Nimona

(USA, 2023), reż. Nick Bruno, Troy Quane, dystr. Netflix, premiera: 30.06.2023

 

mat. pras.

 

„Nimona” zaczęła swój żywot jako publikowany w internecie (od 2012 do 2014 r.) komiks autorstwa ND Stevenson (który jest trans). Popularność przyniosła szybko papierowe wydanie (w 2015 r. w USA, w 2023 r. w Polsce) i początek prac nad filmową adaptacją. Tytułowa Nimona to istota potrafiąca przybrać jakikolwiek kształt (czy to małego chłopca, rekina czy ziejącego ogniem smoka), najczęściej prezentująca się jako nastoletnia dziewczyna. Znienawidzona przez świat jako „straszliwy potwór”, zostaje pomocniczką równie społecznie odtrąconego byłego rycerza Ballistera. Ten, odrzucony za rzekomy zamach stanu przez Instytut, ciało odpowiedzialne za porządek w tym średniowieczno-futurystycznym świecie, uznawany jest za publicznego wroga numer jeden (jego byłym partnerem jest Ambrosius, złotowłosy czempion Instytutu). W 2019 r. ukończony już w 70% film nagle znalazł się na granicy śmierci. Disney właśnie przejął 21st Century Fox, studio odpowiedzialne za produkcję adaptacji. Film, w którym jeden z głównych bohaterów jest gejem (co jest jasne od pierwszych scen filmu), a druga bohaterka bezpośrednio służy jako metafora doświadczenia trans osób, nie mieścił się w ramach imperium Myszki Miki. Prawie gotowy trafił na śmietnik, na szczęście z ratunkiem przyszedł Netflix, który przejął prawa do produkcji i ją ukończył. Disney może teraz tylko żałować, że konserwatyzm pozbawił ich tego cudownie kreatywnego i ciepłego filmu. Dla fanów komiksu fabuła idzie w większości nowymi torami, jednak bez zmiany ducha oryginału, tym samym obie wersje świetnie się uzupełniają. (Daniel Oklesiński)

 

Tekst z nr 104/7-8 2023.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Frida

(USA, 2002), reż. Julie Taymor, dystr.: iTunes, Prime Video, CHILI

 

mat. pras.

 

W warszawskich Łazienkach Królewskich właśnie trwa mini-wystawa prac Fridy Kahlo, Salma Hayek święci triumfy za swoją meta-rolę w „Joan is Awful” (jednym z odcinków najnowszego sezonu „Black Mirror”), przypomnijmy więc jedną z jej najwybitniejszych (jak sama we wspomnianym odcinku mówi) ról. We „Fridzie” z 2002 r. Hayek wciela się w najsłynniejszą meksykańską artystkę. Frida Kahlo, żyjąca w 1. połowie XX wieku, zasłynęła swoimi surrealistycznymi portretami (szerszy portret artystki prezentowaliśmy w 37. numerze „Repliki”). Film skupia się na jej relacji z innym wybitnym meksykańskim artystą, Diego Riverą, który nie potrafi ł zachować wierności w monogamicznym związku. Zmęczona ciągłymi zdradami, Frida zaczyna bawić się na własną rękę, a jako że jest biseksualna, to ma w tej zabawie zarówno towarzyszy, jak i towarzyszki. Filmowa wersja historii Fridy rodziła się w bólach. Do roli artystki przypisywane były między innymi Meryl Streep, Jessica Lange czy Madonna. Na szczęście rola trafiła w końcu do Hayek, także rodowitej Meksykanki, zafascynowanej Kahlo od nastoletnich lat. Hayek nie tylko zagrała, ale też wyprodukowała film. Problemy z finansowaniem skierowały ją do Harveya Weinsteina, ówczesnego boga Hollywood. Po latach Hayek wspominała, że musiała wielokrotne odrzucać jego seksualne „awanse” i znosić narzekania, że nie wyglądała wystarczająco seksownie w swojej roli. Szczęśliwie udało się jej mimo wszystko osiągnąć cel i stworzyć wielowymiarowy portret Fridy. (Daniel Oklesiński)

 

Tekst z nr 104/7-8 2023.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Pierre Berge „Listy do Yves’a”

Wyd. Dream Books, 2014

 

 

Megalomania – to pierwsze słowo, które przychodzi do głowy po lekturze tej książki. Drugie? Miłość. A trzecie – śmierć. Pierre Berge i Yves Saint Laurent tworzyli (z pewnymi przerwami) parę przez pięć dekad, aż do śmierci wybitnego kreatora mody w 2008 r. Książka „Listy do Yves’a” to zapis (w formie listów) tęsknoty do zmarłego partnera, kochanka, rodzaj podsumowania wspólnych lat, przeplatany wątkami codzienności opuszczonego Berge. Otrzymujemy wspomnienie pierwszego spotkania, początkowego ukrywania miłości, jej rozkwitu, rozterek, wzlotów i upadków. Berge zdaje się nie ukrywać niewygodnych, choć przecież powszechnie już znanych, faktów z życia projektanta (narkotyki, alkohol, bulimia, depresje, zdrady, rozstania i powroty, przygodny seks, romans YSL z żigolakiem). To obraz związku opartego na przyjaźni, ale zarazem toksycznego. Berge tęskni, wciąż kocha, ale też wspomina (wypomina?) wątki rasistowskie („Nie mam pojęcia, co pomyśleliby Twoi rodzice, gdyby wiedzieli, że uprawiałeś seks z Arabami. Oni nimi pogardzali, Ty się im oddawałeś”). Dużo tu pretensjonalności, poczucia wyższości, ale i prawdziwej miłości, także miłości do sztuki. Czyta się z przyjemnością. (Bartosz Reszczak)

 

Tekst z nr 50/7-8 2014.

Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.