Nasza mama to anioł

paweł_staszek_bednarkowie_foto_sławomir_klimkowskiStaszek i Paweł Bednarkowie są braćmi i są gejami. Staszek jest działaczem LGBT, właśnie skończył studia. Paweł jest super modelem, pracuje dla najsłynniejszych marek na świecie. W wywiadzie Mariusza Kurca zatytułowanym „Nasza mama to anioł” opowiadają o swych coming outach, o reakcjach innych na to, że obaj są homoseksualni oraz o swojej mamie Marzennie Latawiec, która też jest działaczką LGBT;

 

Fragment wywiadu:

„Paweł: Jestem w hotelu w Tokio, patrzę na komórkę – dzwoni Staś. Jezu, o co chodzi? Ktoś umarł? Jakiś wypadek? Przecież on nigdy nie dzwoni, jak jestem tak daleko. Odbieram. Staś prosi, bym porozmawiał z mamą, bo on nie wie, jak to mamie powiedzieć, ale on musi, absolutnie musi jechać na Paradę do Sztokholmu. Bo poznał świetnego faceta, który ma na imię Johan i jest Szwedem. Bo tak ogólnie, to jemu, właśnie, chłopcy się podobają, „tak jak tobie”. Zamurowało mnie.

Staszek: E tam. Pamiętam, że się zaśmiałeś! I w ogóle to nie było tak – nie chciałem, żebyś rozmawiał z mamą, tylko żebyś mi doradził, jak ja mam to mamie powiedzieć.

Doradził?

S: Powiedział, że mam mamie powiedzieć normalnie. Że przecież wiem, jaka jest nasza mama, że jest aniołem i że nie będzie problemu. I że w ogóle, czego ja się boję i po co dzwonię z taką błahą sprawą.

To czego się bałeś?

S: Jednego geja w rodzinie anioł gładko łyknął, ale czy drugiego tak samo łyknie?

Ale łyknął.

P: Oczywiście, że łyknął.

S: Powiedziałem mamie, że wprawdzie niedawno, jak sama pamięta, miałem dziewczynę, ale teraz spodobał mi się pewien chłopak. Jeszcze nie wiem, czy będę uprawiał z nim seks, ale jest taka możliwość.

Tak powiedziałeś? O tym seksie?

S: Tak.

I co mama na to?

S: Że ona nas wszystkich w bólach rodziła i zawsze będzie za nami, ale o seksie szczegółów wszystkich nie musi znać. Wystarczy, że jej będziemy mówić, co robimy w czasie wolnym od seksu.”

 

Fot. Sławomir Klimkowski

Cały wywiad Mariusza Kurca ze Staszkiem i Pawłem Bednarkami – do przeczytania w „Replice” nr 68

spistresci

Z innej planety

paweł_fusiekPaweł Fusiek od prawie 30 lat mieszka w Niemczech. Od prawie 20 – występuje w Niemczech jako drag queen Paul A Jackson. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego.

 

Wyemigrowałem w 1988 r. Otwarcie mówiłem, że moja homoseksualna orientacja jest jednym z powodów, dla których uciekłem z Polski. (…) Przeszedłem przez trzy obozy przejściowe. Z Berlina Zachodniego przeniesiono nas do Zirndorfu koło Norymbergi, stamtąd do Würzburga. Znam więc życie emigranta od podszewki. Gdy dzisiaj słyszę o uchodźcach, to jest mi ich bardzo żal, bo wiem, w jakiej sytuacji się znajdują.

Wszystkie kostiumy projektuję i wykonuję własnoręcznie. Niekoniecznie jako drag queen chcę być kobietą. Raczej wykorzystuję metroseksualność czy kobiece atrybuty do wykreowania odrębnej, queerowej postaci. W odróżnieniu od większości drag queens śpiewam też własnym głosem

Mam swoją własną produkcję, z którą jeżdżę po Niemczech. Oprócz mnie występuje siedmiu innych artystów travesty, każdy reprezentuje odmienny styl. Spektakl trwa dwie i pół godziny z przerwą. Są w nim elementy komedii, parodii, akrobacji, jest konferansjerka, którą prowadzę. Gramy w największych teatrach, takich na 500-700 osób. W każdym mieście przez trzy dni, bilety są wyprzedane. I tak od 10 lat. Publiczność tutaj, ta najzupełniej mieszczańska, lubi tego typu show, lubi grę z płciowością. Nawet jak gramy na prowincji, to spotykamy się ze znakomitymi reakcjami. Czasami mam wrażenie, że całe miasteczko przyszło na nasz spektakl.

Kilkakrotnie występowałem na zaproszenie proboszcza w kościele w Hamburgu, ewangelickim, oczywiście

 

Fot. Resuschiert Cross

Cały wywiad Bartosza Żurawieckiego z Pawłem Fuśkiem (Paul A Jackson) – do przeczytania w „Replice” nr 68

spistresci

Męskości. Rozmowy o butch, cz. II

ambro_6896_foto_Agata_KubisZ dziennikarzem Antonem „Ambro” Ambroziewiczem o byciu butch i o byciu trans chłopakiem rozmawia Marta Konarzewska;

 

Ja zacząłem akceptować rożne kobiece elementy swojej ekspresji dopiero gdy zaakceptowałem swoją transpłciowość. Mogę być kobiecy tylko jako trans chłopak, czyli w bardziej męskim ciele. Już nie zastanawiam się, czy siedzę dostatecznie „męsko”, dostatecznie w rozkraku, czy mocno ściskam dłoń na przywitanie i czy trzymam emocje na wodzy. Nie zastanawiam się, czy to okej i czy jakiś ruch mnie „zdradza”. Teraz męczy mnie – w sensie miłego natręctwa – coś zupełnie innego. Zastanawiam się raczej, jak będę czytany, gdy moje ruchy pozostaną bardziej delikatne, gdy splotę dłonie w jakiś „kobiecy“ sposób, zarzucę noga na nogę.

Czy to ja muszę zmieniać swoje ciało, czy może jednak społeczeństwo powinno zmienić myślenie o tym, co konstytuuje mnie jako mężczyznę?

Wciąż spotykają mnie normalizujące momenty, w których ktoś uporczywie stara się ustalić moją tożsamość. Osoby często się „mylą”, co wprawia je w zakłopotanie. Ostatnio, gdy zamówiłem taksówkę na żeńskie imię, taksówkarz uznał, że jestem nastoletnim chłopcem: „Ale miała przyjść pani a nie pan… A, rozumiem, mama ci zamówiła“. To są te przyjemne, zabawniejsze momenty, ale są też niemiłe i  niezabawne. Ekspedientki czy ekspedienci w sklepach żonglują „panami“ i „paniami“, próbując mi przypasować najwłaściwszą – według siebie – etykietkę. Albo ktoś pyta: „- To chłopak czy dziewczyna?”. „- Nie wiem – pedał jakiś”. Bywa, że czuję się zagrożony.

 

Fot. Agata Kubis

Cały wywiad Marty Konarzewskiej z Antonem „Ambro” Ambroziewiczem – do przeczytania w „Replice” nr 68

spistresci

Chłopak ze Słupska

Tomasz_Nosinski_foto_Marcin_NiewirowiczAktor Tomasz Nosiński w wywiadzie Krzysztofa Tomasika opowiada o swej roli geja wychowującego syna w serialu „Artyści”, o rolach teatralnych oraz po raz pierwszy o swej homoseksualności.  Nosiński ma już publiczny coming out za sobą – w zeszłym roku podpisał tzw. list Roberta Rienta, w którym wyoutowane osoby LGBT zachęcały te osoby LGBT, które siedzą w szafach, do wyjścia z nich.

 

Ale u nas Tomek, obecnie aktor warszawskiego teatru Studio, mówi szerzej o swej homoseksualności.

„Jestem słupszczaninem, wciąż jestem tam zameldowany. Moja mama pracowała przez jakiś czas z panem Biedroniem. Samo jego istnienie i obecność w Słupsku bardzo pomogła w naszych relacjach. Mama zobaczyła, że to świetny facet, ma fajnego chłopaka i zaczęła ze mną inaczej na ten temat rozmawiać. Homoseksualizm przestał być demoniczny, nie­spotykany, odległy.”

 

O roli geja wychowującego syna w „Artystach”:

„To dość nieoczywista sytuacja, że homoseksualista ma syna. W naszym społeczeństwie ma dodatkowy aspekt, wpisuje się w dyskusje, czy gej może zaj­mować się dziećmi, czy powinien. A przecież w życiu każdego z nas są dzieci, czy to w rodzinie, czy wśród znajomych. Często się nimi zajmujemy, jesteśmy wujkami. Dzieciaki (…) widzą w tobie przede wszystkim człowieka. One jakoś wszystko szybko wiedzą, błyskawicznie padają pytania, które trafiają w punkt, na przykład: „Wujku, a dlaczego nie masz żony?”. (…) Odpowiadam, że to nie musi być dziewczyna, może być chłopak. Tak samo, kiedy rozmawiam z dziećmi o ich przyszłości mówię, że te możliwości istnieją.”

 

Fot. Marcin Niewirowicz (niema.foto)

Cały wywiad Krzysztofa Tomasika z Tomaszem Nosińskim – do przeczytania w „Replice” nr 67.
spistresci

Ja chcę normalnie żyć

Łukasz_Włodarczyk_arch_pryw„Ja chcę normalnie żyć” – mówi Łukasz Włodarczyk, sołtys Bobrownik, który w Edynburgu wziął ślub ze swoim partnerem, a u siebie na wsi wyprawił wesele i nie spotkał się z dyskryminacją ze strony mieszkańców. Rozmowa Stanisława Kubickiego.

 

„Nie zdawałem sobie sprawy, że będzie takie zainteresowanie. Przestra­szyłem się. Oprócz sołtysowania i firmy ogrodniczej, którą prowadzę z mężem, wtedy akurat pracowałem jeszcze jako nauczyciel na zastępstwo. Wiadomo, że w stosunku do gejów nauczycieli uprze­dzenia są podwójne.

Ciągle dzwonił telefon – TVN, „Newsweek”, „Polityka”. Prosili o wypowiedzi. Jak się ociągałem, to mówili, że materiał i tak pójdzie – z moimi cytatami lub bez. Prze­myślałem to i stwierdziłem: OK, widać teraz jest moja taka trochę misja, która sama mnie odnalazła. Przyszła okazja, by zrobić coś dla społeczeństwa i dla spo­łeczności LGBT i to jest jakby sprawdzian – nie mogę się uchylać.”

 

„Z coming outami w okolicy mam spo­kój. Wszyscy wiedzą, jest jasna sytuacja i cieszę się z tego. Miałem mnóstwo po­zytywnych reakcji. Do pizzerii w Słupsku  wchodzimy – właścicielka nas poznała, wyściskała, gratulowała. Strasznie miłe są takie gesty. Wiadomości na Facebooku od gejów i niegejów nie zliczę. Od niektórych nawet pocztówki papierowe dostaliśmy. A na wiosce nie było sensacji, bo ludzie od dawna wiedzieli. Do mojej mamy, która mieszka kilka kilometrów dalej, już daw­no dotarło, że ludzie zwrócili uwagę, że w Bobrownikach jej syn mieszka z drugim chłopem.

Słyszę czasem jakieś plotki, ale rzadko. Np. jedna pani, która z nami współpracuje, opowiadała, że znajomy ją pytał, czy ona się nie boi „u tych pedałów” pracować. Odpowiedziała, że się nie boi. Ludzie też ponoć gadali, że jesteśmy „kochankami” – średnio nam pasuje to określenie, stąd między innymi decyzja o ślubie – by nas traktowano jak związek, rodzinę, a nie ko­chanków. Szkoda, że na razie nie możemy ślubu wziąć w Polsce, ale i do tego dojdzie­my, mam nadzieję.”

Jak umawialiśmy wynajęcie sali na wese­le, mówiliśmy, że to „impreza rodzinna”, a organizator i tak wszystko wiedział, bo jak zapytał o alkohol, to zaraz sam sobie odpowiedział: „A nie, alkohol to przecież świadek załatwia, jasne”.

 

Fot. archiwum prywatne

Cały wywiad Stanisława Kubickiego z Łukaszem Włodarczykiem – do przeczytania w „Replice” nr 67.

spistresci

Do Strasburga

Wojciech_Piątkowski_Michał_Niepielski_foto_Agata_KubisWojciech Piątkowski i Michał Niepielski walczą o związki partnerskie/równość małżeńską na drodze sądowej. Ich sprawa trafiła właśnie do Trybunału w Strasburgu. Rozmowa Mariusza Kurca.

 

„Weszliśmy do Urzędu Stanu Cywilnego, powiedzieliśmy, że chcielibyśmy zawrzeć związek małżeński. Panią urzędniczkę zamurowało. Po paru sekundach wstała i powiedziała, że musi iść po kierownicz­kę. Kierowniczka była bardzo miła i zdaje się, że po naszej stronie – chętnie by nam chyba tego ślubu udzieliła, gdyby mogła. Ale sprawa nietypowa – zajęło kilka godzin, zanim dostaliśmy odmowny kwitek.”

 

„Sąd pierwszej instancji nie tylko stwierdził, że USC miał rację, ale również, że… nie jesteśmy dyskryminowani, bo przecież każdy z nas może zawrzeć małżeństwo – z kobietą. Usłyszeć coś takiego w sądzie, w majestacie prawa – to nie jest przyjem­ne. To jest właśnie brak poszanowania dla naszego życia prywatnego. Kpina z tego, kim jesteśmy, z tego, co nas łączy.

W sądzie drugiej instancji było inaczej. Wprawdzie sąd też przyznał rację USC, a na rozprawę przyjechał prokurator – tak! – sprawdzić, czy „praworządność nie jest łamana” – ale w uzasadnieniu sędzia na­pisał, że ta sprawa jest sygnałem dla usta­wodawcy, że trzeba dostosować prawo do zmieniającej się sytuacji społecznej.”

 

„Wyrok może zapaść nawet dopiero za kil­ka lat, więc trzeba nam cierpliwości.”

 

Fot. Agata Kubis

Cały wywiad Mariusza Kurca z Wojciechem Piątkowskim i Michałem Niepielskim – do przeczytania w „Replice” nr 67

spistresci

Męskość, rodzaj żeński

Katarzyna_Para_Marta_Konarzewska_foto_Agata_KubisKatarzyna Para opowiada Marcie Konarzewskiej, jak to jest być butch.

 

„Androgeniczny wygląd sprawia, że bardzo często mam passing jako facet. A to z kolei generuje przywileje. Będąc jedną nogą w kulturowym świecie cis-mężczyzn mam ich mnóstwo – w pracy często jestem traktowana poważniej niż koleżanki, bardziej partnersko. Kiedy wymagam, jestem „stanowczą osobą”, a nie „suką”. Mój wygląd jest rzadko tematem dyskusji typu „o, chyba nowa sukienka” – czego próbują niekiedy cis-faceci w środowisku korpo, aby zjednać sobie przychylność.”

 

„Większość moich długoterminowych partnerek była femme. Niemniej pociągają mnie też bucze, a także mężczyźni (cis i trans). Układy butch-butch potrafią być bardzo wyzwa­lające. Układanie relacji w oderwaniu od heteronormy prowadzi do nowych, cieka­wych odkryć, także tych seksualnych”

 

Fot. Agata Kubis

Cały wywiad Marty Konarzewskiej z Katarzyną Parą – do przeczytania w „Replice” nr 67
spistresci

Rurka, rurka, rurka

damian_artur_foto_voodoodoll_photography„Rurka, rurka, rurka” – wywiad z parą tancerzy na rurze: Damianem Kutryb i Arturem Biernatem

 

„Pole” to po angielsku „Polak”, a „pole” – tak samo, tylko z małej litery – to „rura”, ta, przy której się tańczy. „Pole on the pole”, „Polak na rurze” – tak piszą o tobie, Damian, gazety w Manchesterze.

Damian: Bo się wyróżniam. Po pierwsze na rurce tańczy facet, a zwykle taki taniec kojarzy się z laskami, ze striptizem – tymczasem to jest taniec wyczynowy, akrobatyka, nieprzypisany z góry żadnej płci. Po drugie – Polak. Polaków nie kojarzy się tu raczej z tancerzami. Na dodatek Polak gej. W Polsce spora homofobia – na rozwinięcie takiej pasji nie miałbym szans, a tu – proszę bardzo.

***

Jak wygląda pierwsza lekcja?

D: Ćwiczenia siłowe, wiszenie na rurce i trzymanie się rękoma, podstawowy spin czyli fireman czyli strażak – czyli kręcisz się na rurce po prostu. Przysiady, brzuszki… Po roku intensywnych ćwiczeń poszedłem na kurs na nstruktora i niedługo potem założyłem własną szkołę – GFF Damian Dance Studio. Wiesz oczywiście, co znaczy GFF?

Co?

D: Gay Friendly Fitness! Trzeba pokazać ludziom od razu w nazwie, że homofobia u nas nie przejdzie.

Zaczynając od zera, w wieku 23 lat założyłeś w Manchesterze szkołę tańca na rurze – a mówisz o tym, jakby to była kaszka z mleczkiem.

D: Napisałem biznesplan, wystąpiłem z wnioskiem o niskooprocentowaną pożyczkę dla młodych przedsiębiorców, dostałem kasę, kupiłem sprzęt, wynająłem salę i ruszyłem.

I dziś, trzy lata później, nie tylko utrzymujesz się z tego, ale masz coraz większą renomę jako tancerz.

D: Zatrudniamy teraz siedmiu instruktorów. Kilku z nich to emigranci, jak ja. Zajęcia możemy prowadzić w czterech językach plus oczywiście angielski. I teraz już nie tylko rurka, są też zajęcia na kole cyrkowym, yoga, fitness, stretching i inne. Rurka obrotowa też. I zajęcia z tańca na szpilkach – nie tylko dla dziewczyn! Dla facetów też.

***

Poznaliśmy się trzy lata temu przez Facebooka – właśnie wtedy, gdy zakładałem szkołę. Artur mieszkał wtedy w Gdyni. Wstawiłem na FB fotkę z jakąś moją pozą na rurce. Artur jest tancerzem i akurat wtedy się w rurkę wkręcał. Skomentował tę moją fotkę pozytywnie – no to wszedłem do niego na profi l. Zobaczyłem jego zdjęcia i wiesz, kisiel w majtach od razu (śmiech). Napisałem do niego. Potem zaczęliśmy gadać na Skypie. Po dwóch miesiącach takiej znajomości zaprosiłem Artura do Manchesteru na weekend. Przyjechał 12 lipca 2014 r., akurat w swoje urodziny. To był najpiękniejszy weekend w moim życiu. Miłość od razu.

Dziś jesteśmy zaręczeni, niebawem ślub.

 

Fot. Voodoodoll Photography

Cały wywiad Mariusza Kurca z Damianem Kutryb i Arturem Biernatem do przeczytania w „Replice” nr 66.
spistresci

Sztuka, która wyzwala

daniel_rycharski_foto_marcin_niewirowicz„Sztuka, która wyzwala” – wywiad z Danielem Rycharskim, laureatem Paszportu „Polityki” w kategorii „Sztuki wizualne”, działaczem grupy chrześcijan LGBTQ Wiara i Tęcza.

 

Już po tym, jak dostałem Paszport „Polityki”, byłem na spotkaniu w bibliotece w Sierpcu. Poproszono mnie, żebym w trakcie wystąpienia broń Boże nie podnosił wątków gejowskich. Oczywiście nie zgodziłem się.

Był skandal?

Nie było, choć na sali był burmistrz i sporo ważnych osób. O swojej orientacji mówiłem naturalnie, a publiczność równie naturalnie wszystko przyjmowała. Po spotkaniu podchodzili do mnie ludzie, dziękowali, mówili, ze ten temat nigdy się w Sierpcu publicznie nie pojawił.

Oswajanie trudnych tematów przez sztukę?

A dlaczego nie? Przecież tak było od wieków. Zresztą, w moim osobistym procesie samoakceptacji sztuka miała podstawowe znaczenie. Pozwalała w bezpieczny, czasem metaforyczny sposób mówić o tożsamości LGBT.

***

Postanowiłem przypomnieć, co o osobach homoseksualnych mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. Oczywiście, zalecenie katechizmu, by osoby homoseksualne traktować z „szacunkiem i delikatnością”, większości osób homoseksualnych nie zadowala. Ale uznałem, że nawet ten minimalistyczny zapis nie jest w Kościele znany i przestrzegany. Postanowiłem przypomnieć ludziom, że on istnieje. Przetopiłem cmentarne figurki Chrystusa i zrobiłem z nich tablicę stylizowaną na takie, które wiszą w kościołach.

Umieściłeś tam dokładny cytat z katechizmu dotyczący osób homoseksualnych.

A mimo to te słowa okazały się niezwykle kontrowersyjne. Pisałem do różnych księży z pytaniem, czy nie umieściliby tej tablicy w przestrzeni kościelnej, ale nikt się nie zgodził. Najczęściej zresztą w ogóle mi nie odpowiadano. Postanowiłem więc stanąć z tą tablicą przy wejściu do jednego z najbardziej uczęszczanych kościołów w Warszawie. Trzymałem ją przez wiele godzin, mdlały mi ręce.

Bałeś się?

Na początku nie. Do momentu, kiedy podszedł do mnie młody chłopak i zagroził śmiercią.

Jak reagowali inni ludzie?

Różnie. Niektórzy mi grozili, inni chwalili. Wiele osób podchodziło mówiąc, że myślą podobnie jak ja. To były bardzo cenne rozmowy.

Księża też podchodzili?

Tak, ale chowali się, żebym ich nie widział. Uznali, że jestem prowokatorem, choć trzymałem zapis obowiązującego ich katechizmu!

 

Fot. Marcin Niewirowicz

Cały wywiad Marcina Dzierżanowskiego z Danielem Rycharskim – do przeczytania w „Replice” nr 66

spistresci

Wolność dla seksualności!

krystyna_duniec_foto_adam_gut„Wolność dla seksualności!”- wywiad z prof. Krystyną Duniec, badaczką teatru Polskiej Akademii Nauk

 

“„Moonlight” to przekaz, że wszyscy jesteśmy czarni i LGBT, tylko niektórzy są tego świadomi, inni to wypierają.”

***

„Wszyscy zakładamy maski, budujemy personę, żyjąc w skomplikowanym systemie adaptacji ze światem. Wszyscy czujemy się czasem odrzuceni, opresjonowani. Wszyscy o sobie jakoś kłamią. Takie wypowiedzi jak wypowiedź Biedronia, że głaszczący koty jest gejem, wynika z desperackiej bezradności wobec publicznego zakłamania! Zofia Nałkowska ma słuszność, pisząc w „Wężach i różach”, że to wybór maski, którą się zakłada, a nie to, co w człowieku siedzi nigdy nierozpoznawalne, najbardziej odkrywa, kim jest człowiek. W czasie wojny maskę heteronormatywności nosili ci, którzy choć sami homoseksualni, zamykali sobie podobnych w obozach koncentracyjnych.”

***

„Fakt, że po rozwodzie przeżyłam 17 lat w spełnionym i szczęśliwym związku z kobietą, nie przypisuje mnie ani do roli lesbijki, ani do roli osoby hetero. Można mnie raczej określić jako nieheteronormatywną, co oznacza, że człowiek zakochuje się w drugim człowieku po prostu, nie ma znaczenia płeć.”

 

Fot. Adam Gut

Cały wywiad Marty Konarzewskiej z prof. Krystyną Duniec – do przeczytania w „Replice” nr 66.

spistresci