Aktor (nie)prowincjonalny

Rozmowa z aktorem Tomaszem Mycanem

Trochę bałem się grać geja w „Barwach szczęścia”, ale dziś widzę, że te lęki były przesadne. Nie spotkało mnie nic złego. Tylko raz straciłem rolę w reklamie, co mnie wkurzyło, że takie sytuacje w ogóle mają jeszcze miejsce.

W pewnym momencie, gdy dostałem już rolę geja w „Aktorach prowincjonalnych” a reżyser zachęcał do improwizowania, pomyślałem: OK, powiem to. Opowiem o moim własnym życiu „za zasłoniętymi kotarami”, pokażę, do czego może prowadzić homofobia.

Cały wywiad, którego autorem jest Krzysztof Tomasik, do przeczytania w „Replice” nr 80.

Fot. materiały prasowe
spistresci

Pozbierałem się

„Pozbierałem się” – mówi Dariusz Kołodziej, pierwszy mężczyzna w Polsce, który publicznie, z twarzą i nazwiskiem, opowiedział o tym, jak w dzieciństwie był molestowany przez księdza. W wywiadzie Mariusza Kurca Darek mówi również o swym własnym atelier fryzjerskim w Strzelcach Opolskim oraz
o Marcinie, z którym status związku brzmi: „To skomplikowane”.

“Wystąpiłeś na żywo przed kamerami TV, opowiedziałeś o tym, że byłeś molestowany przez księdza. Z twarzą, z nazwiskiem. Żaden facet w Polsce nie zdecydował się na taki krok przed tobą. Masz 21 lat. Dla mnie jesteś mega twardzielem.

Dzięki. Bardzo się stresowałem podczas tamtej rozmowy w TVN24.

Poszło ci świetnie. Dlaczego postanowiłeś złamać tabu?

Prawie wszystkie pokrzywdzone przez księży osoby zamykają się w sobie, cierpią na depresję,
niektóre wręcz próbują się targnąć na własne życie. Siedzą cicho i przez to nic się nie zmienia. Skoro
ja, jak widać, pozbierałem się, to pomyślałem, że muszę to wykorzystać, inaczej dalej będzie
zamiatanie pod dywan.”

Cały wywiad do przeczytania w „Replice” nr 80.

Fot. Ewelina Kożuchowicz photobyevelone
spistresci

Książka Krzysztofa Charamsy dla nowych i przedłużających prenumeratorów/ek!

Uwaga! Mega promocja.

Od teraz do końca lipca do WSZYSTKICH, którzy wykupią lub przedłużą prenumeratę Repliki wysyłamy GRATIS książkę:

Kamień węgielny księdza Krzysztofa Charamsy.

***

Charamsa jest jednym z niewielu księży (i jedynym polskim), którzy zrobili publiczny coming out (w 2015 r.).
“Kamień węgielny” jest autobiograficzną opowieścią. Charamsa opisuje, jak zrozumiał, że Kościół katolicki od wieków wykorzystuje seks jako narzędzie, pozwalające zapewnić mu władzę nad ludźmi. Przez nakazy, doktrynę i spowiedź Kościół reglamentuje radosne przeżywanie tego podstawowego wymiaru egzystencji. Wymusza na kobietach podporządkowanie się mężczyznom, a osoby homoseksualne dyskryminuje, traktuje jak trędowatych, wyniszcza. Unieszczęśliwia ludzi. Wszystko to skrywane jest pod płaszczykiem utkanym z hipokryzji, ponieważ – jak twierdzi Charamsa – głęboko homofobiczne katolickie duchowieństwo samo w dużej mierze składa się z homoseksualistów.

Dziś Krzysztof Charamsa mieszka ze swym partnerem w Barcelonie.

***

Aby otrzymać “Kamień węgielny”, należy dokonać wpłaty na prenumeratę (na rok, 1,5 roku lub 2 lata):

  1. ALBO przez naszą stronę internetową:
    https://replika-online.pl/prenumerata/
    w formularzu, w rubryce “Twoje uwagi dla sprzedawcy” KONIECZNIE wpisując hasło CHARAMSA
  2. ALBO zwykłym przelewem (60 zł) na konto Fundacji Replika:
    81 1140 2017 0000 4902 1285 4550
    w tytule wpłaty podając:

    1. adres do wysyłki
    2. email do korespondencji
    3. hasło: CHARAMSA.

SPIS TREŚCI #79


„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTQ, numer 79 (maj/czerwiec 2019) 

Temat z okładki:

Magda Rakita – pierwszy raz w polskiej prawie osoba interpłciowa udziela tak szczerego wywiadu. Bez tabu. Magda miała 15 lat, gdy po badaniu ginekologicznym usłyszała: „Jesteś kobietą, ale w środku zamiast jajników masz jądra”. I dalej: „Miałaś zostać chłopcem, ale coś nie wyszło.”

W rozmowie Mariusza Kurca Magda mówi nie tylko o własnych doświadczeniach, ale także o całej społeczności osób interpłciowych i jej postulatach, a także o braku wiedzy na temat osób interpłciowych i o tym, jakie są skutki tego braku. (czytaj dalej…)

Autorką zdjęcia z okładki jest Emilia Oksentowicz/.kolektyw.

Prezent dla osób prenumerujących:
Dla tych, którzy wykupią lub przedłużą prenumeratę, prezent: książka „Kamień węgielny”, autobiograficzna opowieść księdza Krzysztofa Charamsy, który w 2015 r. zrobił coming out.

Do przeczytania w numerze 79:

W numerze również:

  • „Ręce precz od n a s z y c h dzieci!” – obalamy 8 najczęstszych „argumentów” przeciw wychowywaniu dzieci przez pary jednopłciowe, prezentujemy też wiele par jednopłciowych, które wychowują dzieci. Tekst Piotr Mikulskiego
  • Trzeba cisnąć!” – mówi o prawach LGBTI Arek Kluk, szef poznańskiej Grupy Stonewall. Opowiada też o Wiośnie, o Marszach Równości, o swym chłopaku i o… striptizie, który wykonał w gejowskim klubie. Rozmowa Mariusza Kurca
  • Klenska – to nick najpopularniejszej pary kobiecej na polskim Instagramie. Specjalnie dla „Repliki” dziewczyny piszą o sobie i o swoich followerskach
  • Ryszard Czubak znany jest w warszawskim światku gejowskim jako kolorowy ptak na co dzień noszący kobiece stroje, ale to również aktor z wieloma rolami na koncie. Wprawdzie niewielkimi, ale znaczącymi – i u Wajdy, i u Piwowskiego czy Lindy, i u Barei w niezapomnianym „Misiu”. Rozmowa Rafała Dajbora
  • 21 lat po śmierci Krzysztof Jung doczekał się wystawy swych prac – w większości męskich aktów – w berlińskim Schwules Museum. Portret gejowskiego artysty kreśli Bartosz Żurawiecki. Prezentujemy też rysunki i zdjęcia Junga
  • Prezentujemy gwiazdy serialu „Pose”, w tym aż 5 to aktorki transpłciowe
  • „Co mogę zrobić?” – czyli poradnik aktywisty/aktywistki LGBTI dla początkujących
  • Literatura młodzieżowa LGBTI – 9 najgłośniejszych książek

Grabari epatuje!

  • Piotr Grabarczyk (grabari.pl) śledzi najnowsze wiadomości o celebryt(k)ach LGBT

Kultura:

  • Film:
    • Dzikus (w kinach od 31 maja)
  • Seriale
    • Gentleman Jack
    • Special
  • Książki:
    • 4 tomy sagi Gej w wielkim mieście Mikołaja Milcke, w tym dwa wznowienia oraz dwie nowe części: Nie w moim typie oraz Trzy po trzy
    • Beza Kingi Kosińskiej,
    • Fluff Natalii Osińskiej,
    • Leah gubi rytm Becky Albertalli.

A poza tym:

  • 50-lecie Stonewall – już w czerwcu
  • 21 Marszów/Parad Równości w Polsce 2019 r. – mapka i relacja z tych Marszów, które już się odbyły
  • Oprawa Grobu Pańskiego w Płocku (pełna nienawiści wobec osób LGBTI) i jej skutki

Jestem interpłciowa. A ty jaką masz supermoc?

„Jestem interpłciowa. A ty jaką masz supermoc?” – rozmowa z Magdą Rakitą

„W wieku 15 lat wciąż nie miałam okresu. – Wprawdzie na zewnątrz wyglądasz jak typowa kobieta i wewnątrz masz pochwę, ale zamiast jajników, masz jądra. Trzeba je wyciąć – wyjaśniła mi mama po tym, jak poszłyśmy do ginekolożki.”

„W większości przypadków operacje są kosmetyczne – i niekonieczne. A robi się je małym dzieciom. Bo cipka czy siusiak się „nie podobają”. A to cipka ma za dużą łechtaczkę, a to siusiak jest wykrzywiony i dziurkę ma nie na końcu. Mamy postulat, by takie operacje przesunąć do momentu, gdy człowiek dorośnie i sam zadecyduje, czy chce je mieć.”

„Lekarka powiedziała mi: <Mnóstwo jest takich ludzi, są szczęśliwi, nie ma problemu>. No, dobrze, ale gdzie oni są? Skoro są tacy szczęśliwi, to dlaczego siedzą tak cichutko i nie można ich znaleźć?”

„Niektórym kobietom interpłciowym mówiono, że mogą mieć raka jajników i trzeba jajniki wyciąć. Jajniki, których one w ogóle nie miały! Utrzymywano, że informację o raku jakoś zniosą, natomiast interpłciowość mogłaby je doprowadzić do samobójstwa. Taką siłę ma płciowe tabu! I potem masz sytuację – autentyk – że 20 lat później kobieta leży w szpitalu na coś innego i przypadkiem widzi w swej kartotece, że wtedy to nie był żaden rak.”

„Nie operacja, a konieczność utrzymywania tajemnicy była najgorsza z wszystkiego, co przeszłam jako interpłciowa dziewczyna.”

Cały wywiad, którego autorem jest Mariusz Kurc, do przeczytania w „Replice” nr 79.

Fot. Emilia Oksentowicz/.kolektyw
spistresci

Gej, muzułmanin, emigrant

Gej, muzułmanin, emigrant – rozmowa z Kaleemem Uddinem

Kaleem Uddin pochodzi z Indii, od 3 lat mieszka w Polsce.

Jak znalazł się w naszym kraju? Jak to się stało, że kilka lat mieszkał również w Arabii Saudyjskiej, gdzie homoseksualność karze się śmiercią? Jak wygląda sytuacja osób LGBT w Indiach? Czy spotyka się z rasizmem w Polsce? Jak poznał swego polskiego chłopaka Jurka? Kiedy i w jaki sposób zaakceptował swą homoseksualność? Gdzie pracuje i jak podoba mu się w Polsce?

Wywiad z Kaleemem Uddinem, którego autorem jest Oskar Majda – do przeczytania w „Replice” nr 79.

Fot. Paweł Spychalski
spistresci

Nie można milczeć

„Nie można milczeć” – rozmowa z mistrzynią żeglarstwa Jolą Ogar-Hill

Jola Ogar Hill opowiada o akcji „Sport przeciw homofonii”, w której wziął udział, a także o tym, jak odkrywała swą homoseksualność i jak edukowała w tym zakresie m.in. własną mamę. Jola mówi też o swojej żonie, o ślubie na Majorce i o teściach:

„Mój teściu ma 72 lata, a teściowa 65. Są bardzo otwarci, tolerancyjni i wspierający, aczkolwiek teść czasem nadal nie wie, jak ma mnie do końca traktować. Jako męża swojej córki? Jako faceta? Prowadzi to czasem do zabawnych sytuacji. Np. mówi, że musi przewieźć pralkę i „naturalnie” mnie woła do pomocy, albo chętnie pokazuje mi coś w garażu. Czasem mówię do Chuchie: „Kurczę, twój tata traktuje mnie jak zięcia!” Ale jest super uroczym facetem i nie obrażam się; rozumiem, że gdy żyje się przez 60 lat w pewnym przeświadczeniu, a tu „nagle” twoja własna córka ma żonę, to może to być lekko mylące. Jest kochany i szczerze go uwielbiam, zresztą teściową też. Są super.”

Cały wywiad, którego autorką jest Julia Fatima Zagórska, do przeczytania w „Replice” nr 79.

Fot. archiwum prywatne
spistresci

Minus z plusem

„Minus z plusem” – wywiad z Adamem Mikuszewskim

O tym, jak to jest być w związku z facetem, który żyje z HIV, o kampanii „Niewykrywalni”, o tym, dlaczego wciąż wielu ludzi reaguje na HIVowy coming out zerwaniem znajomości a także o tym, jakie miśki kręcą go najbardziej, z Adamem Mikuszewskim (na zdjęciu z lewej) rozmawia Oskar Majda

Fragment wywiadu:

„Przez pięć lat byłeś partnerem Tomka Siary, społecznika HIV/LGBTQ, który niedawno wyoutował się publicznie jako osoba żyjąca z HIV, a obecnie jest twarzą kampanii społeczno-edukacyjnej „Niewykrywalni”(patrz: wywiad w „Replice” nr 77). Jak się poznaliście?

Na portalu randkowym Planet Romeo w 2012 r. Miałem wtedy 32 lata. Mieszkałem w Warszawie a Tomek we Wrocławiu. Na początku był więc to kontakt całkowicie wirtualny. Na tyle jednak nam się dobrze rozmawiało, że zdecydowałem się odwiedzić Tomka. Nasza pierwsza randka była niewinna i romantyczna. Pięć godzin włóczyliśmy się po mieście, rozmawialiśmy. Na drugą randkę w realu przyszło nam czekać kolejny miesiąc.

Czemu?

Praca plus odległość między Warszawą a Wrocławiem zrobiły swoje. Ale dużo przez ten miesiąc rozmawialiśmy – tak, by randki numer dwa nie przeznaczyć tylko na rozmowy… (śmiech)

Jak się dowiedziałeś, że Tomek jest seropozytywny?

Powiedział mi przez telefon między pierwszą a drugą randką. Wiem, że ta rozmowa kosztowała go wiele nerwów i długo się do niej przygotowywał.

Jak zareagowałeś?”

Cały wywiad, którego autorem jest Oskar Majda, do przeczytania w „Replice” nr 79.

Fot. mat. kampanii Niewykrywalni
spistresci

Zmarł Rafał Urbacki – choreograf, tancerz, okładkowy bohater “Repliki”

Zmarł Rafał Urbacki, choreograf, tancerz, okładkowy bohater “Repliki” nr 35 – ze stycznia/lutego 2012.
 
Prezentujemy w całości tamten wywiad z Rafałem.
 
O pasji do tańca, o życiu na wózku inwalidzkim, o poznawaniu facetów, o wyjechaniu z szafy i o wierze w Boga z choreografem i tancerzem Rafałem Urbackim rozmawia Mariusz Kurc.
 
Taką jesteś postacią, że nie wiem, od czego zacząć. Od gejostwa? Od wózka? Od tańca? Od Kościoła?
 
Zacznij od seksu. Wiesz, że seks pozamał- żeński z osobą niepełnosprawną to nie grzech? Tak mi mówiło wielu księży.
 
Naprawdę?
 
To akt miłosierdzia. Wyobrażasz sobie, jak to działa na poczucie wartości?
 
Ale dlaczego w ogóle rozmawiałeś z księżmi o seksie? O gejowski seks też ich pytałeś?
 
(śmiech) Gejowski seks to jednak grzech. Zakaz nawet z paralitą.
 
Przez jakieś 2 lata byłem członkiem katolickiej oazy – Ruchu Światło-Życie. Odszedłem z Kościoła, gdy zrozumiałem, że ukrywanie homoseksualnej orientacji nie ma sensu. System, który zasadza się na twierdzeniu, że Bóg mnie kocha, nie jest mi z gruntu wrogi, ale interpretacja tej miłości w duchu instytucji kościelnych jest dla mnie groźna.
 
Pewnie zastanawiasz się, po co w ogóle byłem w oazie. Na pewno nie po to, by modlitwą zmienić się na hetero. Byłem grubym – 120 kilo! – brzydkim, poruszającym się na wózku inwalidzkim nastolatkiem, który bał się wyjechać z szafy. Ile jest życiowych alternatyw w takiej sytuacji? A ta wspólnota mnie przyjęła.
 
Spotkałeś się tam z dyskryminacją?
 
Z dyskryminacją w Kościele spotkałem się już wcześniej, podczas Pierwszej Komunii. To było jeszcze przed wózkiem. Już chodziłem inaczej i dlatego ustawiono mnie w szeregu do eucharystii jako ostatniego. Musiałem iść główną nawą na samym końcu i wszyscy na mnie patrzyli. Postanowiłem, że nigdy więcej do komunii nie przystąpię i dotrzymałem słowa. Dla ludzi w oazach katolickich gej to jest ktoś, kogo trzeba ewangelizować. Samo określenie „gej” ma pejoratywny wydźwięk – wiesz, choroba lub de- wiacja. Jednocześnie wokół homoseksualności księży, o której się oczywiście wie, sam poznałem dwóch, panuje zmowa milczenia. Puszcza się oczko i tyle.
 
Na studiach stopniowo się wyoutowałem, oazy przeszły do historii. Nadal wierzę i szukam odpowiedniej oferty programowej, niestety Kościół jeszcze takiej nie przygotował.
 
Byłeś grubym gejem na wózku z pasją do tańca.
 
Tak. W liceum w Gliwicach założyłem kółko teatralne. Robiliśmy rzeczy stricte ruchowe – układaliśmy ruch pod obrazy, pod muzykę. Teatr plastyczny – pierwsze, wstydliwe z dzisiejszej perspektywy, próby. Potem, już na studiach, pojechałem do Bytomia, na warsztaty tańca integracyjnego w Teatrze Tańca „Kierunek”. Wypatrzyła mnie tam choreografka, której spodobała się moja motoryka. Z tym zespołem pozostałem przez 3 lata.
 
W listopadzie 2010 r. premierę miał twój autorski spektakl „Mt 9,7 [On wstał i poszedł do domu]”.
 
Na ten projekt zdobyłem grant w konkursie dla młodych choreografów w Starym Browarze w Poznaniu, organizowanym przez ArtStation Foundation Grażyny Kulczyk. To solówka, lecture performance, stand-up.
 
Twoje życie w 40-minutowej pigułce.
 
Mniej więcej. Wsiadłem na wózek w wieku czternastu lat. Zanik mięśni. Ponad dziesięć lat spędziłem na wózku, wstałem z niego dwa lata temu. Chodzę o kulach. Dzięki intensywnej rehabilitacji. Przeszedłem trening jak absolwent szkoły baletowej. Nie mam problemu ze zrobieniem szpagatu albo założeniem sobie nogi za głowę. Ale „Mt 9,7” jest nie tylko o doświadczeniu życia na wózku. Mówię również o moich pokręconych korzeniach – jeden dziadek był Żydem, drugi – kierowcą w Wehrmachcie. A jedna z babć była z pochodzenia Tatarką, co ujawniło się w moich rysach twarzy. Jest też o doświadczeniu wiary, zachęcam publiczność i razem śpiewamy o tym, że Bóg nas kocha, pomimo ułomności, to znaczy cech, które większość uznaje za anomalię.
 
I robisz coming out.
 
Nie mogłoby go nie być. Pytam publiczność: „czy ktoś ma ochotę dokonać małego akciku miłosierdzia? Czy znajdzie się chociaż jeden, który pójdzie ze mną w imię Pańskie za scenę i napełni mnie łaską? Czy znajdzie się chociaż jeden sprawiedliwy… mąż?”
 
Po tym „mężu” na widowni jest cicho jak makiem zasiał.
 
Tak, ludzie są zmieszani – paralita gejem?
 
Na koniec sypiesz na twarz złoty brokat. Kampowy, gejowski akcent.
 
Chcę zostać pierwszym świętym niepełnosprawnym polskim gejem (śmiech). Jest jeszcze jedno nawiązanie do kampu.
 
Tańczysz do „Strong Enough” Cher.
 
Właśnie. Ale to nie są tylko gejowskie „akcenty”. Jeśli miałbym nie mówić o gejostwie, to mój lecture performance przestałby być o mnie. Moja historia ma homonarrację, taka jest moja orientacja miłosna i seksualna.
 
Mama miała wątpliwości, czy powinienem na scenie poruszać ten temat.
 
Dlaczego?
 
Mój publiczny coming out oznacza coming out mojej mamy jako rodzica geja. Ona musi sobie z tym dać radę, to nowa sytuacja wśród jej znajomych ze śląskiego miasta.
 
A tata?
 
Nie mam z nim kontaktu, rodzice rozstali się dawno temu, ale pewnie przeczytał o mojej orientacji gdzieś w necie.
 
Po „Mt 9,7” rozpocząłeś współpracę z Moniką Strzępką i Pawłem Demirskim.
 
Byłem odpowiedzialny za ruch sceniczny w ich trzech spektaklach – w „Tęczowej trybunie 2012”, w „Położnicach szpitala św. Zofii” oraz w „W imię Jakuba S.”, premiera tego ostatniego odbyła się w grudniu w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Przy „Tęczowej…”, która była o gejowskim fanklubie piłki nożnej, byłem też głosem fake’owej formacji społecznej stworzonej przez Monikę, Pawła i zespół Teatru Polskiego we Wrocławiu. „Tęczowa…” miała mocny medialny oddźwięk!
 
Pamiętam.
 
Monika i Paweł przedstawili interesujący, radykalny model dyskusji o homofobii nie tylko w futbolu, ale szerzej – w polskiej demokracji. KPH miało zagwostkę, jak się do nas ustosunkować. Obecnie pracuję też nad projektem z udziałem osób o alternatywnej motoryce w Instytucie Teatralnym w Warszawie i nad spektaklem o pamiętaniu lat 90. – „Rewind” kolektywu the freszmejkers.
 
Jak to było u ciebie z poznawaniem facetów, gdy już się wyoutowałeś? Zacząłeś bywać w klubach gejowskich?
 
Nie. W moich Gliwicach gejowskich klubów nie było i nadal nie ma. Ale nawet teraz, gdy mieszkam w Krakowie, to rzadko bywam w branżówkach. Wzbudzam zainteresowanie na parkiecie, bo wiesz, wchodzi facet o kulach, odstawia te kule i zaczyna tańczyć. I to zupełnie inaczej, niż się przyjęło, bo ja nadal nie mam czucia od połowy ud do czubków palców, moja motoryka ciała jest nieco odmienna.
 
A co z facetami?
 
W pierwszych latach na wózku miałem ciągle rehabilitację i nawet nie myślałem o tym, by kogoś szukać. Na drugim roku studiów pierwszy raz umówiłem się na randkę. Jak chyba większość polskich gejów, poznawałem facetów przez Internet. Spotykałem się z różnymi reakcjami. Nikt nie zakłada, że ten drugi to jest koleś na wózku, z pierwszą grupą inwalidzką. Wózek znaczy więcej niż facet, który na nim siedzi. Znaczy niepełnosprawnego. Zawsze przed spotkaniem robiłem wózkowy coming out. Jedni w ogóle nie odpisywali, inni, że sorry, ale tego nie oczekiwali i dziękują. Ale byli też tacy, którzy chcieli kontynuować, najczęściej z ciekawości – i wtedy od razu przechodziliśmy do fazy kumplowania się, z romansu nici. Zresztą romans rzadko był dla mnie priorytetem, chciałem poznać innych gejów. Pytanie o „sprawy w okolicach pasa” paść musi. No więc te sprawy działają, wszystko w normie.
 
Zdarzali się też zafascynowani mną – gej na wózku i na dodatek nie marudzi, jest najzwyczajniej radosny. Takich nie znoszę. Inni przychodzili, nie chcąc mi chyba robić przykrości, ale podczas spotkania byli potwornie spięci. Powtarzali, że to nie problem, ale było widać, że jednak tak. A ja czasem chciałem po prostu z fajnym ciachem spędzić noc. W ogóle wielu z góry zakłada, że na pewno szukam kogoś na stałe, że gość na wózku musi szukać miłości, opieki i bezpieczeństwa. A nie zawsze.
 
Mówisz spokojnie, masz głęboki ciepły głos, trochę „miśkowy” jesteś. Może też dlatego postrzegają cię jako kandydata do „domowego ogniska”.
 
Może.
 
Spotkałeś innych niepełnosprawnych gejów?
 
(chwila namysłu) Tak. Kilka razy. O, kurczę, przypomniałeś mi… Jeden miał zajawkę na to, żebyśmy byli razem. Nie wyszło. Jeśli niepełnosprawność ma być tym, co nas łączy, to to nie jest fajne. W moim obecnym związku z Borsukiem wózek czy kule nie stanowią tematu.
 
Z Borsukiem?
 
Z moim osobistym zwierzakiem futerkowym. Tak mówię o mężczyźnie mojego życia, którego bardzo kocham.
 
Wracając do tematu, wiele osób niepełnosprawnych wpada w schemat „świat jest pełen wrogów” albo „nikt mnie nie rozumie, ponieważ nie jest na moim miejscu”. Trzeba dać sobie samemu szansę! Podobnie jest wśród gejów, nie? Wychodzisz z szafy i potem tylko rozglądasz się dookoła, czy ktoś ci „nie wpierdoli, bo jesteś pedałem”. Albo w ogóle się nie outujesz – nie dajesz sobie szansy.
 
A ty jak się wyoutowałeś?
 
Pomógł mi pierwszy chłopak, z którym byłem w stabilnej rocznej relacji. I książki, przede wszystkim „Miłość i demokracja” Pawła Leszkowicza i Tomka Kitlińskiego. Jak się już wyoutowałem, to na całego. Na jednym z kąpielisk w Katowicach leżeliśmy przytuleni z moim ówczesnym chłopakiem. Wszyscy przechodnie przyglądali się nam. Okazywaliśmy sobie po prostu czułość, zero tak zwanego epatowania. Jedni patrzyli życzliwie, inni nie, a my mieliśmy to w dupie. Innym razem, nakręceni akcją „Niech nas zobaczą”, całowaliśmy się w windzie. To była szklana winda w katowickim Skarbku. Wiele osób nas widziało i nie zauważyliśmy niechęci, jacyś obcokrajowcy nawet bili brawo.
 
W PWST (Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna – przyp. MK) najpierw studiowałem kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim, potem wiedzę o teatrze na Jagiellońskim, a teraz reżyserię dramatu w PWST… No, więc w PWST chciałem zorganizować wieczór czytania poezji queerowej, na podstawie antologii amerykańskiej poezji gejowskiej i lesbijskiej „Parada równości”. Usłyszałem od władz uczelni, że to temat polityczny, a szkoła nie może się angażować politycznie. Jednocześnie bez problemu organizowano Dni Tischnerowskie albo Jana Pawła II. Wprawdzie dziekan stanął po mojej stronie, ale i tak zrobiło się nieprzyjemnie. Nie zorganizowałem tego czytania. Rozgorzała dyskusja na temat tego, co wolno, a czego nie wolno w szkole artystycznej.
 
Twoje środowisko taneczno-teatralne jest bardziej otwarte niż polska przeciętna?
 
Chyba tak. Mniej więcej co trzeci tancerz nie jest gejem. (śmiech)
 
Aż tak?
 
No, może troszeczkę naginam statystyki, ale nie bardzo.
 
Dlaczego tak jest?
 
Oto jest pytanie! Sam się nad tym ostatnio zastanawiałem, gdy pisałem tekst o tańcu Lady Gagi do planowanego przewodnika Krytyki Politycznej na jej temat. Gaga sprytnie wykorzystuje w tańcu codzienne gesty. (Rafał błyskawicznie pokazuje kilka gestów Gagi) Mam hipotezy, dlaczego gejów ciągnie do tańca, ale nie wiem, czy mówić, bo nie urefleksyjniłem sobie jeszcze tego. Może to wytnę przy autoryzacji. Jest coś takiego jak habitus ruchowy każdego z nas, nasza codzienna kinesfera. Niby naturalna i indywidualna, ale jednak istnieją kanony ustalone również według genderu. Pewne ruchy ciała uznawane są za „męskie”, a inne – za „kobiece”. Wielu gejów się z tych ruchowych kanonów wyłamuje. Potocznie mówimy o nich „przegięci”.
 
Jednocześnie homofobia sprawia, że się bardzo pilnujemy, by mieć „męskie” ruchy, by nie dać ruchem informacji „jestem pedałem”.
 
Tak, też się pilnowałem, czy chodzę „po męsku”, czy siedzę „po męsku” itd.
 
Nawet to, jak patrzysz na facetów na ulicy… Heteroseksualny facet może całkiem jawnie patrzeć na fajną laskę, nawet tak, że ona czuje się skrępowana. A gej, jeśli chce tak spojrzeć na faceta, to musi dopilnować, żeby on tego nie zauważył.
 
Tymczasem w tańcu można sobie pozwolić na dowolny ruch, bo taniec nie wynika z „naturalnej” kinesfery, jest sztuczny. Facet może eksponować piękno swego ciała w sposób, na który pewnie by się nie odważył poza sceną czy parkietem. Chociaż i tak znam tancerzy klasycznych, którzy wyjeżdżali z Polski, bo czuli się tu dyskryminowani ze względu na tę miękkość ruchów.
 
Taniec towarzyski to jest model stworzony przez mężczyzn hetero i na ich potrzeby według tego, jak oni chcą widzieć siebie i kobiety. Od stosunkowo niedawna mamy emancypację i pojawiają się nowe style, na przykład wacking, locking – tańce o proweniencji gejowskiej.
 
I słynny vogueing pokazany w filmie „Paris is burning”, który potem rozpropagowała Madonna.
 
Też. Chociaż sama Madonna, czy w ogóle show dancing to raczej nie moja bajka, tam kładzie się nacisk na precyzyjną pracę nóg i elementy akrobatyczne. Gdzie mi do tego z moją jogą i contact-improvisation. Tańcuję też najczęściej poza rytmem. Ale pamiętam, że do „Frozen” i „Ray of Light” tańczyłem przed lustrem. To był 1998 rok, jeszcze wtedy nie przyszło mi do głowy, że będę zajmował się tańcem zawodowo, wtedy oswajałem się z myślą, że będę musiał niebawem usiąść na wózku, a moja wada genetyczna ma charakter postępujący.

“Ciepły brat” – pierwsza polska sztuka gejowska – dla wszystkich, którzy zaprenumerują “Replikę”!

Wykup lub przedłuż prenumeratę „Repliki” – i odbierz prezent

dostępny jedynie w prenumeracie!

Uwaga! Wraz z bieżącym numerem “Repliki” wszyscy nasi prenumeratorzy i prenumeratorki – również ci nowi – otrzymują unikatowy prezent dramat Ciepły brat Ryszarda Marka Grońskiego. To pierwsza polska sztuka gejowska.

Groński, znany satyryk, autor tekstów wielu piosenek, napisał “Ciepłego brata” w 1983 r. Tekst został opublikowany w “Dialogu” z 1985 r. Sztuka NIGDY nie została wystawiona.

Groński zmarł w grudniu 2018 r. W wywiadzie udzielonym “Replice” trzy lata wcześniej (autorem był Krzysztof Tomasik) wspominał “Ciepłego brata”: “Miałem sporo znajomych homoseksualistów, zawsze byłem wrażliwy na kwestie tolerancji. Chciałem pokazać jeszcze jeden element życia w Polsce i trudności, jakie się z tym wiążą”.

Pani Bożena Grońska, żona pana Ryszarda, udzieliła nam zgody na druk „Ciepłego brata” dla naszych prenumeratorów/ek. Chcemy w ten sposób ocalić pierwszą polską sztukę gejowską od zapomnienia.

Warto w tym miejscu dodać, że środki na druk „Ciepłego brata” mamy dzięki sukcesowi promocji z kalendarzem ze zdjęciami Łukasz Sabat – Mr. Gay Poland 2018. W ten sposób piękne nagie fotki Łukasza wspierają kulturę LGBT.

Bohaterem „Ciepłego brata” jest Adam, artysta kabaretowy w średnim wieku, który nagle dowiaduje się, że został rzucony przez swego partnera od kilku lat, młodego Piotra. Musi poradzić sobie w nowej sytuacji. „Ciepły brat” tylko częściowo jest „obrazkiem z epoki”. Zatrważające, jak niektóre elementy – przede wszystkim wpływ Kościoła katolickiego – nie zmieniły się w ciągu tych 36 lat.

Po co prenumerować „Replikę”?

  • drukowane numery prosto do Twojej skrzynki pocztowej
  • to tylko 60 zł rocznie
  • z każdym numerem specjalny gratis
  • wspierasz druk, skład i dystrybucję „Repliki” (redakcja pracuje za darmo)
  • dostępna opcja prenumeraty cyfrowej (PDF)

Jak zaprenumerować „Replikę”?

  • wejdź na replika-online.pl/prenumerata – złóż zamówienie, dokonaj płatności
  • lub dokonaj zwykłego przelewu na konto Fundacji Replika (podając adres do wysyłki i email do korespondencji w tytule przelewu):
    81 1140 2017 0000 4902 1285 4550

Jak otrzymać kalendarz?

„Ciepłego brata” wydrukowaliśmy w takiej ilości, że otrzymują go automatycznie WSZYSCY, którzy zaprenumerują „Replikę”. Nie trzeba wpisywać żadnego hasła – wystarczy po prosu zaprenumerować!