Heterosojusznicy, chodźcie z nami!

Ruch LGBT potrzebuje mocnego głosu naszych heteroprzyjaciół, nie tylko celebrytów/ek

 

 

Tekst: FRANCISZKA SADY, KOORDYNATORKA AKCJI KAMPANII PRZECIW HOMOFOBII „RAMIĘ W RAMIĘ PO RÓWNOŚĆ”
Foto: AGATA KUBIS

Trzy lata temu Kampania Przeciw Homofobii zainicjowała ruch sojuszników/czek osób LGBT. Inspiracją była nasza pierwsza gala „Ramię w ramię po równość” z udziałem celebrytów/ ek, za pomocą której chcieliśmy pokazać, jak ważne jest wsparcie osób heteroseksualnych w walce o równe prawa osób LGBT.

Dla mnie jako osoby hetero, matki i po prostu człowieka, dla którego równość i sprawiedliwość są kluczowymi wartościami w życiu, współtworzenie ruchu sojuszniczego jest szczególnie ważne. Do KPH trafiłam niedługo po tym, jak organizacja ta wypuściła kampanię „Rodzice, odważcie się mówić!” (2013), w której rodzice osób LGBT mówili o wsparciu dla swych dzieci. Dowiedziałam się o niej z internetu, byłam zachwycona, a bardzo szybko też mocno zszokowana ilością hejtu, który się przy tej okazji pojawił. Śledziłam komentarze na Facebooku i nie mogłam uwierzyć, że poziom homofobii w Polsce jest tak wielki. Mam wrażenie, że wychowałam się i dorosłam w jakiejś bańce, ponieważ w mojej rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych homofobia nie istniała. Każda orientacja seksualna i tożsamość płciowa były w pełni akceptowane, różnica między np. byciem kobietą hetero i lesbijką była dla mnie jak różnica między niebieskimi i brązowymi oczami. Dopiero reakcje obcych ludzi na kampanię „Rodzice, odważcie się mówić!” uświadomiły mi, że coś jest tu nie tak. Bardzo mnie to zasmuciło i zawstydziło. Zdałam sobie sprawę, że muszę coś z tym zrobić, że jako osoba heteroseksualna mam po prostu taki obowiązek, bo jak nie ja, to kto?! Zostałam wolontariuszką KPH, a po jakim czasie etatową pracowniczką.

Chcemy, by znak ruchu sojuszniczego utworzony po pierwszej gali „Ramię w ramię…” stał się dumnym symbolem wsparcia, równości i akceptacji. Razem z Wiolą Jaworską i Kasią Remin nagrałyśmy dwa lata temu video ze zmarłym niedawno Zbigniewem Wodeckim, w którym opowiada on o swoim wsparciu dla osób LGBT. Bardzo szybko pojawiły się kolejne osoby – Maryla Rodowicz, Marta Dymek (Jadłonomia), Natalia Przybysz, Mateusz Janicki, Dorota Wellman, zespół Lao Che (którego perkusista przy okazji dokonał swojego publicznego coming outu), Małgorzata Ostrowska i wiele innych. Wiemy, że dzięki osobom, które są rozpoznawalne udaje nam się dotrzeć do tzw. zwykłych ludzi i pokazać im, jak ważne jest, by większość wspierała prawa mniejszości. To jest pierwszy krok. Drugi krok należy już do każdego z nas, tu apeluję do osób heteroseksualnych – każdy i każda z nas może i powinna reagować na homofobię i transfobię, na uszczypliwe komentarze i głupie żarty, nie godzić się na mowę nienawiści. Chciałabym, żebyśmy nie wstydzili się być sojusznikami, mówili o tym znajomym, przychodzili na Parady i Marsze Równości, zabierali na nie swoich przyjaciół i rodziny. Chciałabym, żebyśmy uczyli nasze dzieci, że każda orientacja seksualna i tożsamość płciowa są sobie równe, a każda osoba zasługuje na szacunek i takie same prawa. Zachęcam też do przekazania darowizn na działania Kampanii Przeciw Homofobii – potrzebnych m.in. na dalszy rozwój ruchu sojuszniczego. Bardzo chcę, żebyśmy wszyscy razem żyli w tym kraju normalnie i szczęśliwie.

 

Tekst z nr 68/7-8 2017.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Koniec z paniką w szatni

Pęka najsilniejszy chyba bastion homofobii: męskie sporty drużynowe

 

Sojusznicy Chris Kluwe (z lewej) i Brendon Ayanbadejo: „W sporcie nie ma dyskryminacji ze względu na rasę, religię, poglądy polityczne, płeć ani z żadnego innego powodu”

 

Glenn Burke

Początki historii homoseksualnych zawodowych graczy sportów drużynowych w USA są traumatyczne.

Pierwszym, o którym z powodu homoseksualizmu zrobiło się głośno, był utalentowany baseballista Glenn Burke. W 1977 r., gdy był u szczytu kariery, zaczęły pojawiać się plotki, że jest gejem. Burke im nie zaprzeczył – i od razu spadły na niego gromy. Drużyna Los Angeles Dodgers zwolniła go z kontraktu. Potem trafił do słabszego zespołu Oakland Athletics, gdzie „dowcipny” trener przedstawił go innym zawodnikom używając homofobicznych obelg. Menadżer próbował nakłonić Glenna do zawarcia fikcyjnego małżeństwa, ale sportowiec odmówił. W końcu zmuszono go do przejścia na emeryturę w 1979 r. w wieku 27 lat. Potem Glenn zaangażował się w ruch gejowski. Działał na rzecz walki ze stereotypami na temat osób LGBT w sporcie. Zmarł na AIDS w 1995 r.

Roy Simmons i inni

Najtrudniej zawsze było zawodnikom z prestiżowej NFL, zawodowej ligi futbolu amerykańskiego. Pierwszy wyoutował się w 1975 r. David Kopay, ale już po przejściu na emeryturę. Dziś jest ambasadorem Gay Games, największej na świecie imprezy sportowej LGBT. Po nim do homoseksualizmu „przyznali się” jeszcze Roy Simmons (1992), Esera Tuaolo (2002), Wade Davis (2012) i Kwame Harris (2013) – wszyscy po zakończeniu ligowych karier. Najtragiczniej potoczyły się losy Simmonsa. Sportowiec wyjawił, że w młodości padł ofiarą pedofila, a po zakończeniu kariery nie umiał sobie poradzić inaczej niż topiąc smutki w alkoholu, narkotykach i przygodnym seksie. Dość szybko skończyły mu się oszczędności. Zaczął żyć z prostytucji. Kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo. Później w rozmowach z dziennikarzami często wracał do złych doświadczeń z czasów sportowej kariery. Bycie gejem wśród zawodników to najgorsze, co cię może spotkać. Możesz być dilerem narkotyków, awanturnikiem, możesz nawet bić żonę, ale nie możesz być gejem – stwierdził w wywiadzie dla „New York Daily News”. W 1997 r. zaraził się wirusem HIV. 20 lutego 2014 r. zmarł wskutek powikłań wywołanych AIDS.

Chris i Brendon – sojusznicy

Przed zeszłorocznym finałem Super Bowl gracz San Francisco 49, Chris Culliver, zapytany przez dziennikarza, czy w jego drużynie są geje, odparł, że nie ma żadnych, a ci, którzy się pojawią, muszą prędko spadać. Nie mógłbym dzielić szatni z takim słodkim cukiereczkiem – dodał (u nas w podobnie homofobicznym duchu wypowiadał się Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji, a obecnie poseł PiS). Przyciśnięty przez media Culliver przeprosił potem za swój homofobiczny komentarz.

Ale są też i heterycy, którzy nie panikują na myśl wspólnego prysznica po meczu w obecności jawnego geja. W USA sportowcy najbardziej zaangażowani w walkę z homofobią to Brendon Ayanbadejo z Baltimore Ravens oraz Chris Kluwe z Minnesota Vikings. Obaj głośno opowiadają się też za małżeństwami jednopłciowymi. Kluwe zasłynął otwartym listem do pewnego kongresmena, który próbował ostudzić jego zapał w działalności na rzecz LGBT. Kluwe napisał: Niech Pan się nie martwi: małżeństwa jednopłciowe będą miały zerowy wpływ na Pana życie. Geje nie wtargną do Pana domu, by ukraść dzieci, nie zamienią Pana nagle w rozpustnego wielbiciela penisów, a z posiedzeń rządu nie uczynią lubieżnych orgii tylko dlatego, że zyskają prawa, którymi cieszy się 90% naszej populacji. Wie Pan, kim staną się geje i lesbijki, którzy będą mogli zawierać małżeństwa? Pełnoprawnymi obywatelami USA.

U nas też już są podobne przykłady: Radosław Majdan i Tomasz Iwan otwarcie mówią o konieczności walki z homofobią w sporcie i o tym, że nie mieliby problemu z jawnym gejem w szatni.

Michael Sam

Tymczasem tej wiosny może dojść do historycznego wydarzenia: NFL ma szansę wzbogacić się o pierwszego geja, który publiczny coming out ma już za sobą. Chodzi o 24-letniego Michaela Sama z futbolowej drużyny Uniwersytetu Missouri zrzeszonej w NCAA Division I, najwyższej ligi z systemu międzyuczelnianych rozgrywek sportowych w USA. Michael wyoutował się 9 lutego br. na antenie programu TV „Outside the lines”: Od zawsze podobali mi się mężczyźni, ale nie do końca wiedziałem, co to znaczy. Chciałem sobie zostawić czas na to, by dowiedzieć się, kim naprawdę jestem – powiedział Sam. Dorastał w bardzo trudnych warunkach. Jego starszy brat zginął od kuli, w ramach porachunków gangów. Kolejni dwaj bracia odsiadują wyroki. Michael jako pierwszy w rodzinie skończył studia. I to dzięki piłkarskiemu stypendium. Po coming oucie dostał ogromne wsparcie od kolegów z drużyny, ale obawia się szykan: Wielu ludzi może chcieć mnie zranić, ale mam nadzieję, że nie wyprowadzi mnie to z równowagi – dodaje. Na szczęście sportowca natychmiast wsparła sama NFL. Podziwiamy Michaela za szczerość i odwagę. Każdy pełen determinacji gracz może odnieść sukces w lidze. Liczymy na niego w 2014 r. – oświadczył Greg Aiello, wiceprezes NFL do spraw komunikacji i PR. Rekrutacja zaczyna się w maju, trzeba trzymać kciuki!

Robbie Rogers

Pierwszym w USA wyoutowanym graczem w piłkę nożną – o ile spełni zapowiedź i powróci z emerytury na boisko – będzie Robbie Rogers, który do zeszłego sezonu występował w Los Angeles Galaxy, zrzeszonej w MLS, amerykańskokanadyjskiej lidze piłkarskiej. 15 lutego 2013 r. na swojej stronie internetowej 25-letni zawodnik napisał: Tajemnice mogą powodować ogromne szkody. Ludzie uwielbiają opiewać szczerość i to, jak łatwo być szczerym. Spróbujcie zatem po 25 latach powiedzieć swoim najbliższym o homoseksualizmie – sekrecie, który tak długo pielęgnowaliście. Piłka nożna była dla mnie ucieczką, moim celem, moją tożsamością. W tej samej chwili ogłosił zawieszenie sportowej kariery. Wcześniej wysłał e-mail do swojej konserwatywnej, katolickiej rodziny z Columbus w Ohio z informacją, co zamierza zrobić. Sportowcy będący gejami dalej pozostają sportowcami. Jeżeli zdecyduję się na powrót na boisko, to nie jako „gej piłkarz”, tylko po prostu jako Robbie Rogers – powiedział dla telewizji ABC.

Jason Collins

Największe zainteresowanie spośród wszystkich wychodzących z szafy zawodowych sportowców z wielkich lig wywołała deklaracja Jasona Collinsa, koszykarza Washington Wizzards i Boston Celtics. Mam 34 lata, gram w NBA, jestem czarny i jestem gejem. Cieszę się, że jako jeden z pierwszych mogę zainicjować rozmowę na ten temat. Skoro nikt nie chce podnieść ręki i powiedzieć głośno, że się rożni, ja muszę to zrobić – napisał 29 maja 2013 r. na internetowej stronie magazynu „Sports Ilustrated”. Witryna pobiła wówczas rekord popularności: odwiedziło ją 3,7 miliona ludzi. Zawodnik dodał też, że niegdyś wybrał sobie numer „98”, żeby uczcić pamięć Matthew Sheparda, homoseksualnego chłopaka z Wyoming, bestialsko zamordowanego przez dwóch homofobów w 1998 r.

Collins był wcześniej zaręczony z Carolyn Moss, koszykarką kobiecej ligi WNBA. W 2009 r. para się rozstała. Teraz Moss oświadczyła, że wspiera byłego narzeczonego. Collins, Sam i Rogers dołączyli do coraz dłuższej listy amerykańskich wyoutowanych sportowców, obok takich pionierek, jak Billy Jean King czy Martina Navratilova. Trzeba też docenić, że media reagują na te ostatnie coming outy z wyjątkową aprobatą. Przypadek Jasona Collinsa został drobiazgowo omówiony i przeanalizowany. Większość redakcji sprostała zadaniu i przedstawiła jego homoseksualizm jako coś najbardziej normalnego w świecie, podkreślając jednocześnie wyjątkowość tego wydarzenia w świecie przepełnionym dotąd kulturą „prawdziwych” mężczyzn – tłumaczy „Replice” Adrian Lee z kanadyjskiego magazynu „Maclean’s”. W „sprawie Collinsa” głos zabrał nawet prezydent Obama, który nazwał jego coming out aktem odwagi godnym podziwu. Niezwykle ważne okazały się też słowa poparcia innych afroamerykańskich sportowców, takich jak Kobe Bryant, Magic Johnson (którego syn jest gejem) czy Charles Barkley.

Przypomnijmy: gdy na początku lat 80. z szafy wychodziły King i Navratilova, media nie były skore do wsparcia ich historycznego, z dzisiejszego punktu widzenia, kroku. Nagłówki artykułów brzmiały „Nowy problem dla wizerunku Billy Jean” albo „Martina w poszukiwaniu zrozumienia”. Mam nadzieję, że ten etap mamy już za sobą i takie nagłówki znajdziemy już tylko w bibliotecznych archiwach – dodaje Adrian Lee.

 

Tekst z nr 48/3-4 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.