Z zakonu na scenę drag

Z SILVER DADDYM, czyli PAWŁEM MĘŻYŃSKIM, performerem sztuki drag, o jego zawiłej, 30-letniej drodze na scenę, a także o miłości do partnera, Macieja „Gąsia” Gośniowskiego, czołowego dragowego performera, rozmawia Jakub Wojtaszczyk

 

Foto: Marek Zimakiewicz

 

Byłeś zakonnikiem, później – i właściwie do dziś – zwyczajnym bankowcem, by w końcu zabłysnąć na scenie jako dragowy performer. Co myślisz o swojej drodze?

To droga do wolności. W jej trakcie odkryłem i zaakceptowałem siebie. Zaczynałem od bycia ukrytym i zamkniętym. Dziś, wychodząc na scenę, ale też w życiu prywatnym, otwarcie mówię o sobie i swojej tożsamości.

Zatem zacznijmy do początku. Jak wyglądało twoje dorastanie?

Pochodzę z niewielkiej Sterdyni nieopodal Sokołowa Podlaskiego. Jestem jedynakiem. Wychowywała mnie mama. Ojciec przez całe moje życie był nieobecny, zostawił nas, a ja nie szukałem z nim kontaktu. Moje dzieciństwo i dojrzewanie przypadło na lata 80. i 90. Nie pamiętam dokładnie, kiedy zorientowałem się, że jestem gejem. Na pewno w wieku kilkunastu lat miałem świadomość, że nie jestem taki jak reszta, że podobają mi się koledzy. Jedynym reprezentantem nieheteroseksualnego faceta w telewizji był wtedy Steven Carrington z „Dynastii”. Jeżeli w książkach pojawiła się wzmianka o homoseksualności, to w pejoratywnym kontekście. Sam z nikim nie rozmawiałem o mojej orientacji. Ukrywałem ją. Wychowałem się w mocno katolickim środowisku. Jednocześnie wiedziałem, że nie będę w stanie prowadzić życia wedle obowiązującego heteronormatywnego wzorca.

Zakon wydawał ci się jedyną drogą wyjścia?

Tak. Kiedy miałem 18-19 lat, byłem zafascynowany religijnością i duchowością. Jeździłem na charyzmatyczne spotkania modlitewne, na których, według mnie, działy się niesamowite rzeczy. Wpływały na emocje, przeżywanie, na poczucie sensu i przynależności. Ruch Odnowy w Duchu Świętym charakteryzuje się proroctwami, intensywną modlitwą, uzdrawianiem, trochę mistycyzmem. Coraz bardziej angażowałem się w religijność. Doszedłem do wniosku, że skoro nie mogę być heteroseksualny, najlepsze, co mogę zrobić ze swoim życiem, to poświęcić je Bogu i pójść do zakonu.

Dla niektórych chęć wdziania habitu też jest w pewien sposób stworzeniem postaci.

Pamiętam, że chciałem poznać różne zakony i zgromadzenia. Pisałem listy, ale w odpowiedzi przychodziły tylko materiały informacyjne. Wreszcie kapucyni odpisali bezpośrednio do mnie. Zaprosili na rekolekcje powołaniowe. Kilka razy pojechałem do nich do klasztoru. Już samo miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie – budynki mające kilkaset lat, otoczone niesamowitą atmosferą. A w nich ludzie, którzy żyją po franciszkańsku, czyli w ubóstwie.

Nie miałeś wątpliwości przez czas przygotowań?

Może nie od razu, ale szybko wsiąkłem w ten świat. Kilka lat temu wyszła książka „Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie” Frédérica Martela. Autor opisuje między innymi, dlaczego geje tak często wybierali drogę klerykalną. Otóż w pewnym sensie jest to metoda na zagospodarowanie swojego życia. Jeśli świat mówi ci, że podążanie za swoją homoseksualną orientacją jest złe i naganne moralnie, oddanie życia Bogu może temu zadośćuczynić. Uporządkuje całego ciebie.

Poświęcasz siebie Bogu „za karę”, że jesteś gejem?

Nie, nie za karę, ale ma to pomóc w rozwiązaniu wiele dylematów, np. jak żyć w konserwatywnym społeczeństwie i nie budzić podejrzeń, bo nie ma się żony. Z drugiej strony, całe życie spędzasz tylko w męskim towarzystwie. Miałem poczucie, że to najlepsze, co mogę ze sobą zrobić. Alternatywą była heteronorma, do której nie pasowałem, jawnego życia jako gej sobie nie wyobrażałem. Kościół dawał ścieżkę, by wieść życie słuszne moralnie. Dostałem możliwość poukładania mojej tożsamości.

Świadomie zdecydowałeś, że spędzisz życie w celibacie?

Świadomie, jak na 19-latka, który nie ma życiowego doświadczenia, nic nie wie o bliskich relacjach międzyludzkich i nie ma świadomości własnej fizyczności. Wtedy nie miałem też doświadczeń seksualnych, nie wiedziałem, na czym one polegają, więc tym łatwiej było mi z nich zrezygnować. Dopiero później obudziły się we mnie uczucia czy pragnienia, ale trudno było mi je nazwać. Gdy byłem w zakonie, na mojej drodze pojawiały się osoby, które stawały się dla mnie autorytetami. Chciałem z nimi spędzać coraz więcej czasu, rozmawiać. Dopiero dziś, z perspektywy 30 lat, mogę gdybać, czy rzeczywiście chciałem mieć mistrza duchowego, czy może ta konkretna osoba mnie fascynowała i pociągała fizycznie.

Jak wspominasz te lata?

Pierwszy rok to postulat w Łomży. Następny był roczny nowicjat w Nowym Mieście nad Pilicą. To czas, kiedy trwa moja fascynacja religijnością. Wspólny brewiarz w zakonnym chórze czy poznawanie franciszkańskich tradycji. Te rzeczy mogą fascynować. Wtedy jednak, kiedy miałem 20 lat, moje hormony buzowały! Co burzyło mój plan na życie. Okazało się, że wśród nowicjuszy i postulantów jest wielu homoseksualnych chłopców, którzy wpadli na taki sam pomysł co ja i wstąpili do zakonu. Tworzyły się pary. Mieszkaliśmy w jednym budynku, więc relacje romantyczne długo nie pozostawały tajemnicą. Takie osoby były natychmiastowo usuwane z zakonu. Sam nie wszedłem w żaden związek, ale świadomość tego, że jestem gejem, była dla mnie przyczynkiem do niepokoju. Bałem się, że mnie wyrzucą. Nawet wyjawiłem moje obawy na spowiedzi. Nie zostałem zbesztany. Generalnie tematu seksualności nie poruszano. Jedyny raz, który pamiętam, to wypowiedź przełożonego na temat masturbacji. Jeśli komuś by się „przytrafiła”, mieliśmy przejść nad tym do porządku dziennego. Tymczasem burza hormonów mnie przyciskała. Nie mogłem poradzić sobie z tym, że odzywają się we mnie potrzeby seksualne, nad którymi trudno mi zapanować.

Czułeś się oszukany?

Nie, tak bym tego nie nazwał, raczej było to trudne i bolesne odkrywanie prawdy o sobie i świecie. Po nowicjacie przewidziane było 6-letnie seminarium duchowne w Lublinie. Podziękowałem po 2 latach. (Paweł się wzrusza) Tutaj dotykamy tematów, które nadal mnie ruszają. Przełomowe okazały się wakacje między pierwszym a drugim rokiem seminarium. Coraz mniej czasu spędzałem w klasztorze. Bardziej udzielałem się poza nim, wziąłem udział w pieszej pielgrzymce do Częstochowy, pomagałem w klasztorze, ale w wakacyjnym miejscu. Moje wewnętrzne wątpliwości narastały. W te wakacje miały miejsce zaskakujące rzeczy, np. zakochała się we mnie zakonnica, a ja wylądowałem w łóżku z innym kolesiem z zakonu. Nie radziłem sobie z tym, co dzieje się dookoła. Dałem sobie rok, obiecując, że jeżeli nie uda mi się wziąć w garść, opuszczę zgromadzenie. Nie chciałbym zagłębiać się w szczegóły. Nie udało mi się. Zrezygnowałem z seminarium. Poczułem, że mój świat, w którym wszystko było dookreślone, legł w gruzach.

Jak ten świat odbudowywałeś?

Zostałem w Lublinie i zacząłem studiować filozofię. Nie szalałem, nie imprezowałem. Trochę randkowałem. Ale nie próbowałem „nadrobić czasu”, bo nie uważałem, że zakon był miejscem, gdzie czas straciłem. Natomiast długo miałem wrażenie, że walczę o przetrwanie. Był początek pierwszej dekady XXI w., miałem 26-27 lat. Zrezygnowałem z filozofii. Straciłem pracę za barem. Byłem wtedy w pierwszym dłuższym związku. Szczęśliwie mój ówczesny chłopak przeprowadzał się na studia do Warszawy – pojechałem z nim, bo wiedziałem, że w stolicy są większe możliwości. Popracowałem zaledwie kilka miesięcy w markecie, kiedy upomniało się o mnie wojsko. To był czas zasadniczej służby wojskowej, a ja nie miałem już statusu studenta. W jednostce w Bartoszycach spędziłem 11 miesięcy. Po służbie wróciłem do Warszawy. Co prawda chłopak na mnie czekał, ale nasz związek nie potrwał długo. Łapałem się różnych prac, lepszych i gorszych, np. w telemarketingu. Po roku zacząłem pracować w pierwszym banku. Później trafiłem do kolejnego, gdzie zostałem 8 lat. Poczułem, że odnalazłem rytm. Moje życie zaczęło się stabilizować.

Życie, którego perspektywę w zakonie chciałeś od siebie odgonić. Długo starałeś się je zaakceptować?

Tak naprawdę opuszczenie zakonu było dla mnie momentem przełomowym, w którym zaakceptowałem to, że jestem gejem. Co prawda formalnie nie opuściłem Kościoła do dziś, nie dokonałem apostazji. Katolicka przeszłość jest elementem mojej tożsamości i czymś, co mnie ukształtowało. Przestałem jednak chodzić na msze i zadawać sobie pytania o wiarę. Nie utożsamiam się już z Kościołem.

Wspomniałeś, że odnalazłeś rytm. Opowiedz mi o swojej ustabilizowanej, warszawskiej codzienności.

Pracowałem w korporacji, randkowałem. Nic szczególnego. (śmiech) Chociaż w pewnym momencie zacząłem się ustatkowywać. Poznałem chłopaka, z którym finalnie byliśmy 9 lat. Mieliśmy wspólne mieszkanie i koty. Znaliśmy swoje rodziny. Dużo podróżowaliśmy, bo on był stewardem. Wśród znajomych mieliśmy inne osoby niehetero, ale nie udzielaliśmy się aktywistycznie Prowadziliśmy stereotypowe życie normatywnych gejów z dużego miasta. W pewnym momencie jednak nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Rozstaliśmy się. Nie było nawet konkretnego zdarzenia, po prostu stało się. Stabilizacja zaczęła trząść się w posadach, bo nie tylko musiałem się wyprowadzić ze wspólnego mieszkania, ale też straciłem pracę. Na szczęście szybko się pozbierałem. Zatrudniono mnie w Banku BNP Paribas, w którym jestem do dziś. Zamieszkałem w kawalerce przy Rozbracie w Warszawie, czyli w bardzo dogodnej lokalizacji. Nie żałowałem sobie i do woli randkowałem! Zmobilizowałem się też do uprawiania sportu. Chodziłem na basen, siłownię. Tak minęły 2 lata. Pamiętam, że było mi super. I wtedy poznałem Gąsia (Macieja „Gąsia” Gośniowskiego – czołowego polskiego dragowego performera – przyp. red.).

Jak do tego doszło?

Pierwszy raz zobaczyłem go na panelu w klubie Madame Q w 2019 r. Gąsiu brał w nim udział wraz z drag queen Adelonem i performerką Black Divą. Prowadzącą drag queen Twoja Stara. Pomyślałem, że super wygląda, że musi być fajnym kolesiem, ale jesteśmy z innych wymiarów. Jakiś czas później zaczepił mnie na Grindrze. Nie zareagowałem.

Czegoś się bałeś?

To nie był strach. Nie wróżyłem przyszłości tej relacji. Ja pracownik korpo, on artysta. Mogłem na niego popatrzeć na scenie i pobić brawo, ale nie sądziłem, byśmy mieli wspólne tematy. Nie zrozum mnie źle, nie miałem uprzedzeń do queerowości, chodziło mi o nieprzystające do siebie ścieżki. Sądziłem, że Gąsiu ma głowę w chmurach. Natomiast ja jestem ustatkowany i siedzę w biurze od 9 do 17. (śmiech) Tymczasem Maciek nie odpuszczał. Kolejny raz zaczepił mnie na Grindrze. Tym razem zareagowałem. Spotkaliśmy się raz, drugi i… zaczął się nasz gorący romans. Maciek zafascynował mnie na tyle, że teraz zarówno pracuję w banku, jak i wychodzę na scenę. Nasz związek trwa już ponad 4 lata.

Dżinsy i koszulki zmieniłeś na brokat, cekiny i kombinezony. W pomalowanych paznokciach pojawiasz się w pracy. Miłość do Gąsia cię tak squeerowała?

Poniekąd tak, ale już wcześniej nie nosiłem do pracy garnituru, tylko kolorowe ubrania. Tatuowałem się też przed związkiem z Gąsiem. Z czasem w uszach pojawiły się tunele. Kolorowe paznokcie testowałem na siłowni. Nikt nie reagował, prócz dziewczyn na recepcji, które prawiły mi komplementy.

Prawie 3 lata temu wraz z Gąsiem pozowaliście do nagiego kalendarza „Repliki”. Wtedy o twoim performowaniu nie było jeszcze mowy, ale samo pozowanie nago to też pewne przekroczenie.

Muszę powiedzieć, że przyszło mi to dość łatwo. (śmiech) Debiut sceniczny miałem jeszcze przed sobą, ale już zaczynałem o nim myśleć. Chciałem na własnej skórze poczuć występ dragowy. Na początku naszego związku odwiedziłem Maćka w Wilnie, gdzie przebywał jakiś czas, bo w Narodowym Teatrze Litewskim reżyserował spektakl „Borderline Queen”. Brały w nim udział m.in. Twoja Stara i Kali Katharsis, dwie drag queens. Gdy cała trójka przygotowywała się do występu, patrzyłem na nich jak urzeczony. Od zawsze przejawiałem zainteresowania artystyczne. Za dziecka jeździłem na konkursy recytatorskie, brałem udział w przedstawieniach kółka teatralnego i śpiewałem. Te pasje, prócz śpiewania, z czasem porzuciłem. Wróciły w związku z Gąsiem. Jak pewnie każdy drag performer, oglądałem „RuPaul’s Drag Race”. Towarzyszyłem Maćkowi w jego występach. Coraz bardziej ten queerowy świat mnie pociągał.

Poznanie Maćka było trzęsieniem ziemi?

Nie, tak tego bym nie nazwał. Jak widzisz, w trakcie mojego życia trochę tych trzęsień było, więc mało rzeczy potrafi mnie dziś zaskoczyć. Niewątpliwie jednak Gąsiu był dla mnie inspiracją. To od niego zaczerpnąłem odwagę do bycia sobą i bezkompromisowość w opowiadaniu o swoich doświadczeniach. „Cały czas jestem taki, jaki jestem i koniec! Nic tego nie zmieni”. W pewnym momencie zrozumiałem, że nadszedł dobry moment na występ. Nie miałem pomysłu na pełną postać Silver Daddy’ego, ale na sam show. Postawiłem na burleskę, zresztą performanse Gąsia są osadzone bardziej w niej niż w klasycznym dragu.

Jak wyglądał twój show?

Chciałem prezentować się jako faun. Rogi zrobiłem z papieru i kleju. Zostawiłem siwą brodę. Na ciele mam gęste „futro”. Ono również świetnie pasowało do fauniego wizerunku. Dodałem pierzaste i roślinne elementy. Wzułem buty na wysokich obcasach. Domalowałem złote kopytka. Występ bazował na mojej fizyczności. Śpiewałem piosenkę Titiyo „Come Along”, gdzie padają słowa: „Chodź, pokażę ci, jak to jest być wolnym”. Przez ten utwór opowiadałem swoją historię – od przebywania w zakonie i bycia zamkniętym na własną fizyczność, po stanie się mityczną postacią, która jest ucieleśnieniem tego, co seksualne, cielesne. Wykorzystuję moje umięśnione ciało. Na scenie poczułem ogromną satysfakcję!

Skąd wziął się twój pseudonim?

Z tamtej wycieczki do Wilna. Wtedy założyłem konto na Instagramie, by móc podglądać Gąsia. Byłem tam z imienia i nazwiska. Towarzystwo, Twoja Stara i Kali Katharsis, zaczęło się ze mnie nabijać. Skoro mam vibe daddy’ego, powinienem to oddać w social mediach – śmiano się. Tak też zrobiłem, zmieniając nazwę profilu na „Silver Insta Daddy”. Później nick zaczął żyć własnym życiem. Kiedyś zostaliśmy z Gąsiem zaproszeni na wesele dalszej rodziny. Na karteczce przy miejscu Maćka na stole widniał napis „Maciej »Gąsiu« Gośniowski”, a na mojej „Silver Insta Daddy”. Uznałem, że to znak. Dlatego długo się nie zastanawiałem, pod jakim imieniem mam wystąpić na scenie.

Dzisiaj nadal wykorzystujesz wspomniany vibe daddy’ego i cielesność. Broda również stała się jednym z elementów charakterystycznych. Podobnie jak śpiewanie własnym głosem.

Od dziecka, jak wspomniałem, ciągnęło mnie do muzyki, więc śpiewałem w chórach. Później w zakonie były lekcje śpiewu, a po odejściu z niego – śpiewanie w chórze akademickim UMCS w Lublinie. Następnie w chórach w Warszawie, Camerata Varsovia, a potem w tęczowym chórze Voces Gaudii. Gdy zastanawiałem się, na czym mają polegać moje występy, postawiłem na elementy, w których dobrze się czuję.

Silver Daddy jednak ewoluował, prawda?

Tak, obecnie bliżej mi do dragu niż burleski, choć jej elementy również przemycam w występach. Drugi show, na Festiwalu Piosenki Przegiętej w Katowicach, był jednak już typowo dragqueenowy. Miałem gorset i suknię w cekinach, wielką perukę, kolorowy makijaż. Występ zbudowałem wokół dialogu wewnętrznego geja w średnim wieku, który czuje się rozdarty między byciem macho a diwą. Płynnie przechodzę między jednym stereotypowym wizerunkiem a drugim. Śpiewałem „Moon River” Audrey Hepburn, gdzie pojawia się przyjaciel, z którym idę przez życie. Na scenie stoi też sztaluga przykryta zasłoną. W pewnym momencie ją zdejmuję i pokazuję widowni moje zdjęcie w wersji macho.

Myślisz, że gdyby Gąsiu nie pojawił się na twojej drodze, queerowość by z ciebie nie wypłynęła?

Możliwe, że nie. Chociaż, kiedy zastanawiam się, dlaczego występuję w dragu, zawsze dochodzę do wniosku, że jest to dla mnie przede wszystkim zabawa. Bawi mnie, że mogę grać moim męskim wyglądem i stylistyką dragowo-burleskową. Drag jest sztuką naszej społeczności. Przeistaczając się na scenie, pielęgnuję własną tożsamość i manifestuję nieheteronormatywność.

Czy to nie reakcja na lata w ukryciu?

Może po prostu musiałem do tego dojrzeć? Zobacz, jak zmienił się świat dookoła. Fakt, że pracuję w akceptującym miejscu, ma wielkie znaczenie.

Bank kojarzy się bardzo normatywnie, a tu niespodzianka, tak?

Od ponad 5 lat pracuję w Banku BNP Paribas. Okazało się też, że zatrudnieni są tam ludzie, których poznałem w innych bankach. Wiedzieli, że jestem gejem, że mam chłopaka. Już wtedy zaakceptowałem moją orientację, prowadziłem otwarte życie, ale w pracy się „nie obnosiłem”. W poniedziałek przy porannej kawie nie miałem odruchu, by opowiedzieć o weekendzie spędzonym z partnerem. Nawet wtedy, gdy osoba hetero opowiadała o czasie ze swoją rodziną.

Kiedy to się zmieniło?

Ważnym punktem dla mnie była kampania mojego banku z naklejkami na drzwiach oddziałów „Strefa otwarta dla każdego”. Była to jasna deklaracja, że miejsce jest otwarte na różnorodność i przyjazne wszystkim. Wtedy trwały już zdjęcia do „Nago. Głośno. Dumnie” (serial dokumentalny HBO Max o dragowej i burleskowej scenie w Polsce – patrz: s. 24-28), w którym wraz z Gąsiem wzięliśmy udział. Produkcja zgłosiła się do mojego pracodawcy z pytaniem, czy mogą nakręcić mnie w biurze. Nie było żadnego problemu. Zdjęcia się skończyły. Pewnego razu w pracy pojawił się pomysł wieczornego wyjścia integracyjnego. Wtedy już coraz częściej występowałem w różnych klubach. Przygotowywaliśmy z Gąsiem duet w Madame Q. Coś mnie podkusiło i zaprosiłem moich współpracowników na występ. Większość osób z zespołu przyszła. Tego wieczoru to był najgłośniejszy stolik! Powiedzieli, że bardzo im się podobało. Zrozumiałem, że skoro „przeżyli” to, że wychodzę na scenę w makijażu, kostiumie i pokazuję goły tyłek, to „przeżyją” też moje opowieści o weekendzie z partnerem. Na pewno nie spotka mnie przykry komentarz. Poczucie akceptacji sprawiło, że jeżeli chcę przyjść w pomalowanych paznokciach do pracy, to przychodzę.

Bank BNP Paribas był obecny na tegorocznej Paradzie Równości, prawda?

Tak, po raz trzeci. W pracy 1,5 roku temu zawiązała się tęczowa sieć pracownicza. Co prawda z braku czasu nie mogłem się w nią zaangażować tak, jak bym chciał, ale informowałem ją o różnych moich scenicznych poczynaniach. Kiedy zaczęliśmy z Gąsiem pojawiać się w mediach, osoby z banku mi gratulowały. Zaczęły coraz tłumniej przychodzić na moje show. Wziąłem też udział w wydarzeniu Żywej Biblioteki współorganizowanym przez bank, gdzie jako „żywa książka” opowiadałem o byciu drag queen. Osoby, które odpowiadają za inkluzywność i różnorodność w moim miejscu pracy, poprosiły, abym zaangażował się w działania związane z tą tematyką. Stąd też wspomniana obecność na Paradzie. Nadal zaskakuje mnie pozytywny odzew, który dostaję.

Zastanawiasz się, jak twoja droga mogłaby wyglądać, gdybyś został w zakonie?

Nie, nigdy. Mogę ci jednak powiedzieć, że dziś czuję się bardziej sobą niż na poprzednich etapach mojego życia. Nie mam żadnych tajemnic, ani przed sobą, ani przed najbliższymi, ani nawet przed całym wielkim światem dookoła.

IG: @silver_insta_daddy

FB: Silver Daddy

 

Tekst z nr 104/7-8 2023.

Digitalizacja archiwum Replikidzięki wsparciu finansowemu Procter & Gamble.

Premiera debiutanckiego albumu Mony Lizak już 20 maja! + Mamy dla Was niespodziankę

Już 20 maja odbędzie się premiera debiutanckiej płyty Mony Lizak! Album ,,Maski” jest drugim w Polsce krążkiem wydanym przez drag queen. Raperka pracowała nad nim przez ostatnie półtora roku przy współpracy z wytwórnią Unisex Records. To wyśmienita selekcja solidnie przygotowanych protest songów, tanecznych bangerów, a także satyrycznych pamfletów i intymnych ballad.

,,Ten album to swoista podróż przez życie osoby będącej częścią społeczności LGBTQIA+, z którą każdy może się utożsamić” – komentuje autorka.

Krążek składa się z 17 numerów i zawiera aż 7 kolaboracji ze znanymi gwiazdami sceny queerowej. Na płycie znalazły się takie numery jak hymniczne ,,Maski”, prowokująca ,,Bozia”, ironiczne ,,RTV albo AGD”, czy taneczne ,,Bum Bum”. Album będzie dostępny zarówno na wszystkich platformach streamingowych, jak również w limitowanej wersji fizycznej. Patronem medialnym albumu jesteśmy my – Magazyn Replika – jedyne czasopismo LGBTQIA w Polsce.

Mona Lizak to drag queen z trzyletnim stażem, a poza tym znakomita tekściara, kontrowersyjna piosenkarka, bezkompromisowa raperka, jak sama o sobie mówi – pajęcza matka. W queerowym świecie znana jest z bycia ,,Babą z Brodą”. Związana z wieloma klubami w całej Polsce, a także z Radiem LUZ i krakowskim Teatrem Barakah. Swoje piosenki i covery zawsze wykonuje na żywo, bo jak twierdzi: ,,lipsync jest BORING”.

 

A oto i kolejność wszystkich utworów na ,,Maskach”

Zachęceni? Fenomenalnie, mamy dla Was niespodziankę w postaci fragmentów utworów z ,,Masek”. Zatem już teraz możecie zapoznać się z brzmieniem każdego z nich, a jeżeli macie ochotę na więcej, to już w środę 10 maja w Warszawie odbędzie się przedpremierowy odsłuch albumu, na który sama artystka, jak i my serdecznie zapraszamy! O równej 20:00 wpadajcie na Bracką 20! Z kolei mieszkańcy Krakowa będą mile widziani dzień przed oficjalną premierą krążka, 19 maja w Klubie ZOO, gdzie będzie miało miejsce wydarzenie o tym samym charakterze!

Porządna i postrzelona

Papina_foto_Katarzyna_Roniek_m„Porządna i postrzelona” – o sztuce drag, o „cyckach z Biedronki”, o RuPaul i o swoim chłopaku Oskarze opowiada Paweł Rupala, czyli drag queen Papina McQueen. Rozmowa Remigiusza Ryzińskiego.

Nieobeznani z drag queens najpierw patrzą, jak mam schowanego ptaka, więc muszę zrobić coś, by ich oderwać od tego banału, zaskoczyć

Jeśli skoncentrujesz się na tym, by nie wypierdzielić się na szpilkach, to inne elementy się posypią. Wszystko musi być wyszlifowane tak, że działasz automatycznie. Gdy idę ulicą, śpiewam sobie piosenkę i jeśli w każdym jej momencie wiem, jaki wykonuję wtedy ruch na scenie – to znaczy, że z choreografią jestem gotowy

Gdy w klubie jestem przebrany, zdarza się, że faceci hetero, którzy mają pewnie żony, narzeczone, podchodzą, pytają, czy mogą postawić drinka… Wiedzą, że jestem mężczyzną. „Laska” z „niespodzianką” bardziej kręci heteryka niż geja

To jest cud: drag queen znalazła partnera, który kocha drag. Mój Oskar cholernie mnie wspiera

 

Cały wywiad Remigiusza Ryzińskiego – do przeczytania w „Replice” nr 71

Fot: Katarzyna Roniek

spistresci

SPIS TREŚCI #68

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTQ, numer 68 (lipiec/sierpień 2017)

replika_68_okladka

Na okładce:

Cztery aktywistki LGBT, lesbijki: Julia Maciocha (prezeska Wolontariatu Równości, organizatorka tegorocznej Parady Równości), Mirka Makuchowska (wiceprezeska Kampanii Przeciw Homofobii), Aleksandra Muzińska (członkini zarządu w Miłość Nie Wyklucza) oraz Marta Konarzewska, nasza redakcyjna koleżanka, publicystka, scenarzystka.

W środku numeru – debata tych czterech aktywistek o tym, dlaczego nie ma lesbijek w życiu publicznym.

W ciągu ostatnich lat nastąpił istotny postęp, jeśli chodzi o widoczność gejów w przestrzeni publicznej. Gej ma już dla przeciętnego Polaka konkretną twarz – Roberta Biedronia, Michała Piróga, Tomasza Raczka, Tomasza Jacykówa, Jacka Poniedziałka i innych. Nie ma natomiast nadal „polskiej Ellen DeGeneres”.

Z czego wynika taka sytuacja? Jak można jej zaradzić? Co ruch LGBT może zrobić, by pojawiła się polska Ellen i by lesbijki zyskały widoczność w życiu publicznym?

Julia, Mirka, Ola i Marta nie tylko odpowiadają na te pytania, ale swe odpowiedzi okraszają wieloma przykładami i anegdotami z własnego doświadczenia jako lesbijek i działaczek. Ich spostrzeżenia, szczególnie o tym, jak faceci funkcjonują w życiu publicznym, to po prostu kopalnia genderowej wiedzy w praktyce.

 

Prezent dla prenumeratorów/ek

Dla prenumeratorów/ek kod do obejrzenia za darmo filmu „Mężczyzna do wynajęcia” na outfilm.pl

 

Do przeczytania w numerze 68:

Wywiady:

  • „Faceci, zróbcie miejsce”debata aktywistek LGBT, lesbijek – Julii Maciochy (Parada Równości), Mirki Makuchowskiej (Kampania Przeciw Homofobii), Aleksandry Muzińskiej (Miłość Nie Wyklucza) oraz Marty Konarzewskiej („Replika”) – o tym, dlaczego nie ma lesbijek w życiu publicznym (czytaj dalej…)
  • „Nasza mama to anioł” Staszek i Paweł Bednarkowie są braćmi i są gejami. Staszek jest działaczem LGBT, właśnie skończył studia. Paweł jest super modelem, pracuje dla najsłynniejszych marek na świecie. W wywiadzie Mariusza Kurca zatytułowanym „Nasza mama to anioł” opowiadają o swych coming outach, o reakcjach innych na to, że obaj są homoseksualni oraz o swojej mamie Marzennie Latawiec, która też jest działaczką LGBT (czytaj dalej…)
  • „Z innej planety” Paweł Fusiek od prawie 30 lat mieszka w Niemczech. Od prawie 20 – występuje w Niemczech jako drag queen Paul A Jackson. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego (czytaj dalej…)
  • „Męskości. Rozmowy o butch, cz. II” – z dziennikarzem Antonem „Ambro” Ambroziewiczem o byciu butch i o byciu trans chłopakiem rozmawia Marta Konarzewska (czytaj dalej…)
  • „Wszyscy jesteśmy fetyszystami” – z Wiolą Jaworską, psycholożką i terapeutką Instytutu Pozytywnej Seksualności rozmawia Mariusz Kurc;
  • „7 grzechów głównych Piotra i Pawła” – z parą młodych blogerów/vlogerów Piotrem i Pawłem rozmawiają Piotr i Paweł z portalu Outy.pl;

Opowiadanie:

  • „Delicje cioci Alicji” Ambrożego Rożka o niespotykanej miłości pewnej pani do apetycznych gejów.

Felieton:

  • „Bunt oportunistów” Bartosza Żurawieckiego

Kultura:

  • Teatr: tęczowy musical „Kinky Boots” w warszawskim Teatrze Dramatycznym
  • Filmy: „Serce z kamienia”, „Atomic Blonde”, „Jonathan”, „Odwet”
  • Książki: „Zbrodnia, której nie było” Andrzeja Selerowicza, „Lou Reed. Zapiski z podziemia” Howarda Sounesa, „Notatki samobójcy” Michaela Thomasa Forda

A poza tym:

  • „Heterosojusznicy, chodźcie z nami!” – wzywa Franciszka Sady, działaczka KPH, osoba hetero oraz inni nasi heterosojusznicy;
  • „Tęczowy Album Ślubny” – 18 polskich (lub w połowie polskich) par jednopłciowych, które wzięły śluby w krajach, gdzie jest już równość małżeńska;
  • „Jeśli to słyszysz, jeśli to mówisz” – kampania społeczna Lambdy Warszawa o domowej przemocy psychicznej skierowanej wobec osób LGBT;
  • Wojciech Śmieja pisze o biografii prywatnej Jerzego Andrzejewskiego (autorstwa Anny Synoradzkiej-Demadre), która ukaże się we wrześniu;
  • O tym, jak wygląda Pride Parade, czyli Parada Równości w Kanadzie, pisze Mariusz Kurc prosto z Toronto;
  • Tomasz Golonko, dziennikarz gazeta.pl i dział, w którym prezentujemy portrety prenumeratorów/ek naszego magazynu – tym razem Michał Kośmicki-Żórawski, sołtys Borkowa;
  • Wybory Mister Gay Poland 2017 – zwycięzcą został Kacper Sobieralski z Sopotu;
  • Miśki, czyli Bears of Poland, zachęcają do swojej organizacji;
  • Chaber, prezes KPH, o działaczach LGBT na festiwalach Open’er i Woodstock;

 

Wysyłka numeru od 26 lipca br.

Fot. na okładce: Adam Gut

Z innej planety

paweł_fusiekPaweł Fusiek od prawie 30 lat mieszka w Niemczech. Od prawie 20 – występuje w Niemczech jako drag queen Paul A Jackson. Rozmowa Bartosza Żurawieckiego.

 

Wyemigrowałem w 1988 r. Otwarcie mówiłem, że moja homoseksualna orientacja jest jednym z powodów, dla których uciekłem z Polski. (…) Przeszedłem przez trzy obozy przejściowe. Z Berlina Zachodniego przeniesiono nas do Zirndorfu koło Norymbergi, stamtąd do Würzburga. Znam więc życie emigranta od podszewki. Gdy dzisiaj słyszę o uchodźcach, to jest mi ich bardzo żal, bo wiem, w jakiej sytuacji się znajdują.

Wszystkie kostiumy projektuję i wykonuję własnoręcznie. Niekoniecznie jako drag queen chcę być kobietą. Raczej wykorzystuję metroseksualność czy kobiece atrybuty do wykreowania odrębnej, queerowej postaci. W odróżnieniu od większości drag queens śpiewam też własnym głosem

Mam swoją własną produkcję, z którą jeżdżę po Niemczech. Oprócz mnie występuje siedmiu innych artystów travesty, każdy reprezentuje odmienny styl. Spektakl trwa dwie i pół godziny z przerwą. Są w nim elementy komedii, parodii, akrobacji, jest konferansjerka, którą prowadzę. Gramy w największych teatrach, takich na 500-700 osób. W każdym mieście przez trzy dni, bilety są wyprzedane. I tak od 10 lat. Publiczność tutaj, ta najzupełniej mieszczańska, lubi tego typu show, lubi grę z płciowością. Nawet jak gramy na prowincji, to spotykamy się ze znakomitymi reakcjami. Czasami mam wrażenie, że całe miasteczko przyszło na nasz spektakl.

Kilkakrotnie występowałem na zaproszenie proboszcza w kościele w Hamburgu, ewangelickim, oczywiście

 

Fot. Resuschiert Cross

Cały wywiad Bartosza Żurawieckiego z Pawłem Fuśkiem (Paul A Jackson) – do przeczytania w „Replice” nr 68

spistresci

SPIS TREŚCI #65

„Replika” – dwumiesięcznik społeczno-kulturalny LGBTQ, numer 65 (styczeń/luty 2017)

untitled„Geje są różni – i to jest OK” – głosi nasz okładkowy motyw. Na okładce Jakub Kwieciński i Dawid Mycek oraz dwie drag queens – Charlotte i Aldona Relaks

Charlotte (Daniel Michalski) i Aldona Relaks (Łukasz Wolny) opowiadają w wywiadzie o swych występach na scenach klubowych, ale także o tym, dlaczego tzw. męscy geje często dyskryminują tych, ich zdaniem, mniej męskich. Mówią o wewnątrzśrodowiskowym hejcie na drag queens.

Jakub i Dawid opowiadają w wywiadzie o kręconych własnym sumptem teledyskach, które w zeszłym roku przyniosły im rozgłos, o swym stosunku do drag queens, a także o tym, jak się poznali i pokochali oraz o rychłym ślubie.

Rozmowy Mariusza Kurca.

chemsex

 

Prezent dla prenumeratorów/ek

Dla prenumeratorów/ek kod do obejrzenia za darmo filmu „Chemsex” na outfilm.pl

 

Do przeczytania w numerze 65:

Wywiady

  • „Geje są różni – i to jest OK – wywiad z Jakubem Kwiecińskim i Dawidem Myckiem oraz dwoma drag queens – Charlotte i Aldoną Relaks (czytaj dalej…)
  • „Ja jako lesbijka” wywiad z dziennikarką radia TOK FM, Agatą Kowalską (czytaj dalej…)
  • Marcin Dzierżanowski przybliża postać katolickiej siostry Jeannine Gramick, Amerykanki polskiego pochodzenia, która od 40 lat wspiera osoby LGBT w Kościele katolickim (czytaj dalej…)
  • „Obnażanie świętości robi nam dobrze” z Jerzym Nasierowskim, skandalistą polskiej literatury, „pierwszym pedałem III RP”, aktorem, który właśnie wrócił na scenę w spektaklu „Dogville”, eks-więźniem i… szpiclem rozmawia Piotr Seweryn Rosół (czytaj dalej…)
  • Pawłem Fijałkowskim, archeologiem i historykiem, autorem książki „Androgynia, dionizyjskość, homoerotyzm. Niezwykłe wątki europejskiej tożsamości” rozmawia Bartosz Żurawiecki;

Opowiadanie

  • „Wesołych Świąt!” Teodora Majewskiego o tym, czym mogą być „rodzinne” święta dla geja w homofobicznej rodzinie.

Felieton

  • „O moralnej wyższości garnituru” Bartosza Żurawieckiego

Kultura

  • Filmy: „Moonlight”, „Ja, Olga Hepnarova”, „Fritz Bauer kontra państwo”, „W pionie”.
  • Książki: „Alexander McQueen. Krew pod skórą” Andrew Wilsona, „Ja, Olga Hepnarova” Romana Cilka, „W poszukiwaniu miejsca. Chrześcijanie LGBT” Doroty Hall, „Na jej rozkazy” A.M. Chaudiere i A. Caligo, „Fanfik” Natalii Osińskiej, „Inna od siebie” Brygidy Helbig i „Ale głach! Wszyscy równi” Ryszarda Marka Grońskiego.
  • Muzyka: Śpiewające coming outy – kto i kiedy wyoutował się w muzycznym show biznesie? Od 1970 r. do dziś – 49 nazwisk;
  • Teatr: „Człowiek jak inni” – przegląd tematyki LGBT w premierach teatralnych zeszłego roku.

 

A poza tym:

 

  • Marcin Dzierżanowski przybliża postać katolickiej siostry Jeannine Gramick, Amerykanki polskiego pochodzenia, która od 40 lat wspiera osoby LGBT w Kościele katolickim a na przełomie listopada i grudnia zeszłego roku, na zaproszenie Kampanii Przeciw Homofobii, przyjechała do Polski;
  • Historia zmarłego niedawno George’a Michaela z perspektywy LGBT, czyli biografia gwiazdora przed coming outem w 1998 r. i po nim;
  • O sytuacji LGBT w Malezji, gdzie homoseksualizm jest zakazany, opowiada Jerome Kugan, działacz LGBT z Kuala Lumpur;
  • Tennessee Williams – jego muzy i jego partnerzy. Tekst Bartosza Żurawieckiego na podstawie nowowydanej książki Jamesa Grissoma „Szaleństwa Boga. Tennessee Williams i kobiety z mgły”.
  • Patryk Śledziński zaprasza na 11. edycję festiwalu Równe Prawa do Miłości (10-19 lutego br);
  • Drag queen Kim Lee relacjonuje 8. edycję swego dragqueenowego festiwalu, który miał miejsce 17 grudnia w warszawskim klubie Galeria;
  • Magdalena Świder z Kampanii Przeciw Homofobii zachęca do udziału w największym badaniu sytuacji osób LGBTA;
  • Gejowski wątek w głośnej sprawie Ewy Tylman i protest KPH przeciw upublicznianiu danych procesowych przez TVP.

 

Wysyłka numeru od 24 stycznia br.

Foto na okładce: Marcin Niewirowicz, niema.foto

Geje są różni i to jest okej

9969-8bit_m

Wywiad z Danielem Michalskim (drag queen Charlotte) i Łukaszem Wolnym (drag queen Aldona Relaks) oraz Dawidem Myckiem i Jakubem Kwiecińskim, którzy zdobyli rozgłos kręconymi własnym sumptem teledyskami do znanych przebojów.

 

Charlotte: „Jak jestem na Paradzie, to nie mogę się opędzić od ludzi chcących sobie strzelić selfie ze mną. Bardzo to przyjemne. Tylko dlaczego potem słyszę, że cała dyskryminacja jest przez „takich jak ja”? Bo ja „psuję wizerunek” gejów w społeczeństwie. Bo się nie zachowuję „jak normalny facet”. Co to w ogóle znaczy normalny? I kto to mówi? Geje, na których przecież też jest hejt. Wykluczeni są i wykluczają innych?! Wielu tak zwanych „męskich” gejów chce się koniecznie zapisać do grupy „normalnych facetów” i hejtują tych „odstających od normy”. Że niby to przez nas cała zła opinia o środowisku? A g… prawda! Dla homofobów pedał to pedał, lesba to lesba – i nie ma co się starać ich za wszelką cenę zadowolić, bo i tak się nie uda. Już teraz oni mówią: nie obnoście się! A widzisz jakichś gejów, którzy się „obnoszą” na ulicy? Bo ja widzę tylko hetero się obnoszących. Więc dla mnie ci „męscy” geje hejtujący przegiętych, czy drag queens, to są takie heteroudawaczki.”

Aldona: Ci „męscy” geje myślą, że jeśli tylko się postarają, to homofoby uznają ich za „normalnych” a nie zboczeńców. A ch…! Dla części społeczeństwa nigdy nie będzie normalny facet, który lubi seks z drugim facetem.

Charlotte: Oni pojęcia nie mają, że wśród tych, co zrobili rewolucję w klubie Stonewall w 1969 r. było sporo osób trans, sporo drag queens. Te pogardzane „przegięte cioty” to są często ludzie psychicznie silni i odważni, bo swoje przeszli w życiu.

Aldona: Na tej naszej tęczy powinno być miejsce dla wszystkich – tych przegiętych, tych w kobiecych ciuchach, tych ze „zwichniętym nadgarstkiem”, tych w rurkach i z cienkimi głosikami, tych co lubią szpilki. I dla wytatuowanych mięśniaków w skórach też. I dla tych wszystkich „zwyklaków” też.

Charlotte: I dla tych z piórami w tyłku też! (śmiech) Nigdy w życiu nie widziałem geja z piórami w tyłku – a od tych „normalnych” wciąż o nich słyszę. Aż muszę w końcu zamówić taką suknię chyba, co by miała pióra na tyłku – żeby zadowolić te fantazje.

—–

Jakub: Nigdy nie przypuszczaliśmy, że domowej roboty video dwóch gejów (do piosenek m.in. Roxette i Beaty Kozidrak) wzbudzi tyle negatywnych emocji, ale potem był zwrot – i fala emocji pozytywnych!

Dawid: Patrzyłem na ładnych chłopaków i oszukiwałem się, że niby tylko chciałbym być taki, jak oni – nie dopuszczałem, że oni mi się po prostu podobają. Jak wszystko wokół jest hetero i jak masz jasno ułożone w głowie plany na resztę życia – żona, dzieci i tak dalej – to ciężej jest wpaść na to, że jesteś gejem, nawet jak widzisz, że chłopaki cię kręcą Seks? Nie było rewelacji od początku. Trzeba się trochę nauczyć, poeksperymentować. Znów, nikt ci tu rad nie daje, musisz sam poodkrywać. Nie masz stu kumpli, z którymi wszystko możesz wcześniej obgadać, jak heterycy.

Jakub: naprawdę nie mamy nic przeciw drag queens. One reprezentują tę najbarwniejszą stronę tęczy, my pokazujemy te bardziej stonowane barwy i jest tu miejsce dla każdego. Z nikim nie chcemy się przepychać, ani nikogo nigdzie zamykać. Ta różnorodność to też jest nasza siła.

Dawid: Mnie wiele osób, gdy się outuję, mówi: „Ty? Nigdy bym nie przypuszczał? Serio?” To nie jest komplement – bo w takim razie jak oni sobie tego geja wyobrażają?

 

Foto: Marcin Niewirowicz, niema.foto

Całe wywiady Mariusza Kurca z Danielem Michalskim (Charlotte) i Łukaszem Wolnym (Aldona Relaks) oraz z Dawidem Myckiem i Jakubem Kwiecińskim – do przeczytania w „Replice” nr 65.
spistresci

SPIS TREŚCI #46 (listopad 2013)

replika46

Comingoutowy wywiad z aktorem Michałem Opalińskim („Tęczowa Trybuna”), o Elżbiecie Szczęsnej, mamie geja, działającej na rzecz rodziców osób LGBT pisze jej syn Jerzy, Ewa Siedlecka, dziennikarka „Gazety Wyborczej” o tym, jak pisało się o LGBT w latach 90., tęczowa rodzina: Ewelina i Marta Marcinkowskie o swej córeczce, Tomasz Basiuk, wykładowca Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, o ślubie ze swoim facetem w Nowym Jorku, Alan, Adrian i Krystian – trzej bracia i trzej geje – o swych coming outach… i mnóstwo innych, świetnych tekstów.

Od 27 listopada br. najnowszy numer „Repliki” dostępny w najlepszych klubach LGBT-friendly oraz w prenumeracie.

 

 

 

Prezenty dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Lambda Warszawa w ramach projektu „Seks w moim mieście” mającym na celu zmniejszenie liczby zakażeń wirusem HIV.

Do przeczytania w 46 numerze “Repliki”:

Wywiady

Księżna z Wilkołaku – O „Tęczowej Trybunie”, o seksualnie nienormatywnych rolach, o coming oucie w teatrze i o badaniach terenowych w darkroomach z aktorem Michałem Opalińskim rozmawia Krzysztof Tomasik [czytaj więcej…]

Q-riozalna – O łzach na pierwszej Paradzie Równości, o związkach partnerskich i o byciu chłopcem z Ewą Siedlecką, dziennikarką „Gazety Wyborczej”, laureatką Nagrody Tolerancji 2013, rozmawia Mariusz Kurc [czytaj więcej…]

Kraj

Bomby nienawiści – Granaty dymne na seansie LGBT w Krytyce Politycznej i groźba podłożenia bomby w Kampanii Przeciw Homofobii. Tekst Agaty Chaber – prezesa Kampanii Przeciw Homofobii o ostatnich groźbach wobec “Krytyki Politycznej” i KPH.

Społeczeństwo

Moja mama – Specjalnie dla „Repliki” o Elżbiecie Szczęsnej, mamie geja, prezesce stowarzyszenia Akceptacja nominowanej w październiku br. do prestiżowej niemieckiej nagrody Respektpreis za działalność na rzecz rodziców osób LGBT, pisze jej syn – Jerzy M. Szczęsny [czytaj więcej…]

Marcinkowskie – Coming out tęczowej rodziny: Ewelina i Marta są razem i są mamami małej Madzi. Wszystkie trzy noszą to samo nazwisko: Marcinkowska [czytaj więcej…]

3:0 dla homo – wywiad Mariusza Kurca z Adam i Kasia mają trzech synów – 22-letniego Alana oraz 18-letnich bliźniaków: Adriana i Krystiana. Wszyscy trzej są gejami [czytaj więcej…]

Skóra, którą noszę – Wojciech Kowalik przedstawia skórzaków – drugą, po miśkach, fetyszową gejowską subkulturę, która doczekała się oficjalnej organizacji.

Serbia nie od parady – Katarzyna Chojnacka analizuje niewesołą sytuację LGBT w Serbii po tym, jak kolejny rok z rzędu zakazano tam Parady Równości.

LGBT USA

Zdrowi od 40 lat – wybitny psychiatra Jack Drescher w wywiadzie Radka Korzyckiego wspomina proces usunięcia homoseksualizmu z listy chorób Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, opowiada także o ciągle podejmowanych próbach „terapii reparatywnej” osób homoseksualnych [czytaj więcej…]

Jako mąż i niemąż – Tomasz Basiuk, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, opowiada w wywiadzie Bartosza Żurawieckiego o własnym, jednopłciowym ślubie w Nowym Jorku [czytaj więcej…]

Transakcje

Moja trans-książka – swoje ulubione książki o tematyce trans przedstawiają VIP-y społeczności trans: Anna Grodzka, Ewa Hołuszko, Wiktor Dynarski, Lalka Podobińska, Marcin Rzeczkowski, Edyta Baker, Zuza Stachura, drag queen Kim Lee i inni.

Felieton

Jestem nudnyfelieton Bartosza Żurawieckiego [czytaj więcej…]

Styl

To Bi or not to Bi – czyli celebrytki (i jeden celebryta), które zrobiły biseksualne coming outy.

Kultura

Alicja i Alicja – recenzja lesbijskiego spektaklu w reżyserii Marii Seweryn w warszawskim Och-Teatrze.

Recenzje książkowe: „Joachim” Grażyny Hanaf, Inne zasady lata” Benjamina Alire Saenza, „Kamp. Antologia przekładów” pod red. P. Czaplińskiego i A. Mizerki, „Ewolucja wizerunku męskiego homoseksualizmu w Japonii” Sary Wielichowskiej, drugi tom dzienników Susan Sontag oraz „Barbra Streisand. Cudowna dziewczyna” Williama J. Manna.

Recenzje filmowe: „Płynące wieżowce”, „Wielki Liberace” i „Pięć tańców”.

A poza tym:

  • Krzysztof Śmiszek prezentuje publikację Trans-Fuzji „Sytuacja osób transpłciowych w Polsce”;
  • Leszek Masłowski zaprasza do outfilm.pl na dokument o Paradach Równości „Zobaczcie nas. Parady i polityka”;
  • Paulina Wawrzyńczyk prezentuje publikację grupy edukatorek seksualnych Ponton „Nie zgadzam się na przemoc”;
  • Agata Kwaśniewska w dziale „ludzie KPH”;
  • bestsellery książkowe wg księgarni bearbook.pl
  • Martyna Wojciechowska, Natalia Siwiec, Joanna Majstrak, Jerzy Połomski, Filip Bobek oraz Steve Grand w rubryce „Czajnik, czyli orientacje gwiazd”.

Zmarł Jose Sarria – najsłynniejsza drag queen w SF

1146625_10151879463589994_71969089_nW wieku 91 lat zmarł Jose Sarria, ikona amerykańskiego ruchu LGBT.

Pierwszy w historii USA wyoutowany kandydat na publiczne stanowisko – startował, tyle że bez sukcesu, już w 1961 r., na ponad 10 lat przed Harveyem Milkiem – w czasach, gdy homoseksualizm był jeszcze w Kalifornii nielegalny.

Najsłynniejsza drag queen w San Francisco.