O Kościele katolickim, chrześcijanach LGBTQ i o transowym coming oucie z Arturem Kapturkiewiczem (formalnie Barbarą Kapturkiewicz) rozmawia Marta Konarzewska
Kiedy Kościół przestanie wykluczać osoby LGBT?
W Polsce są rożne kościoły chrześcijańskie. Są i takie, które akceptują ludzi LGBT oraz ich związki lub małżeństwa, jak Polska Wspólnota Episkopalna, Reformowany Kościół Katolicki, Zjednoczony Kościół Chrześcijański. Niektóre kościoły protestanckie debatują na temat związków. Jeśli pytasz o Kościół rzymskokatolicki, najliczniejszy w Polsce, to moja odpowiedź brzmi: nie wiem, kiedy przestanie nas wykluczać.
Gdy Kościół twierdzi, że nas akceptuje, ale uważa za grzech każde zachowanie seksualne, to w praktyce odmawia nam prawa do życia z ukochaną osobą, do okazywania uczuć. To z kolei wielokrotnie prowadzi do poczucia wewnętrznego rozdarcia, depresji, utrudnienia prawidłowego rozwoju – do tych zjawisk, których Kościół nie chce dostrzegać. Dlatego słowa z katechizmu o „delikatności” i „współczuciu” brzmią jak jawna hipokryzja. Słyszymy też wiele bezpośrednio homofobicznych i transfobicznych wypowiedzi osób duchownych i świeckich.
Jak np. „aktywność homoseksualna jest głęboko nieuporządkowana”, pochodzące z najnowszego Listu pasterskiego na Niedzielę Świętej Rodziny 2013 roku. Jest tam sporo błota rzuconego na seksualność i gender. Zabawna wpadka Kościoła, jak twierdzą niektórzy, czy groza?
Wieje grozą. To jest szerzenie dyskryminacji wobec ludzi LGBT poprzez straszenie ogółu wiernych fałszywym ich obrazem. Mamy nadzieję, że Polska z racji członkostwa w Unii Europejskiej nie będzie miała możliwości wprowadzenia podobnego prawa jak Rosja, gdzie każda publiczna wypowiedź na temat LGBT może być karana grzywną lub więzieniem.
Liczycie na moc tolerancji papieża Franciszka?
Tolerancja to zdecydowanie za mało. Chcemy afirmacji i równości, gdyż wiemy, że tylko w takich warunkach rozwój młodzieży może przebiegać prawidłowo, a każdy może żyć najlepiej jak potrafi. Poza tym Wiara i Tęcza to chrześcijanie rożnych wyznań, papież jest ważny głownie dla katolików rzymskich. Choć jego postawa z pewnością wpływa na szerszą opinię w świecie.
I z pewnością rożni się od postawy Jana Pawła II.
Jan Paweł II był człowiekiem dobrej woli, ale wychowanym w specyficznym środowisku. W dziedzinie ekumenizmu zrobił wiele dobrego. W temacie LGBT niestety wiele złego.
Za jego pontyfikatu Kościół wydał dokumenty, które spowodowały likwidację duszpasterstw LGBT, nakazały biskupom sprzeciw wobec ustaw o związkach partnerskich, zabroniły przyjmowania do stanu duchownego osób homoseksualnych. Za pontyfikatu Franciszka liczymy na zmiany. Może nie od razu na uznanie naszych związków czy małżeństw, ale choćby na wydanie oficjalnego dokumentu potępiającego przemoc wobec ludzi LGBT. Jakże często jest ona owocem homofobicznych wypowiedzi ludzi Kościoła.
„Kimże jestem, aby ich osądzać?” – odpowiedział Franciszek pytany o gejów. W ankiecie przed synodem na temat rodziny zamieścił pytania o opiekę duszpasterską dla par jednopłciowych i adoptowanych przez nie dzieci. To budzi nadzieję.
Gdyby jednak oczekiwane zmiany nie nadeszły, musimy być silni i pamiętać: my jako świeccy też jesteśmy Kościołem. Mamy świadczyć, że bycie LGBT to dar Boży i możliwość życia piękną miłością.
Kościół grzmi o popędzie i życiu w grzechu, a wy uparcie o tej miłości. Miłość zwycięża wszystko, nawet grzech?
Kościół rzymskokatolicki mówi o „skłonności”, gdyż nie uznaje naukowego pojęcia orientacji homoseksualnej. My wiemy, że ta orientacja daje możliwość przeżywania pięknej miłości z osobą tej samej płci. Dziwi nas, jak można dobro nazywać złem, a miłość grzechem.
Kościół daje nam wiele dobra – wiarę w Boga, nadzieję, poczucie wspólnoty, odpowiedzialności, potrzebę służenia ludziom. Jednak czasem bywa omylny i wtedy trzeba mieć odwagę zakwestionować wybiorczo jego autorytet. Dla wielu ludzi jest to zbyt trudne. Dlatego też nie wszyscy chrześcijanie LGBT akceptują poglądy Wiary i Tęczy.
Zalecaną przez Kościół całkowitą wstrzemięźliwość płciową uznajemy za dobrą w wyjątkowych przypadkach: gdy pasuje do czyjejś osobowości i duchowości, a nie wynika z zewnętrznej presji i lęku.
Co WiT wyraźnie łączy, a co wyraźnie odróżnia od Kościoła?
Jesteśmy ekumeniczną grupą chrześcijan. Każdy z nas ma więź ze swoim Kościołem. Jeśli nie znajduje w nim akceptacji dla ludzi LGBT i ich związków, to odróżnia się właśnie poglądami na ten temat. Spotykamy się razem na rozmowach, modlitwach, rekolekcjach – są to piękne przeżycia.
Jak często się spotykacie? Gdzie?
Spotkania odbywają się w kilku miastach, z częstością ustaloną przez uczestników grupy. Od dwóch spotkań w miesiącu po umawiane okazjonalnie. Rekolekcje zwykle są trzy razy w roku, w rożnych miejscach Polski.
Ale wierzący katolicy chodzą też do spowiedzi, prawda? Jeśli wyznam: współżyję z osobą tej samej płci, dostanę rozgrzeszenie? A zbawienie? Jest wtedy możliwe?
Gdzie istnieje wierna i odpowiedzialna miłość, tam seks nie jest grzechem. Po co się z tego spowiadać? Trudno jednak przy spowiedzi ominąć temat związku. Bo w jakiej formie mówić np. o przewinieniach wobec ukochanej osoby? Dlatego lepiej spowiadać się dojrzalej, rzadziej i u życzliwych księży.
Co do zbawienia – wierzymy, jak chyba większość, że będzie ono udziałem ludzi dobrej woli. Staramy się nią kierować, słuchając głosu sumienia. Pamiętajmy, że sumienie to osąd rozumu, a nie chwiejne emocje! Pomagamy siostrom i braciom cierpiącym z powodu odtrącenia. Ufamy Bogu. Ostateczną odpowiedź o zbawienie każdego człowieka zna tylko On.
„Ojcze, czemuś mnie opuścił?” – wierzące osoby LGBT mogłyby wykrzyczeć to w kierunku Ojca-Kościoła?
Myślę że ten dramatyczny okrzyk słychać w sercach wielu ludzi LGBT, zarówno tych, którzy odeszli z Kościoła, jak i tych którzy są w nim nadal. Jezus wołał jednak bezpośrednio do Boga, a na koniec w akcie zawierzenia oddał ducha w Jego ręce. My też pamiętajmy – Bóg na pewno nas nie opuścił, choć ludzie Kościoła – często.
A ludzie z ruchu LGBT? Dotyka was, że nie hetero kojarzone jest w Polsce od razu z lewicą i ateizmem?
Tak, czasem dotyka. Ale rozumiemy dlaczego tak wielu LGBT zostało ateistami: rzadziej z przekonania, częściej z poczucia wypędzenia. Zresztą niektórzy ateiści są w WiT.
Jak to?
Po prostu lubimy się, spotykamy, rozmawiamy. Zapraszamy każdego, kto chce z nami być. Oprócz modlitw i wiary poruszamy też inne tematy, jak np. wychodzenie z ukrycia, bezpieczeństwo, sztuka. Poza tym, zarówno wierzący i niewierzący, współpracujemy w licznych organizacjach, jak Lambda, Tolerado, Tęczówka, Polistrefa, Kultura dla Tolerancji, Dni Równości i Tolerancji i w innych. Uczestniczymy w Paradach Równości. Jako WiT domagamy się równości dla wszystkich ludzi LGBT.
Odnośnie polityki, to nie jest ona naszym celem. Celem jest praca na rzecz akceptacji ludzi LGBT i ich związków w społeczeństwie i kościołach chrześcijańskich. W WiT mamy rożne poglądy polityczne i staramy się to szanować.
Kiedy współzakładałeś WiT, podpisywałeś się Barbara.
Tak. Rok temu wyszedłem z ukrycia. Urodziłem się w ciele o cechach płci żeńskiej, ale od wczesnego dzieciństwa mam psychiczne poczucie płci męskiej. W sensie związku zawsze interesowali mnie mężczyźni, więc jestem homoseksualny. Choć nie mogę obecnie przejść korekty ciała i zmiany dokumentów (powody rodzinne), to ujawnienie się daje mi wiele sił do dalszego życia. Jednak nieraz muszę kierować się dobrem otoczenia – np. pracując jako lekarz, unikam form rodzajowych, aby nie powodować dezorientacji pacjentów. Podobnie postępuję wśród ludzi, dla których moja inność jest zbyt trudna.
A ubierasz się…
Noszę męskie ubrania, zwykle jasne lub kolorowe (śmiech).
Według tzw. ideologii gender, głoszonej przez polski Kościół, możliwość „zmiany/zamiany płci” to największy straszak.
Tak, Kościół rzymskokatolicki boi się, że ludzie zaczną masowo „zmieniać płeć”.
„Według tej ideologii [gender] człowiek może siebie w dobrowolny sposób określać: czy jest mężczyzną, czy kobietą. (…) Człowiek o niepewnej tożsamości płciowej nie jest w stanie odkryć i wypełnić zadań stojących przed nim zarówno w życiu małżeńsko- rodzinnym, jak i społeczno-zawodowym”.
To kompletna nieznajomość tematu. Gender to nauka o równości praw kobiet i mężczyzn. Transpłciowość dotyczy bardzo niewielu ludzi. Tu także nie ma zjawiska „zmiany płci”. Jest korekta ciała – obecnie jedyna skuteczna metoda pomocy. Jednak Kościół uważa taką ingerencję za grzech oraz odmawia ślubu tym, którzy jej dokonali. Uważa ich za niezdolnych do małżeństwa. A przecież błogosławi śluby ludzi starych czy niepełnosprawnych, którzy także często są bezpłodni.
W WiT jest wiele osób trans?
Jest kilka osób transpłciowych, o rożnych orientacjach seksualnych. Niektórzy są po korekcie płci. Uważamy, że nasze związki i małżeństwa są źródłem dobra, więc Kościół powinien je uznać – podobnie jak oparte na miłości związki jednopłciowe.
Wiara i Tęcza – grupa chrześcijan LGBTQ, działająca w Polsce od listopada 2010. Ma charakter grupy wsparcia i rozwoju duchowego. Działa opiniotwórczo przez media, pisanie listów do hierarchów kościelnych, tworzenie tematycznych wydarzeń. wiara-tecza.pl WiT jest członkiem Europejskiego Forum Grup Chrześcijan LGBT: euroforumlgbtchristians.eu
Artur Kapturkiewicz (formalnie Barbara Kapturkiewicz) – współzałożyciel Wiary i Tęczy. Z zawodu lekarz, specjalista pediatrii i chorób zakaźnych. Mieszka w Krakowie.
Tekst z nr 47/1-2 2014.
Digitalizacja archiwum „Repliki” dzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.