Joanna Senyszyn w wywiadzie o osobach LGBTQIA+

PROF. JOANNĄ SENYSZYN, posłanką Lewicy (w latach 2001–2009, 2019–2023), a obecną Kandydatką na Prezydentkę Polski rozmawia Tomasz Piotrowski. Rozmowa z marca 2021 roku.

 

Foto: arch. pryw.

 

Kiedy poznała pani pierwszą osobę LGBT+?

Dopiero w III RP, bo w czasach mojej młodości w ogóle się na ten temat nie rozmawiało. PRL była bardzo pruderyjna i dopiero akcja „Hiacynt” uświadomiła przeciętnemu Polakowi, że osoby LGBT+, wtedy inaczej nazywane, są naszymi kolegami, sąsiadami, szefami… Choć w szkole uczyliśmy się o wyspie Lesbos, nieheteronormatywna orientacja seksualna była kojarzona wyłącznie z mężczyznami. Z coming outem, choć trochę nietypowym, zetknęłam się w latach 90. ubiegłego wieku. Po moim wykładzie o dyskryminacji społeczności LGBT+ podeszła do mnie studentka i zapytała, czy możemy porozmawiać. Zaprosiłam ją do gabinetu. Była bardzo skrępowana, rozmowa się nie kleiła, więc nie wytrzymałam i mówię: „Jesteś lesbijką, czy mogę w czymś pomóc?”. Prawie się rozpłakała. Najwyraźniej chciała się komuś zwierzyć, a bała się i nie miała komu. Dziś mam wielu znajomych po coming oucie, część jest w związkach małżeńskich zawartych za granicą, ale najwięcej takich, którzy o tym nie mówią. Może słusznie… Przecież heterycy też werbalnie nie obwieszczają światu swojej orientacji.

 

Walka o równość, również w sferze orientacji seksualnej, towarzyszy pani właściwie od początku kariery politycznej. Miała pani wtedy świadomość, że to będzie jedno z głównych haseł Lewicy?

Równość jest niejako wdrukowana w lewicowość. W Polsce musimy o nią walczyć, bo od 1989 r. jesteśmy państwem wyznaniowym, przyjaznym jedynie dla młodych, zdrowych, białych, heteroseksualnych, mięsożernych mężczyzn wyznania katolickiego. W konsekwencji dyskryminowana jest większość obywateli: kobiety, środowisko LGBT+, osoby z niepełnosprawnościami, o innym kolorze skóry, ateiści, wegetarianie… Poprawiło się cyklistom (śmiech), więc może to początek mentalnej rewolucji. Rzeczywiście w SLD jestem jedną z jej prekursorek. 20, a nawet jeszcze 10 lat temu, było nie do pomyślenia, żeby szef SLD szedł ze mną na Paradę Równości. Dziś to „oczywista oczywistość”.

 

To dlaczego nie uchwaliliście równości małżeńskiej czy choćby prawa do zawiązków partnerskich?

Lewica nigdy nie miała większości w Sejmie. SLD dwa razy sprawował rządy koalicyjne, ale zawsze z konserwatywnym PSL, które do dziś nie popiera takich rozwiązań. Niemniej w 2003 r. złożyliśmy w Sejmie projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, w 2011 r. – o umowie związku partnerskiego, w 2013 r. – o związkach partnerskich, i jeszcze w 2012 r. – 2 projekty wspólnie z Ruchem Palikota. Niestety lewica nie miała większości, by je uchwalić. W 2020 r. też złożyliśmy projekty ustaw o związkach partnerskich i o równości małżeńskiej, ale do tej pory nie doczekały się nawet numeru druku, co jest warunkiem rozpoczęcia procedowania, bo PiS nie chce dopuścić do dyskusji na ten temat.

 

Jest pani jedną z pionierek głoszenia haseł równości osób LGBT+ w polskiej polityce.

Fakt. Część moich partyjnych kolegów i koleżanek uważała, że to sprawy marginalne. To niesprawiedliwe i fałszywe. W polityce od początku walczyłam o prawa kobiet, dzieci, mniejszości seksualnych, etnicznych i religijnych, ateistów i o świeckie państwo, które to wszystko zapewni. Nie jestem konformistką. Nie mam w sobie wewnętrznego „cenzora”, gdy chodzi o wartości. Nie tylko mam poglądy, ale je otwarcie głoszę. Nie tylko w polityce. Od kilku miesięcy z grupą przyjaciół wydajemy ogólnopolski tygodnik opinii „Fakty po Mitach”. Propagujemy te same wartości co Wasza Redakcja. Polecam.

 

W roku 2006, na Paradzie Równości w Warszawie, sparafrazowała pani Jana Pawła II: „Niech ta parada zmieni oblicze ziemi. Tej ziemi”. Te słowa spotkały się z oburzeniem wielu polityków. Zaskoczyło to panią?

Katoprawica jest zaczadzona kadzidłem, ma stałe poczucie niedowartościowania i bezwarunkowy, by nie powiedzieć bezmyślny, odruch oburzenia na każdą nową, światłą myśl. Zaskoczył mnie Rysio Kalisz, który za tę moją wypowiedź przepraszał w jakiejś telewizji. W mediach usiłowano wymusić na mnie publiczne pokajanie. Nie ugięłam się. Historia pokazała, że miałam rację. Parady zmieniają Polskę na lepsze. Jak teraz strajki kobiet.

 

Była też pani jedną z pierwszych osób doświadczających hejtu.

Kiedy w 2004 r. napisałam projekt ustawy liberalizującej prawo aborcyjne i po wypowiedziach na Paradach Równości dostawałam listy, które zaczynały się od słów: „Ty stara kurwo…”. Potem była eskalacja nienawiści. Przysłano mi sznur, żebym się powiesiła, bp Pieronek wysyłał mnie do dojenia krów. Faszystowska międzynarodówka „Krew i Honor” umieściła mnie na liście „wrogów białej rasy, lewicowych popaprańców i osób sprzyjających dewiacjom seksualnym”, które mają zapłacić za swoje zbrodnie. Równocześnie otrzymuję też tysiące wyrazów poparcia, sympatii, miłości, podziwu.

 

Od 25 lat jest pani profesorką nauk ekonomicznych, przez prawie 50 wykładała na uczelniach, była dziekanem Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego i rektorką Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni. Minister Czarnek zapowiedział teraz „Pakiet wolności akademickiej”, która ma dać uniwersytetom wolność słowa. Bazując na pani doświadczeniu – rzeczywiście tej wolności brakuje?

Nikt nigdy nie ingerował w moją pracę naukową ani dydaktyczną, choć miałam wykłady na tematy uznawane za kontrowersyjne: dyskryminację kobiet i społeczności LGBT+, prawo do aborcji, eutanazji i in vitro, moralne dylematy konsumpcji, prawa zwierząt. Moje zajęcia były wysoko oceniane przez studentów. W uznaniu zasług dostawałam medale i ordery. Od Czarnka dostałabym pewnie karę dyscyplinarną albo odwołanie ze stanowiska profesora zwyczajnego. Dobrze, że już nie jest moim szefem. (śmiech) Minister Czarnek chce edukację zastąpić katolicko- narodową indoktrynacją, a wolność zapewnić tylko poglądom prawicowym, narodowym i katolickim, co jest równoznaczne z dyskryminacją m.in. LGBT+. Tzw. Pakiet Wolności Akademickiej to ściema, która ma uwolnić od odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli głoszących poglądy absurdalne, sprzeczne z nauką, homofobiczne, ksenofobiczne, antysemickie. I zarazem umożliwić pociągnięcie do odpowiedzialności za wykłady o gender, prawach człowieka, zbrodniach żołnierzy wyklętych. A może w ogóle ich zabronić.

 

Przez ostatnie miesiące mieliśmy okazję oglądać ogromne manifestacje Strajku Kobiet, do których przyłączyło się wiele dyskryminowanych grup.

Są one nie do przecenienia, bo otworzyły Polkom i Polakom oczy na skalę dyskryminacji, i pociągnęły młodych, którzy wcześniej stronili od angażowania się w politykę. Polacy zrozumieli, że zakaz aborcji służ y nie ochronie życia, a zniewoleniu kobiet. Zarzewiem buntu stało się skandaliczne, naruszające konstytucję orzeczenie Trybunału Przyłębskiej, wydane na polityczne zamówienie PiS. Czara goryczy się przepełniła i nie ma już powrotu do rzekomego „kompromisu” z 1993 r., w którym na żądanie Kościoła katolickiego prawicowa maszynka do głosowania uznała kobiety za maszynki do rodzenia. Teraz żądamy prawa do usuwania ciąży beż żadnych ograniczeń do 12. tygodnia jej trwania, a po tym terminie z powodu szczególnych wskazań . Jestem w 15-osobowym Społecznym Komitecie Inicjatywy Ustawodawczej „Legalna Aborcja. Bez Kompromisów”. Musimy zebrać przynajmniej 100 tys. podpisów. Pomożecie?

 

Czyli orzeczenie Trybunału jest niezgodne z konstytucją? A przecież bardzo podobne wydał TK w 1997 r.

Obydwa orzeczenia stanowią niedopuszczalną nadinterpretację konstytucji, która jest najwyższym prawem, a nie podręcznikiem do biologii i dlatego określa moment nabycia praw. Katoprawica dobrze o tym wiedziała i za pierwszego kaczyzmu, w 2007 r., chciała w art. 38 (Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia) dopisać „od momentu poczęcia”. W ostatniej chwili prezes Kaczyński nie poparł projektu; ku oburzeniu ortodoksyjnych obrońców zygot. Orzeczenie TK narusza przynajmniej 6 artykułów konstytucji, w tym prawo do wolności (art.31), niedyskryminacji (art.32) i ochrony zdrowia (art.60), zakaz tortur i nieludzkiego traktowania (art.40). PESEL i np. 500+ przysługują od urodzenia, nie od poczęcia. Ochrona życia jest w konstytucjach cywilizowanych krajów, a prawo do aborcji chroni życie i zdrowie kobiet.

 

Mimo że protestujący głoszą postulaty lewicowe, sondażowym beneficjentem jest bardziej ruch Hołowni „Polska 2050”, aniżeli Lewica. Dlaczego?

Hołownia powiela schemat Palikota, Kukiza, Petru. Jak oni, zyskuje na udawaniu, że nie jest politykiem, bo to najmniej prestiżowy zawód w Polsce. Dobrze, że profesor cieszy się najwyższym prestiżem, więc zachowuję równowagę psychiczną. (śmiech) Oczywiście Hołownia niczego nie zmieni i nawet nie ma zamiaru. Posłanki, które do niego przeszły już palą Bogu świeczkę i elektoratowi ogarek. Hania Gill-Piątek, kiedyś twarda zwolenniczka prawa do aborcji bez kompromisów, dziś bredzi o referendum. Przestała też mówić o zaprzestaniu finansowania lekcji religii przez państwo i samorządy. U Hołowni byt kształtuje klerykalną świadomość.

 

Jest nadzieja, że to się kiedyś skończy?

Kościół pracuje na swoją klęskę bezczelnością, pazernością, bizantyjskim bogactwem biskupów, brakiem troski o wiernych, szczuciem na kobiety i LGBT+, ukrywaniem pedofilskich przestępców, mieszaniem się do polityki. Choć wciąż ponad 90 proc. społeczeństwa deklaruje się jako katolicy, nawet przed pandemią tylko 38 proc. chodziło na niedzielne msze. Poglądy też mają w większości antykościelne. 62 proc. Polaków chce świeckiego państwa i likwidacji finansowych przywilejów Kościoła, 52 proc. – wyprowadzenia lekcji religii ze szkoły. Tyle samo – dymisji Episkopatu ze względu na afery pedofilskie, w które jest zamieszanych 38 ze 133 biskupów. Tylko 8 proc. wiernych stosuje się ściśle do nauk Kościoła. Ale jak są wybory do Sejmu i Senatu, głosują – nie wiedzieć dlaczego – na katolickich, biskupobojnych ortodoksów, którzy kobiety uważają za inkubatory, aborcję i in vitro za morderstwo, gender za diabelski wymysł, LGBT za tęczowa zarazę, a do tego dają grube miliardy złotych rocznie na watykańskich okupantów i pod ich dyktando uchwalają prawo.

 

Znam sporo osób LGBT+, które uważają, że Kościół w Polsce ma tak wielki wpływ na społeczeństwo, że nigdy nie uzyskamy równych praw. Mijają lata, nic się nie zmienia. Pani profesor wciąż wierzy, że będzie inaczej?

Kościół ma większy wpływ na polityków niż na społeczeństwo, więc to tylko kwestia czasu. Wiktor Hugo, pisał, że idea, której czas nadszedł, jest potężniejsza niż wszystkie armie świata. Pan na pewno doczeka prawdziwej równości, pytanie, czy ja? (śmiech) Recepta jest prosta i w dużej mierze zależy od Was. Społeczność LGBT+ liczy w Polsce kilka milionów osób. Nawet jeśli osoby nieheteronormatywne nie chcą się ujawniać, niech po prostu głosują na partie, które w swoich programach zapewniają im pełnię praw człowieka. Trzeba wciąż wyraźnie powtarzać, że nie chodzi o żadne przywileje dla LGBT+, ale wyłącznie o niedyskryminację i równość, która należy się wszystkim.

 

Od lat bywa pani profesor na paradach równości w Polsce. Nie bawią pani te śmieszne opowieści prawicy, jakie to straszne rzeczy widać na paradach?

Nigdy nie byłam świadkiem obscenicznych sytuacji, które prawica tworzy w swojej chorej wyobraźni. Kiedy patrzę na parady mam wrażenie, że osoby LGBT są na nich w mniejszości! Jest mnóstwo osób heteroseksualnych, są rodziny z dziećmi, z psami. Manifestują umiłowanie równości, wolności, praw człowieka.

 

Głośny był ostatnio outing homofobicznego posła Jana Kanthaka. Pani zdaniem wolno ujawniać orientację innych bez ich zgody?

Ujawnianie czyjejś orientacji seksualnej wbrew jej woli to jeden z przejawów homofobii, więc zasadniczo jestem temu przeciwna. Jednak nie wykluczam, że byłoby to korzystne w stosunku do osób publicznych – polityków i księży – będących zaprzysiężonymi wrogami osób LGBT+ czy aborcji. Skoro twierdzą, że chcą żyć w prawdzie i jeszcze oczekują tego od innych, może warto wyzwolić ich z tajemnicy zanim wykorzystają ją obce wywiady. Pozytywnym efektem mogłoby też być zaprzestanie nienawistnych wypowiedzi, podjudzania, dyskryminacji. Wyborcom i wiernym należy się wiedza o ich przedstawicielach i duszpasterzach, więc może trzeba otworzyć oczy społeczeństwu… Tak, jak i w stosunku do rzekomych przeciwników aborcji, którzy załatwiają je swoim żonom, córkom i kochankom.

 

W programie Lewicy jest wiele kwestii, które wybrzmiały w minionym roku m.in. równość małżeńska, prawo do aborcji, edukacja seksualna i antydyskryminacyjna czy obecność psychologa w każdej szkole. Czy to da Lewicy sukces?

Jesteśmy skazani na sukces. (śmiech) 30 proc. młodych Polaków ma lewicowe poglądy, więc za 3 lata będą głosować na Lewicę, bo wiedzą, że tylko my zapewnimy świeckie państwo, którego pochodnymi są prawo do aborcji, równość małżeńska, szkoła bez religii. Ciekawe, jak zagłosują LGBT+. Orientacja seksualna w żaden sposób nie determinuje poglądów politycznych. Gej, lesbijka są nierzadko konserwatywnymi prawicowcami, ale w odróżnieniu od wyrażających takie poglądy zachodnich partii, polskie są homofobiczne. Brytyjscy konserwatyści wprowadzili równość małżeńską i zawsze w PE głosowali za rezolucjami w sprawie równości kobiet i mężczyzn, w tym za dopuszczalnością aborcji, oraz prawami dla LGBT+. Dopóki Wielka Brytania była w Unii, europosłowie PiS zasiadali z nimi w jednej frakcji (ECR) i jakoś się nawzajem nie pozabijali.

 

A jak będzie z polskimi konserwatystami?

Częściowo sprawę załatwi biologia. (śmiech) Chociaż dla mnie to nie aż tak miła perspektywa. (śmiech) Jednak nie wolno tylko czekać i krytykować. Wspólnie musimy zmieniać rzeczywistość.

 

Tekst z nr 90/3-4 2021.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

 

I tura wyborów prezydenckich już 18 maja! Idź i zdecyduj o przyszłości osób LGBTQIA+ w Polsce!

Dowiedz się więcej o innych osobach kandydujących na ten urząd, które popierają równość małżeńską w Polsce: 

PRZECZYTAJ BEZPŁATNIE NASZ WYWIAD Z MAGDALENĄ BIEJAT >>>

PRZECZYTAJ BEZPŁATNIE NASZ WYWIAD Z ADRIANEM ZANDBERGIEM >>> 

Wesprzyj „Replikę”, kupując nasz magazyn dostępny w PRENUMERACIE lub jako POJEDYNCZY NUMER na naszej stronie internetowej oraz w wybranych salonach prasowych.

 

Sąd Najwyższy: osoba niebinarna może być dyskryminowana ze względu na płeć!

25 lutego 2025 roku Sąd Najwyższy wydał przełomowy wyrok w sprawie niebinarnej Marty Radczyc, byłej krupierki we wrocławskim kasynie, która została zwolniona po tym, jak odmówiła stosowania się do restrykcyjnych zasad dotyczących wyglądu pracownic. Sąd uznał, że osoby niebinarne mogą podlegać dyskryminacji ze względu na płeć, co stanowi pierwszy tego typu wyrok w polskim systemie prawnym.

 

 

Historia sprawy: dyskryminacja w miejscu pracy

Historia Marty Radczyc – identyfikującej się jako osoba niebinarna – sięga 2021 roku, kiedy to została zwolniona z kasyna we Wrocławiu za odmowę noszenia makijażu, spódnicy i butów na obcasie.

Marta przez półtora roku pracowała jako krupierka w jednym z wrocławskich kasyn. Któregoś dnia zdecydowała się na zmianę wysokich szpilek na wygodne, płaskie obuwie. W rozmowie z WP Kobieta w 2021 roku Marta tak opisywała tę sytuację:

– Którejś nocy włożyłam na ostatnią godzinę zmiany płaskie obuwie. To jest normalne, często postępują tak kobiety krupierki, oczywiście nie afiszując się z tym. Sytuację zauważył mój kierownik i podszedł do mnie w trakcie gry z pretensjami. Nie mogłam wówczas odpowiedzieć, byłam skupiona na pracy. Kiedy poszłam się pożegnać, ponieważ właśnie skończyłam zmianę, zapytałam, dlaczego nie mogę nosić płaskich butów, skoro są dokładnie takie jak te, które ma na sobie on. Odpowiedział: jestem mężczyzną i do mojego stroju nie pasują buty na obcasie. Zasugerowałam mu, że mogę pracować w uniformie przeznaczonym dla krupierów, skoro uprawnia on do wygodnych butów, a na dodatek w kobiecym skafandrze czuje się bardzo niekomfortowo. To go rozwścieczyło i sprawę skierował do dyrektora.

Dwa tygodnie później dostała wypowiedzenie. Dzień przed w rozmowie z kierownikiem zmiany przyznała też, że ma partnerkę.

Wypowiedzenie argumentowano pandemią i ograniczenie etatów, ale chwilę wcześniej zatrudniono trzy osoby do zespołu.
Osoba postanowiła pozwać Casino Poland za dyskryminację ze względu na płeć i nierówności w miejscu pracy.
 

“Kobiety wyglądają lepiej w makijażu”

Podczas rozprawy przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu Marta Radczyc miała okazję zadać pytania swojemu byłemu przełożonemu, dyrektorowi kasyna, co opisała m.in. Gazeta Wyborcza. Zapytała go, czy jest świadomy, że długotrwałe stanie w butach na wysokim obcasie powoduje ból oraz czy uważa za sprawiedliwe, że od kobiet wymaga się więcej pod względem wyglądu niż od mężczyzn.

Dyrektor odpowiedział, że mężczyźni nie mają obowiązku noszenia makijażu, ale muszą dbać o swój wygląd, co oznacza golenie się lub utrzymywanie zadbanego zarostu. Na to Marta Radczyc dopytała:
– Czyli kobieta z uczesanymi włosami i wypielęgnowaną twarzą to za mało, bo dodatkowo musi jeszcze nosić makijaż?

Dyrektor odparł:
– Tak, utarło się, że kobiety wyglądają lepiej w makijażu, zwłaszcza w sztucznym świetle.

Przyznał także, że firma nie rekompensuje kobietom kosztów kosmetyków do makijażu, dodając, że “mężczyźni też nie dostają zwrotu za maszynki do golenia.”

Sąd pierwszej instancji częściowo przyznał rację Radczyc, uznając, że dress code kasyna był dyskryminujący wobec kobiet i wymagał nieuzasadnionych nakładów finansowych oraz miał negatywny wpływ na zdrowie pracownic. 

 

Sąd Okręgowy: Osoba niebinarna nie może być dyskryminowana ze względu na płeć

Apelację od tego wyroku złożyły dwie strony sporu. Sąd Okręgowy w wyroku z 29 czerwca 2023 r. odrzucił argumentację powódki, uznając, że skoro identyfikuje się ona jako osoba niebinarna, to nie może być dyskryminowana ze względu na płeć. 

Obrońca powódki – adwokat Konrad Pawiński – zaskarżył ten wyrok do Sądu Nawyższego, wskazując na liczne naruszenia prawa. W apelacji zarzucono sądowi naruszenie przepisów prawa procesowego, w szczególności art. 233 § 1 k.p.c., poprzez dokonanie dowolnej, a nie swobodnej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego. Ponadto podkreślono, że sąd błędnie rozłożył ciężar dowodu, uznając, że to powódka powinna wykazać, że padła ofiarą dyskryminacji. Tymczasem zgodnie z art. 18 3b § 1 k.p., to strona pozwana powinna udowodnić, że zróżnicowanie sytuacji powódki względem innych pracowników miało obiektywne uzasadnienie.

Adwokat argumentował również, że Sąd Okręgowy nieprawidłowo zastosował przepisy dotyczące wypowiedzenia umowy o pracę na czas określony, ignorując fakt, że powódka została zwolniona właśnie z powodu odmowy podporządkowania się dyskryminacyjnym zasadom dotyczącym wyglądu. 

 

Przełomowy wyrok Sądu Najwyższego

25 lutego 2025 roku Sąd Najwyższy częściowo uwzględnił skargę, uznając, że wyrok Sądu Okręgowego wymaga ponownego rozpatrzenia. Jak wskazał sędzia przewodniczący Bohdan Bieniek, decyzja sądu II instancji opierała się na błędnym założeniu, że osoba niebinarna nie może być dyskryminowana ze względu na płeć. Odwołując się do orzecznictwa Unii Europejskiej, przypomniał, że dyskryminacja może dotyczyć również osób, które same nie są bezpośrednimi adresatami dyskryminujących przepisów, ale które są tak traktowane w środowisku pracy.

Sąd Najwyższy podkreślił, że Marta Radczyc była traktowana zgodnie z zasadami narzuconymi kobietom i podlegała innym wymaganiom niż mężczyźni zatrudnieni w kasynie. W związku z tym sąd uznał, że mogło dojść do naruszenia zasady równego traktowania w miejscu pracy. Zwrócono również uwagę, że całość postępowania dotyczącego dyskryminacji było prowadzone w sposób wadliwy, a sąd II instancji powinien jeszcze raz przeanalizować materiał dowodowy. 

Tym samym Sąd Najwyższy jednoznacznie orzekł, że osoby niebinarne mogą być dyskryminowane ze względu na płeć. Oznacza to, że nie można ich wykluczać z ochrony przed dyskryminacją tylko dlatego, że nie identyfikują się jednoznacznie z żadną z normatywnych kategorii płciowych.

Adwokat Marty Radczyc, Konrad Pawiński, skomentował dla nas sprawę:

– Takiego wyroku jeszcze w Polsce nie było i będzie on ogromnie ważny dla przyszłych spraw dotyczących dyskryminacji ze względu na płeć w miejscu pracy. To ważny wyrok dla osób niebinarnych, ale też po prostu dla osób identyfikujących się jako kobiety. Wprowadzenie dress code w firmie jest możliwe, ale powinno nakładać porównywalne obowiązki dla wszystkich pracowników i pracownic. Postępowanie będziemy musieli przejść raz jeszcze, ale mamy nadzieję na określenie jasnych zasad względem tego, czy kobiety mogą być zmuszane chociażby do noszenia szpilek, kiedy mężczyźni mogą ubierać wygodne buty na płaskim obcasie. Przecież kobieca elegancja nie wymaga koniecznie wysokiego obcasa, mocnego makijażu czy malowania paznokci.”

 

 

 

Ks. Kazimierz Orzechowski molestował seksualnie

 

 

Ks. Kazimierz Orzechowski znany ze “Złotopolskich” molestował seksualnie młodego aktora – Rafała Dajbora

„Przyjeżdżaj, przyszła wiosna, złapię cię za ptaszka”

fot. Tricolour EastNews

 

 

W najnowszym numerze magazynu Replika publikujemy przełomowy i wstrząsający materiał, w którym nasz dziennikarz i aktor Teatru Żydowskiego w Warszawie Rafał Dajbor ujawnia, że jako młody aktor był molestowany przez nieżyjącego już Kazimierza Orzechowskiego (1929–2019) – księdza i aktora, znanego m.in. z roli proboszcza w serialu „Złotopolscy”.

W artykule Dajbor szczegółowo opisuje sytuacje, do których dochodziło w Domu Aktora Weterana w Skolimowie, gdzie Orzechowski przez lata pełnił funkcję kapelana. Jego zachowanie było tajemnicą poliszynela – środowisko aktorskie wiedziało, ale milczało.

 

Szokujące wyznanie Rafała Dajbora

„Przyjeżdżaj, przyszła wiosna, złapię cię za ptaszka” – tak brzmi jedno z wielu zdań, które Orzechowski kierował do młodego dziennikarza.

„Notorycznie witał mnie w drzwiach swojego pokoju odziany w T-shirt, rozpięty szlafrok i nic poza tym, a gdy podawałem mu rękę, oprócz uściśnięcia jej pocierał moją dłonią o swojego członka. Czasami działał w „przeciwnym kierunku” – tzn. łapał mnie za krocze, patrząc mi zalotnie w oczy i mówiąc „amen, amen”.”

Dajbor opisuje, że sytuacje te zdarzały się wielokrotnie i były częścią jego kontaktów z Orzechowskim. Duchowny i aktor regularnie próbował seksualizować ich rozmowy, narzucając się fizycznie i werbalnie.

„Miałem 23 lata, widziałem, jak nikt, zupełnie nikt z mojego otoczenia nie reaguje na tę sytuację oburzeniem. Pracowałem w teatrze, grałem w filmach i serialach, pisałem w prasie – byłem szalenie zajęty. Do tego właśnie w tym czasie (26 września 2004 r.) zmarła moja mama. Nie wyobrażałem sobie robić afery i musieć zmieniać temat pracy magisterskiej. Bo kiedy? I skąd wziąć na to siły? Jeszcze mniej uśmiechało mi się narazić na opinię smarkacza, który próbuje robić karierę na wywołaniu skandalu i oczernianiu zasłużonego kapelana Skolimowa. A byłem pewien, że tak zostanę oceniony.”

 

Zakłamana dobrotliwość – systemowa zmowa milczenia wobec ks. Kazimierza Orzechowskiego

Ks. Kazimierz Orzechowski przez lata był postrzegany jako życzliwy i ciepły ksiądz-aktor, który prowadził msze dla środowiska artystycznego i pomagał starszym aktorom w Skolimowie. Tymczasem – jak wynika z relacji Dajbora – jego relacje z młodymi mężczyznami miały zupełnie inny, niepokojący charakter.

„Witold Sadowy żegnał go pięknym artykułem. W prywatnej rozmowie, gdy mu opowiedziałem o wydarzeniach sprzed lat, stwierdził, że doskonale wie, iż Kazio na starość zupełnie stracił kontrolę nad swoją seksualnością, i powiedział, że uważa jego zachowania za oburzające. Uogólniając: wszyscy wiedzieliśmy, wszyscy milczeliśmy, wszyscy udawaliśmy, że nie widzimy… ”

W tamtych czasach nikt nie mówił o przemocy seksualnej duchownych, a molestowanie przez księdza było tematem tabu.

„Całe te jego umizgi po prostu mnie… bawiły […] To był inny czas. Wszyscy albo dziwili mi się, że po prostu nie daję Orzechowskiemu po mordzie, albo… śmiali się wraz ze mną […] Nikt nigdy nie zasugerował, by to ujawnić i „zrobić aferę.”

Dajbor podkreśla, że to mogła nie była sytuacja odosobniona.

„Sam nie czułem się przez Orzechowskiego krzywdzony – widziałem w nim wtedy przede wszystkim kogoś godnego pożałowania, człowieka, który – na własne życzenie, bo przecież do bycia księdzem, do ślubowania celibatu nikt go nie zmuszał – tłamsił swoją seksualność, a ona i tak wybuchła mu w rękach jak źle rozbrajana mina. Być może raniąc przy tym innych.”

 

„Złotopolscy” i mit dobrego księdza

Kazimierz Orzechowski był postacią znaną i szanowaną. Przez lata grał role księży w polskich produkcjach filmowych (np. „Panny z Wilka”, A.Wajdy) i telewizyjnych, m.in. w kultowym serialu „Złotopolscy”.

„Ksiądz Kazimierz Orzechowski był nie tylko kochanym przez widzów proboszczem ze Złotopolic. Był też kimś, kto zachowywał się w sposób, w jaki nikt (a już zwłaszcza ksiądz) zachowywać się nie powinien.”

„Gdy tego rodzaju historie wychodzą na światło dzienne, pojawia się często tekst: „Po co wyciągać brudy na temat zmarłego?”. Odpowiadam: w imię prawdziwego przekazu historycznego, a także mając cały czas w głowie myśl, że mogłem nie być jedyny i że inni, potraktowani podobnie, jeśli istnieli, mogli molestowanie Orzechowskiego przeżyć znacznie gorzej niż ja. To o nich myślę dziś, pisząc ten tekst.”

 

***

Telefon Zaufania dla Ofiar i Sprawców Przemocy Seksualnej: 22 828 11 12 czynny we wtorki i środy od godz. 15:00 do 18:00. Opłaty za połączenia z numerem zgodnie z cennikiem operatora. Telefon zaufania oferuje pomoc dorosłym, którzy doświadczyli przemocy seksualnej, oraz służy radą i wsparciem osobom, które pragną wyeliminować własne niepożądane myśli i zachowania.

***

Rafał Dajbor (ur. 1980) – aktor i dziennikarz. Od 2002 r. występuje w Teatrze Żydowskim w  Warszawie. Zagrał kilkadziesiąt niewielkich ról w polskich filmach i  serialach, z czego największą popularność przyniosła mu postać ekologa Tomasza „Małego” Tusiewicza w „Klanie”. Kieruje Fundacją Drugi Plan, która za cel stawia sobie ocalenie od zapomnienia mistrzów epizodu polskiego kina i telewizji. Autor książek o kultowych polskich produkcjach filmowych: „Jak u Barei, czyli kto to powiedział” (2019), „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem, czyli Jak u Barei 2” (2022) i „40-latek. Kulisy kultowego serialu” (2024). Od 2019 r. stały współpracownik „Repliki”. 

 

Ustawa o związkach partnerskich. Kontrowersyjne opinie ministerstw

 

 

🌈 Ustawa o związkach partnerskich. Kontrowersyjne opinie ministerstw

 

 

Rządowy projekt ustawy o związkach partnerskich, przygotowany przez ministrę ds. równości Katarzynę Kotulę, budzi szerokie zainteresowanie i wywołuje liczne reakcje w przestrzeni publicznej. Proponowane zmiany mają na celu uregulowanie praw osób żyjących w związkach nieformalnych, zarówno hetero-, jak i jednopłciowych. Jednak proces legislacyjny nie obywa się bez wyzwań i krytyki ze strony różnych ministerstw oraz ekspertów.

Główne założenia projektu

Projekt ustawy zakłada wprowadzenie regulacji umożliwiających parom zawieranie związków partnerskich. Wśród korzyści wynikających z tej instytucji są m.in.:

  • prawo do informacji o stanie zdrowia partnera,
  • możliwość dziedziczenia,
  • wspólne rozliczenia podatkowe,
  • ułatwienia w podejmowaniu decyzji medycznych w imieniu partnera.

To rozwiązanie, choć nie zastępuje małżeństwa, ma zapewnić parom nieformalnym większe bezpieczeństwo i ochronę prawną.

Opinie ministerstw i ekspertów

Projekt ustawy spotkał się z różnymi opiniami w trakcie konsultacji międzyresortowych:

  1. Rzecznik Praw Obywatelskich, Marcin Wiącek:
    • Wyraził obawy, że łatwość rozwiązania związku partnerskiego może prowadzić do jego instrumentalnego wykorzystania, np. w celach optymalizacji podatkowej.
  2. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji:
    • Zwróciło uwagę, że związki partnerskie mogą być wykorzystywane przez cudzoziemców do uzyskania ochrony międzynarodowej lub przywilejów związanych z repatriacją. Ministerstwo wskazało również, że rozszerzenie przepisów mogłoby obciążyć budżet państwa.
  3.  Ministerstwo Sprawiedliwości:

    Wskazuje, że instytucja związku partnerskiego w takim kształcie może skutkować sytuacjami, w których partnerzy wykorzystują preferencje w sposób krótkoterminowy”. A to z kolei “może podważać założenia leżące u podstaw przyznawania preferencji prawnych zarezerwowanych dla instytucji małżeństwa”.

  4. Ministerstwo Obrony Narodowej:
    • Obawia się, że wprowadzenie związków partnerskich mogłoby prowadzić do wyłudzeń świadczeń wśród żołnierzy, takich jak zapomogi, ryczałty, odprawy pośmiertne czy gratyfikacje urlopowe.
  5. Ministerstwo Rolnictwa:
    • Ostrzegło przed ryzykiem zawierania pozornych związków partnerskich w celu nabycia nieruchomości rolnych, które następnie mogłyby być przejmowane po rozwiązaniu związku.

Reakcja ministry Katarzyny Kotuli

Ministra Katarzyna Kotula stanowczo odniosła się do zarzutów, uspokajając, że wątpliwości zgłaszane przez różne resorty to naturalny element procesu legislacyjnego:

„Nagłówki mediów są clickbaitowe. Te uwagi to naturalny proces legislacyjny. Gdybyśmy pracowali nad rządowym projektem ustawy o równości małżeńskiej, zmienialibyśmy jedną ustawę, tymczasem my zmieniamy prawie 250 ustaw. Takie uwagi – jedne bardziej merytoryczne, inne mniej – są naturalne. Jest zapewnienie ministra Siemoniaka i Bodnara o poparciu dla tego rządowego projektu, za co bardzo dziękuję. To jest projekt o godności, to jest projekt o miłości, o szczęściu, a przede wszystkim o bezpieczeństwie.”

Ministra dodała również: „Zarzut, że zawieranie związku partnerskiego mogłoby prowadzić do jakichkolwiek nadużyć? ABSURDALNE. Taki sam zarzut moglibyśmy wysunąć w kierunku małżeństw, spółek cywilnych czy fundacji rodzinnych. Jedziemy dalej z tą ustawą!”

Kuba Gawron: „Brak danych o zagrożeniach”

Kuba Gawron, współtwórca Atlasu Nienawiści, skierował oficjalne pismo do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, pytając, czy mają jakiekolwiek dane potwierdzające, że związki partnerskie w innych krajach prowadzą do zawierania ich wyłącznie w celach przejęcia nieruchomości rolnych. W odpowiedzi Dyrektorka Departamentu Nieruchomości i Infrastruktury Wsi przyznała, że podstawą stanowiska ministerstwa jest uproszczony sposób rozwiązywania związków partnerskich, ale… żadnych danych potwierdzających to zagrożenie nie mają.

Co dalej?

Projekt ustawy o związkach partnerskich wciąż jest na etapie konsultacji. Dalsze prace mają na celu wypracowanie kompromisu, który uwzględni zarówno obawy krytyków, jak i potrzeby osób żyjących w związkach nieformalnych.

To projekt o godności i bezpieczeństwie – trzymamy kciuki za jego powodzenie!

Dowiedz się co zawiera ustawa o związkach partnerskich! W 112. numerze “Repliki” znajdziesz pełną analizę prawniczego rodzeństwa –  Jakuba Cupriaka-Trojana i Zuzanny Cupriak.
KUP TERAZ >

 

 

Wydarzenia LGBTQIA+ 2024 / ŚWIAT

 

🌈 Wydarzenia LGBT roku 2024: ŚWIAT

 

🇺🇸 „Skończę z tym transpłciowym szaleństwem. Oficjalna polityka USA będzie taka, że obowiązują wyłącznie dwie płcie” – powiedział prezydent-elekt Donald Trump. Podczas kampanii też często powtarzał transfobiczne slogany. Na poziomie stanowym dyskutowanych jest kilkaset antytransowych przepisów, a Sąd Najwyższy USA niebawem rozstrzygnie, czy można – jak to się stało w stanie Tennessee – zakazać tranzycji medycznej osób poniżej 18 roku życia. USA to najpotężniejsze państwo na świecie; to, co dzieje się w USA, „promieniuje” na resztę świata.

🏳️‍🌈 Równość małżeńska w maleńkim europejskim Liechtensteinie i w dużej azjatyckiej Tajlandii (66 mln mieszkańców) – kraju, który graniczy m.in. z dwoma krajami uznającymi homoseksualność za przestępstwo (Malezja i Myanmar). Tajlandia jest trzecim – po Tajwanie i Nepalu – krajem Azji z równością małżeńską.

🚫 Norwegia, Portugalia i Meksyk wprowadziły całkowity zakaz terapii konwersyjnych (mających na celu zmianę orientacji seksualnej/tożsamości płciowej). Łącznie już 14 krajów ma takie zakazy.

🇮🇶 Irak wprowadził karalność za homoseksualność (15 lat więzienia), karalność za „promowanie” homoseksualności, karalność za tranzycję medyczną (osób trans) oraz karalność dla „mężczyzn zachowujących się jak kobiety” (!).

🇧🇬🇬🇪 Bułgaria i Gruzja wprowadziły przepisy zakazujące – na wzór obowiązujący w Rosji – „promocji homoseksualności”, co oznacza, że publicznie o homoseksualności można mówić jedynie negatywnie (a więc np. pismo takie jak „Replika” byłoby nielegalne).

🇬🇭 Parlament Ghany (34 mln mieszkańców) przegłosował karalność za coming out i identyfikowanie się jako LGBT (3 lata więzienia), karalność za tworzenie i sponsorowanie organizacji LGBT (5 lat więzienia). Ustawa czeka na podpis prezydenta kraju. Sama homoseksualność już wcześniej była w Ghanie karalna (3 lata więzienia).

🇲🇱 Narodowa Rada Przejściowa w Mali (24 mln mieszkańców) niemal jednogłośnie przegłosowała karalność za homoseksualność i za „promowanie” homoseksualności. Przepisy czekają na zatwierdzenie przez wojskowe władze kraju

🇫🇷 Między styczniem a wrześniem premierem Francji był Gabriel Attal, najmłodszy (34 lata) i pierwszy jawnie homoseksualny premier tego kraju.

🎭 Coming outy: aktorki Chloe Grace Moretz i Jessica Gunning („Reniferek”), Brenda Biya, córka prezydenta Kamerunu (w którym homoseksualność jest przestępstwem), 81-letni Bruce Joel Rubin, scenarzysta, laureat Oscara za scenariusz filmu „Uwierz w ducha”. lesbijek o pochodzeniu polsko-żydowskim.

🎤 Jest wiele wokalistek – wyoutowanych lesbijek, ale gwiazda Chappel Roan w 2024 r. po prostu eksplodowała do pierwszej ligi popu. Good luck, babe!

🎥 Genialny film dokumentalny o tym, jak hollywoodzki gwiazdor Will Ferrell i jego transpłciowa przyjaciółka Harper Steele – świeżo po tranzycji i coming oucie – wyruszają w 16-dniową podróż przez całe Stany.

 

 

 

Wydarzenia LGBTQIA+ 2024 / POLSKA

 

🌈 Wydarzenia LGBT roku 2024: POLSKA

 

🏛️ Trwająca niemal cały rok duża publiczna i polityczna debata o związkach partnerskich, która w październiku zaowocowała gotowym projektem ustawy (gratulacje dla ministra Katarzyny Kotuli). Niebawem ma on zostać przyjęty przez rząd i jako projekt rządowy – trafić pod obrady parlamentu. W mającej większość koalicji najsłabszym ogniwem jest PSL, którego 30+ posłów i posłanek zagłosuje… nie wiadomo jak. O uchwaleniu ustawy mogą zadecydować pojedyncze głosy – dlatego parlamentarzystów PSL warto przekonywać do upadłego (może za wyjątkiem najbardziej twardogłowego Marka Sawickiego, który odmawiając dialogu z nami, powtarzając wytarte slogany – np. o tym, że dziecko powinno mieć matkę i ojca i pozostając głuchym na merytoryczne argumenty – zasłużył chyba na tytuł Homofoba Roku). Jeśli w maju wybory prezydenckie wygra kandydat LGBT-friendly, rok 2025 mamy szansę skończyć ze związkami partnerskimi w polskim prawie. Oby!

 

🏳️‍🌈 6 grudnia – otwarcie QueerMuzeum Warszawa. To dopiero trzecie takie muzeum w Europie i piąte na świecie! Jest nieduże, ale za to w samym centrum (ul. Marszałkowska 83). Gratulacje dla dyrektora Krzysztofa Kliszczyńskiego i całej Rady Programowej!

🚶‍♀️ Spór wokół warszawskiej Parady Równości, o którym najchętniej byśmy w ogóle nie pamiętali. Oby w 2025 r. był tylko wspomnieniem – a Parada niech rośnie w siłę (2024 r. był znów rekordowy, gdy chodzi o ilość Parad/Marszów Równości – było ich aż 44).

⚖️ 19 grudnia – pierwsze czytanie projektu nowelizacji kodeksu karnego, w myśl której orientacja seksualna staje się cechą chronioną, a dyskryminacja ze względu na orientację ma być ścigana z urzędu. To jeden z głównych postulatów LGBT – w 2025 r. ma szansę wejść w życie.

🗳️ W kwietniowych wyborach samorządowych aż sześć jawnych osób LGBT zdobyło mandaty radnych – rekord! Są to: Zuzanna Bartel – Radna Miasta Poznania [wywiad w 109. numerze „Repliki”], Kacper Błaszczyk (Aleksandrów), Jakub Janas (Wrocław) [wywiad w 110. numerze „Repliki”], Julia Klimkiewicz (Warszawa), Marta Magott (Gdańsk) [wywiad w 111. numerze „Repliki”]Aleksandra Owca (Kraków) .

🇪🇺 Do Parlamentu Europejskiego wysłaliśmy m.in. parę wyoutowanych gejów: Robert BiedrońKrzysztof Śmiszek.

📜 Pierwsze – niewczesne, ale ważne – zmiany na lepsze dla osób transpłciowych w polskim prawie. 3 października minister sprawiedliwości Adam Bodnar podpisał rozporządzenie, które nakazuje sądom załatwiać sprawy o uzgodnienie płci w trybie pilnym. Oznacza to skrócenie o wiele miesięcy oczekiwania przez osoby transpłciowe na nowe dokumenty już z właściwymi danymi.

🌟 Publiczne coming outy – m.in. Marcin Józefaciuk  (KO) [wywiad w 111. numerze „Repliki”], sędzia piłkarska Ewa Żyła [wywiad w 108. numerze „Repliki”], trener mentalny Jakub B. Bączek [wywiad w 107. numerze „Repliki”], aktorka Klaudia Janas [wywiad w 111. numerze „Repliki”], performer burleski Pony Boy (Piotr Gilbert Zwolski) [wywiad w 112. numerze „Repliki”], szef łódzkiego portu lotniczego Artur Fraj [wywiad w 110. numerze „Repliki”], para tancerzy Michał Kassin i Jakub Pursa [wywiad w 109. numerze „Repliki”].

📚 Sypnęło książkami napisanymi przez polskie queerowe kobiety: zadebiutowały Julia Durzyńska [wywiad w 110. numerze „Repliki”], Jay Szpilka [wywiad w 111. numerze „Repliki”], Beata Pytko [wywiad w 112. numerze „Repliki”], Aleksandra Kasprzak [wywiad w 112. numerze „Repliki”] i Kinga Sabak. Zaś królowa kobiecego queeru w literaturze – Izabela Morska – dała nam świetną „Trojkę”. Na rynku ukazała się również antologia „Pomiędzy światami”. To pierwszy tak duży zbiór tekstów i wierszy autorstwa Ireny Klepfisz [wywiad w 109. numerze „Repliki”] – jednej z najstarzych wyoutowanych lesbijek o pochodzeniu polsko-żydowskim.

📚 Wrocławska Nagroda Poetycka Silesius za najlepszy debiut 2023 roku jury Silesiusa uznało tom „UFOPORNO” biseksualnej Opal Ćwikły.

❤️ Kampania społeczna „Żyję z HIV” Fundacja Edukacji Społecznej dała nam m.in. znakomitego aktywistę Tomasza Markowskiego na okładce 110. numeru „Repliki”, z obszernym wywiadem a także z… pięknym nagim zdjęciem w naszym kalendarzu „Po prostu patrz” na 2025.

📖 Gdybyśmy mieli przyznać tytuł Książki Roku, powędrowałby on do „Primadonny”, biografii Bogusława Kaczyńskiego autorstwa Bartosz Żurawiecki oraz Aleksandry Kasprzak za „Wydrąż mi rodzinę w serze”. Tak, wiemy – nie jesteśmy obiektywni, bo to nasze redakcyjne osoby koleżeńskie! Ale obie książki warto przeczytać! Przekonajcie się samx! Natomiast specjalne wyróżnienie należy się książce „Odważne życie Eve Adams w niebezpiecznych czasach” Jonathana Katza, dzięki której odkryliśmy tytułową bohaterkę – niesamowitą ikonę lesbijską z Mławy.

✨ Kultura drag weszła do mainstreamu w postaci show TVN „Drag me out”, w którym błyszczały Adelon [wywiad w 95. numerze „Repliki”], Ciotka Offka [wywiad w 98. numerze „Repliki”], Gąsiu [wywiad w 104. numerze „Repliki”], Himera [wywiad w 107. numerze „Repliki”], Shady Lady [wywiad w 83. numerze „Repliki”] oraz zwyciężczyni – Twoja Stara [wywiad w 109. numerze „Repliki”]. Najstarsza polska drag queen Lulla La Polaca [wywiad w 108. numerze „Repliki”] opublikowała wywiad-rzekę „Żyć to ja potrafię”. Kiki Surprise i Valerie jako dwie pierwsze dragsy w polskiej historii stały się właścicielkami klubu (warszawska Galeria) [wywiad w 112. numerze „Repliki”]. A my, oprócz nagiego, zrobiliśmy drugi, dragowy kalendarz na 2025 r. – „Drag inwazja”.

📺 Błażej Stencel, aktor i wyoutowany gej, prowadzi w TVP „Koło fortuny” – normalna sprawa, ale jeszcze niedawno i przez całe lata – kompletnie nie do pomyślenia. Błażej zresztą idzie jak burza – jutro poprowadzi Sylwestra w Dwójce [wywiad w 111. numerze „Repliki”].

🎭 W Poznaniu odbył się pierwszy queerowy festiwal teatralny „Bliscy nieznajomi” zbierający spektakle LGBT z ostatniego sezonu. Kłaniamy się i trzymamy kciuki za dalszy ciąg!

👩 W Katowicach na przełomie kwietnia i maja odbył się „Lesbikon. Kongres Kobiet* Queer”, czyli dwudniowe święto queerowych kobiet* i osób kobiecych*, którego organizatorkami są: nasza zastępczyni redaktora naczelnego Małgorzata Sikora-Tarnowska oraz Anna Matras (bohaterka 105. numeru „Repliki”). Podczas tegorocznego kongresu odbyła się premiera magazynu „LesBiLans”.

 

Świąteczne filmy LGBT!

Niezależnie od tego czy obchodzimy święta czy nie, i tak atakują one nas z każdej strony. Nie dość że to okres wzmożonej aktywności katolików, czasem wymuszonych spotkań z dalszą rodziną, a nawet ponownych wejść do szafy, to jeszcze heteronorma intensywniej wyłazi z każdej szpary. Jeden z jej objawów? Z każdym rokiem, coraz liczniejsze świąteczne filmy romantyczne, praktycznie wszystkie będące ucieleśnieniem fantazji o bajkowej, obowiązkowo różnopłciowej, idyllicznej miłości. Na odtrutkę proponujemy zatem listę filmów okołoświątecznych przełamujących ten schemat. Znajdzie się coś i dla świętosceptyków i tych szukających naszych własnych, jak najbardziej ckliwych, fantazji.

Carol (2015)

Przegląd zaczynamy od filmu, który już zdobył status klasyka świątecznego. W tym lesbijskim romansie z 2015 roku (książka autorstwa Patricii Highsmith będąca pierwowzorem powstała już w 1952, ale została wydana wówczas pod pseudonimem), tytułowa Carol, grana zjawiskowo przez Cate Blanchett, to dystyngowana, bogata pani domu, ma dziecko i męża, ale właśnie jest w trakcie rozwodu. Podczas świątecznych zakupów spotyka Theresę, sprzedawczynię w domu towarowym (w tej roli Rooney Mara). Theresa doradza w zakupie prezentu dla córki. Carol w roztargnieniu (specjalnie?) zostawia swoje rękawiczki. Tak oto rodzi się okazja do rozpalenia się miłosnego ognia. Film to nie tylko mistrzowsko odegrany romans, ale także wizualny hołd dla lat 50.

Do obejrzenia: obecnie bez dystrybucji w Polsce [stan na grudzień 2024]

Olivia (1951)

Z filmu o latach 50. przenosimy się bezpośrednio do produkcji z 1951 roku. Choć „Olivia” nie jest filmem typowo świątecznym, to jedna z bardziej pamiętnych scen filmu, to właśnie bal bożonarodzeniowy. Wystrojone dziewczęta wykorzystują okazję, by popisać się swoimi talentami i kreatywnością. Część z nich zakłada konwencjonalne sukienki, część stroje typowo męskie, są paziowie, surduty, a nawet szkocki kilt! Dziewczyny stroją się nie dla panów, na balu nie ma ani jednego przedstawiciela płci męskiej, ale nikomu ich nie brakuje. Dziewczęta walczą o siebie nawzajem. Potencjalna nagroda? Niekoniecznie platoniczny walc.

Oglądaj „Olivię” już teraz na Nowe Horyzonty VOD: bit.ly/ReplikaOlivia [stan na grudzień 2021]

Do obejrzenia: obecnie bez dystrybucji w Polsce, dostępna z angielskimi napisami w YouTube’ie [stan na grudzień 2024]

 

 

Świąteczny szok (2020)

Osobom chętnym na lekkie historie miłosne o mniej dramatycznych emocjonalnych amplitudach przypominam o zeszłorocznym hicie, „Świątecznym szoku”. Abby (grana przez Kristen Stewart) zostaje zaproszona przez swoją dziewczyną Harper do jej rodziny na święta. To idealna okazja żeby w końcu się zaręczyć! Jedyny szkopuł? W połowie drogi Harper zdradza że w sumie, to nigdy nie wyoutowała się swojej rodziny, a żeby tego było mało, to Abby również z powrotem ma wejść do szafy. Uroczo, nie? Bonusowo, dorzucam również „Spencer”, kolejny film w którym Kristen Stewart musi jechać na Boże Narodzenie rodem z piekła rodem do konserwatywnej rodziny swojego partnera. Czyżby nowa tradycja? (Plus, oczywista boskość księżnej Diany nie jest jedynym queerowym wątkiem w filmie!)

Do obejrzenia: Netflix, Prime Video, iTunes [stan na grudzień 2024]


świąteczne filmy kanałów Hallmark i Lifetime (2020-21)

Jeśli jednak chcecie najbardziej ograne schematy i jak najmniej wiarygodne romanse, z pomocą przychodzą amerykańskie kanały Hallmark i Lifetime. Oba mające głównie konserwatywną widownią, co roku produkują przytłaczającą liczbę bożonarodzeniowych szmir (tylko w tym roku Lifetime wypuścił 30 nowych świątecznych filmów, a Hallmark aż 39)! Do 2019 wszystkie były bez wyjątku heteroseksualne, w 2020 oba kanały odważyły się wypuścić po jednym queerowym filmie, gejowskie „The Christmas House” (Hallmark) i „The Christmas Setup” (Lifetime). Eksperyment został kontynuowany i w tym grudniu premierę miały „The Christmas House 2: Deck Those Halls” (Hallmark) i lesbijskie „Under the Christmas Tree” (Lifetime).

Do obejrzenia: „The Christmas Setup” – Viaplay [stan na grudzień 2024]

[UPDATE 2024: Queerowe wątki na stałe zagościły w corocznych świątecznych produkcjach Hallmarka, m. in. w tytułach takich jak: „The Holiday Sitter” (2022), „Friends & Family Christmas” (2023), „Christmas on Cherry Lane” (2023). Lifetime w 2022 wyprodukował „A Christmas to Treasure”. Niestety żaden z tych filmów nie jest dostępny na polskich serwisach streamingowych]

Wieczny singiel (2021)

Z kronikarskiej powinności odnotowujemy premierę Netflixowej próby gejowskiej komedii romantycznej, czyli „Wiecznego singla”. Peter ma dosyć, że jego rodzina w każde święta wypomina mu status singla. Tym razem zabiera więc do rodzinnego miasteczka najlepszego przyjaciela, by razem udawać zakochaną parę. Niestety, jedynymi jasnymi punktami nowości są Jennifer Coolidge (jak sama mówi w filmie, cokolwiek nie zrobi, geje ją kochają – i ma rację!) i fakt że dzięki temu powstał materiał, w którym Trixie i Katya kąśliwie wyszydzają kolejne głupoty fabularne – nie dość że 5 razy krótsze, to jeszcze zabawniejsze.

Do obejrzenia: Netflix [stan na grudzień 2024]

The Bitch Who Stole Christmas (2021)

Będąc już przy drag queens, wspomnijmy o drugim graczu, który w tym roku postanowił dołączyć do zwycięskiej Hallmarkowej formuły – RuPaulu. „The Bitch Who Stole Christmas” to jego drugie foray w świat świątecznych speciali (choć o „RuPaul’s Drag Race Holi-slay Spectacular” pewnie wszyscy wolelibyśmy zapomnieć). Młoda dziennikarka modowa i pracoholiczka z Nowego Jorku zostaje wysłana przez Hannę Contour (RuPaul w dragowej wersji Anny Wintour) do małego miasteczka z obsesją na punkcie świąt. W obsadzie praktycznie tylko postacie z coraz rozleglejszego RuPaul Cinematic Universe. Czy warto? Jeśli przebolałeś wszystkie Drag Race’owe wyzwania z fabularnymi scenkami i nadal masz ochotę na ten film, to możesz tylko siebie winić za swoje decyzje życiowe, które cię sprowadziły do tego momentu (join me, it’s glorious here 😉).

Do obejrzenia: Wow Presents Plus (z angielskimi napisami) [stan na grudzień 2024]

Tangerine (2015)

Na koniec, dla odmiany coś dla osób, które mają przesyt słodkością świąt. Transpłciowa prostytutka, Sin-Dee Rella, właśnie zakończyła miesięczną odsiadkę. Jej przyjaciółka, Alexandra, też trans sex-workerka, zdradza jej, że Sin-Dee została zdradzona przez swojego chłopaka i alfonsa. Zaczynają się jego poszukiwania. „Tangerine” to film wręcz antyświąteczny, oglądając dziejące się w skąpanych światłem przedmieściach Hollywoodu wydarzenia, ciągle musimy sobie przypominać, że akcja filmu dzieje się w całości 24 grudnia. Nakręcony w całości na iPhonie, w estetyce surowego realizmu, nie stroni od humoru i przypomina że, tak jak jego bohaterki, świąteczne tradycje i zwyczaje możemy najzwyczajniej w świecie olać.

Do obejrzenia: niedługo ponownie w kinach (np. w Kinotece w Warszawie 29 grudnia) i na OUTfilmie, pytajcie się swoich lokalnych kin czy planują pokazy [stan na grudzień 2024]

UPDATE 2024

Smiley (2022)

W tym hiszpańskim serialu, zgodnie z klasycznym przepisem komedii romantycznych obserwujemy zderzenie dwóch światów. Alex, barman w queerowym barze w Barcelonie, spędzający praktycznie każdy dzień na siłowni, jest zmęczony pustką w relacjach opartych tylko na mięśniach. Nie mogąc pogodzić się z zakończeniem ostatniego związku, zostawia na poczcie głosowej długą romantyczną wiadomość, tyle że wskutek pomyłki numeru trafia ona nie do jego ukochanego exa, a do kompletnie obcego gościa – Bruna, architekta, inteligentnego, wykształconego i gardzącego kampową gejowską kulturą singla. Nuta romantyzmu w wiadomości skłania Bruna do oddzwonienia do nieznajomego i umówienia się na randkę. Choć przeradza się ona w kłótnię i panowie stwierdzają, że się nienawidzą, to i tak noc kończy się upojnym seksem. A to dopiero początek wspólnego love-hate zafascynowania. Czy „Smiley” jest przełomowe czy odkrywcze? W gatunku rom-comów niezbyt, ale to sprawnie napisana opowieść. W dodatku nie jest to tylko podmiana płci jednej z postaci w wielokrotnie powtarzanym schemacie, ale mocne osadzenie historii w realiach queerowego randkowania. Tło głównego wątku tworzą m.in. najlepsza przyjaciółka Alexa Vero, lesbijka w długoletnim związku, menadżer baru Javier (będący też drag queen Keeną), nieprzerwane notyfikacje Grindra oraz oczywiście magia świąt Bożego Narodzenia. Idealna rzecz do odpalenia na kojący wieczór. (recenzja z z nr 101/1-2 2023).

Do obejrzenia: Netflix [stan na grudzień 2024]

Rent (2005) + Rent: Filmed Live on Broadway (2008)

„Rent” był jednym z największych sukcesów Broadwayowskiego musicalu w latach ’90. To rock opera przenosząca klasyczną operę „Cyganeria” w świat nowojorskiej biedoty – „bezdomnych, elgiebetów, drag queens i punków” w czasach AIDS. To jedyne dzieło Jonathana Larsona, które udało mu się za życia doprowadzić na deski teatru, choć sam już nie zobaczył gotowego spektaklu razem z widownią. Zmarł dosłownie w dniu pierwszego preview musicalu z powodu błędnie zdiagnozowanego tętniaka rozwarstwiającego. Jego dziedzictwo żyje jednak nadal – „Rent” wystawiany był w Nowym Jorku bez przerwy przez 14 lat. Musical doczekał się adaptacji filmowej w 2005 roku oraz profesjonalnego nagrania wystawienia prosto z desek broadwayowskiego teatru w 2008. Sztuka wystawiana jest do dziś (także w Polsce), choć doczekała się także słusznej krytyki – w końcu w centrum sztuki teoretycznie o kryzysie AIDS jest dwóch białych hetero mężczyzn, a rewolucja głoszona przez bohaterów skupia się bardziej na niepłaceniu tytułowego rentu (z ang. czynsz) niż na walce z rządem ignorującym pandemię.

Do obejrzenia (film z 2005): Prime Video, iTunes, Rakuten.tv [stan na grudzień 2024]

Do obejrzenia (nagranie z Broadwayu z 2008): iTunes [stan na grudzień 2024]

Mogę być i śmieszny, i nieśmieszny – drag king Vujo de la Cruz

„Kiedyś, gdy tylko ktoś się nie zaśmiał z mojego dowcipu, drętwiałem: »Jezu, nie jestem śmieszny!«. Teraz już wiem, że mogę być i śmieszny, i nieśmieszny” – mówi drag king VUJO DE LA CRUZ. Rozmowa Jakuba Wojtaszczyka

fot. Emilia Lyon

Czy uważasz się za zabawną osobę?

Moje poczucie humoru raczej utrzymuje się na takim samym poziomie, własne żarty od zawsze mi się podobały. (uśmiech) Nie wiem, jak innym, bo dopiero od pewnego czasu zacząłem konfrontować je z rzeczywistością. Natomiast to, co się u mnie przez lata zmieniło, to kwestia nerwowości. Kiedyś, gdy żartowałem, pojawiał się milion czarnych myśli. Kiedy ktoś się skrzywił lub nie zaśmiał, uznawałem: „Jezu, nie jestem śmieszny!”. Teraz już o tym nie myślę. Wiem, że mogę być śmieszny i nieśmieszny. Nie każdy żart wyląduje. Ważne jest jednak to, że jestem w stanie zadbać o swoje emocje w momencie, kiedy sprzedaję siebie, jak również zadbać o innych. Zawsze będzie przecież kolejny żart.

Kiedy zostałeś przedstawiony światowi komedii?

Przypadkiem, w 2017 r. Koleżanka zaprosiła mnie do warszawskiej Szkoły Impro do współudziału w kursie improwizacji. Miałem mózg wyprany agencją brandingową, w której pracowałem, i nie mogłem uwierzyć, że zamiast przeznaczyć pieniądze na szkolenie z biznesu, można je wydać na naukę przyjemnych rzeczy. Na kursie zaskoczyło mnie, że improwizacja jest demokratyczna, bo to sztuka współpracy. Nie istnieje tu rywalizacja, kto jest śmieszniejszy, ponieważ śmieszni są tu ludzie wspólnie. Jestem tylko tak śmieszny, jak osoba partnerująca mi na scenie. Nie mogę komuś przerwać i powiedzieć: „A ja mam

This content is restricted to subscribers

„Blue Hour” – Lesbijski film absolwentki Warszawskiej Szkoły Filmowej z szansą na Oscara

Lesbijski film absolwentki Warszawskiej Szkoły Filmowej z szansą na Oscara!

Krótkometrażowy film „Blue Hour”, wyprodukowany przez Stacey Rushchak, ukraińsko-amerykańską absolwentkę Warszawskiej Szkoły Filmowej, znalazł się w oficjalnej selekcji Out On Film: Georgia’s LGBTQ+ Film Festival – festiwalu kwalifikującego do Oscarów!

Film „Blue Hour” to historia lesbijskiej miłości – opowiada historię Mai, kelnerki z małej wioski. „Bohaterka jest zawieszona w prowincjonalnym mikrokosmosie. W tym zastygłym krajobrazie pojawia się jednak w końcu ożywcze zakłócenie” – czytamy na stronie Warszawskiej Szkoły Filmowej. W barze, w którym pracuje Maja, pojawia się tajemnicza kobieta. Po jej zachowaniu widać, że na kogoś czeka. Wkrótce okazuje się, że kobieta całkowicie zmieni codzienność Mai.

W główne role wcieliły się młode aktorki – Monika Szwajnos oraz Karolina Rzepa. Za zdjęcia odpowiada absolwent kierunku operatorskiego WSF, Grzegorz Adach a producentem filmu jest dwukrotnie nominowany do Oscara reżyser, scenarzysta oraz producent – Maciej Ślesicki. Out On Film organizowany jest w Atlancie i do 2008 roku był częścią Atlanta Film Festival – festiwalu, który w zeszłym roku zwyciężyła głośna „Sukienka” w reżyserii Tadeusza Łysiaka. To właśnie ta wygrana umożliwiła Warszawskiej Szkole Filmowej ubieganie się o kolejną oscarową nominację dla swojej produkcji.

Festiwal to jedenastodniowe święto historii i artystów LGBTQ+, które prezentuje filmy fabularne, dokumentalne oraz krótkometrażowe. Misją festiwalu jest wysoka jakość i różnorodność wyświetlanych widzom treści, a także zapewnienie reprezentacji wszystkim członkom społeczności LGBTQ+ 🏳️‍🌈

Oczywiście, etiuda „Blue Hour” to nie jedyna produkcja WSF, która stawia wątek LGBTQ+ na pierwszym planie. To właśnie tutaj powstała znana nam wszystkim „Kontrola” w reżyserii Nataszy Parzymies, która trafiła niedawno na prestiżową listę 50. Nazwisk najlepszych młodych twórców magazynu Variety.

Gratulujemy całej ekipie i trzymamy za Was kciuki!