdążyła się uspokoić. Felix uśmiechnięty siedzi w kojcu)

Mogę zapytać o ojcostwo?

Pewnie. Polecam ojcowstwo.

Dla wielu bycie gejem oznacza nieposiadanie dzieci. Ty też tak myślałeś?

Znam proces akceptowania homoseksualności, miałem wielu niewyoutowanych przyjaciół. Wiem, że doświadczenie ukrywania się ma ogromny wpływ na resztę życia, ale mnie poszło stosunkowo łatwo. Dorastałem kilkanaście lat po Stonewall. Wyoutowałem się w wieku 16 lat. Nie miałem poczucia, że ojcostwo jest dla mnie „zakazane”. Planowaliśmy dziecko z moją przyjaciółką już jakieś 10 lat temu i tak się w końcu stało. Viva i Felix mają dwóch ojców i jedną mamę. I nie jestem wyjątkiem. Jeszcze 5 lat temu nie miałem żadnych przyjaciół gejów z dziećmi, a teraz nagle, w przeciągu tych 5 lat, prawie wszyscy mają dzieci. To jest błyskawiczna zmiana. Film „Zostań ze mną” wchodzi na ekrany polskich kin 26 października br.

 

Ira Sachs, (ur. 1965) zrealizował cztery filmy pełnometrażowe: „Delta” (1997), „Forty Shades of Blue” (2005) „Married Life” (2007) i „Zostań ze mną” (2012). W październiku Ira będzie gościem Warszawskiego Festiwalu Filmowego

 

Tekst z nr 39/9-10 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.