Piotr Włast

„Jam jest, który jest, a Ty – której nie ma”– Piotr Włast. Biografia transpłciowa

 

 

Nie zachował się żaden portret Piotra Własta. Jego biografia to tajemnica. Wciąż zawłaszczana, pełna luk i domysłów. Biografia niczym „skradziony list”, który przechodzi z rąk do rąk, pisała Izabela Filipiak, nawiązując do opowiadania E. A. Poego. List, dodajmy, zamknięty. Właśnie minęła 65. rocznica śmierci Piotra.

Kim był Piotr Włast? Dobrze go znamy pod imieniem z okresu kobiecości. Maria – tak pojawia się w podręcznikach. Pamiętacie? „Forpoczty” – manifest modernizmu. Autorzy: Nałkowski, Jellenta i Komornicka – poetka. Ale nie „Forpoczty” są tu najsłynniejsze. Najsłynniejsza jest tzw. „noc poznańska”. Tej nocy – tak przynajmniej głosi legenda – Maria spaliła swe suknie i dokonała przemiany. Od tej pory kazała nazywać się Piotrem Włastem. Tak mówi legenda, lecz może język legendy jest nietrafiony? Może Maria „kazała nazywać się Piotrem”, ponieważ Piotrem zawsze była? Może więc „Maria” to tylko konieczny społecznie pseudonim, maska, która spłonęła w Poznaniu razem z resztą rekwizytów narzuconej tożsamości? Queerowy badacz i aktywista Wiktor Dynarski nie ma złudzeń: „Marii Komornickiej nigdy nie było”. Wtóruje mu Marcin Rzeczkowski: „Piotr Włast nadal funkcjonuje w historii literatury pod kobiecym pseudonimem. Najwyższa pora to zmienić”. Spróbujmy. Przechwyćmy „skradziony list”.

25 lipca 1876 Piotr Włast rodzi się w Grabowie, jako drugie z siedmiorga dzieci Augustyna Komornickiego i Anny z Dunin-Wąsowiczow. Zostaje uznany za dziewczynkę i dostaje imię Maria. Nie jest łatwym dzieckiem. Zbuntowany, trudny. Jeśli wierzyć wspomnieniom brata, od dzieciństwa przekonuje wszystkich, „że jest mężczyzną, do czego dojść można siłą woli”.

1892 Genialne dziecko, wybitny talent. Debiutuje w „Gazecie Warszawskiej”, ale jak! – publikowanym w odcinkach wyznaniem mizantropa. Niezwykły debiut jak na szesnastolatkę: starczy pesymizm, ciężar przetrwania. Niepodpisany – ni jako dziennik, ni jako literatura. Zawieszony między fikcją i autorefleksją. W rodzaju męskim…

1893 Rozwija się literacko. Pisze rzeczy odważne, nieoczywiste. „Przejściowych” – portret tych, którzy nie znajdują miejsca w żadnej ze znanych norm życia społecznego i „Skrzywdzonych”. „Jesteś pani dziwna” – mówi tam jeden z bohaterów, Leon, do głównej bohaterki, Wandy. „Z samej anormalności jesteś pani dumną, a tym, co normalne gardzisz”. Kto gardzi tym, co normalne? Odmieńcy. I może nie o odmienność kobiety wyzwolonej tu chodzi (jak zwykło się myśleć), a o odmienność OD „kobiety” raczej?

1894 Gest absolutnego przekroczenia. Nocą wybiega na ulicę. Kobieta bez towarzystwa mężczyzny? Po zmroku? – tak nie wolno! Patrol jest czujny. Poniżające oględziny, być może gwałt. Podobno biegł, by utopić się w Wiśle. Dlaczego? Tu same domysły…

1894-5 Jedzie do Cambridge. Wbrew planom nie zaczyna studiować na uczelni, studiuje za to ludzi i obyczaje. Podkreśla (w wydanym potem „Raju młodzieży”) swą inność od wszystkich i wstręt do mimikry. Analizuje swojski, unarodowiony model płci. Już tu zaznacza się – jak zauważa Karolina Krasuska – odmieńcza inscenizacja transmęskości. Splecionej, pisze badaczka, z rasą i klasą.

1895 Wraca do Polski i od razu skandal. Zaprzyjaźnia się z Nałkowskim i Jellentą (za chwilę powstaną słynne „Forpoczty”). Pomieszkuje u jednego i u drugiego. Romans? Być może. Z obojgiem? Być może. Choć raczej homospołeczna więź możliwa „pomimo płci”. Jedna ze strategii transpłciowej migracji. Może dzięki luzowi obyczajowemu cyganerii, dzięki jej programowemu NIE dla filisterskich ograniczeń, Piotr mógł (wciąż będąc kobietą) być także mężczyzną – druhem. Po jednym z odczytów, na który poszli z Nałkowskim i Hirszbandem, opowiada – „byliśmy we trzech” (a nie jak powinna powiedzieć kobieta: „we troje”).

1896 Poznaje Zofię Villaume. Mesmeryczną piękność, z którą wchodzi w relację jeśli nie miłosną, to z pewnością rozerotyzowaną. „Moja miła żono – pisze do niej w liście – czytaj między tymi wierszami uczucia gwałtowniejsze, niż je wyrazić mogę”. Znajomość niebawem się rozpada, podobnie jak przyjaźń z Jellentą.

1898 Wbrew legendzie, prawdopodobnie już wtedy ścina włosy. Jan Lorentowicz wspomina niezwykły wygląd „raczej młodego chłopca, co jeszcze bardziej podkreślały krótkie, po męsku ostrzyżone włosy”. Poznaje poetę Lemańskiego, biorą ślub. Lemański jest histeryczny. Są sceny: zazdrość, strzelaniny. Obaj, jak to moderniści, mają „skłonność do czynienia narracji życia […] wyrazistą […] do teatralizacji” – pisze Filipiak. Dwa lata trwa ten kamp.

1900 Publikuje „Halszkę”. Bohaterka ucieka od normy, wybiera kobiecość nielegalną, a w tym wyborze ważną rolę odgrywa motyw dentystyczny…

1901-2 Pisze „Biesy”, nazywane spowiedzią odmieńca. Narracja prowadzi od rozpaczliwych prób asymilacji po samozatratę. W trakcie pisania eksperymentuje z wyglądem. Nosi „dziwaczne jak na one czasy odzienie”, wspomina kuzynka Aniela Komornicka.

1902 Zaczyna pisać w „Chimerze” w rubryce recenzji. Podpisuje się pseudonimem (a może to właśnie wreszcie nie jest pseudonim) – Piotr Włast. Nieprzypadkowo. Piotr Włast to protoplasta rodu Dunin-Wąsowiczów. Artysta w swej autoidentyfikacji odwołuje się więc do więzów krwi i je zawłaszcza. Symboliczności dodaje fakt, że pomysł tego pseudonimu podsunęła mu matka.

Tego roku wypoczywa w Zakopanem. W liście do matki pisze, że wokół „obrzydliwy babiniec (…), jest także konserwujący się starzec, jedyny przedstawiciel płci dla mnie pięknej”. Zdarza się też „czasem jakaś sylwetka tużurkowa. Robię co mogę, by uchodzić przynajmniej za coś pośredniego, nikt jednak dotąd nie poznał się na tym”. Próbuje więc passingu (uchodzenia za płeć „jedynie piękną”). I nie udaje się.

1903 Wyrusza w podroż po Europie. W liście z Ostendy pisze matce „Jestem córką i synem”.

1905 Jest w Paryżu. Kryzys. W bibliotece krzyczy nagle: „Ratunku, tonę!”. W „Chimerze” pojawia się cykl wierszy „Ze szlaków ducha”: „Zziębłam aż do kości […] nie czuję płomienia. Rozniećcie”. W tym samym roku pisze esej „Oscar Wilde. Apokryf idealny” – czuje powinowactwo? Być może, ponieważ, jak sugeruje Krasuska, Wilde tak doskonale inscenizował sam siebie w nietypowej (odmieńczej) męskości. A może, jak zauważa Dynarski, chodzi także o pokrewieństwo seksualne? Włast jako transmężczyzna wchodził wszak w relacje z mężczyznami.

1907 W hotelu poznańskim pali suknie. „Marya”, która wcześniej kazała sobie wyrwać wszystkie zęby (ponoć, by pozbawić twarz kobiecego kształtu), teraz unicestwia całą kobiecość. Odtąd każe nazywać się tylko Piotrem. Tak podpisuje swoje utwory i listy. Dynarski nie ma wątpliwości: to jest coming out – ogłoszenie światu: jestem Piotrem. Piotr Włast Odmieniec odrzuca kategorie narzucone przez kulturę i ujawnia to. Nieodwracalnie! Nie cofnie się nawet, gdy go zamkną w zakładzie dla obłąkanych.

A zamykają. Figuruje pod żeńskimi danymi, jako „waryatka”. Traktowanie jest, można sobie wyobrazić, okrutne. Po wybuchu I wojny opuszcza szpital i zamieszkuje w Grabowie. W pokoju na piętrze. Dziwak, o którym lepiej nie pamiętać. Nawet na posiłki nie schodzi. O czym zresztą ma z rodziną rozmawiać, i jak? Nikt nie akceptuje jego tożsamości. Chyba tylko tożsamość „waryata”. „O, jakże smutno mieć rodzinę i być od niej izolowanym! Jakże smutno tkwić w samotności wśród podwójnej wrzawy i nie mieć spokoju. Jakże smutno sąsiadować z wszelkimi ordynarnymi zakamarkami domu, który nie jest naszym domem… Oto długa litania, którą tak ciężko odmawiać. Wydaje mi się, że te rzeczy czynią niebo tak ponurym i zimnym. Mówię Ci o tym dlatego, że jeżeli naprawdę pragniesz pięknej pogody, to spraw, droga Mamo, bym był mniej nieszczęśliwym” – takie listy podpisuje kolejno: „Twój syn M.”, „przywiązany syn P.W.”, „syn Piotr”, „syn Piotr Włast Komornicki”. Czasem pisze po prostu „Włast” albo „Piotr”, później „Piotr Odmieniec”. Ostatni zachowany list podpisuje nieoczekiwanie „Maria”: „Wiele rzeczy ciśnie się pod pióro, ale tymczasem serdeczne pozdrowienia i uściśnięcia od Marii”. Badacze interpretują to jako gest „powrotu do kobiety”, raczej niesłusznie. Raczej chodziło o coś smutniejszego – pragnienie bliskości. Utożsamienie z tą, która była kochana – z Marią. W tym samym roku w sprawie publikacji swoich tekstów Piotr bowiem pisze: „Jako jedyny warunek stawiam ogłoszenie pod nazwiskiem moim, nie zaś pod pseudonimem kobiecym”.

1914-1927 powstaje Xięga poezji idyllicznej. Podpisana oboma nazwiskami. „Marya Komornicka” umieszczona jest jednak w cudzysłowie, jako pseudonim.

Przechodzą dni, miesiące, lata… Czekam.

Na co?…

W dal płyną chmury, fale, wonie…

Marzę. O czem?…

Zasępiam się wiek cały z obliczem proroczem,

Lub w szale czczych uniesień bredzę

jak pajazzo.

Czekam, marzę, śnię. Nozdrza

chwytają przelotem

Woń kwiatów – i woń prochu. Nowa

wiosna cicho

Wkrada się w pierś – dyszącą. Żądza wzrasta

z pychą.

Maj kwitnie… Głazy światów się walą

z łoskotem. (…)

Szukam… marzę… próżnuję, płonę, drżę…

Czekanie

Bezowocne, świadomie daremne, pożera

Młodość – i targa nerwy… Rozpacz tylko

wzbiera, Bo z Krezusa potęgi – garść prochu zostanie…

(Nastroje)

8 marca 1949 (Dzień Kobiet!) Po ponad 40 latach życia w tożsamości „waryata”, Piotr Włast umiera. W tym samym roku na świecie zaczyna funkcjonować pojęcie „transseksualizm”.

Izabela Filipiak – „Obszary odmienności. Rzecz o Marii Komornickiej” (wyd. słowo, obraz, terytoria, 2007), Wiktor Dynarski – „Analiza wybranych badań nad płciowością Piotra Własta z perspektywy transgender studies” (na www.academia.edu), Marcin Rzeczkowski – „Piotr Odmieniec Włast – transmężczyzna odzyskiwany” (na blogu TRANS-OPTYMISTA), Karolina Krasuska – „Płeć i naród. Trans/lokacje” (Instytut Badań Literackich PAN, 2011)

 

Tekst z nr 48/3-4 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.