Świat mi się powiększył

W przededniu III edycji Akademii Zaangażowanego Rodzica Kampanii Przeciw Homofobii o tym, jak wyglądają zajęcia AZR, o coming outach dzieci i swych własnych opowiadają rodzice z II edycji (część 1)

 

Na zdjęciu rodzice II edycji Akademii Zaangażowanego Rodzica, w tym nasze rozmówczynie: Anna Skalska, mama Kamili – piąta od lewej, Joanna, mama Wiktora – pierwsza od lewej, Elżbieta, mama Mateusza – siódma od lewej, Julita, mama Michała – trzecia od lewej. Pierwsza z prawej kuca Katarzyna Remin, koordynatorka Akademii, obok niej – dr Katarzyna Bojarska, seksuolożka, która w Akademii prowadzi zajęcia „Czym jest homoseksualność?”; foto: KPH

 

Akademia Zaangażowanego Rodzica ruszyła w Kampanii Przeciw Homofobii jeszcze przed słynną, zeszłoroczną akcją „Rodzice, odważcie się mówić” (patrz: „Replika” nr 39). Zajęcia AZR to sześciomiesięczny cykl weekendowych spotkań, podczas których rodzice dzieci LGBT nie tylko poznają się i dzielą doświadczeniami, ale otrzymują też podstawy wiedzy na temat LGBT: czym jest homoseksualność, co coming out dziecka zmienia w życiu rodzica, jak radzić sobie w sytuacji konfliktowej, jak prowadzić dialog z osobami wierzącymi itp. Wśród prowadzących – specjaliści: Katarzyna Bojarska, Aneta Rogowska, Renata Romanowska, Robert Witzling, Agnieszka Olszewska, Zofia Jabłońska. Koordynatorką AZR jest Katarzyna Remin, trenerka antydyskryminacyjna.

W tym numerze „Repliki” prezentujemy wypowiedzi pierwszych pięciu rodziców z II edycji AZR, kolejne – w drugiej części materiału w następnym numerze.

Anna Skalska, mama Kamili

Podoba mi się hasło: jak nie akceptujesz związków gejów czy lesbijek, to nie wiąż się z gejem ani z lesbijką. Wszystko na ten temat, nie?

Moja córka Kamila ma teraz 30 lat, ujawniła się przede mną 10 lat temu. Domyślałam się, ale nie prowokowałam rozmowy, odwlekałam, nie byłam ciekawa. Dopóki Kamila nie powiedziała wprost, mogłam mieć nadzieję, że to nie „to”. A potem „jestem lesbijką” – i klamka zapadła. Martwiłam się, jak sobie da radę, czy wyemigruje gdzieś, gdzie homofobii jest mniej… Ale nie sądziłam, że ten jej coming out zmieni moje życie.

A zmienił. Świat mi się nagle powiększył o wszystkie osoby LGBT. Jak sobie to człowiek raz uświadomi, to już nie ma kroku w tył. Wszędzie dostrzegam heteronormę. Tak to urządziliśmy, że nie ma miejsca dla LGBT i dla innych mniejszości też, choćby dla niepełnosprawnych. Wiedziałam, że demokracja to rządy większości z poszanowaniem mniejszości, ale teraz widzę wyraźniej, jak to u nas wygląda w praktyce – niezbyt dobrze.

Zgłosiłam się do Akademii Zaangażowanego Rodzica, bo stwierdziłam, że mogę pomoc innym rodzicom. Dla wielu homoseksualizm syna czy córki może być trudną sprawą, szczególnie, jak mieszka się w małym mieście i tkwi się w klimatach typu „przy kolędzie kolacja dla księdza”. Czują się zagubieni. Sama też skorzystałam z zajęć. Zdałam sobie bardziej sprawę, że dla dziecka wyjście z szafy przed rodzicem to początek nowego etapu, a rodzic wtedy najczęściej do tej szafy wchodzi. Nagle się odkrywa, że się należy do mniejszości. Szuka się więc: gdzie są inni tacy jak ja?

Jeśli chodzi o moje własne coming outy, to ważnym wydarzeniem był ślub mojej drugiej córki. Wiele osób, z rodziny i przyjaciół, dowiedziało się o Kamili. Nie ukrywam, była to pewna weryfikacja.

Dziś lepiej umiem reagować, gdy wypływa temat LGBT. Ciągle stykam się z tekstami typu: „Niech robią, co chcą, tylko niech się nie pokazują”. Ripostuję: „A ty się nie pokazujesz? Zastanawiasz się za każdym razem, gdy bierzesz żonę za rękę na ulicy?”. Pary jednopłciowe wciąż są tabu. W gronie znajomych często wałkujemy sprawy naszych dzieci, ich związków, narzeczonych. Ktoś mówi „mój syn pojechał na wakacje z dziewczyną” i wszyscy dopytują – co to za dziewczyna, co robi, jak wygląda, dokąd pojechali. Ale gdy ja coś powiem o dziewczynie Kamili, to zapada niezręczna cisza. Gdy kolega, z którym dawno się nie widziałam, zapytał, jak tam moje córki, powiedziałam: „Jedna mieszka z chłopakiem, a druga z dziewczyną”. Był w szoku: „Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tak otwarcie o tym mówił”. Wiele osób łapie homofobiczne poglądy bezwiednie. To się bierze z niewiedzy. Można temu zaradzić w jeden sposób – pokazując się.

Joanna, mama Wiktora

Gdy trafiłam do AZR, byłam już uświadomioną mamą geja. W Łodzi, gdzie mieszkam, uczestniczyłam w spotkaniach grupy wsparcia dla rodziców homoseksualnych dzieci. Potrzebowałam jeszcze pomocy, aby wybaczyć sobie brak wcześniejszych starań o poznanie swojego dorastającego dziecka, w tym – jego orientacji seksualnej.

W pewnym sensie sprowokowałam coming out Wiktora. Otóż mój młodszy syn oświadczył, że się żeni. Miał dopiero 21 lat, uznałam, że to za wcześnie. W rozmowie z Wiktorem, czyli starszym synem, oczekiwałam potwierdzenia moich obaw, a on nie dość, że stanął twardo po stronie brata, to wyznał, z jakiego powodu nie planuje ślubu, choć jest starszy. Przyznaję, to był szok, dlatego już następnego dnia powiedziałam o wszystkim najbliższej rodzinie, która, zgodnie z moim oczekiwaniem, okazała akceptację. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej.

W AZR najważniejsze dla mnie było samo poznanie innych rodziców, z którymi mogłam wymienić doświadczenia, znaleźć zrozumienie. Czasami był śmiech przez łzy, np. gdy kolejny raz okazywało się, że nasze dziecko dokonywało przed nami coming outu na 2-3 minuty przed odjazdem swojego pociągu czy odlotem samolotu, pozostawiając nas sam na sam z tym wielkim przeżyciem.

Była przystępnie przekazana fachowa wiedza, wspólna Parada Równości i zawsze ogromna życzliwość osób organizujących i gospodarzy spotkań. Pozostały nowe znajomości – myślę, że już na zawsze – i „telefon do przyjaciela”, gdy tylko będzie potrzebny.

Elżbieta, mama Mateusza

Czułam się wyobcowana. Nie znałam żadnego rodzica homoseksualnego dziecka. Akademia to zmieniła. Odblokowałam się, to było wspaniałe. Usłyszałam te wszystkie historie – trochę podobne do mojej, a trochę rożne.

Mój Mateusz ma teraz 26 lat, chyba jest trochę samotnikiem. Ma artystyczną duszę i ten coming out zrobił na swój specyficzny sposób. Dawno temu – był jeszcze w podstawówce, gdy zaczął zostawiać na wierzchu swoje notatki albo pamiętnik leżał otwarty na biurku. Miałam wrażenie, że celowo, ale on zaprzecza. W każdym razie, jak się ma te 14 lat, to jeszcze mamusia sprząta w pokoju synka, no, więc mamusia „przypadkiem” przeczytała. Była rozpacz. Na początku tego nie udźwignęłam i nie zdobyłam się na rozmowę. W jakimś telefonie zaufania powiedziano mi, że może to tylko taka faza, ale ja już wiedziałam, że to nie żadna faza. Musiało minąć jakieś półtora roku, zanim zebraliśmy się z mężem i powiedzieliśmy mu, że wiemy i że go kochamy, a jego homoseksualność nic nie zmienia.

Chodził do liceum plastycznego, w którym rożnego rodzaju oryginałów było wielu – więc był tam w miarę bezpieczny. Ale generalnie bałam się o niego i nadal boję.

Dziwię się, że w Akademii Zaangażowanego Rodzica uczestniczyło tylko kilkanaście osób. Gdzie są ci wszyscy rodzice? Chowają się gdzieś, boją, tymczasem rozmowa tyle daje… Nawet jak teraz z panem rozmawiam, to się fajnie czuję.

Mateusz ma mnóstwo koleżanek, dla których jest fantastycznym przyjacielem. Zazdroszczę im – sama bym takiego przyjaciela chciała mieć! Tylko kolegów gejów jakoś nie ma. A ja bym chciała, żeby poznał kogoś i się zakochał. Czekam na ten moment, że przedstawi mi jakiegoś fajnego faceta.

Julita i Krzysztof, rodzice Michał

Julita: Michał ujawnił się przed nami już pięć lat temu, gdy miał 16 lat. Od tego czasu szukałam możliwości dowiedzenia się więcej o homoseksualizmie, chciałam syna lepiej zrozumieć. Zajęcia na AZR były świetne, szczególnie te z Kasią Bojarską. Uświadomiły mi, jak trudne jest odkrywanie homoseksualności w sytuacji, gdy cały świat wokół ciebie jest hetero. Skąd Michał miał czerpać wzorce? Przecież mój mąż i ja jesteśmy parą z innej bajki. Widzę dziś, jak ogromna, uświadamiająca praca jest do wykonania. Dostałam w KPH materiały. Jestem nauczycielką i rozdaję je.

Krzysztof: Jak usłyszałem wyznanie Michała, to poczułem lęk oraz… ulgę. Bo już jak miał cztery czy pięć lat, to zauważyłem, że on jest inny od typowych chłopców. I ciągle się męczyłem: o co chodzi? Jak powiedział: jestem gejem – to wszystko mi się wyjaśniło, puzzle mi się w jednej chwili złożyły (śmiech). Wcześniej dziwiłem się niektórym zachowaniom Michała, nie mogłem ich umiejscowić w pewnym katalogu „męskich” zachowań, które obserwowałem we własnym dzieciństwie lub u moich heteroseksualnych kolegów. Tylko niech pan napisze „męskich” w cudzysłowie. Te zachowania nie dawały mi spokoju, bo nie wiedziałem, że mój syn jest gejem.

Nie mam problemu z gejami. Mój najbliższy kumpel ze studiów, z którym mieszkałem w jednym pokoju w akademiku, był gejem. Ale ta nasza kultura jest taka, że się chłonie homofobię – więc nie dam głowy, pewnie zdarzało mi się coś chlapnąć bez sensu, a Michał to słyszał. Dziś już się kontroluję. Chociaż właściwie to nie. To nie jest kontrola. Teraz nawet mi do głowy nic takiego nie przychodzi.

Z braku czasu byłem tylko na trzech zajęciach AZR (dlatego Krzysztofa nie ma na zdjęciu – przyp. red.), ale podszkoliłem się. Społeczność LGBT ma moje pełne poparcie. Z wami świat jest fajniejszy.

 

Kampania Przeciw Homofobii zaprasza na III edycję Akademii Zaangażowanego Rodzica.
Kontakt: Katarzyna Remin, [email protected]

 

Tekst z nr 49/5-6 2014.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.