Tęczowy dzień Unii Europejskiej

Z europosłanką Ulrike Lunacek, autorką raportu o przeciwdziałaniu homofobii, przyjętego przez Parlament Europejski 4 lutego br., rozmawia Wojciech Kowalik

 

mat. pras.

 

Czarny dzień dla UE”, „Aktywiści homoseksualni mogą robić praktycznie wszystko i uchodzi im to na sucho” – grzmieli polscy politycy (z PiS), gdy 4 lutego Parlament Europejski przyjął raport pani autorstwa w sprawie unijnego harmonogramu działań przeciw homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową. W skrócie po prostu „Raport Lunacek”.

(śmiech) Czarny dzień dla UE? Przepraszam, to jest tak żałosne, że aż śmieszne. Jeśli już, to chyba raczej tęczowy.

Gdyby głosowali tylko polscy europosłowie, raport by odrzucono*, ale w sumie przeszedł bezpieczną większością (za 394, przeciw 176). To jest pierwszy tego typu raport w strukturach UE, prawda?

W 1994 r. przyjęto dokument przygotowany przez Claudię Roth, też europosłankę Zielonych. Był ważny, bo pionierski, ale tam stwierdzono praktycznie tyle, że geje i lesbijki istnieją. Przez te 20 lat, które minęły od tamtego czasu, osiągnęliśmy sporo w porównaniu z innymi kontynentami, ale wiele spraw pozostaje nierozwiązanych, wciąż wiele osób LGBTI nie czuje się bezpiecznie. Moj raport domaga się stworzenia przez Komisję Europejską jednolitej strategii walki z homofobią. W tym sensie rzeczywiście jest pierwszy.

Jaką ma moc?

Jest ważną deklaracją polityczną, ale nie obliguje ani krajów członkowskich, ani Komisji Europejskiej do niczego. W ciągu ostatnich trzech lat Parlament Europejski aż dziesięciokrotnie wnioskował do KE o stworzenie „mapy drogowej” walki z homofobią. Moj raport jest kolejnym instrumentem wywierania presji.

Na jakie działania ta ważna deklaracja polityczna może się przełożyć w najbliższym czasie?

Kandydaci ubiegający się o stanowisko w Komisji Europejskiej – włącznie ze stanowiskiem przewodniczącej/ego – będą na przesłuchaniach w Parlamencie Europejskim pytani o stosunek do raportu. W kwestionariuszu ILGA Europe (europejska organizacja LGBT – przyp. red.) do kandydatów do europarlamentu na pierwszym miejscu jest pytanie o poparcie dla mojego raportu. Ważne, by sprawy LGBTI cały czas były na politycznej wokandzie.

Mogłaby pani w skrócie powiedzieć, jakich dziedzin dotyczy raport?

Raport opiera się na badaniach Agencji Praw Podstawowych z zeszłego roku. Wynika z nich m.in., że aż 47% osób LGBTI w UE czuje się dyskryminowanych.

Wzywamy do przeciwdziałania dyskryminacji w takich obszarach, jak zatrudnienie, edukacja, ochrona zdrowia, dostęp do towarów i usług, wolność zgromadzeń i wypowiedzi. Mówimy o walce z mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści. Podkreślamy, że UE powinna stale monitorować kwestie związane z LGBTI, również w krajach kandydujących.

Jeśli chodzi o przestępstwa z nienawiści motywowanej homofobią, to polska policja nie ma nawet obowiązku zbierać danych na ten temat, więc oficjalnie nieznana jest skala zjawiska, mimo że co rusz słyszę, że ktoś został pobity za „pedalstwo”. Polskie prawo nie rozpoznaje takich przestępstw.

Raport prawa bezpośrednio nie zmieni, ale np. zachęca do wymiany informacji i dzielenia się tzw. dobre praktyki między krajami członkowskimi. W wielu krajach UE, np. w Holandii, Niemczach czy Austrii, istnieją organizacje skupiające homoseksualnych policjantów/ki – samo poznanie ich przez polskich policjantów/ki mogłoby wielu z nich otworzyć oczy na pewne problemy.

Polskie prawicowe portale lamentowały, że raport zmusi Polskę do przyjęcia związków partnerskich albo małżeństw homoseksualnych.

Osobiście jestem za tym, by małżeństwa homoseksualne i związki partnerskie były legalne na terenie całej UE, ale ich wprowadzenie należy do kompetencji państw członkowskich, a nie unijnych organów. Raport mówi tylko, że „państwa członkowskie, które przyjęły przepisy dotyczące związków nieformalnych, zarejestrowanych związków partnerskich lub związków małżeńskich par osób tej samej płci, powinny uznać podobne przepisy przyjęte przez inne państwa członkowskie”.

Małżeństwo pary Hiszpanek, która osiedli się np. w Portugalii, gdzie też małżeństwa homoseksualne są legalne, będzie uznane. Ale jeśli osiedlą się w Polsce, będą miały problem.

Niestety, na razie tak. I to jest wbrew zasadzie wolnego przepływu osób, jednego z filarów UE.

Radziłaby pani takim parom drogę sądową?

Jak najbardziej. To zresztą już się dzieje. Mój przyjaciel z austriackich Zielonych, parlamentarzysta Marco Schroeder, wziął ślub ze swoim partnerem w Holandii. W Austrii, gdzie legalne są tylko związki partnerskie, nie przysługują im prawa takie, jak małżonkom. Wnieśli sprawę do sądu. Jaki będzie wyrok, zobaczymy.

Skąd bierze się aż tak ostry sprzeciw wobec walki z homofobią u części społeczeństw UE?

Niektórzy chcą nas z powrotem wepchnąć do szafy. Mają ugruntowane homofobiczne poglądy i kropka. Woleliby, by w ogóle nas nie było, a skoro już jesteśmy, to powinniśmy się kryć. Głośno krzyczą o „przywilejach”, jakich rzekomo się domagamy. Czy kiedy dwóch chłopaków albo dwie dziewczyny chodzą za rękę – bez strachu, swobodnie, w poczuciu bezpieczeństwa – to „przywilej”?

Cóż, nie wszystkich da się przekonać, ale jest też spora część ludzi, których postawy nie wynikają z przemyślanej homofobii, tylko z niewiedzy, ignorancji. Z moich doświadczeń wynika, że wielu nie zna żadnej osoby LGBT – niejednokrotnie jestem dla nich pierwsza! – i w związku z tym nie bardzo potrafią sobie wyobrazić problemy, z jakimi się borykamy. Mówię, że wiele osób LGBT żyje w nieustannej samokontroli, by nie ujawnić swej orientacji, bo to może oznaczać odrzucenie przez przyjaciół czy rodzinę, mówię o pobiciach, o znęcaniu się w szkołach – nie tylko fizycznym, ale też werbalnym, o wyzwiskach, a także i o najzwyklejszych sytuacjach – że w pracy geje i lesbijki często kalkulują każde słowo, nawet w błahych rozmowach, bo nie wiadomo, jak na informację, że np. facet był w kinie „ze swoim facetem”, zareagują koledzy czy przełożeni…

Gdy takie sytuacje przytaczam, wtedy nagle ci ludzie rozumieją, o co chodzi i zgadzają się ze mną, że osoby LGBT mają prawo do bezpiecznej ekspresji swej seksualności na takich samych zasadach jak osoby hetero.

Jeszcze jest trzecia grupa – ci, których przekonywać nie trzeba, bo już są przekonani, że z dyskryminacją osób LGBT trzeba walczyć. Jest ich coraz więcej.

W kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego była pani współprzewodniczącą Intergrupy LGBT. Co się udało zrobić, a czego nie?

W poprzedniej kadencji Intergrupa LGBT miała 46 członków/iń. Obecna – ponad 160! To nasz największy sukces. Większość to osoby hetero, nasi sojusznicy, podkreślam.

Dzięki Intergrupie sprawy LGBT stają się sprawami należącymi do mainstreamu. Na każdy dokument w Parlamencie Europejskim patrzymy z perspektywy LGBT tak, by ta problematyka nie była oddzielną dziedziną, tylko towarzyszyła wszystkim pracom PE.

Natomiast najważniejsze konkretne sprawy do zrobienia to horyzontalna dyrektywa o zakazie dyskryminacji w dostępie do usług – od 2009 r. „w przygotowaniu” oraz ten swobodny przepływ osób i wiążące się z nim prawa jednopłciowych par. Brakuje woli politycznej po stronie Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.

Jeszcze do pozytywów… Jako europosłowie/ eurposłanki wzięliśmy udział w wielu Paradach Równości w całej Europie. Nie jeździmy jako osoby prywatne, tylko pod szyldem Parlamentu Europejskiego – to ważne szczególnie w krajach, gdzie Parady budzą ostre protesty. Pokazujemy, że Unia Europejska stoi po stronie LGBT i wolności zgromadzeń.

Była pani na EuroPride w Warszawie.

I świetnie się bawiłam. Na Paradach na Litwie, Łotwie czy w Estonii wciąż, niestety, bywa niebezpiecznie. Na Węgrzech sytuacja się wręcz pogorszyła, ale tam przynajmniej policja chroni demonstrantów – nie tak jak w Serbii, która w UE jeszcze nie jest – gdzie władze odmawiają zgody na Paradę, twierdząc, że nie są w stanie jej ochronić.

Mentalność się zmienia, ale wolno. Wciąż widać różnicę między krajami „starej” i „nowej” UE. Dwa lata temu w Bratysławie, gdy przemawiałam na scenie podczas Parady, leciały w moją stronę kamienie. Na Parady w Wiedniu chodzę od początku, od 1996 r. – kamieni nie było nigdy.

Chciałbym jeszcze zapytać właśnie o sytuację w pani ojczystej Austrii. W 2010 r. wprowadziliście związki partnerskie. Pojawił się postulat małżeństw jednopłciowych?

Tak. U Socjaldemokratów i oczywiście w mojej partii, u Zielonych. Teraz rządzą konserwatyści, socjaldemokratom nie udało się wprowadzić małżeństw jednopłciowych do umowy koalicyjnej, więc na razie legalizacji nie będzie. To jest kwestia, która partia wygra następne wybory i jaka koalicja będzie rządzić.

A pani własna polityczna przyszłość?

Ubiegam się o reelekcję. Startuję z pierwszego miejsca. Zieloni mają według bieżących badań opinii ok. 14%, więc z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że pozostanę w Parlamencie Europejskim.

* Za przyjęciem raportu głosowali wszyscy europosłowie/ anki z SLD-UP i tylko dwóch z PO: Tadeusz Ross i Filip Kaczmarek.

 

Tekst z nr 48/3-4 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Matt i jego rodzice

Judy i Dennis Shepard działają na rzecz praw osób LGBT od 14 lat – od kiedy ich syn został zamordowany, bo był gejem. We wrześniu przyjechali do Polski

 

3 września 2012 – Judy i Dennis Shepard w Warszawie                                     foto: Kasia Klimczyk

 

Śmierć Matta przyciągnęła uwagę mediów, która nigdy nie trwa długo – skorzystaliśmy z szansy, by maksymalnie nagłośnić sprawę przestępstw z nienawiści motywowanej homofobią. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ta praca mnie pochłonie. Daje mi poczucie celu w życiu. Chcemy z mężem zrobić wszystko, co możemy, by to, co spotkało Matta, nie spotkało nikogo innego. Prawa osób LGBT to nie są żadne specjalne prawa, to prawa człowieka, które my, heterycy, już mamy. Działamy na rzecz zlikwidowania dyskryminacji – mówi Judy.

Wysiłki Shepardów opłaciły się. 28 października 2009 r. prezydent Barack Obama podpisał ustawę dotyczącą przestępstw z nienawiści ze względu na orientację seksualną, znaną jako Matthew Shepard Act. Judy była wtedy w Białym Domu, stała obok prezydenta: To było niesamowite uczucie ulgi i sukcesu. Niezwykła chwila. Ale gdy pytam, czy nie był to też koniec pewnej drogi dla niej, oboje odpowiadają stanowczo: Absolutnie nie. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia. Nigdy nie przestaniemy działać.

W pierwszych dniach września Judy i Dennis gościli w Polsce na zaproszenie Kampanii Przeciw Homofobii i ambasady USA. Spotkali się z dziewięcioma polskimi mamami gejów i lesbijek działającymi przy KPH, opowiedzieli o swych działaniach w Fundacji im. S. Batorego na spotkaniu otwartym, które miałem zaszczyt prowadzić, wzięli udział w konferencji w Sejmie na temat przestępstw z nienawiści.

Znaleźli również czas dla „Repliki”. Shepardowie są ujmująco życzliwi, naturalni i dowcipni. Błyskawicznie nawiązują kontakt. Mają ogromną wiedzę na temat praw i sytuacji osób LGBT w USA i wielkie doświadczenie. Wydają się zwyczajni, wręcz niepozorni, ale gdy pomyślę, przez co przeszli i jak wiele dobrego dziś robią, przychodzi mi do głowy angielskie określenie „bigger than life”. Shepardowie są więksi niż życie.

Morderstwo

Na przedmieściach miasta Laramie (26 tys. mieszkańców), w amerykańskim stanie Wyoming, w nocy z 5 na 6 października 1998 r. dwaj oprawcy przywiązali Matta za ręce do płotu, pobili do nieprzytomności rękojeścią pistoletu i zostawili. Przypadkowy rowerzysta znalazł Matta dopiero 18 godzin później. Wziął go za stracha na wróble. Gdy podszedł bliżej, zauważył, że twarz Matta była zmasakrowana i cała we krwi. Matt zmarł w szpitalu 5 dni później nie odzyskawszy przytomności. Miał 21 lat.

Jego śmierć i późniejszy proces zabójców, Aarona McKinneya i Russella Hendersona, były przedmiotem narodowej debaty o rozmiarach homofobii. Historia Matta stała się kanwą dwóch filmów – „Laramie Project” i „Matthew Shepard Story”. Matthew Shepard stał się symbolem bezsensownej tragedii spowodowanej homofobią.

McKinneya i Hendersona poznał w lokalnym barze. Nie ukrywał, że jest gejem, działał w organizacji LGBT na uniwersytecie, gdzie studiował. W rozmowie temat szybko wypłynął. Mężczyźni postanowili udawać gejów przed Mattem, by zdobyć jego zaufanie. Chętnie zgodzili się, gdy poprosił ich o podwózkę do domu. McKinney zaczął bić Matta już w samochodzie. Bóg nienawidzi pedałów i skazał ich na wieczne potępienie – mówili w sądzie. Obaj zostali skazani na dożywocie.

Pogrzeb przyciągnął tysiące ludzi, ale nie wszyscy opłakiwali Matta. Niewielka grupa fundamentalistycznych chrześcijan, z niejakim Fredem Phelpsem na czele, przyniosła transparenty z napisami „No tears for queers” („Nie ma łez dla ciot”) i „Matt burn in hell” („Smaż się w piekle, Matt”).

Gdy na konferencji prasowej Dennis Shepard odczytywał pierwsze po śmierci syna oświadczenie dla mediów, miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Ale gdy pytam Shepardów, czy byli zaskoczeni skalą nienawiści, mowią: Otrzymaliśmy tysiące listów i mejli ze słowami solidarności i wsparcia. Te nienawistne były w zdecydowanej mniejszości. Gdy Matt leżał nieprzytomny w szpitalu, do Shepardów zadzwonił prezydent Bill Clinton. Później jeszcze Barbra Streisand, Madonna i Elton John, który na pogrzeb wykupił wszystkie kwiaty w mieście, a kilka miesięcy później dał w Laramie koncert ku pamięci Matta.

Przestępstwa z nienawiści to rodzaj terroryzmu

Już półtora miesiąca później, w 22. rocznicę urodzin Matta – 1 grudnia 1998 r., Shepardowie założyli Fundację Matthew Sheparda, która działa do dziś. Pracuje w niej również ich młodszy syn – Logan. Fundacja (www.matthewshepard. org) ma trzy główne cele: walkę z nienawiścią na tle orientacji seksualnej, działania na rzecz równych praw osób LGBT oraz działania na rzecz młodzieży LGBT.

Gdy zaczynaliśmy, mieliśmy dobrego prezydenta (Clintona) i zły Kongres (zdominowany przez Republikanów) – działanie na politycznym topie nie przyniosło efektów. Z Bushem w ogóle nic nie dało się zrobić, zajęliśmy się więc pracą u podstaw, edukacją społeczeństwa. Trzeba być bardzo, bardzo wytrwałym i nigdy nie popuszczać. Byłam w Kongresie tak wiele razy, że mam wrażenie, że uchwalili w końcu tę ustawę, żeby tylko się mnie wreszcie pozbyćśmieje się Judy.

W 1998 r., gdy Matt został zamordowany, Wyoming był jednym z nielicznych stanów bez jakiegokolwiek prawodawstwa dotyczącego przestępstw z nienawiści. Judy: Oponenci mówią: zbrodnia to zbrodnia. Dlaczego zabicie geja czy czarnego miałoby być traktowane na jakichś specjalnych zasadach? Odpowiadam, że przestępstwo popełnione z nienawiści do pewnej grupy społecznej nie dotyka wyłącznie jego bezpośredniej ofiary, ale całej grupy. To rodzaj terroryzmu. Gdy pobity zostaje gej tylko dlatego, że jest gejem, cała społeczność LGBT nie może czuć się bezpiecznie. Dennis dodaje: I nie tylko społeczność LGBT, ale wszyscy, którzy „wyglądają na geja czy lesbijkę, wszyscy, którzy nie spełniają jakichś wzorów męskości czy kobiecości. Przestępstwa z nienawiści na tle rasowym, etnicznym oraz – od 2009 r. – na tle orientacji seksualnej i tożsamości płciowej, podlegają surowszym karom i są ścigane na poziomie federalnym.

Polskie organizacje LGBT (m.in. KPH) przygotowały projekt nowelizacji kodeksu karnego, która – podobnie jak Matthew Shepard Act w USA – uzupełnia przestępstwa z nienawiści rasowej czy etnicznej o przestępstwa z nienawiści ze względu na m.in. orientację seksualną i tożsamość płciową. Projekt, wniesiony przez SLD i Ruch Palikota, trafi ł do sejmowej podkomisji. Minister Gowin odrzuca pomysł nowelizacji, pojawiło się też stanowisko rządu: nowelizacja nie jest potrzebna.

To nie był aniołek

Spędzam z Judy i Dennisem kilka godzin w ciągu dwóch dni. Zapewniają mnie, że nie ma kwestii tabu. Wyobrażam sobie, że pytania o samego Matta mogą być dla nich szczególnie trudne, ale nie – mówią chętnie. Tylko raz Judy nie wytrzymuje i zaczyna płakać – gdy pytam o spotkanie z dziewięcioma polskimi mamami gejów i lesbijek. One są cudowne, takie odważne i takie silne… – głos jej się załamuje. Mimo że w ciągu ostatnich 14 lat, jak sama mówi, spotkała przecież już bardzo wiele mam gejów i lesbijek. Gdy zauważam, że w tym zalążku polskiej grupy rodziców dzieci LGBT nie ma jeszcze ojca, Dennis czuje się wywołany do tablicy: Wiesz, kiedy mój ojciec po raz pierwszy powiedział mi, że mnie kocha? Dopiero po śmierci Matta. Kowbojska kultura maczo czyni z mężczyzn sztucznych twardzieli i homofobów. Jak zareagował na coming out Matta? Matt najpierw powiedział Judy i poprosił, by nie mówiła mnie, jeszcze nie był wtedy gotowy. Ale Judy mi powiedziała. Przed Mattem udawałem, że nie wiem. Kilka miesięcy później usłyszałem: „Tato, muszę powiedzieć ci coś ważnego” i już wiedziałem, że to jest ten moment. „Jestem gejem”. Odparłem: „OK, coś jeszcze cię trapi?” Dosłownie widziałem, jak kamień spada mu z serca.

Pytam Judy, co wiedzieli na temat LGBT, gdy Matt robił coming out. Nie byliśmy homofobami. Podejrzewałam, że Matt jest gejem, odkąd w wieku 8 lat przebrał się na Halloween za Dolly Parton. Wiem, wiem, stereotyp, ale podejrzenie okazało się trafi one, tym bardziej, że Matt przebierał się za Dolly trzy lata z rzędu. Miał 18 lat, gdy otworzył się przede mną, powiedziałam wtedy: „Czemu tak długo z tym czekałeś?”. Ale muszę przyznać, że w tematyce LGBT byliśmy ignorantami. Po prostu nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak silnie zakorzeniona jest dyskryminacja, nie wiedzieliśmy też nic o samej społeczności LGBT.

W książce „The Meaning of Matthew” Judy nie idealizuje syna: Och, on potrafi ł być wkurzający! Miał rożne wybryki i miał swoje problemy. Nie mogłam i przede wszystkim nie chciałam przedstawiać go jako aniołka. Chętnie opowiadał o sprawach związanych z jego orientacją po coming oucie? Pewnie. Opowiadał mi o chłopakach, w których się podkochiwał. Cieszył się z coming outu Ellen DeGeneres. Gadaliśmy też dużo o polityce. Chciał robić karierę w dyplomacji, a ja bałam się, że będąc otwartym gejem, nie zajdzie daleko. A teraz proszę – niemiecki minister spraw zagranicznych to otwarty gej. Oboje, pamiętam, doszliśmy też do wniosku, że ja chyba nie dożyję małżeństw homoseksualnych w naszym kraju, ale on – na pewno. O, ironio, wyszło odwrotnie. Jest szansa na małżeństwa homoseksualne w całych Stanach? Trzymam kciuki za zwycięstwo Obamy w wyborach. Gdyby wygrał Romney, mielibyśmy kilka lat do tyłu. Myślę, że to się wydarzy za sprawą wyroku Sądu Najwyższego. Niebawem kilku konserwatywnych sędziów odejdzie na emeryturę, wybór ich następców, który zależy od prezydenta, będzie kluczowy.

W stroju łabędzia

Dziś znają amerykańską społeczność LGBT od podszewki. Judy: Na pierwszym spotkaniu w Human Rights Campaign (największa organizacja LGBT w USA) nagle znalazłam się w sali razem z pięcioma setkami gejów i lesbijek. I co? I nic. To byli po prostu… ludzie. Na początku odczuwałam pewną rezerwę, z jaką odnoszono się do mnie jako do heteryczki. To chyba był strach przed niezrozumieniem. Dziś już tego nie ma, bo mnóstwo osób hetero okazuje otwarcie, że są LGBT-friendly. Poznałam też wiele drag queens i zakochałam się w nich. Drag queens są genialne, nieustraszone i kochane. Byłam bardzo rozczarowana, gdy dowiedziałam się, że część środowiska je odrzuca.

Dennis zaczyna uśmiechać się szeroko. Orientuję się, że coś jest na rzeczy: Lubiłem się przekomarzać z drag queens, zaczepiać je, przedrzeźniać i pewnego razu one to sobie odbiły i mogły ponaśmiewać się ze mnie. Na jednym z eventów wystąpiłem w stroju łabędzia. Miałem piękne piorą, skrzydła, a przy tym gołą klatę i kowbojki na nogach. Pląsałem, że hej! I demonstruje łabędzie ruchy taneczne. Chcesz wiedzieć, co sądzę o ludziach ze społeczności LGBT? – pyta z błyskiem w oczach. Dorastają, szukają miłości, znajdują ją albo nie, wchodzą w jakieś związki lub nie, pracują, kupują domy, potem się starzeją, odchodzą na emerytury i mają nadzieję na spokojną śmierć. A te wszystkie „piorą w tyłku” i boa? Eeee – Dennis macha ręką. Społeczność LGBT jest tak samo nudna, jak społeczność hetero. Patrzy na mnie zawadiacko. Bez obrazy – dodaje Judy, uśmiechając się.

P.S. Tydzień po wizycie Shepardów w Polsce do grupy rodziców dzieci LGBT działającej przy KPH zgłosił się pierwszy tata.

 

Tekst z nr 39/9-10 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.