Różowe złotówki

Pierwsze w Polsce badanie dotyczące sytuacji osób LGBT w pracy oraz potrzeb LGBT jako konsumentów/ek

 

Tomek Jędrowski – prezes LGBT Business Forum; foto: Laurent Salazar

 

 „Work, bitch” czyli „Do roboty, zdziro” – śpiewa w nowym hicie Britney Spears. Singiel wziął szturmem gejowskie dyskoteki. My jednak – my, czyli LGBT Business Forum – chcielibyśmy pójść o krok dalej niż Britney i zapytać osoby LGBT: do jakiej roboty? Gdzie? W jakiej atmosferze? Na jakich warunkach? Z jakimi współpracownikami? We własnych firmach czy w wielkich korporacjach? Na państwowej posadzie? Do roboty, siedząc w szafie, czy do roboty, będąc wyoutowaną/ym? Czy odczuwamy dyskryminację w miejscu pracy? To niebagatelne pytania: większość ludzi spędza kawał życia w pracy. Do tej pory w Polsce nie przeprowadzono badania na temat tego, jak osoby LGBT odczuwają swoją nienormatywność w miejscu zatrudnienia.

Druga kwestia to osoby LGBT jako konsumenci. Co jest dla nas ważne przy zakupie usługi lub produktu? Które firmy działające w Polsce są uważane za najbardziej przyjazne osobom LGBT? Czy międzynarodowe korporacje, które szczycą się polityką niedyskryminowania w USA i Europie Zachodniej, prowadzą taką politykę w Polsce?

Rynek LGBT ocenia się w Polsce na około 2,3 mln konsumentów, z siłą nabywczą powyżej 35 miliardów euro rocznie. Jest to rynek, z którego nie zrezygnuje żaden trzeźwo myślący biznesmen. Jako konsumenci LGBT, wydając nasze pink money, mamy duży wpływ na firmy działające w Polsce.

Dotychczasowe badania dotyczące tematyki LGBT w Polsce zajmowały się głownie aspektami socjologicznymi i społecznymi. Pierwsze w Polsce Badanie rynku i środowiska pracy osób LGBT w Polsce 2014” ma na celu uzyskanie informacji na temat potrzeb osób LGBT zarówno jako pracowników/ pracownic, jak i konsumentów/ek. Na podstawie danych z Waszych ankiet mamy też nadzieję wybrać najbardziej przyjazne osobom LGBT firmy w Polsce. Wyniki ogłosimy już w czerwcu br.

Zapraszamy do wypełnienia ankiety. Jest dostępna tu: ankieta.lgbt.biz.pl

facebook.com/LGBTBusinessForum

 

Tekst z nr 47/1-2 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Menadżerowie geje aktywiści

Można sobie wyobrazić 350 wpływowych wyoutowanych biznesmenów, którzy razem działają na rzecz LGBT? Można. W Szwajcarii

 

Oliver Fritz – przewodniczący Network    arch. pryw.

 

Wszystko zaczęło się w 1995 r., kiedy grupa szwajcarskich biznesmenów niewstydzących się swojej homo- lub biseksualnej orientacji postanowiła połączyć siły na rzecz szwajcarskiego środowiska LGBT. Wytyczyli sobie dwa cele: wspieranie walki z epidemią AIDS oraz wyeliminowanie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Założycielem Network był Jan Willem van Lynden, ówczesny właściciel sklepu z wyposażeniem mieszkań. Dziś organizacją kieruje 46-letni Oliver Fritz – menadżer w firmie ABB, autor opracowań naukowych, z wykształcenia fizyk, z zamiłowania – muzyk.

Działacze

Zamknięte spotkania z politykami organizowane przez Network przerodziły się na początku XXI w. w międzynarodowe konferencje i sympozja, na które przyjeżdża m.in. burmistrz Berlina, Klaus Wowereit.

Network zabiegała o wpisanie do szwajcarskiej konstytucji zakazu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, ostatecznie wprowadzono szeroki zapis o zakazie dyskryminacji „ze względu na sposób życia”. Jednym z największych sukcesów Network było wsparcie w przekonaniu Szwajcarów do zaakceptowania związków partnerskich – w referendum na ten temat w 2005 r. 58 procent zagłosowało na „tak”. Już wtedy szwajcarscy politycy musieli liczyć się z głosem gejowskiego środowiska biznesowego – w tej chwili Network wspiera dwóch swoich członków kandydujących w wyborach do parlamentu w Bernie.

Network koncentruje działalność na trzech polach: biznesowym, politycznym i kulturalnym. Stowarzyszenie tworzy 350 osób, menadżerów najwyższego szczebla wielkich międzynarodowych firm (m.in. Siemens, Roche, Novartis czy ABB), potężnych banków (m.in. UBS, Credit Suisse), instytucji kulturalnych (dyrektorzy teatrów oraz opery), polityków, artystów, biznesmenów prowadzących własne firmy, lekarzy, prawników, architektów itp. Stawia członkom dwa warunki: trzeba mieć ukończone 25 lat oraz trzeba aktywnie promować postawy akceptacji wobec homo-, bi lub transseksualności, samemu oczywiście będąc otwartym mężczyzną homo-, bi- lub transseksualnym (kobiety stworzyły własną tego typu organizację – Wybernet, o której również napiszemy – przyp. red.).

Przyjaciele

Członkowie Network są również po prostu grupą znajomych, która po pracy lub w weekend może razem wybrać się do kina, na piwo, zajęcia sportowe czy na wspólny wyjazd. To bardzo istotne, żeby umożliwić takie nieformalne spotkania. Pozwalają na przemyślenie wielu planów, są też okazją do burzy mózgów w miłej atmosferze – podkreśla Oliver Fritz. Dzięki przynależności do Network mogą liczyć na pomoc w rozwiązaniu różnorakich problemów. Na przykład jedna z komisji stowarzyszenia zajmuje się – jak czytamy na stronie internetowej – pomocą w rozwiązywaniu problemów osobistych, ale także zdrowotnych, jakie mogą spotkać ciężko pracujących menadżerów na kierowniczych stanowiskach.

Sponsorzy

Stowarzyszenie chętnie angażuje się też w kulturalne działania LGBT i nie szczędzi na to pieniędzy. Co dwa lata funduje 10 tysięcy franków szwajcarskich nagrody kulturalnej – to sztandarowy projekt – ale poza tym współfinansuje sympozja, wydawane dla środowiska LGBT książki, parady równości, stronę internetową poświęconą historii ruchu gejowskiego w Szwajcarii oraz projekty biznesowe. W naszym stowarzyszeniu działają osoby chętne wesprzeć nowatorski biznes – zarówno przy jego powstawaniu, jak i rozwoju – mówi Oliver. Pomoc płynie też za granicę: Network wspiera finansowo parady równości w innych krajach, wydarzenia i konferencje poświęcone kwestiom antydyskryminacyjnym (na przykład w Warszawie i w Rzymie), a także Europejskie Stowarzyszenie Menadżerów Gejów i Lesbijek. Działania Network są zauważane przez wielki międzynarodowy biznes – obecnie sponsorem stowarzyszenia jest IBM.

 

Tekst z nr 35/1-2 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Gej w firmie? To się opłaca!

O tym, jak duże firmy traktują pracowników LGBT i dlaczego opłaca się ich zatrudniać z Andreasem Citakiem, niezależnym konsultantem korporacji ds. polityki równości, rozmawia Wojciech Kowalik

 

foto: Roman Zach-Kiesling

 

Otwarty gej to lepszy pracownik niż gej ukrywający się?

Tak. Nie oszukujmy się, że firmy wprowadzają politykę równości z pobudek moralnych. Wprowadzają ją, bo to się po prostu opłaca. Być LGBT-friendly dla pracowników oznacza mieć o 20-30% większą wydajność pracy osób LGBT zatrudnionych w firmie. Czujesz się pewniej, gdy wiesz, że homofobia w twojej firmie nie jest tolerowana. Nie wkładasz wysiłku w ukrywanie się. I lepiej pracujesz.

Podobnie z zewnętrznym wizerunkiem firmy – bycie LGBT-friendly przynosi zyski. Klienci LGBT mają wielką siłę nabywczą (patrz: ramka „Siła nabywcza osób LGBT” – red.), są wrażliwi na objawy dyskryminacji i cenią zaangażowanie firm dla społeczności LGBT. W tej chwili korporacje wręcz walczą o image tej najbardziej przyjaznej. Wiedzą, że to daje im przewagę nad konkurencją i dodatkowe zyski. Powstały nawet stosowne rankingi, jak np. Human Rights Campaign Equality Index (patrz: ramka „Najlepsi pracodawcy LGBT w USA”– red.). Wiem, że w Polsce to jeszcze tak nie działa, ale dojdziemy do tego. Ja sam mieszkam i pracuję w Wiedniu, obserwuję tę ewolucję od lat. Przeprowadziłem badania, aby wyliczyć, ile korporacja zarabia dodatkowo, jeśli wprowadzi politykę niedyskryminowania LGBT (tzw. diversity management).

Wyniki były zaskakujące?

Jeszcze jak! To liczby, które pomogły mi w Europie przekonać wielu klientów. Firma międzynarodowa, która zatrudnia 100 tys. osób, według bardzo ostrożnych szacunków, posiada 6% pracowników LGBT, a więc 6 tys. Wzrost wydajności tych ludzi w sytuacji, gdy nie muszą się ukrywać ani obawiać dyskryminacji, oznacza milionowe zyski. Ponadto, tacy pracownicy, jeśli czują się respektowani, nie zmieniają łatwo firmy, nawet jeśli gdzie indziej mogliby więcej zarobić. Po co ryzykować? Mniejsza fluktuacja to dla pracodawcy kolejny zysk – dla tak wielkiego – nawet rzędu stu milionów euro rocznie.

Jeśli uwzględnimy inne czynniki: dodatkowy rynek klienteli LGBT (czyli tych, którzy dokonując decyzji o zakupach, biorą pod uwagę przyjazność danej firmy wobec LGBT), a także innowacyjność firmy, która według badań Uniwersytetu w Kopenhadze wzrasta, jeśli jej pracownicy są zróżnicowani, to ta wielka firma może osiągnąć zysk operacyjny wyższy o 350 do 800 mln euro rocznie! To są liczby, których nie zignoruje żaden poważny biznesmen.

Super. Ale czy to rzeczywiście oznacza, że homofobia w pracy za chwilę przejdzie do historii?

Nie tak szybko. Dyskryminacja w firmach gayfriendly często jest ukryta (za otwartą groziłaby dyscyplinarka). Homofobiczny menadżer nie podpisze awansu pracownika LGBT, nie da mu premii, albo nawet w ogóle się go pozbędzie i nigdy nie poda prawdziwej przyczyny zwolnienia, znajdzie sposoby, by takiego pracownika zdyskredytować. Właśnie teraz nad tym zagadnieniem pracuję, piszę pracę „Homofobia w firmach gay-friendly”. Mam nadzieję, ze wielu szefom od HR (zasoby ludzkie – red.) otworzy ona oczy na problem.

Oprócz szefów są jeszcze koledzy i koleżanki z pracy.

Tu sytuacja rożni się w zależności od środowiska. Ci z moich respondentów, którzy pracowali na budowie czy w drużynie sportowej, zwykle mówili, że byli przez jakiś czas przedmiotem dowcipów. Jeśli wytrwali i nie dali się usunąć z grupy, byli w końcu akceptowani i wtedy liczyły się tylko ich wyniki w pracy.

Polityka różnorodności LGBT wymaga jednoznacznego poparcia od najwyższej grupy menadżerów, łącznie z prezesem. Jeśli oni pokazują pracownikom, że firma prowadzi taką politykę w rzeczywistości, a nie tylko na papierze, to każdy będzie musiał to zaakceptować pod groźbą utraty pracy.

Masz ponad 20-letnie doświadczenie zawodowe. Mógłbyś powiedzieć, jak kiedyś wyglądało podejście dużych firm do gejów i lesbijek? Można było mówić o jakichś politykach równościowych?

W USA one mają bogatą tradycję. Zaczęły się od równouprawnienia kobiet na początku XX wieku. Następnie, w latach 50. firmy zaczęły wprowadzać procedury niedyskryminacji innych grup etnicznych, a mniej więcej 20 lat temu takie procedury rozszerzono o LGBT. Zawsze polityka niedyskryminowania była wprowadzana najpierw w dużych firmach. Urzędy publiczne przejmowały ją z opóźnieniem.

Geje i lesbijki w firmach postrzeganych jako pro-LGBT w jakiś sposób się organizują?

Częścią polityki niedyskryminacji pracowników LGBT jest możliwość organizowania się w strukturach firmy w ramach tzw. ERG (Employee Resource Group). Na ogół grupy te dostają też trochę pieniędzy na działalność, np. na udział w Paradzie Równości, na plakaty, spotkania in formacyjne. To bardzo ważny element emancypacji i budowania sieci wzajemnych powiązań w firmie. Jako grupa zawsze będziemy silniejsi niż pojedynczo. Praktycznie nie znam na Zachodzie firmy z polityką niedyskryminacji, która by nie miała wewnętrznych organizacji pracowników LGBT. Przykłady: Novartis ze Szwajcarii ma grupę Pink Molecules, Microsoft – GLEAM (Gay, Lesbian, Bisexual and Transgender Employees at Microsoft), Gayglers funkcjonują w firmie Google, w HP działa NOGLSTP (National Organization of Gay and Lesbian Scientists and Technical Professionals), w IBM – EAGLE (Employee Alliance for Gay and Lesbian Equality) a w ING – GALA.

Te firmy są obecne również w Polsce. Tutaj też prowadzą polityki równościowe?

Polityka niedyskryminowania jest na ogół definiowana centralnie – obowiązuje zakaz dyskryminacji w każdym kraju, w którym działa firma. Jeśli by do niej doszło, to taki pracownik może zawsze zwrócić się do kogoś, kto pomoże rozwiązać problem. Pracowałem w firmie amerykańskiej i byłem odpowiedzialny terytorialnie za całą Europę, Rosję i Afrykę, wiem, jak to wygląda w praktyce. W żadnym z krajów prezes nie zabronił mi działalności mającej na celu dotarcie do pracowników i klientów LGBT. Ale jeśli chodziło o wdrażanie konkretnych projektów antydyskryminacyjnych, nagle na przeszkodzie stawało mnóstwo powodów. Niemniej, udało mi się sprawić, że moja firma była głównym sponsorem EuroPride w Warszawie w 2010 r. Ale gdybym chciał wyliczać, jakie były z tym trudności, trzeba byłoby podwoić liczbę stron „Repliki”.

Mówisz o IBM, to był główny sponsor EuroPride. A jakie trudności masz na myśli?

Na przykład uczestnicy LGBT Business Leader Forum otrzymali kartkę, na której było napisane, że ze względów bezpieczeństwa lepiej byłoby, by… nie szli na EuroPride! Firma odpowiedzialna za bezpieczeństwo Forum zmusiła nas, by taką kartkę włożyć do teczek z oficjalnymi materiałami konferencyjnymi.

Dlaczego w polskich oddziałach korporacji nie działają takie same struktury grupujące osoby LGBT jak na Zachodzie?

Na Węgrzech, w Rosji, w Polsce poznałem wielu pracowników LGBT z rożnych firm. Wielu z nich nie wierzy w lokalną politykę niedyskryminowania i wolą z tego powodu zostać w szafie. Musimy zdać sobie sprawę, że praca jest ważnym miejscem, w którym spędzamy mnóstwo czasu i mamy prawo być sobą – jak każdy heteryk, który opowiada o wakacjach z żoną i dziećmi.

Sam przeszedłeś drogę ujawnienia w pracy.

Ujawniłem się, ponieważ mój partner poważnie zachorował. Chciałem być z nim w szpitalu, ale bez coming outu w pracy to było niewykonalne. Powiedziałem więc szefowi, w czym rzecz. Pracowałem wtedy w IBM, jego reakcja była bardzo pozytywna. Pozwolił mi pracować na laptopie w szpitalu i tylko sporadycznie musiałem pojawiać się w firmie. Wtedy było mi wszystko jedno, co kto na to powie, bo najważniejsze było bycie w tych trudnych chwilach z Reinhardem. Czy spotkałem się z przejawami dyskryminacji? Naturalnie. Byłoby naiwnością przyjąć, że firma, która zatrudnia ponad 400 tys. pracowników na świecie, pomimo tego, że ma bardzo aktywną politykę przeciwdziałania dyskryminacji pracowników LGBT, jest wolna od homofobów. Gorzej, że wiele firm ignoruje ten problem.

Kiedy postanowiłeś sam się nim zająć?

10 lat temu. Na początku jako aktywista i działacz praw pracowników LGBT w IBM. W 2008 r. firma zauważyła, że w Europie jest duży rynek klientów LGBT i zdecydowała, że powinna mieć kogoś, kto by ich zdobywał. Ta idea biznesowa została wypróbowana w USA. Rozpisano konkurs i po wielu testach i rozmowach zostałem wybrany. Do 2011 r. badałem rynek LGBT i, za pomocą kontaktów w tym środowisku, zdobywałem kontrakty. Teraz jestem niezależnym konsultantem doradzającym firmom, jak efektywnie wdrażać „diversity management” i – z tego co wiem – jedynym na rynku, który potrafi to uzasadnić liczbami.

Twój największy sukces w działaniach na rzecz LGBT? Zorganizowanie trzeciego LGBT Business Forum w trakcie Europride 2010 w Warszawie oraz pierwszego afrykańskiego LGBT Business & Human Rights Forum w RPA w 2011 r.

***

Najlepsi pracodawcy LGBT w USA: Boeing, Levi Strauss, Chrysler, Apple, A. T. Kearney, American Express (Human Rights Campaign Equality Index)

 

Tekst z nr 37/5-6 2012.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.