Dalida

Wielki talent, wielka uroda i życie naznaczone tragedią. W tym roku minęło 25 lat od jej śmierci

 

 

Tekst: Marcin Dąbrowski

O chłopakach, którzy biorą śluby z chłopakami i o dziewczynach, które kochają dziewczyny, śpiewała już w 1972 r. w piosence „Pour ne pas vivre seul” („Aby nie żyć samotnie”). Ale divą gejowską była praktycznie od początku kariery, czyli od połowy lat 50.

Aby nie żyć samotnie”

Jej kult nie słabnie. Nawet młodzi fani, którzy nie mogą pamiętać Dalidy, geje i niegeje, znają dobrze „Paroles, paroles”, „Gigi l’Amoroso“ czy „Laissez-moi danser”.

Była klasą sama dla siebie, jej ponad trzydziestoletnia kariera to imponujące pasmo sukcesów, ale w życiu prywatnym zupełnie jej się nie wiodło. Wszystkie moje romanse były porażkami. Jestem samotną kobietą. Całe życie szukam prawdziwej miłości i do tej pory jej nie znalazłam – mówiła. Była też autoironiczna: Dwa razy w tygodniu wychodzę na służbową kolację i za każdym razem wracam zaręczona.

Aż trzech jej partnerów popełniło samobójstwa. 25 lat temu pogrążona w depresji piosenkarka, chronicznie nieszczęśliwa, odebrała sobie życie.

Gdyby żyła, niebawem obchodziłaby 80. urodziny. Przyszła na świat 17 stycznia 1933 r. jako Yolanda Gigliotti w Kairze, w rodzinie emigrantów – jej matka pochodziła z Francji, ojciec był włoskim skrzypkiem. Obdarzona nieprzeciętną urodą, w 1954 r. została finalistką konkursu Miss Egiptu. W grudniu tego samego roku wyjechała do Francji z nadzieją na karierę aktorską, ale pierwsze filmy przeszły bez echa. Zaczęła także występować na małych estradach i w kabaretach, gdzie została dostrzeżona przez szefa wytworni płytowej Eddiego Barclaya i dyrektora legendarnej paryskiej Olympii, Bruno Coquatrixa.

Oto dlaczego śpiewam”

W 1956 r. zaśpiewała swój pierwszy hit „Bambino” już pod pseudonimem Dalida. Piosenkę pomógł jej wylansować Lucien Morisse, dyrektor radia Europe 1, w którym Dalida się zakochała. To była trudna miłość – Morisse miał żonę i dzieci. W 1961 r. udaje się im sformalizować związek, ale małżeństwo przetrwa tylko kilka miesięcy. Kilka lat później Morisse popełnia samobójstwo.

Na życiowej drodze artystki pojawia się na chwilę malarz Jean Sobieski, a potem piosenkarz Luigi Tenco. W 1967 r. na festiwalu w San Remo Dalida wykonuje napisaną przez Tenco piosenkę „Ciao amore, ciao“. Utwór nie zostaje zakwalifikowany do finału. Tenco z tego powodu… odbiera sobie życie w hotelowym pokoju. Załamana piosenkarka wpada w rozpacz i również podejmuje samobójczą próbę, na szczęście nieudaną.

Na początku lat siedemdziesiątych poznaje Richarda Chanfraya. Przez kilka lat oboje nie mogą bez siebie żyć, ale w końcu Dalida nie wytrzymuje chorobliwej zazdrości Richarda (nie o innych mężczyzn, ale o sukcesy!). Rozstają się w 1981 r., a dwa lata później Richard popełnia samobójstwo.

W 1985 roku poznaje lekarza Francoisa Naudy’ego – ostatniego towarzysza życia.

Mimo ogromnych sukcesów płytowych i estradowych, piosenkarka od wielu lat cierpi na depresję. W nocy z 2 na 3 maja 1987 roku, w jej domu w paryskiej dzielnicy Montmartre, zasłania ostatecznie kurtynę: przedawkowuje środki nasenne (Najlepszy środek na sen to mężczyzna, ale ja zwykle sypiam sama).

Pozostawia dwa listy – jeden do brata, drugi do Naudy’ego, a także pożegnanie skierowane do fanów: Moje życie stało się nie do zniesienia… Wybaczcie mi.

Historia pewnej miłości”

Nagrała około tysiąca piosenek w ośmiu językach (Nie jestem po prostu kobietą, jestem fabryką piosenek). Do jej wielkich przebojów, obok już wymienionych, należą także m.in. „Gondolier“, „Romantica“, „Il venait d’avoir 18 ans“, „J’attendrai” czy tytuły, które mogą być ilustracją jej pogmatwanego życia, cytowane na początku „Pour ne pas vivre seul“ („Aby nie żyć samotnie”), „Je suis malade“ („Jestem chora”). Koncertowała w ponad 30 krajach świata, w tym również kilkakrotnie w Polsce.

Jedynym oddanym jej całkowicie mężczyzną, który dodawał jej sił i wiary w siebie był brat Bruno (później przyjął imię Orlando). Był powiernikiem, przyjacielem i menadżerem, a teraz wciąż dba, by pamięć o niej była żywa.

W Europie nadal drag queens często biorą na warsztat numery Dalidy (Długowłosi faceci, którzy mnie naśladują, pochlebiają mi. Można być dziewczyną-Dalidą i chłopcem-Dalidą). W 2001 r. poczta francuska wyemitowała znaczek z jej podobizną, w 2007 r. wystawa poświęcona Dalidzie w paryskim ratuszu przyciągnęła ponad 300 tysięcy zwiedzających.

A gejowskie przewodniki po Montmartrze informują dokładnie, jak znaleźć plac jej imienia, tablicę pamiątkową oraz grób na cmentarzu. Zdobi go tonąca w zawsze świeżych kwiatach rzeźba piosenkarki naturalnych rozmiarów.

Dziękuję Panu Thierry Savona za udostępnienie zdjęcia i Annie Wolskiej za przygotowanie go do publikacji.

 

Tekst z nr 40/11-12 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Dalida. Skazana na miłość

Dalida (2017, Francja), reż. L. Azuelos, wyk. S. Alviti; dystr. Best Film, premiera w Polsce: 31.03.2017

 

mat. pras.

 

3 maja minie 30 lat od jej śmierci, ale Dalida nie została zapomniana. Pamięta o niej również francuska (i nie tylko) kultura gejowska, dla której piosenkarka pozostaje jedną z największych ikon. Jej filmowa biografia ląduje więc w dziale recenzji „Repliki” mimo tego, że teoretycznie nie zawiera wątków LGBT (poza krótką sceną, gdzie widać, że na organizowanych przez Dalidę domówkach na Montmartrze bywały pary gejowskie).

Dalida była divą tragiczną i film świetnie to pokazuje. To melodramatyczna, pełna przepychu mieszanka jej nieszczęśliwych miłości przeplatanych największymi hitami, wpisującymi się zresztą w życie piosenkarki. Śledzimy Dalidę od dzieciństwa w Egipcie, przez trzy dekady wielkiej kariery aż po kartkę ze słowami „Życie stało się dla mnie nie do zniesienia. Wybaczcie mi”, którą napisała tuż przed połknięciem śmiertelnej dawki leków. Miała 54 lata.

Oglądamy losy pięciu jej związków z mężczyznami (poza jednym są tak piękni, że trudno od nich oczy oderwać), z których aż trzech również popełniło samobójstwa. Wszystko to w takt, znanych również w Polsce, perełek, jak „Paroles, paroles”, „Gigi D’Amoroso”, „Laissez moi danser”, „Je suis malade” czy „Il venait d’avoir 18 ans”, którą śpiewała dla młodszego kochanka.

Jest też „Pour ne pas vivre seule”, w którym Dalida śpiewa – w 1972 roku! – o chłopcach, którzy wychodzą za mąż za chłopców i dziewczętach, które żenią się z dziewczętami.

Dla wielbicieli/ek div to film nie do przeoczenia. (MK)

Tekst z nr 66/3-4 2017.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.